W wątku
Francione kontra Viva! a_meba zastanawiała się dlaczego ja i Kaśka poświęcamy czas na pisanie na forum. Chyba ten wątek będzie odpowiedni na odpowiedź, w końcu zawiera w tytule pytanie gdzie publikować. Zanim wrzucę jej cytat, zakończę temat Flaka (z wcześniejszych postów tego wątku), bo widzę, że na to nie odpowiedziałem. Dla niezorientowanych: Flak to nigdy niezrealizowany pomysł na serwis internetowy Empatii poświęcony ocenie działań i wypowiedzi na temat zwierząt. Tytułowy Flak miał być anty-nagrodą. Pomysł czeka w kolejce na realizację, ale musi być cierpliwy, bo jesteśmy bardzo zagonieni. Mocno pracujemy przy stronach (to chyba widać), ale Flak ma w tej chwili niski priorytet. Poza tym, niestety, stowarzyszenie to również sporo biurokracji nie do uniknięcia, nie ma komfortu przeznaczenia całego czasu na aktywizm. Marta z Vivy! (a_meba) jakimś cudem miała nasłuch na prywatne maile ludzi z Empatii i wspomniała moją wypowiedź, że przyznałbym Flaka piśmie estilo!. Było to chyba ze dwa lata temu, ale i dziś potwierdzam: jak najbardziej bym przyznał. Ciekawostką dla Marty niech będzie fakt, że najgorszego Flaka w hierarchii Flaków (tzw. Czarnego Flaka) zaproponowałem w życiu tylko raz, dla... Empatii. Nawet uzasadniłem: chodziło o stracenie szansy na działanie w jakiejś sprawie, dokładnie nie pamiętam. To tyle z tematów lżejszych (pomijając kwestię tajemnicy korespondencji).
A teraz cytat:
a_meba napisał(a):Dyskutujecie tu z Kaśką zacięcie z uporem godnym lepszej sprawy. Aż się dziwię, że Czarek też się tu udziela. Nie szkoda wam czasu? Wiecie, z iloma mięsożercami można by w tym czasie pogadać o prawach zwierząt i weganizmie? Przygotować warsztaty, napisać artykuł, założyć bloga Empatii, zaprojektować kampanię... jaki jest wasz cel krótko- i długofalowy ślęczenia na tym forum i przekonywania przekonanych? Jaką macie metodę ewaluacji tych celów? Wiecie, że w żadnej pracy naukowej czy artykule na temat praw zwierząt nikt waszych mądrości nie umieści, bo nikt poważny nie powołuje się na opinie z for internetowych?
Marta sugeruje, podobnie jak Czarek z Vivy! wiele razy to robił przy różnych okazjach, że dyskusja wewnętrzna, tzn. wśród ludzi zajmujących się zawodowo lub z pasji (lub to i to) problemem zwierząt jest stratą czasu. Wysiłek pisania, wymiany poglądów, analizowania argumentów i przekonywania innych, powinien być wedle takiego podejścia skierowany jedynie (głównie?) na zewnątrz. Jest to klasyczny objaw tego, co nazywam kultem ruchawki, a co jest próbą pójścia na aktywistyczne skróty. Przeskoczenia jednego, niezbędnego moim zdaniem etapu - sformułowania teoretycznych podstaw własnego działania, wyraźnego zarysowania profilu i po prostu zobaczenia rzeczywistości.
Rzeczywistość środowiska zajmującego się zwierzętami, również w Polsce, jest następująca: panuje
różnorodność. Celów działania, form działania, strategii działania. Nie ma żadnego monolitu. Nie ma jednomyślności. Nie da się skwitować tego stanu rzeczy stwierdzeniem, że wewnętrzne dyskusje są przekonywaniem przekonanych. Nie będę tego w tej chwili po raz -n-ty udowadniał, bo znaczna część postów na forum tego dowodzi. Różnice pomiędzy nami są spore, wystarczy przypomnieć
niedawną wypowiedź Czarka, jakby nie było, szefa polskiego oddziału Vivy!: uznał moją skromną osobę (znacznie mnie przeceniając), za szkodliwą dla ruchu prozwierzęcego w stopniu niemal równym tajnej policji inwigilującej środowisko i przemysłowi mięsnemu. Czyli w dużym stopniu. Wynika to z różnic w poglądach, przy czym różnimy się również tym, że ja różnice poglądów uważam za naturalne, a ich konfrontację za obowiązkową, a Czarek najwyraźniej nie. Tak czy siak, wewnętrzna dyskusja
nie jest bezcelowa,
nie jest dzieleniem włosa na czworo, jest czymś normalnym.
Pisanie na forum oczywiście jest czasochłonne, szczególnie, jeśli się to robi w sposób, w który my z Kaśką staramy się to robić. Zauważ(cie), że rzadko odpowiadamy zdawkowo. Nie zawsze od razu, ale to chyba łatwo zrozumieć (wyłączam tych, którzy zajmują się tylko pisaniem). Kiedy tworzyliśmy forum, zrobiliśmy założenie, że będziemy na nim stale obecni, więc jesteśmy. Czy to nam uniemożliwia inne działania? Nie. Pomaga w działaniu. Jak na niewielkie stowarzyszenie robimy całkiem sporo, w każdym razie realizujemy znacznie więcej niż zamierzaliśmy. Przy okazji wypowiedzi Marty wyskoczyła jeszcze jedna rzecz - trochę inne podejście do kreatywności jako takiej i nastawienia wobec możliwości zmiany nawyków i potocznych opinii. Można oczywiście stwierdzić, że fora internetowe to błahostka, szajs, a czasem szambo, bo większość tak uważa, a duża część praktykuje. Czyli dostosować się. Można też próbować stworzyć takie forum, który by się pozytywnie na tym tle wyróżniało i spełniało takie zadania, jakie mu się postawiło, nawet, jeśli są ambitne. Próbujemy to robić i przy okazji dziękuję za te głosy, które to doceniają.
Marta stawia pytanie, czy nie powinniśmy pisywać artykułów (jak rozumiem z zamiarem publikacji w czymś poczytnym lub opiniotwórczym) lub prowadzić bloga Empatii. Jasne, powinniśmy. Chciałbym, żeby blog powstał do końca tego roku. Tylko że my sobie wyobrażamy taką formułę bloga, która wyklucza sporadyczne pisanie lub pisanie głównie zaproszeń lub relacji z jakichś akcji. Byłby to raczej blog dla lubiących czytać również dłuższe teksty, o teorii praw zwierząt, teksty polemiczne itd. Nie możemy zadeklarować, że zaczynamy takiego bloga bez pewności, że będziemy go w stanie konsekwentnie prowadzić przez dłuższy czas. Póki co szkolimy się na forum. Jeśli chodzi o teksty publikowane w pismach czy na innych portalach - mamy poumawiane pewne publikacje, część już się udało zrealizować. Zgadzam się, że powinniśmy to robić częściej. Kaśka już chyba nie może słuchać, kiedy o tym mówię. Inna sprawa, że nie każdy nasze teksty przyjmuje z otwartymi rękoma. Skoro jesteśmy przy Vivie! - redakcja odrzuciła mój tekst, który napisałem specjalnie do ich Zeszytów Praw Zwierząt, Kaski również się nie ukazał.