Strona 1 z 3

Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 12:57
przez gzyra
Z umarłego serwisu animal-liberation.pl wklejam archiwalne teksty Michała Podogrodzkiego na temat naturalne vs. nienaturalne. Zainteresowanych zapraszam też do przeczytania krótkiego wyjaśnienia na czym polega problem z argumentacją odwołującą się do natury jako źródła wzorcowo dobrych zachowań:

argumentum ad naturam lub appeal to nature

A teraz szpileczki Michała:

OK, przyznaję się. Nie cierpię negacjonistów i rewizjonistów, którzy przez cały czas starają się przepisać naszą rzeczywistość tak, aby pasowała do ich ideologii czy religii. Zasadniczo są trzy grupy negacjonistów, których nie cierpię najbardziej i na których widok ściska mnie w gardle. Są to (kolejność przypadkowa) ludzie, którzy negują: fakt historyczny Holocaust, fakt ewolucji oraz potrzebę suplementowania witaminy B12 przez wegetarian. Kilka słów o tej ostatniej grupie. To, że ich nie cierpię już ustaliliśmy. Jestem uczestnikiem kilku for dyskusyjnych dla wegetarian, bo chcę wiedzieć co moi bracia i siostry w diecie myślą i mówią. Taki ze mnie ciekawy świata człek. Niestety, i to niestety przez wielkie "N", jak bumerang powraca dyskusja o tym czy wegetarianie muszą brać B12 czy nie. Cały czas wracają te same bzdurne hasła o cukrze, kiszonkach, papierosach, kawie, chlorowanej wodzie i tysiącach innych rzeczy, które zaciemniają tylko całą jakże prostą sprawę. Wytłumaczę Wam teraz w kilku zdaniach o co tu tak naprawdę chodzi, podamy sobie ręce i zajmiemy się swoim życiem, OK? Wegetarianizm nie jest dietą, na której nasz gatunek ewoluował* i w związku z tym wiążą się z nim pewne niedoskonałości, które możemy w łatwy i tani sposób skorygować stosując m.in. suplementację. No patrzcie, zmieściłem się w jednym zdaniu. Nie bolało, prawda? Na to pewnie wiele osób szeroko otworzy oczy i zapyta: To wegetarianizm nie jest naturalny? Pozwólcie, że powtórzę jeszcze raz - nie do cholery! Dla osób, którym właśnie zburzyłem główny argument za byciem wegetarianinem przytaczam krótki cytat z książki "Moralne zwierzę" Roberta Wrighta (podkreślenie moje):

"Jest rzeczą 'naturalną', czyli 'akceptowaną' przez dobór naturalny, że mężczyzna zabija kochanka swojej żony. W takim samym sensie 'naturalny' może być gwałt. 'Naturalna' z pewnością jest troska, by nasze dzieci były nakarmione i ubrane. Większość ludzi ocenia jednak takie zjawiska na podstawie ich skutków, a nie genezy. I słusznie!"

'Naturalne' (w sensie biologicznym) nie znaczy 'dobre' (w sensie moralnym). Wegetarianizm oceniany z tej perspektywy choć wymaga suplementacji nie jest niczym złym. Jeśli możemy zapobiec ogromnemu cierpieniu i przedwczesnej śmierci zwierząt stosując "nienaturalny" środek jakim jest wegetarianizm, zróbmy to! (mp)

* Krótka recenzja książki Konarzewskiego, którą Michał napisał dla vege.pl: "Prof. Marek Konarzewski, kierownik Zakładu Ekologii Zwierząt w Instytucie Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, zabiera nas w fascynującą podróż w przeszłość naszego gatunku, a właściwie jego diety. Opierając się najnowszych badaniach z zakresu genetyki, fizjologii, biochemii, anatomii, paleontologii, archeologii, ekologii i etnologii autor przedstawia nam zmieniający się obraz nawyków żywieniowych człowieka i jego przodków. Książka napisana jest w sposób bardzo przystępny i zrozumiały, nawet dla czytelnika-laika i stanowi przykład najlepszego rodzaju literatury popularno-naukowej. Wegetarian może zainteresować fakt, iż „Na początku był głód” polemizuje z twierdzeniem o roślinożerności naszego gatunku i udowadnia jego wszystkożerną naturę, bez deprecjonowania samego wegetarianizmu. Wspaniała lektura".


oraz

Jeszcze tylko małe postscriptum do mojej wypowiedzi na temat naturalności wegetarianizmu. Przypomniałem sobie o eseju pt. "O tym, co naturalne"1 autorstwa profesora antropologii i języka angielskiego Mary Catherine Bateson. Oto fragment:

"W ostatnich czasach sytuacja dodatkowo się skomplikowała, ponieważ coraz więcej obiektów i przedmiotów - od środków spożywczych, poprzez tekstylia do cząstek i związków chemicznych - określamy jako naturalne lub nienaturalne (...). W ten sposób wyznacza się coraz bardziej nieostre granice dziedziny tego, co naturalne, wzmocnione dodatkowo niewypowiedzianymi sądami wartościującymi".

