Strona 4 z 7

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 9 lip 2009, o 23:29
przez gzyra
W filmie "Świetliki w ogrodzie" młoda Jane zadziera przy stole z wujkiem (dobrze mówię, Kaśka?), który jest dosyć ciężkostrawną postacią. Jane mówi przekornie, że jest wegetarianką, a "mięso to morderstwo", co było symbolicznym wyrazem niezależności. Niestety okazuje się później, że to była tylko zagrywka. Jane bowiem chadza również łowić ryby "na petardę", wysadzając ryby w powietrze. W dalszej części filmu kwituje uśmieszkiem pytanie "to nie jesteś wegetarianką?" (lub jakoś tak). W filmie są okropne sceny "miłej zabawy z dzieciństwa", polegającej na nocnym zbijaniu latających po ogrodzie świetlików za pomocą rakietek do badmintona.

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 28 lip 2009, o 19:10
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):W filmie "Świetliki w ogrodzie" młoda Jane zadziera przy stole z wujkiem (dobrze mówię, Kaśka?), który jest dosyć ciężkostrawną postacią. Jane mówi przekornie, że jest wegetarianką, a "mięso to morderstwo", co było symbolicznym wyrazem niezależności. Niestety okazuje się później, że to była tylko zagrywka. Jane bowiem chadza również łowić ryby "na petardę", wysadzając ryby w powietrze. W dalszej części filmu kwituje uśmieszkiem pytanie "to nie jesteś wegetarianką?" (lub jakoś tak). W filmie są okropne sceny "miłej zabawy z dzieciństwa", polegającej na nocnym zbijaniu latających po ogrodzie świetlików za pomocą rakietek do badmintona.


Rzeczywiście dziwna ta postać, rozczarowała mnie trochę.

Zastanawiam się jaki procent dzieci/młodzieży przechodzi na wegetarianizm właśnie w ramach buntu młodzieńczego i potem wraz z zakończeniem tego buntu wychodzi z wegetarianizmu tak samo jak z glanów, czarnych ubrań, piercingu i innych elementów, które posłużyły oderwaniu się od rodziców, poszukiwaniu własnej, niezależnej tożsamości, ale w tą nową tożsamość trwale nie weszły.

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 29 lip 2009, o 11:34
przez dev
W polskim filmie z 2005 roku "Doskonałe popołudnie", nie pada wprawdzie (na szczęście!) słowo weg(etari)anizm, ale jedna z głównych bohaterek, młoda narzeczoona, częstowana kiełbasą odmawia z pretensją "Tato, czy nie wiesz, że od roku nie jem mięsa?". Kilka scen wcześniej widzimy ją radośnie pożerającą śledziki ze słoika (coby nie było wątpliwości, poprosiła ona wcześniej swojego narzeczonego, aby podał jej owe śledzie).
Bo ryby to ryby, nie mięso... :evil:

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 30 lip 2009, o 11:06
przez Paxi
A oglądał ktoś może czeską komedię "Jedna ręka nie klaszcze"? film jak film, nie do końca trafił w mój gust, ale może się podobać. jednak wegetarianie znowu zostali pokazani jakos skrajni psychole :P żeby było śmieszniej film widziałam ze znajomymi, a matka-wariatka-wegetarianka nazywała sie... Kamila. oczywiscie pojawiły się znaczące spojrzenia pełne współczucia dla moich przyszłych dzieci :P
[a jesli ktos lubi absurdalny humor to film polecam]

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 5 sie 2009, o 18:57
przez faf
Paxi napisał(a):A oglądał ktoś może czeską komedię "Jedna ręka nie klaszcze"? film jak film, nie do końca trafił w mój gust, ale może się podobać. jednak wegetarianie znowu zostali pokazani jakos skrajni psychole :P żeby było śmieszniej film widziałam ze znajomymi, a matka-wariatka-wegetarianka nazywała sie... Kamila. oczywiscie pojawiły się znaczące spojrzenia pełne współczucia dla moich przyszłych dzieci :P
[a jesli ktos lubi absurdalny humor to film polecam]


:lol: :lol: :lol:

zobacz na pierwszy post w tym temacie 8-) a film jest doprawdy zajezakręcony :lol:

ale się wątek rozrósł :geek:

