weganizm w kulturze, albo kultura wegańska
Napisane: 14 lut 2009, o 18:38
Niestety tak się jakoś przyjęło, że jak w filmie, bądź książce pojawia się jakiś bohater weganin, lub choćby wegetarianin, to chwilę później dowiadujemy się, że to odmieniec, który ma nierówno pod sufitem. Dziwak, który łamie prawo boże, bo przecież dobry bóg dał nam zwierzęta jako pokarm, a słowo stało się ciałem, więc nie podyskutujemy. Zresztą zwierzęta nie mają duszy itp. itd.
W ten sposób lądujemy w zakładce razem ze świadkami Jehowy (nie wiedzieć czemu, chyba najchętniej wyśmiewana religia, choć tak niewiele różni się od tej dominującej na polskim rynku...), członkami sekt i wszelakiej maści, niebezpiecznymi dla społeczeństwa ekstremistami. O ile jeszcze masz lat naście, spoko- młodość ma swoje prawa, a z wiekiem rozum wróci. Ale gdy trzecia dycha za tobą, a Ty dalej nie zmądrzałeś... A jak na dodatek jesteś facetem- "to kto nam karpia zabije?"...
Z wegetarianizmu trzeba się śmiać- to taka przyjęta forma obrony. Radykalizm, który przeraża. Więc ktoś nam zamyka usta sprowadzając problem do trywialnego żartu.
Obejrzyjcie sobie film- Jedna ręka nie klaszcze. Skądinąd świetna czeska produkcja, ale... No właśnie...
Był sobie chłopiec- to samo. Niby fajna komedyjka. A tu zła matka. Hipiska. Chore psyche i oczywiście... wegetarianka... No bo jakżeby inaczej.
Stąd ten temat. Są przecież filmy i książki, które w fabułę wplecioną mają nutkę naszej prawdy. Mają za sobą słynne nazwiska autora, reżysera bądź aktora. W jakimś sensie są komercyjne, ale właśnie ta komercja daje im siłę- bo trudno śmiać się z tytułu noblisty...
To często najlepszy sposób, by pokazać że wegetarianizm, to coś wartościowego i prawdziwego. Każdy z nas zetknął się z takimi tytułami.
Dla mnie na pewno ważna jest trylogia K-PAX Gene Brewer'a (ze słynnym raportem Prot'a). Właśnie wychodzi czwarta część. Do tego Żywoty Zwierząt Coetzee'go. No i wspomnienia tragicznie zmarłej weganki i obieżyświatki- Kingi Choszcz- Prowadził nas los i Moja Afryka- dzięki który uwierzyłem, że weganizm sprawdza się nie tylko w swojej własnej kuchni i że bez dostępu do sklepiku ze zdrową żywnością, można swobodnie funkcjonować.
Tyle tak na szybko. Jeśli Wy również macie swoje typy, to chętnie sam je przeczytam i obejrzę, a potem podsunę lub opowiem o nich tu i tam.
W ten sposób lądujemy w zakładce razem ze świadkami Jehowy (nie wiedzieć czemu, chyba najchętniej wyśmiewana religia, choć tak niewiele różni się od tej dominującej na polskim rynku...), członkami sekt i wszelakiej maści, niebezpiecznymi dla społeczeństwa ekstremistami. O ile jeszcze masz lat naście, spoko- młodość ma swoje prawa, a z wiekiem rozum wróci. Ale gdy trzecia dycha za tobą, a Ty dalej nie zmądrzałeś... A jak na dodatek jesteś facetem- "to kto nam karpia zabije?"...
Z wegetarianizmu trzeba się śmiać- to taka przyjęta forma obrony. Radykalizm, który przeraża. Więc ktoś nam zamyka usta sprowadzając problem do trywialnego żartu.
Obejrzyjcie sobie film- Jedna ręka nie klaszcze. Skądinąd świetna czeska produkcja, ale... No właśnie...
Był sobie chłopiec- to samo. Niby fajna komedyjka. A tu zła matka. Hipiska. Chore psyche i oczywiście... wegetarianka... No bo jakżeby inaczej.
Stąd ten temat. Są przecież filmy i książki, które w fabułę wplecioną mają nutkę naszej prawdy. Mają za sobą słynne nazwiska autora, reżysera bądź aktora. W jakimś sensie są komercyjne, ale właśnie ta komercja daje im siłę- bo trudno śmiać się z tytułu noblisty...
To często najlepszy sposób, by pokazać że wegetarianizm, to coś wartościowego i prawdziwego. Każdy z nas zetknął się z takimi tytułami.
Dla mnie na pewno ważna jest trylogia K-PAX Gene Brewer'a (ze słynnym raportem Prot'a). Właśnie wychodzi czwarta część. Do tego Żywoty Zwierząt Coetzee'go. No i wspomnienia tragicznie zmarłej weganki i obieżyświatki- Kingi Choszcz- Prowadził nas los i Moja Afryka- dzięki który uwierzyłem, że weganizm sprawdza się nie tylko w swojej własnej kuchni i że bez dostępu do sklepiku ze zdrową żywnością, można swobodnie funkcjonować.
Tyle tak na szybko. Jeśli Wy również macie swoje typy, to chętnie sam je przeczytam i obejrzę, a potem podsunę lub opowiem o nich tu i tam.