Gdy ktoś dzisiaj mówi o czymś, że jest 'naturalne' najczęściej wyraża sąd wartościujący, gdzie 'naturalność' jest synonimem 'dobra'. To jedno słowo kończy dyskusję. Problem w tym, że tak naprawdę nic ono nam nie tłumaczy ponieważ "natura nie jest czymś, co może mieć koniec albo może być zastąpione, tak samo, jak nie można poza nią wyjść. W istocie wszystko jest naturalne; gdyby nie było naturalne, toby nie istniało". Przeciwieństwem naturalności (natural) jest nadnaturalność (supernatural), a nie trudna do zdefiniowania nienaturalność. Do sfery nadnaturalnej przynależą takie byty jak bóstwa, duchy, zjawy, a nie dodatki do żywności czy witaminy wytworzone w laboratorium.

Jak zauważa Bateson przez określenie czegoś jako 'naturalne' często mamy na myśli, że coś jest "nie tknięte ludzkim działaniem". I tu także pojawia się problem ponieważ jeśli przyjmiemy właśnie taką definicję 'naturalności' to okaże się, że "trudno będzie znaleźć coś naturalnego":

"Jeśli 'naturalne' znaczyć ma zatem 'nie tknięte ludzkim działaniem', to również w sklepach nie ma czegoś takiego, jak 'naturalna żywność'. Większość roślinnych produktów spożywczych została wytworzona dzięki selektywnej, prowadzonej od wieków, uprawie. W ten sposób przekształcono rośliny dziko żyjące w uprawne - selekcjonując ich odmiany w zależności od potrzeb człowieka. Ponadto większość produktów spożywczych jest przetwarzana i transportowana w skomplikowany sposób, przy użyciu zaawansowanej technologii. Przecież tofu nie rośnie na drzewach. Praca rolnika czy farmera jest ciężka i wymaga dużych umiejętności - natura nie robi nic sama. Oczywiście ważną rzeczą sprawą są wysiłki podejmowane w celu wytwarzania żywności bez szkodliwych nawozów chemicznych czy preparatów owadobójczych. Byłoby jednak wskazane znalezienie sposobu mówienia o tych sprawach bez nonsensownego i sprzecznego wewnętrznie użycia terminów takich jak 'naturalny' czy 'organiczny' (czym byłyby rośliny uprawne, gdyby nie były 'organiczne'?)".

Bateson, naturalnie, ma rację! (mp)

1 "Jak to jest? Naukowy przewodnik po Wszechświecie", red. J. Brockman, K. Matson, Wyd. CiS, Warszawa 1997, seria: Nauka u Progu Trzeciego Tysiąclecia.

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 19:01
przez Neon_Knight
Do zwolenników tego, co naturalne należy też jak najbardziej zaliczyć sadystów. Cała filozofia sadyzmu, stworzona przez markiza de Sade, opiera się na założeniu, że sadyzm jest dla człowieka jak najbardziej naturalny. Widać, do ciekawych wniosków można dojść, wychodząc od argumentum ad naturam. Więc następnym razem, gdy ktoś będzie się wyrywał z tym, że - np - mięsożerność jest naturalna, to możemy się ich spytać, czemu w takim razie nie są sadystami ;].

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 19:36
przez poranek
Mięsożerni naturaliści, bardzo w swym naturalizmie wybiórczy, zwykli głosić, że spożywanie mięsa jest naturalne dla gatunku ludzkiego - a zatem dobre.

Warto takich gagatków poczęstować kontrargumentem, że tak samo naturalne dla gatunku ludzkiego są zdrady małżeńskie, gdyż jesteśmy z natury poligamistami:

Wikipedia napisał(a): Proporcje wielkości ciała kobiety i mężczyzny (dymorfizm płciowy) czy wielkość jąder męskich stanowią silny argument za względnie poligamiczną naturą człowieka[18][19][20]. Hipoteza poligamicznych skłonności zarówno mężczyzn jak i kobiet ma również oparcie w efekcie Cooledge'a i kobiecej skłonności do przeżywania orgazmu wielokrotnego (co miało by ułatwiać spółkowanie z kilkoma partnerami na raz).


Czy zatem zdrady są dobre?

