Posty: 612
Dołączył(a): 29 cze 2008, o 14:42
Re: Wzorcowa hodowla kur na jajka - nie istnieje ?
rise napisał(a):Jeżeli równoważysz te wszystkie wysiłki na rzecz ograniczenia cierpienia hodowanych zwierząt z tym, co Tobie lub innym się nie do końca udało w przekonywaniu do weganizmu, to możesz dowodzić różnych rzeczy.
Jeszcze raz. Rozróżnijmy dwie rzeczy: reformy - które załóżmy że nieznacznie zmniejszają cierpienie i abolicjonizm który powoduje nieprzybywanie cierpienia.
Nie równoważę wysiłków welfare i animal rights na rzecz prób (podkreślam - prób) ograniczenia cierpienia. Wręcz nie chciałbym żeby one były zrównoważone, ponieważ jak już dobrze wiesz uważam że nie tędy droga. Uważam jednak że chcąc nie chcąc ruch animal rights w jakiś sposób też przyczynia się do reform.
Ważniejszy dla mnie jest drugi aspekt - powiększanie cierpienia przez iluzoryczne zmniejszanie cierpienia. Wytłumaczę Ci to na następującym przykładzie:
Wyobraź sobie że jesteś bogatym , nieokreślonym jeszcze co do polityki animal/welfare człowiekiem, w każdym razie masz wielką empatię wobec zwierząt i nie potrafisz przejść obojętnie wobec ich cierpienia.
Spędzasz wakacje w wegańskim gospodarstwie agroturystycznym, wybierasz się na długi spacer, idziesz sobie wiejską drogą i nagle patrzysz a tu za zagrodą stoi krowa niesamowicie poraniona, trzymana w fatalnych warunkach, zaropiała, wyraźnie cierpi, każda sekunda jej życia to męka. Rozemocjonowany, pełen współczucia oferujesz jej właścicielowi wykupienie krowy. On chętnie ją sprzedaje, Ty dokładasz wszelkich starań żeby krowę wyleczyć, zapewniasz jej wspaniałą opiekę weterynarza i resztę życia spędza ona w sielance którą dla niej stworzyłeś.
Mija rok, wracasz do tego gospodarstwa w którym bardzo Ci się podobało. Znowu natykasz się na znaną już sobie zagrodę. Widzisz już nie jedną, ale dwie wyeksploatowane krowy, które cierpią tak samo albo jeszcze bardziej, ponieważ więcej wysiłku trzeba poświęcić dwóm krowom niż jednej. Zadowolony hodowca mówi Ci że kupił dwie jałówki za pieniądze które dałeś mu za jego krowę.
Twoje szlachetne działanie doprowadziło do zwiększonego cierpienia. Myślałeś o żyjącej istocie, rzeczywiście zapewniłeś jej dobre warunki a mimo wszystko spowodowałeś istnienie dwukrotnie większego cierpienia.
Jak w tej sytuacji brzmiałyby zarzuty welfarystów gdybyś nie chciał wykupić tej pierwszej krowy ? Wydaje mi się że jakoś tak: (możesz dostrzec podobieństwa do swoich wypowiedzi):
- chłodne kalkulacje są dla Ciebie ważniejsze od istniejącej i cierpiącej krowy?
- możesz jej pomóc i nie chcesz tego robić - Ty śmiesz się nazywać obrońcą zwierząt
- ważniejsza dla Ciebie jest jakaś oderwana od ziemi filozofia niż cierpienie rzeczywiście istniejącego zwierzęcia ?
A i tak w tym całym przykładzie krowa została rzeczywiście "uratowana", co ma się nijak do "reform" które przeprowadzane są dzisiaj a których skutkiem są może jakieś namiastki poprawy a może zwiększenie cierpienia ukryte przed oczami konsumentów.
Oczywiście możesz podać wiele niuansów, bo nic nie jest proste. Będziesz pewnie pisał że nie musi być tak że polepszenie bytu niektórych zwierząt powoduje zwiększenie cierpienia następnych. Tyle tylko że rzeczywistość pokazuje co innego
rise napisał(a):AdamZ napisał(a):A więc animal rights sprawia że nie pojawiają się następne zwierzęta skazane na mniejsze bądź większe cierpienie. Te zwierzęta pojawią się i będą cierpieć przez ruchy (new)welfare. Nie możesz nie wliczać tego do swojego rachunku.
To nie ruchy new-welfare są przyczyną tego, że ludzie korzystają i będą korzystać z produktów odzwierzęcych. Można przypuszczać, że jest jakaś grupa osób, która tylko z tego powodu że hodowanym zwierzętom poprawią się warunki życia pozostanie przy produktach odzwierzęcych. Zaś gdyby miały tak samo źle jak wcześniej, to z takich produktów by zrezygnowała.
Ale jest też inna grupa, którą działania new-welfare w ogóle uwrażliwią na kwestię tego z czym wiążą się spożywane produkty. Dla nich z kolei będzie to pierwszy krok w kierunku całkowitej rezygnacji. A akurat te organizacje pokazują im cały obraz sytuacji. Obawiasz się tego jak zareaguje niewielka grupa gotowych na weganizm, wobec możliwości zmieniania świadomości u potencjalnej grupy 90-u paru procent mięsożerców.
Cały obraz sytuacji? Ciekawe. Pisała już o tym Kasia. Mówienie o hodowlach ze stawu, jajkach 0, szczęśliwych krowach to nie jest pełny obraz sytuacji. Przestawianie lekko skorygowanej rzeczywistości bez informacji GŁÓWNEJ , a nie w tle, o tym by po prostu zaprzestać używania produktów cierpienia zwierzęcego na pewno nie jest przestawieniem dobrego obrazu sytuacji.
rise napisał(a):Jak myślisz, ile osób spożywających jajka 0 lub 1, to byli weganie, a ile osoby, które te jajka cały czas spożywały, i jakoś wcześniej, gdy tych „lepszych’ jeszcze nie było, to jednak z nich nie zrezygnowali?
Wyobrażam sobie że jest pewna rzesza osób która dała sobie zamydlić głowę tekstami o szczęśliwych kurach i po okresie niespożywania jaj zaczęli je jeść od "szczęśliwych kurek".
Jest też rzesza tych którzy tak jak piszesz przeszli z 3 na 0.
Jednak jeszcze jedno pytanie którego nie zadałeś to :
ile osób spożywających jajka, usłyszało o problemie cierpiących kur równocześnie z informacją o jajkach 0, bez informacji o tym że bez jajek się da całkiem dobrze funkcjonować, i zamiast przestać kupować jajka zaczęli kupować jajka 0.