Posty: 86
Dołączył(a): 28 kwi 2011, o 06:25
Po co kurze życie?
Niektórzy filozofowie (Peter Singer, Michael Tooley) uzależniają prawo do życia od posiadania samoświadomości. Samoświadomość to zdolność zobaczenia siebie jako siebie w rozciągłości czasowej. Wydaje się, że tylko samoświadome byty mogą posiadać plany. (Niesamoświadome żyją w wiecznym tu i teraz i ich planowanie nie sięga dalej niż to potrzebne do zaspokojenia bieżących potrzeb.) Wydaje się też, że tylko samoświadome byty mogą pragnąć kontynuowania życia. (Jak może pragnąć kontynuowania życia istota, która nie potrafi zobaczyć siebie jako siebie w przyszłości?) A chyba kiedy nie ma pragnienia czegoś, to nie ma prawa do tego. Jeśli Józek pragnie mieć swój samochód, to złe jest tego samochodu zabranie. Jeśli natomiast Józkowi koło brzucha ta bryka lata, to co złego w pożyczeniu sobie auta na wiecznie nieoddanie?
No więc jak wykazać zło zabijania, które nie pociąga za sobą ukrócenia żadnych planów oraz które nie gwałci żadnych pragnień?
Można spróbować na utylitarystyczną modłę: zabijanie niesamoświadomych istot zmniejsza pulę przyjemności we wszechświecie. Ale jeśli zabijanie danego bytu powoduje stworzenie kolejnego (hodowca zabija kurę, która utraciła nieśność, i od razu "robi" nową, aby zastąpiła starą), to owa pula nie zmienia rozmiarów.
Uzależnienie prawa życia od samoświadomości, jakkolwiek wydaje się dobrze uzasadnione, prowadzi do wniosków sprzecznych z intuicją moralną większości ludzi. Niesamoświadome są niemowlęta oraz osoby ciężko upośledzone umysłowo, więc co jest złego w niemowlo- czy kretynobójstwie? Niemniej historia już pokazała, że nie powinno się ufać powszechnej intuicji moralnej, tylko logice.
Jak więc logika może obronić prawo do życia niesamoświadomych istot?