Strona 1 z 1

Konsekwentny wegetarianizm?

PostNapisane: 10 mar 2011, o 22:14
przez Dziki Hun
Jak wiemy, najbardziej konsekwenta praktyczna realizacja idei praw zwierzat jest weganizm. Zakladamy, ze nie uzywajac produktow odzwierzecych nie wspieramy ekonomicznie ich wyzysku, a co za tym idzie zmniejszamy oplacalnosc ferm, hodowli itd. Naszla mnie jednak dzisiaj mala refleksja odnosnie konsekwencji wegetarianizmu.
Skupiam sie wylacznie na kwestiach ekonomicznych. Pomijam kwestie czy ktos czuje obrzydzenie na mysl o zjedzeniu jajka itp.

Wegetarianizm zwyklo sie generalnie uwazac za niekonsekwentny. Nie spozywamy miesa, ale jedzac nabial nadal wspieramy finansowo eksploatacje zwierzat. Sprobojmy to jednak przeanalizowac dokladniej. Osoba nie jedzaca miesa, a pijaca np mleko finansuje fermy mleczne, ktore najpierw eksploatuja zwierzeta, a nastepnie posylaja je do rzezni, skad trafiaja na sklepowe polki. Tego elementu wegetarianin jednak bezposrednio nie wspiera bo sam nigdy tego miesa nie kupi. Jesli upraszczajac zalozymy, ze "produkcja" nabialu jest procesem dwuetapowym (wyzysk zwierzecia, a w dalszej kolejnosci jego zabicie) to osoba nie jedzaca miesa przyczynia sie bezposrednio do pierwszego. Pytanie, czy "produkcja" nabialu bylaby ekonomicznie oplacalna gdyby nie etap drugi.
Zalozmy idealistycznie, ze wszystkich ludzi na swiecie udalo sie przekonac do wegetarianizmu. Nikt nie je miesa. Czy w takim wypadku jakakolwiek hodowla zwierzat na mleko, sery czy jaja bylaby oplacalna i mialaby sens? Wyeksploatowane krowy nie trafialby do rzezni bo tych by juz nie bylo. Tym samym hodowcy straca olbrzymia szanse na dalszy zarobek. Pojawia sie tez problem co robic ze zwierzetami juz nieoplacalnymi? Skoro nikt nie je miesa, nie ma ich komu sprzedac. Wszystkie inne wyjscia (lacznie z masowa "utylizacja") beda obciazac finansowo samych hodowcow.
Nie znam statystyk, ale przypuszczam, ze hodowla zwierzat wylacznie na produkty nabialowe bylaby nieoplacalna. Wynikaloby z tego, ze nie jedzac miesa jednoczesnie zmniejsza sie oplacalnosc ferm mlecznych itd. W takim wypadku swiatowy wegetarianizm doprowadzil do plajty wszelka forme hodowli, a tym samym doprowadzil chcac nie chcac do weganizmu.

Nie wiem na ile te nocne rozmyslania sa dla Was zrozumiale i sensowne:)

Re: Konsekwentny wegetarianizm?

PostNapisane: 11 mar 2011, o 07:05
przez xpert17
Dziki Hun napisał(a):Zalozmy idealistycznie, ze wszystkich ludzi na swiecie udalo sie przekonac do wegetarianizmu. Nikt nie je miesa. Czy w takim wypadku jakakolwiek hodowla zwierzat na mleko, sery czy jaja bylaby oplacalna i mialaby sens? Wyeksploatowane krowy nie trafialby do rzezni bo tych by juz nie bylo.


Z powodów czysto biologicznych nie da się prowadzić takiej hodowli jak opisałeś. Żeby samice ssaków dawały mleko, muszą być regularnie zapładniane. Jeśli nie chcesz skończyć jako posiadacz tysięcznego stada bydła z którym nie wiadomo co zrobić i czym je wykarmić, musisz przynajmniej większą część rodzących się w ten sposób młodych zabijać - możesz je "utylizować", a możesz je przerabiać na mięso, które ktoś zje, ale nie możesz ich utrzymywać aż do naturalnej śmierci, bo zwyczajnie po kilku pokoleniach zabraknie ci miejsca.

Re: Konsekwentny wegetarianizm?

PostNapisane: 11 mar 2011, o 08:00
przez Krzysztof - P
Drugi argument: udział przychodu ze sprzedaży wyekploatowanej krowy mlecznej (do rzeźni) jest najprawdopodobniej znikomo mały w przychodzie ze sprzedaży mleka. Tak więc brak możliwości sprzedaży starej krowy (bo brak rzeźni w Twoim przykładzie) i nawet konieczność jej utylizacji (dodatkowy koszt) nie stanowiłyby większego problemu finansowego dla producenta mleka. Tak przypuszczam.