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 5 sie 2009, o 21:24
przez gzyra
Właśnie obejrzałem film "Rozstania i powroty", bardzo dobry, naprawdę. Wcześniej zakochałem się w muzyce Gabriela Yareda, kilka miesięcy temu słuchałem jej bez przerwy. Wegetarianizm w żadne sposób nie był ważny w tym filmie, ale kiedy przy stole córka droczy się z matką i przybranym ojcem, nie chce jeść kurczaka, mówi przekornie, że jest wegetarianką. Ta sama córka ma chorobliwe trudności z zasypianiem, czasem zachowuje się dziwnie, "inaczej", w rezultacie podejrzewana jest o autyzm. Ot, takie skojarzenie wegetarianizmu z "nienormalnością". Ale film polecam. Kończy się muzycznie jednym z utworów Sigur Rós, którego wokalistą jest Jónsi, wegetarianin. Nie wiem jak on się uchował na tej Islandii ze swoim wegetarianizmem.

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 31 sie 2009, o 21:28
przez gzyra
Skojarzeń wegetarianizmu z "nienormalnością" ciąg dalszy. Film "Zaklęte serca" (tytuł oryginalny "Mozart and the Whale") opowiada o Donaldzie i Isabelle, parze dotkniętej zespołem Aspergera (łagodny autyzm). Aspergerowcy bywają nieco ekscentryczni, niestandardowi i aspołeczni. W pewnym momencie opowieści Donald i Isabelle przebierają się z okazji Halloween w tytułowe kostiumy. Idą ulicą, zwracając uwagę mijanych na ludzi. Wtedy Isabelle mówi: "no i co, przynajmniej mam chłopaka wegetarianina" (czy jakoś tak). Sam wieloryb (Donald oczywiście) dementuje to, mówiąc, że wieloryby zjadają kryle. Poza tym, oboje mają świra na punkcie zwierząt, Donald mieszka z sześcioma ptakami i marzy o tym, żeby Isabelle grała zwierzętom na pianinie, które powinno stać w ogrodzie. Isabelle też ma ptaki, a do tego królika i jakiegoś gekona czy kogoś takiego. W planach mieli też piaskownicę w środku domu "dla ludzi i zwierząt". Ostatnia scena to wspólny posiłek weselny w gronie przyjaciół-autystykow i mam wrażenie, że na stół wjeżdża jakieś wielkie mięcho. Czy ktoś widział ten film? A może to był wielki tort?

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 26 wrz 2009, o 18:30
przez AdamZ
Film "Do Czech razy sztuka" (po czesku : Nestyda)

Uwaga ! Spojlery.

Dialog
(Węgierka kładzie na stole swojego martwego żółwia.- AZ)

(Kelner - AZ)
Pardon? Proszę pani,
martwe zwierzę na stole...

- Przecież wszyscy tu mają
martwe zwierzęta na stole!

- Nie płacz.(Płacze bo żółw jest martwy - AZ, mówi już nie kelner a jej towarzysz)
- Chyba się wewnętrznie wypaliłam. Moja homeopatka też mi mówiła, że mi brak selenu i cynku.

- Więc zjedz sobie tatar!

- Żarty sobie robisz?
Na prawdę nie rozumiem
jak możesz jeść mięso!
Powiedz mi, proszę cię. O co chodziło tym zwierzętom, które
uciekły z zagród pod napięciem,
i którym kibicowała cała Anglia,
jeśli nie o wolność.
O wolność, rozumiesz?
Popatrz na siebie. (pokazuje lusterko swojemu rozmówcy - AZ)
Widzisz tą krwiożerczą
świnię w twojej twarzy?
Pokaż zęby. Kły. (koleś pokazuje - AZ)
Wiesz kiedy zostałam wegetarianką?
Kiedy zrozumiałam, że nie ma żadnej różnicy
między oborą a Auschwitzem.

- To znaczy masz wrażenie, że Oświęcim
i obora to jedno i to samo?

-Morderstwo to morderstwo.

-W takim razie zjem podwójny tatar.
==============================================

Ogólnie trochę jako wariatkę tę Węgierkę przedstawili, jeszcze ta homeopatia (chociaż to uznaje się za coś normalnego...)

Potem jeszcze ten koleś co to chciał zjeść podwójny tatar kupił karpia na święta, za namową synka (nie widziałem tam Jacka Bożka) , który się spytał czy karp żyje. wypuścili go do wody, karp początkowo wydawał się martwy, jak już byli w domu przy choince to pokazali że karp odpłynął (tak zresztą skończył się film).

