Obiektywny, dziwi mnie że (skoro twierdzisz że też czytasz na ten temat) nie spotkałeś się nigdy z opiniami o kulturowym źródle instynktu macierzyńskiego, skoro jest to jeden z głównych sporów naukowców, a to znaczy że jest bardzo dużo polemizujących ze sobą publikacji. Podałam swoje źródło (tytuł jednej z książek w tym temacie i nazwisko jej autorki, wklejam jeszcze raz link do wywiadu na temat instynktu i książki, abyś nie musiał szukać:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... 82895.html) już dawno w trakcie tej dyskusji, gdybyś czytał całą a nie odnosił się do wyrywków, to byś pewnie już je poznał
Historia feminizmu nie jest moja mocną stroną ale pamiętam co nieco ze studiów, gdzie miałam takie zajęcia. Jest i było mnóstwo kultur gdzie nie narzuca się kobiecie roli matki wmawiając jej że jest to jej naturalna potrzeba. Czym innym jest instynkt dążenia do przyjemności z uprawiania seksu który jest prawie uniwersalny, a czym innym wmawianie kobietom istnienia czegoś takiego jak "instynkt macierzyński" definiowany jako chęć posiadania dziecka a nawet jako instynkt opieki nad już istniejącym i urodzonym dzieckiem - nawet w historii Europy jest to relatywnie młoda idea. Chyba nie wyobrażasz sobie że np w średniowieczu istniała jakaś głęboka magiczna więź matka-dziecko, kiedy proces rozmnażania przypominał raczej produkcję na dużą skalę a dzieci umierały jak muchy. Bogate kobiety ochoczo oddawały dzieci mamkom i nie interesowały się więcej ich losem. Przykłady z dzisiejszego świata też można mnożyć w nieskończoność. Np ta osławiona przez kościół katolicki więź matka-płód nagle znika, gdy okazuje się że płód jest chory. W rozwiniętych społeczeństwach nie rodzą się osoby np chore na downa i inne choroby które można wykryć wcześnie, bo jakoś ta więź z fasolką w brzuchu i podmiotowe traktowanie owej fasolki nagle wyparowuje w obliczu poważnej choroby. Z prostszych spraw- wiele kobiet nie czerpie satysfakcji z rodzenia i wychowywania dzieci, ale boją się do tego przyznać bo ktoś wychowany w dzisiejszej kulturze na pewno uznałby je za potwory bez serc. Człowiek jest zwierzęciem społecznym i seks ma dla człowieka znaczenie głównie więziotwórcze. Dlatego nie można mówić że fakt iż większość z nas ma potrzeby seksualne jest dowodem na to że wszyscy chcemy się rozmnażać. Już to pisałam, ale przekleję skoro nie czytałeś: W naturze nie ma czegoś takiego „hej, chcę mieć dziecko, to przelecę tego samca i poczekam 9 mies.”. Nie ma czegoś takiego jak potrzeba posiadania dzieci, są oczywiście odpowiednie mechanizmy które uwalniają się po urodzeniu dziecka, aby się nim zająć, ale nie ma instynktu „chcę mieć dziecko”. Ta potrzeba posiadania potomstwa została wymyślona stosunkowo niedawno, jest bardzo użyteczna z wielu powodów, np. wmawianie kobietom że przed 30 muszą zostać matkami przywiązuje je do domu, blokuje ich naturalnie wyższą w tym okresie życia (30-40lat) seksualność, odbiera niezależność, eliminuje z rynku pracy który jest zapchany i każde wolne miejsce jest na wagę złota, odbiera osobowość i indywidualność narzucając jedynie słuszną cechę- opiekuńczość, najlepiej w niewykonalnej wersji maryjnej czyli „matki dziewicy”, świętej i dobrej.
ann, konkretnie która moja ocena wymaga według Ciebie hamowania się? Podałam konkretne liczby porzuconych dzieci, konkretne przykłady, czemu się do nich odniesiesz? To jest dyskusja w dziale "teoria", dyskusja dotyczy czy robienie nowych ludzi jest dobre czy złe, a nie tego czy łatwo jest z niego zrezygnować, od tego może być ewentualnie dział "praktyka". Tam może byłoby odpowiednie miejsce gdzie, tak jak o niejedzeniu jajek, tak samo o nierobieniu dzieci, można by pisać "ja bym tak nie umiała" czy "ale ja chcę i mogę robić co chcę". Oczywiście, nikt nikogo do niczego nie zmusi (na szczęście!) i chyba nikt tutaj nie chce tego robić. Każdy z nas ma wolną wolę i decyduje co mu sprawia przyjemność i czy jego przyjemność jest ważniejsza od cierpienia innych. Jeśli Ty uważasz że Twoja przyjemność z wyprodukowania i posiadania kogoś "własnego" jest ważniejsza od wszystkiego, o czym tu piszemy, to jest to Twoja sprawa tak samo jak jest sprawą każdego mięsożercy czy jajkożercy czy uzna, że jego chęć zjedzenia czegoś smacznego jest ważniejsza od cierpienia innych.
zupełnie inaczej sytuacja wygląda, jeśli nie można mieć biologicznego dziecka z jakichś powodów - wtedy jeśli jest chęć i szansa na adopcję, to niejednokrotnie przelewa się tę miłość na dziecko zaadoptowane, to jest normalne
Dziękuję za Twoją definicję normalności. Akurat osoby o których mówiłam - mój dziadek czy moja koleżanka z pracy, są osobami które świadomie zrezygnowały z biologicznego potomstwa, choć nie miały medycznych przeciwwskazań do posiadania go i całe życie musiały/muszą stosować antykoncepcję. Dziwne, że mięsożercy potrafią to pojąć, potrafią to wcielić w życie, w naszym lokalnym ośrodku adopcyjnym pojawiają się co roku pary mięsożernych ludzi które uważają że warto dać szansę dzieciom które już są zamiast produkować nowe. Szokuje mnie że tacy ponoć współczujący weganie mają ogromne opory przed przyjęciem tego prostego faktu do wiadomości.
Może zamiast pisać ciągle o sobie, że "ja chcę, więc to musi być naturalne i w porządku" czy "to jest przyjemne więc to musi być dobre", lub "wszyscy to robią więc ja też chcę" warto by poszukać porządnych argumentów za płodzeniem dzieci? Czemu według Was to jest dobre? Cała ta dyskusja roi się od argumentów przeciw, dotyczących dobra innych ludzi, zwierząt, planety. Jednak, tak jak napisał to Keegan cięgle nie padły jakieś ISTOTNE, SILNE I WAŻNE argumenty za tym, żeby dzieci robić. Cały czas czekamy na takie.
All of the arguments I have heard for having biological children thus far have been based in Selfishness, "I want my own child!" Laziness, "Adopting Children is Hard." or Arrogance "But my child will be different."
These are unacceptable in a World where children are starving to death. By having Biological children you are condemning the impoverished of the the world to death. If you have the desire, the ability and resources to Care for, Love and Protect a child of your own, than you have all the requirements to save an innocent child's life from unimaginable suffering.
(cały tekst na str 7)