Skojarzenia z weganizmem/wegetarianizmem
Na te skojarzenia pracowali przez wiele lat sami weganie i wegetarianie, przy wydatnym udziale mediów i twórców kultury. Ogólnie rzecz biorąc nie są dobre. Dwa świeże przykłady:
To z tekstu "Jeśli dziś czwartek, to nie jemy mięsa", który ukazał się na portalu Rzeczpospolitej. Kwestia braku smaku - myślę, że potrawy mięsne są i muszą być, aby być zjadliwe, przeładowane smakiem dodatków, w tym przypraw. Z takiej rzeczywistości przechodząc w strefę warzyw i owoców można odczuwać niedostatek bodźców, no ale problem nie tkwi w nich samych, a w ogłupiałych kubkach smakowych mięsożerców. Kwestia "za chwilę jest się głodnym" - oczywiście, przy diecie niskotłuszczowej wielu ludzi może odczuwać brak sytości po posiłku. Nie sądzę (patrz wywiad z Messiną), żeby model niskotłuszczowy był rozsądnym wyborem zarówno w aspekcie zdrowotnym, jak i strategicznym. Kwestia klimatu w restauracjach wegetariańskich/wegańskich - to jest bolesne. Te makatki z Kriszną (obecnie jakby w odwrocie), wystrój rodem z targu staroci, dramat. W Warszawie Biosfeera z powodzeniem wypracowała inny klimat (chociaż nie spocznę w krytyce niedostatecznego zweganizowania).
Drugi cytat pochodzi z tekstu "Nie wierzymy w monogamię", który ukazał się na portalu Wyborczej, a jest recenzją książki "Sex at Dawn: The Prehistoric Origins of Modern Sexuality":
Weganizm jako wyrzeczenie, walka z własną naturą, utrata przyjemności, konieczność samodyscypliny, ograniczenie. Obawiam się, że rzeczywiście częścią naszej natury jest czerpanie przyjemności z krzywdy innych, w tym sensie musimy się kiełznać moralnością i to robimy, ale przecież nie tylko w ramach weganizmu. Normą jest takie kiełznanie, tylko tradycyjnie w innym zakresie. Weganizm rzeczywiście jest ograniczeniem, jak każde inne działanie zgodne z jakimś systemem wartości, z jakąś etyką.
Przeprowadziliśmy więc mały sondaż, aby się dowiedzieć, dlaczego ludzie unikają potraw bezmięsnych. Usłyszeliśmy, że są bez smaku, za chwilę jest się głodnym, a restauracje przypominają hipisowskie squaty.
To z tekstu "Jeśli dziś czwartek, to nie jemy mięsa", który ukazał się na portalu Rzeczpospolitej. Kwestia braku smaku - myślę, że potrawy mięsne są i muszą być, aby być zjadliwe, przeładowane smakiem dodatków, w tym przypraw. Z takiej rzeczywistości przechodząc w strefę warzyw i owoców można odczuwać niedostatek bodźców, no ale problem nie tkwi w nich samych, a w ogłupiałych kubkach smakowych mięsożerców. Kwestia "za chwilę jest się głodnym" - oczywiście, przy diecie niskotłuszczowej wielu ludzi może odczuwać brak sytości po posiłku. Nie sądzę (patrz wywiad z Messiną), żeby model niskotłuszczowy był rozsądnym wyborem zarówno w aspekcie zdrowotnym, jak i strategicznym. Kwestia klimatu w restauracjach wegetariańskich/wegańskich - to jest bolesne. Te makatki z Kriszną (obecnie jakby w odwrocie), wystrój rodem z targu staroci, dramat. W Warszawie Biosfeera z powodzeniem wypracowała inny klimat (chociaż nie spocznę w krytyce niedostatecznego zweganizowania).
Drugi cytat pochodzi z tekstu "Nie wierzymy w monogamię", który ukazał się na portalu Wyborczej, a jest recenzją książki "Sex at Dawn: The Prehistoric Origins of Modern Sexuality":
Złożenie obietnicy wierności jednej osobie autorzy książki porównali do sytuacji przejścia na weganizm. Można tłumaczyć sobie, że weganizm to piękny sposób na życie, ale w tym samym czasie całkowita rezygnacja z mięsa, ryb i wszystkich produktów pochodzenie zwierzęcego jak nabiał, jajka, miód nie jest zgodna z naturą człowieka. Decyzja, aby postępować i żyć wbrew naturze, tak w przypadku weganizmu i monogamii, nie tylko niesie za sobą ogromny bagaż odpowiedzialności i samodyscypliny, ale jest też bardzo trudna do zrealizowania.
Weganizm jako wyrzeczenie, walka z własną naturą, utrata przyjemności, konieczność samodyscypliny, ograniczenie. Obawiam się, że rzeczywiście częścią naszej natury jest czerpanie przyjemności z krzywdy innych, w tym sensie musimy się kiełznać moralnością i to robimy, ale przecież nie tylko w ramach weganizmu. Normą jest takie kiełznanie, tylko tradycyjnie w innym zakresie. Weganizm rzeczywiście jest ograniczeniem, jak każde inne działanie zgodne z jakimś systemem wartości, z jakąś etyką.