Nie mniej naturalna jest kradzież (w naturze silniejszy zabiera słabszemu), bicie się po pysku, GWAŁCENIE KOBIET i inne niezbożne wynalazki.

Ogólnie kretynizmem jest powoływanie się na naturę przez członka rozwiniętej kultury. Bo czym jest kultura? Ano zanegowaniem natury. Opozycją. Co sekundę łamiemy jakieś prawo natury - i zwykliśmy to uważać za dobre.

Zresztą czy tradycyjna dieta jest naturalna? Zastanówmy się:
- krowie mleko. Z natury jest ono przeznaczone dla cieląt. Spośród 4500 gatunków ssaków tylko jeden - człowiek - pije mleko jako dorosły i tylko on pije mleko innego zwierzęcia. Nie ma to nic wspólnego z naturą,
- krówki, świnki i inne kury - skąd się wzięły te zwierzątka? Powstały w toku domestykacji. Nie istniały naturalnie, człowiek zuchwale wtrynił się w kompetencje natury i ewolucji - i zrobił z dzika świnię, z kury bankiwa kurę domową - i tak dalej. Trudno nazwać naturalnym zastępowanie natury,
- jedzenie jajek. Oświećcie mnie, bom zielony w temacie - czy jakieś zwierzęta poza ludźmi opychają się jajkami innych gatunków?
- wielkoprzemysłowa hodowla. Widział to ktoś, żeby zwierzę w naturze więziło inne w klatkach i faszerowało je antybiotykami?

Jedzenie mięsa jest naturalne, owszem - ale pod warunkiem że je sobie człowiek sam upoluje. Ale bez narzędzi, wszak to już niecny wymysł kultury!

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 20:05
przez K.Biernacka
Napisałam notatkę na FB pt. "B12 - technologia jest naturalna":

Fałszywą przesłanką jest, że nasza biologia zmusza nas do jedzenia mięsa, mleka krowiego i kurzych jaj, kropka. Prawda jest taka, że faktycznie możemy, choć nie musimy, jeść produkty odzwierzęce, gdyż jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do wszystkożerności. Nasze organizmy potrafią odżywiać się tak składnikami pochodzenia zwierzęcego jak i roślinnego. Jednak nasze przystosowanie nie jest, w przeciwieństwie do innych zwierząt, wyłącznie biologiczne/fizjologiczne. Nie można więc postrzegać go wyłącznie w tym kontekście. Jesteśmy przecież wyposażeni w zdolność do tworzenia kultury i rozwoju technologii różnego rodzaju, również takich które nie tylko czynią nasze życie bardziej wygodnym, ale i takich, które mogą uczynić naszą obecność mniej uciążliwą dla innych istot.

Bez zająknięcia korzystamy z samochodów, samolotów, telefonów komórkowych. Konsumujemy produkty odzwierzęce pochodzące z hodowli wykorzystujących masowo wielorakie technologie tak przy uprawie roślin na pasze jak i przy samej hodowli, transporcie i zabijaniu zwierząt - pestycydy, antybiotyki, hormony wzrostu, systemy klatkowe, urządzenia do masowego zabijania, kawałkowania i mrożenia zwłok zwierząt. Nie krzyczymy, że naturalnym jest tylko chodzić, nie latać, jeść to co sami wyrwiemy/zbierzemy/zabijemy. Równocześnie zaś wielu z nas, w tym weganie nielubiący tabletek, oskarża weganizm o nienaturalność ze względu na konieczność suplementowania witaminy B12 i czyni z tego koronny argument przeciwko tej diecie. Dlaczego technologia, nie tak zresztą skomplikowana jak produkcja B12, która pomaga zrezygnować z eksploatacji zwierząt jest ni z tego ni z owego pod ostrzałem naturalistów korzystających z dobrodziejstw całego wachlarza technologii w swoim codziennym życiu?

Nasza możliwość wyboru, nieporównywalnie bardziej elastyczna niż u innych zwierząt właśnie ze względu na rozwijane przez nas technologie, jest nieodłączną cechą nas jako gatunku. Wytwarzanie technologii i jest dla nas tak samo naturalne jak miód dla pszczoły. Korzystanie z technologii jest po prostu korzystaniem z naszych naturalnych umiejętności. Skąd zatem ten krzyk o B12?

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 20:16
przez poranek
Przeciwników suplementacji B12 warto spytać, czy spożywają sól (i posolone produkty) oraz margarynę. Jeśli tak - no to cosik się nie pokrywa ich robienie z gadaniem. Przecież sól jest w Polszcze obligatoryjnie wzbogacana jodem, a margaryna witaminami A i D. A czym jest wzbogacanie żywności, jeśli nie szatańską suplementacją?

