Strona 1 z 1

Świnie - fakty o hodowlach i handlu

PostNapisane: 28 lip 2010, o 14:41
przez K.Biernacka
W tym wątku będę zbierać info o hodowli świń, głównie na mięso, o zabijaniu tych zwierząt, o handlu wieprzowiną (poćwiartowanymi ciałami świń), itp. Oczywiście zachęcam do dopisywania danych, na które się natkniecie.

Polska wieprzowina trafi do Chin? (info z maja 2010)

Polscy przedsiębiorcy mają szansę podbić największy rynek wieprzowiny na świecie. W Pekinie podpisano protokół, który przybliża polskich przedsiębiorców z branży mięsnej do wejścia na chiński rynek.

Minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował, że podpisanie protokołu stanowi ostatni krok na drodze do eksportu polskiej wieprzowiny do Chin. "Umowa, którą podpisujemy, daje nam szansę na to, żeby nasi przedsiębiorcy na podobnych warunkach co przedsiębiorcy z państw unijnych mogli ze swoimi produktami wchodzić na rynek chiński" - powiedział minister Sawicki precyzując, że chodzi o mięso wieprzowe. (...)
Chiny są największym konsumentem mięsa wieprzowego na świecie, w Polsce natomiast jest go za dużo. Polskie mięso jest także tańsze w porównaniu z mięsem sprzedawanym w Chinach średnio 20 procent


Na tym przykładzie widać, że popyt lokalny mniejszy od lokalnej podaży nie musi się przełożyć na gorszą sytuację hodowców - mogą przecież, jeśli będzie to dla nich opłacalne, eksportować swoje produkty do innych krajów.

Re: Świnie - fakty o hodowlach i handlu

PostNapisane: 10 lis 2010, o 10:15
przez K.Biernacka
"Wolna świnia smakuje lepiej niż ta więziona"

W artykule mowa o dwóch gospodarstwach Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego Grodziec Śląski:Gospodarstwie Kostkowice i Gospodarstwie ekologicznym w Jaworzu. Obydwa stanowią coś w rodzaju doświadczalnego modelu dla danego typu eksploatacji zwierząt.

o Kostkowicach - fermie "konwencjonalnej" napisano tak:
Jeżeli żywot krów w Kostkowicach wydaje się monotonny, to świński dopiero przypomina koszmar. Sprowadza się do klatki na długość i szerokość tułowia, z ryjem w żłobie, napełnianym automatycznie w ustalonych porach i dawkach, a w klatce obok mogą znajdować się prosięta pod lampą. Między tą porodówką a takim samym chlewem i w międzyczasie spotkaniem z knurem.

Obrazek
Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta
Obrazek
Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta

o Jaworzu, hodowli "ekologicznej" napisano tak:
Oto ekologiczne gospodarstwo grodzieckiego zakładu w Jaworzu. Krów i tu nie doi się ręcznie. Za to o świni aż chce się powiedzieć świnka. Oparła się o płot, wskakując nań przednimi raciczkami i patrzy na nas, przechylając ryjek. Prowokacyjnie uprzejma, niczym gospodarz, i skrycie dumna, bo my, ludzie, jesteśmy tu gośćmi. Żaden człowiek nie ośmiela się wejść na tych jej kilkanaście metrów kwadratowych łąki, którą w mig zamieniła w buchtowisko. Tysiące lat temu udomowioną wystarczyło raz wypuścić na kawałek wolności, żeby zdziczała na powrót. Żyje pod gołym niebem, w budce skleconej pośrodku się prosi, a prosiętom wystarcza słońce. Nie trzeba im piłować zębów ani skracać ogonków. Tu się nie gryzą, nie mają powodów do agresji, mają przestrzeń. Lezą za lochą, uczą się ryć, nie wiadomo po co. Jako warchlaki pójdą do chlewa i ostatecznie skończą na stole.

Szczęśliwość zwierząt w zakładzie doświadczalnym Grodźca nie ma wartości sama w sobie, ale przekuwa się na jakość produktu. W Bielsku-Białej w sklepie przy ulicy Cieszyńskiej już można kupić mięso wyhodowane w szczęśliwości i będzie tu również takie mleko. Okazuje się lepsze w smaku, nie tylko z powodu naturalnego żywienia. Pozbawione jest toksyn wydzielanych w stresie. Jest zdrowsze i nie droższe, bo Unia Europejska dopłaca do hodowli ekologicznych. Grodziec, na razie w tym raczkując, w kierunku takich hodowli jak w Jaworzu zmierza.

Obrazek
Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta

Dobrze, że autorka zauważa, że tak w jednej jak i w drugiej hodowli zwierzęta przychodzą na świat albo żeby "produkować" następne zwierzęta, albo żeby zapewnić stały zrzut mięsa do rzeźnickich sklepów. Ale nawet w takim Jaworzu trudno mówić o braku cierpienia i respektowaniu praw zwierząt: zwierzęciu odbiera się to co najcenniejsze aby zaspokoić kieszeń hodowcy i żołądek konsumenta i robi się to w sposób brutalny, taki który jest niedozwolony w przypadku zwierząt zaliczonych do kategorii "domowe". Czy to hodowla "konwencjonalna" (konwencja - wygodne słowo) czy "ekologiczna" (produkcja zwierzęca z zasady na dzień dzisiejszy jest uznawana za jeden z poważniejszych problemów jakie generujemy w odniesieniu do środowiska), w każdym z tych systemów rządzi przekonanie, że wolno zwierzęta traktować czysto instrumentalnie - wykorzystywać je, zadawać im cierpienie i zabijać dla ludzkiego zarobku, wygody i przyjemności. Dopiero gdy przyjmiemy to do wiadomości, przestanie nas dziwić fakt, że można żyć obok zwierząt, patrzeć jak one wzrastają a następnie bez zmrużenia okiem odwozić je do rzeźni, że można być hodowcą, który w jednym miejscu ma hodowlę "eko" a w drugim "konwencjonalną" czy wreszcie, że spotkanie oko w oko ze zwierzętami określonych gatunków nie powoduje refleksji i pozwala konsumentom jedną ręką głaskać psa a drugą wbijać widelec w ciało świni. Wszystkie hodowle zwierząt są odzwierciedleniem instrumentalnego podejścia, które wybija na plan pierwszy interes człowieka, któremu podporządkowane są wszystkie interesy zwierząt. Jednostką przeliczeniową, jeśli nie kilogram czy litr, jest tutaj "sztuka", nie osoba. Korzystanie z produktów odzwierzęcych wstawia nas w kontekst tego instrumentalnego podejścia, skłania do usprawiedliwiania siebie, hodowców i hodowli.