Etyczne gacie
Wydaje mi się, że świadomość, że codzienne wybory są wyborami etycznymi i ekologicznymi, jest coraz większa. Człowiek coraz bardziej staje się Homo consumens, przez co wiele jego wyborów to wybory nabywcy towarów. W oczywisty sposób dotyczy to jedzenia i w coraz bardziej oczywisty sposób dotyczy to np. ubrań. Nie, nie chodzi o futra, to wiadomo, chodzi o to wszystko, co w sklepach zaczyna być oznaczane jako nie dość, że fairly traded to jeszcze organic.
The Guardian, z okazji tych nieznośnych i przeklętych walentynek, zajął się kwestią etycznych i ekologicznych gaci. I stwierdza tak:
• Rynek zalany jest tanimi gaciami, produkowanymi w ubogich krajach, przy czym "Less than 0.5 per cent of the price of the average pair of knickers will have been distributed among the workers who produced them." Czyli wyzysk.
• Produkcja zwykłych gaci powoduje "18kg of CO2 equivalent and used 20ml of toxic bleach." Zresztą wszystko to i jeszcze więcej widać na tym bardzo, jakby to powiedzieć, estetycznym filmie.
• Większość gaci tego świata jest z bawełny i syntetyków, produkcja tychże włókien to ponad 80 proc. światowej produkcji jakichkolwiek włókien. O ile syntetyki są już dostatecznie mocno oskarżone, o tyle bawełna wciąż w potocznej świadomości jest eko. Tymczasem: przy produkcji bawełny na całym świecie zużywa się 25 proc. całej agrochemii, jaka w ogóle jest na Ziemi używana. Na wyprodukowanie jednego kilograma bawełnianego włókna potrzeba 20 000 litrów wody. Przy czym "Organic cotton removes the pesticide abuse inherent in conventional production but doesn't remove the water problem which is why many eco designers favour blending or replacing with 'sustainable fibres' such as hemp or bamboo."
• Współczesne gacie szybko się zużywają, przez co w samej tylko Wielkiej Brytanii "cheap fashion resulting in nearly two million tonnes of textiles going into landfill every year. Apart from the waste of materials, this causes emissions in landfill."
I tak dalej. I jak tu nie zobojętnieć w obronie własnej? Można też kupować w tanich ciuszkach, czyli poddawać ubrania recyklingowi, można też nosić ubrania długo i namiętnie. Kto z was ma bawełniane podkoszulki sprzed 20 lat? Ja mam i wspaniale się noszą, są sprane niemiłosiernie, miękkie jak bibułka, milusie i dziurawe. Niestety, skutkiem ubocznym noszenia takich podkoszulek w strategicznych momentach, są słabsze orgazmy partnerek.