Nierzadko wzbogaca się także mleko, soki owocowe, warzywne i pewnie wiele innych produktów.

Co za różnica, czy wrzucimy sobie sztucznie zsyntezowaną witaminę od razu do gęby - czy wpierw do żarcia? Jedno i drugie to suplementacja. Nie mówiąc już o tym, że weganie nie muszą sobie wrzucać B12 do buzi - są przecież produkty wzbogacone...

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 21:01
przez xpert17
Nigdy nie mogłem zrozumieć, czemu robienie ze sfermentowanej melasy kuleczek i ich łykanie jest już "suplementacją tabletkami", a gdyby ludzie jadali taką melasę łyżkami, to byłoby to już tylko naturalne i zrozumiałe zachowanie z tego samego rodzaju co "jadaj pietruszkę, bo ma dużo witaminy C", "zjadajcie pestki dyni, bo pomagają na prostatę" itp.

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 29 cze 2011, o 22:58
przez ann
poranek napisał(a):Bo czym jest kultura? Ano zanegowaniem kultury.
Nie miało być >Ano zanegowaniem natury<? :>

poranek napisał(a):- jedzenie jajek. Oświećcie mnie, bom zielony w temacie - czy jakieś zwierzęta poza ludźmi opychają się jajkami innych gatunków?
Wiele zwierząt jada jajka innych, choć często są one zapłodnione i w trakcie przeobrażania, nie zmienia to faktu, że jajka są podjadane. To pytanie-zdziwienie bywało stosowane raczej wobec kwestii podbierania mleka ;)
A ogólnie zazdroszczę zapału, energii

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 30 cze 2011, o 09:54
przez Alispo
xpert17 napisał(a):Nigdy nie mogłem zrozumieć, czemu robienie ze sfermentowanej melasy kuleczek i ich łykanie jest już "suplementacją tabletkami", a gdyby ludzie jadali taką melasę łyżkami, to byłoby to już tylko naturalne i zrozumiałe zachowanie z tego samego rodzaju co "jadaj pietruszkę, bo ma dużo witaminy C", "zjadajcie pestki dyni, bo pomagają na prostatę" itp.


Otóż to..to chyba kwestia formy tabletek ;) które kojarzą się z szeroko pojętą i przeklętą "chemią",której też mamy pełno wszędzie poza różnymi tabletkami niestety..

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 30 cze 2011, o 10:25
przez xpert17
Alispo napisał(a):kojarzą się z szeroko pojętą i przeklętą "chemią",której też mamy pełno wszędzie poza różnymi tabletkami niestety..


A tego to też nie rozumiem, czemu ta sama substancja chemiczna (np. 2,3-didehydro-L-treo-heksono-1,4-lakton) jak jest w owocu, to jest "dobra i naturalna", a jak ją zrobią z D-glukozy w laboratorium w procesie Reichsteina - otrzymując dokładnie identyczny (nie żadne enancjomery!) 2,3-didehydro-L-treo-heksono-1,4-lakton - nie do odróżnienia żadnymi znanymi nauce metodami - to wtedy jest już coś "sztucznego i chemicznego" czego człowiek prowadzący "zdrowy styl życia" boi się jak diabeł święconej wody.

Re: Naturalne vs. nienaturalne

PostNapisane: 30 cze 2011, o 20:18
przez Jędruś
xpert17 napisał(a): A tego to też nie rozumiem, czemu ta sama substancja chemiczna (np. 2,3-didehydro-L-treo-heksono-1,4-lakton) jak jest w owocu, to jest "dobra i naturalna", a jak ją zrobią z D-glukozy w laboratorium w procesie Reichsteina - otrzymując dokładnie identyczny (nie żadne enancjomery!) 2,3-didehydro-L-treo-heksono-1,4-lakton - nie do odróżnienia żadnymi znanymi nauce metodami - to wtedy jest już coś "sztucznego i chemicznego" czego człowiek prowadzący "zdrowy styl życia" boi się jak diabeł święconej wody.


Synteza chemiczna nie jest w 100% wydajna, zawsze zostają związki poreakcyjne. Właśnie te związki bardzo często, są niepożądane, są zanieczyszczeniem produktu końcowego.
Natomiast nasz organizm jest przystosowany do związków wytwarzanych poprzez syntezę biochemiczną, taka jaka ma miejsce w żywych komórkach.
Synteza biochemiczna opiera się o enzymy i przenośniki metaboliczne. Natomiast synteza chemiczna opiera się o katalizatory.

Zobacz: wydajność syntez chemicznych
http://tiny.pl/hf2xn
http://tiny.pl/hf2xl
http://tiny.pl/hf2x4

Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty.