Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
O ideach, filozofii, strategiach i koncepcjach działania.
Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
Posty: 41
Dołączył(a): 11 sty 2011, o 18:01
ankaweganka napisał(a): Nie rozumiesz że na świecie, także w Polsce, żyją opuszczone, porzucone lub osierocone dzieci którym można dać dom, zamiast płodzić nowych ludzi?
Ale gdyby wszyscy tak myśleli to wkrótce gatunek ludzki by wyginął. Nie przeginaj ankaweganka.
Od strony prostych kalkulacji, to jeśli by założyć, że każda para z pokolenia A ma jedno dziecko, to pokolenie B będzie liczyło 50% pokolenia A. Jeśli będą mieli dwójkę dzieci, pokolenie B będzie wynosiło 100% pokolenia A. Dopiero od trójki dzieci zaczyna się zwiększać ilość ludzi w pokoleniu B.
ankaweganka napisał(a):A już zupełnie nic taka ani inna kalkulacja nie zmienia w sytuacji dzieci które nie znajdują rodziców adopcyjnych.
Posty: 41
Dołączył(a): 11 sty 2011, o 18:01
Anihilator
Posty: 382
Dołączył(a): 29 cze 2008, o 17:30
Lokalizacja: Warszawa
Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
ankaweganka napisał(a):Od strony prostych kalkulacji, to jeśli by założyć, że każda para z pokolenia A ma jedno dziecko, to pokolenie B będzie liczyło 50% pokolenia A. Jeśli będą mieli dwójkę dzieci, pokolenie B będzie wynosiło 100% pokolenia A. Dopiero od trójki dzieci zaczyna się zwiększać ilość ludzi w pokoleniu B.
nie rozumiem co to ma do rzeczy? z prostych kalkulacji wynika że jeśli jedna para ma 2 dzieci a druga 10, to średnio mają po 6. Gdyby para nr 1 zrezygnowała z prokreacji mieliby średnio po 5 każdy ma wpływ na przeludnienie, niezależnie czy urodzi 1 czy 10 dzieci. A już zupełnie nic taka ani inna kalkulacja nie zmienia w sytuacji dzieci które nie znajdują rodziców adopcyjnych.
Posty: 440
Dołączył(a): 29 cze 2008, o 15:35
Posty: 41
Dołączył(a): 11 sty 2011, o 18:01
Kalkulacja ma to do rzeczy, że przy określonej, nieprzekraczanej liczbie dzieci przypadających średnio na 1 parę, utrzymujemy populację na podobnym poziomie, lub nawet prowadzimy do jej zmniejszenia. Zatem sam fakt rodzenia się dzieci nie musi wpływać na zwiększanie się populacji, a co za tym idzie na przeludnienie.
Sytuacja zwierząt udomowionych jest szczególna w tym sensie, że je udomowiliśmy, uzależniliśmy od siebie. Ich los jest całkowicie od nas zależny i to uzależnienie niesie wiele ograniczeń a na nas nakłada obowiązek opieki. Gdybyśmy dopuszczali do swobodnego rozmnażania się tych zwierząt, nie bylibyśmy w stanie wywiązać się z obowiązku opieki. Stąd mniejszym złem staje się sterylizacja, a pozytywnym wyborem jakiego możemy i powinniśmy dokonywać w stosunku do bezdomnych jest adopcja.
Rezygnacja z posiadania swojego biologicznego potomstwa na rzecz adopcji niechcianego dziecka to postawa, która zasługuje na szacunek. No ale najpierw trzeba tej adopcji dokonać aby na ten szacunek zasłużyć. Od samej dyskusji na ten temat, żadnemu dziecku los się w żaden sposób nie polepszy.
Natomiast postulat aby dyskredytować z moralnego punktu widzenia małżeństwo bądź parę, którzy zdecydowali się na posiadanie przynajmniej jednego własnego dziecka jest moim zdaniem chory.
Czy ktoś ma dane kto w Polsce adoptuje dzieci? Czy są to głównie pary bezdzietne, czy takie, które mają biologiczne dzieci?
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 33 gości