Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
"Interes" gatunku a interesy zwierząt
Ostatnio dla zbadania problemów nierosnącej zgodnie z oczekiwaniami "populacji łosia" postanowiono zabić parędziesiąt łosi. Ten pomysł wzbudził mocne protesty i w ostatecznym rozrachunku zabito (chyba) połowę mniej zwierząt.
W wyborcza.pl pojawił się tekst dr hab. Mirosława Ratkiewicza, Kierownika Projektu w Instytucie Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, pt. "Łoś superktoś".
Trudno chyba o lepsze wyjaśnienie jak zasadnicza różnica dzieli ochronę gatunku od ochrony jednostek.
fragment:
W wyborcza.pl pojawił się tekst dr hab. Mirosława Ratkiewicza, Kierownika Projektu w Instytucie Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, pt. "Łoś superktoś".
Trudno chyba o lepsze wyjaśnienie jak zasadnicza różnica dzieli ochronę gatunku od ochrony jednostek.
fragment:
W sytuacji gdy przy braku presji łowieckiej przyczyny zahamowania wzrostu liczebności populacji pozostają nieznane, planowanie działań, które miałyby zapewnić trwałość występowania łosi w Polsce, może okazać się praktycznie niemożliwe. Z jednej strony decyzja o podjęciu badań inwazyjnych obarczona jest odpowiedzialnością moralną: jak bardzo zaszkodzimy populacji, jeśli w celu wyjaśnienia przyczyn spadku rozrodczości zabijemy część należących do niej osobników? Z drugiej - nie decydując się na ten krok, ponosimy ryzyko, że zaproponujemy działania nieskuteczne, a za kilka-kilkanaście lat może być już za późno na naprawę popełnionych wskutek niepełnych przesłanek błędów.
Niestety, choć postęp techniczny jest ogromny, to wciąż nie wszystkie badania zwierząt można wykonać przyżyciowo. Nawet żubr, który jest w Polsce gatunkiem chronionym i dużo mniej licznym niż łosie, jest obiektem badań naukowych, do których materiał pozyskuje się poprzez odstrzał określonej grupy osobników.
Diagnostyka obrazowa nie jest w stanie na dzień dzisiejszy sprawdzić, czy np. narządy płciowe poddane badaniu ultrasonograficznemu nie mają zmienionej patologicznie mikrostruktury. Na to pytanie odpowiedzieć nieomylnie może jak dotąd jedynie badanie histopatologiczne, a to, niestety, wiąże się ze śmiercią osobnika.
Wykonane przez nas symulacje komputerowe wykazały, że jeśli z populacji łosi w dolinie Biebrzy jednorazowo ubędzie wskutek odstrzału mniej niż 8-9 proc. jej stanu, to taki ubytek nie powinien mieć wpływu na funkcjonowanie tej populacji. Do badań naukowych zostało odstrzelonych w listopadzie 2010 roku 46 łosi, w tym 20 z doliny Biebrzy (z wyłączeniem Biebrzańskiego Parku Narodowego). Stanowi to odpowiednio 0,6 proc. liczby łosi w Polsce według stanu na rok 2007 (planowano 1,4 proc.) oraz około 3 proc. biebrzańskiej populacji łosi (planowano 5,9 proc.). Fakt pozyskania łosi przez odstrzał w bezpośrednim sąsiedztwie Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie bytuje reliktowa populacja, musi dziwić. Jednak to właśnie w tej populacji zachodzą niekorzystne procesy i dzięki odstrzałowi możliwe będzie ich zidentyfikowanie. Pozwoli to opracować takie metody działań, które zapewnią biebrzańskiej populacji, i innym populacjom łosi w Polsce, ciągłość ich trwania przez dziesiątki czy setki pokoleń.