Strona 1 z 1

Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 11:38
przez poranek
Właściwie to co jest złego w zabijaniu większości zwierząt?

Niektórzy filozofowie (Peter Singer, Michael Tooley) uzależniają prawo do życia od posiadania samoświadomości. Samoświadomość to zdolność zobaczenia siebie jako siebie w rozciągłości czasowej. Wydaje się, że tylko samoświadome byty mogą posiadać plany. (Niesamoświadome żyją w wiecznym tu i teraz i ich planowanie nie sięga dalej niż to potrzebne do zaspokojenia bieżących potrzeb.) Wydaje się też, że tylko samoświadome byty mogą pragnąć kontynuowania życia. (Jak może pragnąć kontynuowania życia istota, która nie potrafi zobaczyć siebie jako siebie w przyszłości?) A chyba kiedy nie ma pragnienia czegoś, to nie ma prawa do tego. Jeśli Józek pragnie mieć swój samochód, to złe jest tego samochodu zabranie. Jeśli natomiast Józkowi koło brzucha ta bryka lata, to co złego w pożyczeniu sobie auta na wiecznie nieoddanie?

No więc jak wykazać zło zabijania, które nie pociąga za sobą ukrócenia żadnych planów oraz które nie gwałci żadnych pragnień?

Można spróbować na utylitarystyczną modłę: zabijanie niesamoświadomych istot zmniejsza pulę przyjemności we wszechświecie. Ale jeśli zabijanie danego bytu powoduje stworzenie kolejnego (hodowca zabija kurę, która utraciła nieśność, i od razu "robi" nową, aby zastąpiła starą), to owa pula nie zmienia rozmiarów.

Uzależnienie prawa życia od samoświadomości, jakkolwiek wydaje się dobrze uzasadnione, prowadzi do wniosków sprzecznych z intuicją moralną większości ludzi. Niesamoświadome są niemowlęta oraz osoby ciężko upośledzone umysłowo, więc co jest złego w niemowlo- czy kretynobójstwie? Niemniej historia już pokazała, że nie powinno się ufać powszechnej intuicji moralnej, tylko logice.

Jak więc logika może obronić prawo do życia niesamoświadomych istot?

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 15:42
przez Krzysztof - P
Logika broni prawa do życia niesamoświadomych istot dlatego, że granica samoświadomości i nie-samoświadomości nie jest jednoznacznie możliwa do ustalenia. Kto i jak miałby ustalać czy dana istota jest samoświadoma czy nie ? Przyroda nigdy nie będzie do końca rozpoznana i dlatego nie wiemy z całą pewnością jakie istoty są samoświadome, a jakie nie. Zwłaszcza w obrębie gatunku ludzkiego.

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 15:59
przez poranek
Podobnież nie sposób ustalić z całą pewnością, jakie istoty czują ból. Między bólem a niebólem też nie ma ostrej granicy. Kiedy kończy się beznamiętny odbiór bodźca zmuszającego do reakcji - a zaczyna emocjonalna przykrość? Czy jest pewność, że rośliny i grzyby nie czują bólu? Nie ma. Pewność jest tylko w matematyce, a tak to bazujemy na domysłach i prawdopodobieństwie. Wydaje się, że zgodnie z dzisiejszym stanem nauki brak samoświadomości u ryb jest tak samo prawdopodobny jak niezdolność bólu w przypadku roślin. Skoro nie dbamy o ewentualne cierpienie trawy, to czemu mamy dbać o równie nieprawdopodobną samoświadomość ryby? Niekonsekwencja.

Wolałbym, aby zamiast kwestionowania braku samoświadomości u zwierząt, skupić się na prawie do życia w przypadku istot niesamoświadomych. Czy gdyby jutro dowiedziono z całą pewnością, że ryby są niesamoświadome, to miałyby one prawo do życia? Jeśli tak, to czemu?

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 18:27
przez Krzysztof - P
Wszystko i wszyscy mają prawo do życia. A każdy z nas powinien tak żyć, aby ograniczać pozbawiania życia innych.

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 19:11
przez poranek
Trawa też?
No i uzasadnij, czemu wszystko (wszystkie zwierzęta?) ma prawo żyć.

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 4 mar 2012, o 22:10
przez Krzysztof - P
Bo tak czuję intuicyjnie.

Re: Po co kurze życie?

PostNapisane: 9 mar 2012, o 22:31
przez K.Biernacka
poranek napisał(a):Można spróbować na utylitarystyczną modłę: zabijanie niesamoświadomych istot zmniejsza pulę przyjemności we wszechświecie. Ale jeśli zabijanie danego bytu powoduje stworzenie kolejnego (hodowca zabija kurę, która utraciła nieśność, i od razu "robi" nową, aby zastąpiła starą), to owa pula nie zmienia rozmiarów.


Od razu powiem, że ja też na dzień dzisiejszy bardziej intuicyjnie niż twardo-dowodowo uważam, że źle się dzieje, gdy życie traci osoba; za osobę uważam kogoś, kto ma jakieś "ja", co wiążę głównie z jakąś formą centralnego lub zcentralizowanego układu nerwowego, gdzie znajduje się centrum "zawiadowcze", a więc myśli, uczucia, pamięć, zachowania (a nie odruchy).

A wracając do uwagi, którą chciałam tu dodać, to jak sądzę ten powyższy argument chętnie używany w stosunku do zwierząt zaliczonych do grupy "do zjadania", nie jest raczej używany w stosunku do zwierząt zaliczanych do grupy "domowych". Innymi słowy, o ile hodowanie, zabijanie, podmienianie kur przyjmowane jest zasadniczo z łatwością, o tyle podobna propozycja dotycząca psów, lekko zmodyfikowana: adoptowanie, trzymanie przez jakiś czas w dobrych warunkach, zabijanie, adopcja kolejnego psa i danie mu dobrego domu na rok, i tak w kółko - obawiam się spotkałaby się z oskarżeniem o okrucieństwo.

Odnośnie samoświadomości ryb, to z tym jest chyba jednak dużo lepiej niż z odczuwaniem czegokolwiek w sposób świadomy przez rośliny (please). Przeczytaj artykuł Gaby Gołębiowskiej nt książki "Do fish feel pain?"