Sprzeczność między posiadaniem dzieci genetycznych a adoptowanych jest prosta i ujęła ją na pierwszej stronie AnaO: dziecko które ktoś sobie planuje zabiera miejsce temu, które już jest, i cierpi. Co do chorych dzieci: cóż, adoptujesz dziecko wiedząc jaki jest stan jego zdrowia, planujesz i rodzisz dziecko nie wiedząc czy będzie ciężko chore czy nie. Są osoby które normalnie adoptują chore dzieci tak samo jak są osoby które adoptują chore psy (i nie piszę hipotetycznie bo sama tak robię), zdając sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji i będąc na to przygotowanym. Nie znam osoby która urodziłaby chore dziecko i była na to przygotowana. Więc teksty o "zdobywaniu się na adopcję" czy (chyba Giertychowskie?) o "leniwych bezdzietnych ludziach" są nie na miejscu.
Nie wiem jak możesz pisać w takim stylu jakby ludzie nie chcieli przyjeżdżać do krajów nawet takich jak Polska, kiedy tyle ludzi ginie na granicach, w górach, na tratwach itd... kiedy Polacy odsyłają imigrantów do ich rodzinnego kraju np do Czeczenii na pewną śmierć. To dopiero jest ponury żart. Gdyby granice były otwarte, nie byłoby najmniejszego problemu ze starzeniem się społeczeństw tutaj, a i przeludnienie tam byłoby mniejsze. I doprawdy nie trzebaby zmuszać tysięcy ludzi którym grozi śmierć we własnym kraju aby z niego uciekli. Poznałam studiując kilka osób które przybyły tu w mniej lub bardziej tragicznych okolicznościach, i powiem że nie spotkałam bardziej pilnych studentów, i bardziej zadowolonych z ucieczki (często wyrwania się kosztem wszystkich kontaktów z przyjaciółmi i więzi rodzinnych) i byciu w Polsce i Krakowie.
Dla mnie to co napisałeś to jest po prostu przerażające, nikt nie musi żyć tam gdzie się urodził i kiedy grozi mu śmierć powinien mieć prawo uciekać, a Ty wpisujesz się w politykę "rozmnażajmy się my biali bo zaleją nas żółci". Problem przeludnienia dotyczy nas ludzi, a nie "ich tam w azji". To nie w "nich, tych niewyedukowanych" jest problem, tylko w każdej jednostkowej decyzji. I nie wiem dlaczego raz przypisujesz tym decyzjom moc sprawczą (w sprawie emerytur) a raz mówisz że nie mają znaczenia ( w sprawie przeludnienia świata).
W obecnych warunkach kwestia emerytur nie zależy już od liczby ludności tylko od tego jak zabezpieczysz się na przyszłość. Podejście że "musi być kupa ludzi by robić na starców, i to jeszcze koniecznie w regionie w którym żyję" jest średniowieczne. Jak chcesz by "kupa ludzi robiła na Twoją emeryturę" to zainwestuj na giełdzie hinduskiej- jednej z największych. Hindusi będą mieli kapitał na inwestycje, tak im potrzebne jak sam zauważyłeś. A Ty- emeryturę będziesz miał wypłacaną w tamtejszej walucie więc im gorzej będzie w Polsce (chodzi mi o kasandryczne wizje demograficzne z reklam społecznych finansowanych przez nasz rząd) tym dostatniej będziesz żyć na starość.
co do współczynników to zależy od tego jak są one obliczane- w USA wazektomię uznaje się za skuteczną gdy po 12 tygodniach w nasieniu jest poniżej 20mln plemników, co w praktyce nie zawsze oznacza że zabieg zakończył się sukcesem. Badania powinno się wykonywać aż do uzyskania wyniku 0 plemników w nasieniu i tak tez praktykuje się w Polsce. Analogicznie różnie to bywa z współczynnikiem skuteczności środków hormonalnych i prezerwatyw bo wiele zależy od sumienności osób je stosujących itd.
Ciekawa jestem natomiast skąd masz wegańskie prezerwatywy i to od 16 lat? Ja starałam się je swego czasu zdobyć i nie udało mi się. Dopiero ostatnimi czasy mogłam sprowadzać przez koleżankę ze Szewcji.
Tym bardziej on razi że użyłeś słowa "idiotyczny" wobec teorii o związku problemu emerytur z demografią, który według większości artykułów jest oczywisty.
Według wszystkich artykułów wydawanych w Korei Północnej, jest tam spoko, analogicznie w Polsce na temat JPII - więc to że jest czegoś dużo nie jest żadnym argumentem. Czy w tych artykułach o których piszesz rozważa się pomysł otwarcia granic w celu rozwiązania problemów demograficznych, a jeśli tak, to czemu uznano go za niewystarczający? Jeśli możesz to przedstaw argumenty bo ja takowych nie znalazłam, a temat bardzo mnie interesuje i głęboko go eksplorowałam z racji mojego socjologicznego wykształcenia.