Re: Konsekwentny wegetarianizm?

PostNapisane: 11 mar 2011, o 09:32
przez Dziki Hun
xpert17 napisał(a):Z powodów czysto biologicznych nie da się prowadzić takiej hodowli jak opisałeś. Żeby samice ssaków dawały mleko, muszą być regularnie zapładniane. Jeśli nie chcesz skończyć jako posiadacz tysięcznego stada bydła z którym nie wiadomo co zrobić i czym je wykarmić, musisz przynajmniej większą część rodzących się w ten sposób młodych zabijać - możesz je "utylizować", a możesz je przerabiać na mięso, które ktoś zje, ale nie możesz ich utrzymywać aż do naturalnej śmierci, bo zwyczajnie po kilku pokoleniach zabraknie ci miejsca.


Wiem o tym, dlatego sie zastanawiam czy gdyby nie bylo rzezni oplacala bylaby hodowla zwierzat dla pozyskania produktow nabialowych. Nie chodzilo mi o to zeby takie hodowle popierac tylko zeby doprowadzic do ich likwidacji.
W wypadku gdy nikt nie jadlby miesa zwierzet amozna by tylko "utylizowac". Pytanie czy wowoczas hodowla dla mleka czy jaj stanie sie oplacalna ("utylizacja" to dodatkowy koszt, a nie ma juz dochodow ze sprzedazy zwierzat na mieso).

Re: Konsekwentny wegetarianizm?

PostNapisane: 11 mar 2011, o 10:15
przez xpert17
Dziki Hun napisał(a):
xpert17 napisał(a):Z powodów czysto biologicznych nie da się prowadzić takiej hodowli jak opisałeś. Żeby samice ssaków dawały mleko, muszą być regularnie zapładniane. Jeśli nie chcesz skończyć jako posiadacz tysięcznego stada bydła z którym nie wiadomo co zrobić i czym je wykarmić, musisz przynajmniej większą część rodzących się w ten sposób młodych zabijać - możesz je "utylizować", a możesz je przerabiać na mięso, które ktoś zje, ale nie możesz ich utrzymywać aż do naturalnej śmierci, bo zwyczajnie po kilku pokoleniach zabraknie ci miejsca.


Wiem o tym, dlatego sie zastanawiam czy gdyby nie bylo rzezni oplacala bylaby hodowla zwierzat dla pozyskania produktow nabialowych. Nie chodzilo mi o to zeby takie hodowle popierac tylko zeby doprowadzic do ich likwidacji.
W wypadku gdy nikt nie jadlby miesa zwierzet amozna by tylko "utylizowac". Pytanie czy wowoczas hodowla dla mleka czy jaj stanie sie oplacalna ("utylizacja" to dodatkowy koszt, a nie ma juz dochodow ze sprzedazy zwierzat na mieso).


Gdyby z jakiegoś powodu - np. religijnego albo jakiegoś totalitarnego zakazu - ludzkość nagle przestała spożywać mięso krów - to producenci mleka sprzedawaliby swoje cielaki do przerobienia np. na karmę dla psów. Gdyby i z tego ludzkość zrezygnowała i mięso krów w ogóle nie byłoby elementem obrotu handlowego, to prawdopodobnie producenci mleka po prostu by te krowy musieli uśmiercać i np. kremować albo inaczej utylizować. Z pewnością zwiększyłoby to cenę mleka, myślę jednak, że gdyby konsumenci nie wyrzekli się swoich dotychczasowych nabiałowych przyzwyczajeń spożywczych, wciąż produkcja byłaby jakoś opłacalna, tylko po prostu mniej niż teraz. Rynek mleka, przynajmniej w krajach rozwiniętych, i tak jest kompletnie wywrócony do góry nogami. Ceny skupu są regulowane przez rządy albo farmerzy dostają dopłaty do produkcji mleka, z drugiej strony Unia Europejska narzuca poszczególnym krajom kwoty mleczne, ponieważ w stosunku do potrzeb rynku mleka jest nadprodukcja. Mleko się przerabia na proszek i wysyła np. do Afryki (jako "pomoc humanitarną"), rozwalając kompletnie tamtejsze rynki. Ponadto, nie wiem jak to jest w innych krajach, ale czytałem badania dotyczące Wielkiej Brytanii - równo połowa mleka które trafia do handlu jest po prostu wylewana, ponieważ jest to produkt szybkopsujący się - klienci kupują np. litrowe opakowanie mleka, a zużywają tylko 1/2 litra, reszta kwaśnieje, tak samo sklepy muszą utylizować niesprzedany towar któremu minęła data przydatności do spożycia. Gdyby zracjonalizować obrót mlekiem, produkcję można by z dnia na dzień obniżyć o połowę bez przekonywania nawet jednej osoby do weganizmu.