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 26 paź 2009, o 22:07
przez gzyra
A widział ktoś film "Zdobycie bieguna"? Opis jest taki:

Dwa bieguny życia

Wielka Brytania była ojczyzną wielu wyjątkowych ludzi, mężów stanu, artystów, wydała też wielu słynnych odkrywców i podróżników. "Zdobycie bieguna" opowiada pełną szlachetnego patosu historię dwóch dumnych śmiałków, którzy postanowili porzucić domowe pielesze i wyruszyć szlakiem swoich słynnych poprzedników…Nie, to zupełnie nie tak! Jeszcze raz.

Mark Bark-Jones i Brian Tongue są Brytyjczykami, oddanymi sobie przyjaciółmi i mają po 32 lata. Poza tym, nie mają z sobą wiele wspólnego, reprezentują dwa sposoby życia, dwa bieguny charakteru. Mark jest idealistą, wrażliwcem, świadomym ekologicznie wegetarianinem i niespokojnym duchem; Brian to zwyczajny gość, który lubi dobrą zabawę. Ma przeciętnej urody (jak na brytyjskie standardy) dziewczynę, przeciętną pracę, sam jest przeciętnie przystojny i raczej mniej niż bardziej elokwentny.

Pewnego dnia, Mark rozczarowany powszechnie panującą biernością wobec problemów ochrony środowiska naturalnego, pragnie zaprotestować przeciw degradacji planety i czynem dowieść swoich ekologicznych przekonań. I co najważniejsze – poprzez podjęcie spektakularnych działań zwrócić uwagę na potrzebę zmian ludzkich, jakże niepożądanych z punktu widzenia planety, zachowań. O jakie działania chodzi? Otóż, Mark namawia Briana do wspólnej pieszej wyprawy na biegun północny. Oczywiście, zgodnie z linią programową Marka, wyprawa będzie wegetariańsko-organiczna, całkiem niezależna i prowadzona bez wsparcia. To nie żart, przyjaciele naprawdę wybierają się na biegun, Mark sprzedał już nawet swoje mieszkanie…

Williams opowiada o wyprawie arktycznej dwóch pomyleńców w konwencji paradokumentu, bawiąc się opowiadaną historią, bohaterami i kinową formą (ciekawe jest zaznaczanie ciągłej obecności mediów w filmie oraz autotematyczne żarty). Film jest bardzo skromny (sam sprawia wrażenie produkcji po ekologicznemu ubogiej i zrealizowanej bez wsparcia), ale jest szczery i dość przekonujący.

"Zdobycie bieguna" jest zabawne, oparte w dużej mierze na sytuacyjnym humorze i niezłych dialogach, czyli na tym, z czego brytyjskie kino słynie. Reżyserowi jednak, nie udało się utrzymać przez cały film równie szybkiego tempa, przez co trud wyprawy na biegun jest miejscami odczuwalny również przez widzów. Ale na szczęście film ma więcej do zaoferowania niż tylko beztroską zabawę i zgrywę.

Re: weganizm w kulturze, albo kultura wegańska

PostNapisane: 31 paź 2009, o 22:41
przez gzyra
O, znów jest o nas mowa. Kobieta jest alfonsem, poetką i zarazem weganką, piękna kompozycja.

Czy „Wyposażony” jest zabawny?

„Wyposażony” (oryginalny tytuł „Hung”) to historia szkolnego trenera, któremu, delikatnie mówiąc, życie nieco się skomplikowało. A ściślej rzecz ujmując opuściła go żona, odebrała mu prawo do opieki nad dziećmi, jego dom spłonął, a on pozostał bez grosza. Bohater w akcie desperacji zapisuje się na nie najwyższych lotów kurs, który ma uczynić z niego człowieka sukcesu. I tu się wszystko zaczyna: Ray odkrywa swój prawdziwy talent, czyli seks. Przy okazji podejmuje również współpracę z szaloną poetką i weganką, która zostaje jego alfonsem.

Twórcom „Wyposażonego” trzeba przyznać, że świetnie zrealizowali ten pomysł. Starania Ray’a, by stać się naprawdę profesjonalną męską prostytutką są zabawne, a poetka – weganka – alfons jest cudownie absurdalną postacią.

Więcej tu.