Strona 1 z 1

"Sielanka" owiec

PostNapisane: 17 wrz 2010, o 08:20
przez K.Biernacka
Mięso, skóry, futra - okropieństwo. Mleko, jaja - no rzeczywiście, niedobrze. Ale wełna? Wielu osobom wełniany sweter nie kojarzy się z cierpieniem zwierząt, a tym bardziej z ich masowym zabijaniem. A jednak, tam gdzie jest tzw. produkcja zwierzęca, tam jest również cierpienie i śmierć zwierząt pozaludzkich na rzecz wygody i przyjemności człowieka, często wręcz dla kaprysu.

Nie inaczej jest z owcami. Hodowane są przecież nie tylko dla wełny, ale również dla futra (skóry kożuchowe z jagniąt i dorosłych owiec), mięsa (zabijane są tak jagnięta jak i dorosłe owce), mleka (i robionych z niego serów). Jeżeli zwierzę można wykorzystać na różne sposoby, robi się to. Przecież jeśli hodowca może zarobić więcej lub mniej z tego samego zwierzęcia, oczywiste jest, że woli zarobić więcej. Zwierzęta w systemie "produkcji zwierzęcej" nie dożywają sędziwego wieku, ani nie umierają śmiercią naturalną, bo to kłóciłoby się z podstawowym celem w jakim są trzymane - generowaniem zysków. Im zwierzę starsze, tym większe prawdopodobieństwo zwiększenia kosztów i zmniejszenia zysków. Z wiekiem pojawiają się choroby, niedomagania, np. problemy z płodnością, itp. A po co komu starsza chora owca, skoro może ją zastąpić młodą, zdrową i płodną. Im starsze ciało tym gorsze będzie z niego mięso, to też gorzka i brutalna prawda w kontekście produkcji zwierzęcej. Nie ma żadnego ekonomicznego sensu (a kwestie ekonomiczne są tutaj pierwszorzędne) czekać aż zwierzę się zestarzeje, a tym bardziej pozwolić mu umrzeć śmiercią naturalną. Oddanie do rzeźni to zysk, śmierć naturalna to zero zysku i koszt poniesiony na utylizację zwłok. Nie snujmy więc romantycznych wizji owczego stada wolnego od cierpienia i rzeźnickiej śmierci. To, że wydaje nam się, że stado, które widzieliśmy w zeszłym roku na wakacjach jest cały czas grupą tych samych zwierząt świadczy po prostu o tym, że owce są do siebie dość podobne, a nie że są to cały czas te same zwierzęta.

W Polsce rynek wełny załamał się już jakiś czas temu. Od lat 1980, według opracowania "Chów owiec w gospodarstwie ekologicznym", "za główne kierunki produkcji owczarskiej uważane są produkcja mięsa i mleka owczego". W opracowaniu jest oczywiście rozdział pt. "Transport i ubój", gdzie czytamy:

Owce po trzodzie chlewnej są najczęściej transportowanym gatunkiem zwierząt gospodarskich. Szacuje się, że około 75 mln. sztuk tych zwierząt rocznie jest przewożonych na terenie Unii Europejskiej.

Transport jest dla zwierząt zawsze wydarzeniem stresującym, często bardzo stresującym - transport zwierząt hodowanych przez człowieka odbywa się dla zaspokojenia ludzi, nie dla zwierząt.

Podczas przemieszczania na miejsce uboju, w czasie oczekiwania na ubój oraz podczas samego uboju, ze zwierzętami należy postępować w taki sposób, aby ograniczyć stres do minimum.

Minimum stresu to zero uboju.

Prawidłowo przeprowadzany ubój przebiega w dwóch fazach: pierwsza to faza ogłuszania a druga - wykrwawiania. Ogłuszenie ma na celu pozbawienie przytomności i możliwości odczuwania cierpienia poprzez gwałtowne przerwanie czynności ośrodków czuciowych kory mózgowej, bez naruszenia podstawowych procesów i czynności fizjologicznych, takich jak praca układu krwionośnego czy oddechowego. Utrata przytomności oznacza stan braku wrażliwości na bodźce zewnętrzne i w konsekwencji - stan nie odczuwania cierpienia. Do ogłuszania owiec dopuszcza się stosowanie urządzenia z zablokowanym bolcem, urządzenia udarowe, elektronarkozę lub dwutlenek węgla. Wykrwawianie rozpoczyna się nie później niż w 15 sekund po ogłuszeniu
owiec. Zabieg ten wykonuje się poprzez nacięcie co najmniej jednej tętnicy szyjnej lub naczyń z niej wychodzących.

Z ubojem, często nazywanym "ubojem humanitarnym" są co najmniej 3 kwestie:

1. Cały powyższy tekst jest przepisem jak ubój ma wyglądać z punktu widzenia obowiązującego prawa, a nie opisem jak jest w rzeczywistości. Dlaczego? Ano dlatego, że ubój jest czynnością masową a nie indywidualną, urządzenia są różnej jakości, czasem się psują, ubojowcy swoją pracę wykonują raz lepiej raz gorzej, kontrole są wybiórcze, a zwierzęta są żywymi, zestresowanymi, przerażonymi i ruszającymi się istotami a nie nieruchomymi przedmiotami spokojnie "czekającymi" na dalszą obróbkę. Tak więc zarówno ze względu na charakter tego zabijania, miejsce, sprzęt, pracowników i zwierzęta, ubój rzadko wygląda dokładnie tak, jak opisuje go rozporządzenie.

2. Nawet gdyby wyglądał dokładnie tak, jest przerażający. Wystarczy wyobrazić sobie w tej scenerii własnego podopiecznego, psa czy kota i od razu opowieść o humanitaryzmie w ubojni wsadzimy między inne bajki braci Grimm.

3. Humanitaryzm łączy się nie tylko z kwestią "jak" ale również z "dla-czego". Zabić dla przyjemności, wygody, smaku, pieniędzy - nie może być humanitarne.

Re: "Sielanka" owiec

PostNapisane: 17 wrz 2010, o 08:33
przez K.Biernacka
Obrazek
fot. Piotr Grzybowski/Agencja SE/East News
Kandydat PiS w wyborach prezydenckich, Jarosław Kaczyński podczas wizyty w gospodarstwie rolnym Małgorzaty i Wojciecha Foltynów w Kubalinie pod Poznaniem

Dzieci często się nie zastanawiają dlaczego w danym gospodarstwie są zwierzęta, co się z nimi dzieje, co się z nimi stanie. Dzieci nie muszą (choć nieraz potrafią) ale już młodzież czy dorośli mogą wykazać się większą refleksyjnością zamiast odfajkowywać swój "pozytywny" stosunek do zwierząt głaskając jagniątka, kocięta czy szczeniaczki.

Re: "Sielanka" owiec

PostNapisane: 4 lis 2010, o 10:48
przez K.Biernacka
Mało smaczna opowieść Magdy Gessler o "zakopiańskiej baraninie" czy "baraninie po podhalańsku" nie pozostawia złudzeń odnośnie stosunku hodowców do owiec, również tych z Podhala.

Re: "Sielanka" owiec

PostNapisane: 24 sty 2011, o 15:11
przez gzyra