Strona 5 z 10

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 19:11
przez Patrycjusz968
Czuję jakby wszyscy mówili...gzyra zjedz go zjedz go! ;)

Ale Cóż, dyskusja nie miała by sensu, gdybym powiedział że nie widzę tych problemów. Są i to całe mnóstwo. Jednak uważam że profesjonalista poradzi sobie z każdym problemem zwierzęcia w taki sposób aby oszczędzić mu cierpień.
*głównym przykładem może być sytuacja tuż po porodzie. Krowa zaczyna produkować mnóstwo mleka (taką ją stworzyliśmy) ale nie pobiera jeszcze dostatecznej ilości paszy aby wyrównać straty. Z mlekiem z organizmu "wyjeżdżają" wszystkie potrzebne, wręcz niezbędne zwierzęciu mikroelementy...głównie mam tu na myśli magnez i wapń. Zwierze traci masę w zastraszającym tempie (bywa i 5 lub więcej kg. dziennie, po prostu chudnie w oczach, staje się coraz słabsze...i pojawia się porażenie poporodowe (zwykle do tygodnia po porodzie) Krowa nie ma siły wstać...mimo najszczerszych chęci nie może...często kończy się wyciągnięciem z rogi z obory, wciągnięciem na auto i do rzeźni. Tak dzieje się bardzo często.

*kolejny problem jak już wspominano na forum-duże wymiona. Same w sobie nie są ogromnym utrudnieniem, ale niejednokrotnie zdarza się żę wierze samo przydeptuje sobie strzyk (potworny ból, często dochodzi do zakażenia, mastitis, krowa nie produkuje mleka i co dalej? rzeźnia.

*nie wspomnę już o osłabieniu płodności (co na dzień dzisiejszy jest zmorą hodowców bydła wysokomlecznego) Jak zapewne się domyślacie zwykle przeprowadza się sztuczną inseminację, w celu poprawy genetyki etc. porcja nasienia kosztuje od ok 50 zł do 200, +usługa + dojazd, zwykle powyżej 100zł ZA JEDNO KRYCIE! wyrozumiali hodowcy kryją wiele razy, ok 10, ale w końcu zaczynają liczyć straty...zwierze jest już sporo czasu po wycieleniu, przestaje produkować mleko, a ciąży brak? co z tym fantem? rzeźnia

*bardzo poważnym problemem, często rzutującym na być albo nie byc krowy są jej nogi, a w szczególności racice Przeważnie dotyczy to tylnych kończyn. Często krowy przez całe życie stoją na jednym stanowisku, ogromne obciążenie dla nóg, pojawiają się stany zapalne stawów, racic-znowu schorzenia trudne i kosztowne. często zwierze nie może wstać/ wtedy przestaje pobierać paszę, a co za tym idzie nie produkuje mleka. za rogi, na auto i rzeźnia, tak też się często kończy.

*mastitis to jest mega podstawowy problem producentów mleka. Krowy rasy holsztyno-fryzyjskiej są strasznie podatne na to schorzenie. mały przeciąg, niedokładne wydojenie, zbyt dokładne wydojenie, czasem po prostu obecność drobnoustrojów w powietrzu (szczególnie trudnym okresem jest jesień-wtedy pojawiają się tak zwane zapalenia z powietrza, jednego dnia wszystko jest ok, a drugiego 10 krów ma opuchnięte i bolesne wymiona) właśnie, pojawia się bolesny obrzęk, zaczerwienienie, mleko zmienia strukturę "my" mówimy na to serek ziarnisty :? przestają de facto w ogóle dawać mleko, pojawia się gorączka, brak apetytu. leczenie znowu jest drogie ( krowa ma 4 ćwiartki wymienia, do każdej przez 10 dni trzeba podawać po jednej tzw. tubostrzykawce za min. 12zł szt. co nam daje zawrotne sumy) Cz esto się zdarza że po wyleczeniu krowa już nigdy nie wraca do poprzedniej wydajności, bywa że jedna lub więcej ćwiartek po prostu "wysychają" już nigdy nie produkują mleka. Jakie zwykle jest zakończenie tej histori? wiecie sami.


To są podstawowe sprawy...mógłbym mnożyc i mnożyć i jeszcze długo długo pisać...tak się dzieje w wielkich firmach nastawionych na zysk kosztem wszystkiego...schorzenia przeze mnie opisane wydają się być bardzo problemowe, ale w gruncie rzeczy tak nie jest.

porażenie poporodowe -wystarczy przez dwa tygodnie przed porodem podawać preparat "Tetanusan" ogromna dawka wszystkiego co przy porodzie potrzebne (porażenie nie może wystąpić!!!) +do tego po porodzie przez dwa tygodnie podajemy po 0,5l. gliceryny, która uzupełni deficyt energii i oszczędzi cierpień)
duże wymiona -można dobierać buhaje, które zmniejszają wymiona, skracają strzyki, w ostateczności- biustonosze :D u siebie mamy 3- konstrukcja kłopotliwa, koszt 200zł szt. ale czasem niezastapiony
płodność -środków wspomagających płodność też jest sporo (ovulik), czasem wystarczy podawać zwierzakom do jedzenia marchew, która zawiera b-karoten
nogi-można wyprowadzać zwierzęta na spacery (kilka razy w roku wystarczy, + co kwartał korekcja racic - krowi manicure -obcinanie, pilnik, specjalny "lakier ochronny")
mastitis- trochę trudniejsza sprawa, dobra wentylacja budynku gdzie zwierzeta przebywają, coroczna dezynfekcja, unikanie przeciągów i trochę szczęścia.)

Teraz czas na podsumowanie...wystarczy chcieć!!! żeby pracowAć ze zwierzetami trzeba je KOCHAĆ, nie tylko hodować, ale z nimi żyć. Z każdej sytuacji jest wyjście, nie tylko rzeźnia.
Choć czasem, jak wszędzie zdarzają się wypadki nieuleczalne...
wtedy w domu mamy tzw. "ciche dni"...wszyscy się snują z kąta w kąt. zwłaszcza kiedy pada 15 letnia stara znajoma...przyjaciel.

Tak to jest. wiem że w Waszych oczach wyjdę mimo wszystko na hodowce, "dręczyciela biedronek", ale szanuję takie zdanie i nie chcę nikogo nawracać. :|

słucham kolejnych pytań...

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 20:02
przez AdamZ
Patrycjusz968 napisał(a):słucham kolejnych pytań...


Może inni zadadzą Ci pytania. Ja porównam Twoją sytuację do posiadacza niewolników, który ich mocno wykorzystuje, ale stara dobrze traktować. Ma tych niewolników wielu. Jak któryś zachoruje to stara się go leczyć , w ich ciężkiej pracy stara się stwarzać im jak najlepsze warunki. Nawet dzieci bawią się z niewolnikami w chwilach wolnych od ich ciężkiej pracy. Niestety niewolnicy pracują ciężko i raz na jakiś czas któryś umiera. Wtedy domownicy mają smutne dni, dzieci jakoś tak mniej wesoło się bawią, trwa to czasami nawet tydzień. Pocieszeniem są nowi niewolnicy sprowadzani na miejsce tych umarłych.

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 20:29
przez Patrycjusz968
Tak, tylko niewolników zawsze można wypuścić na wolność. Też moim "niewolnikom" to proponujesz?
Niestety, jestem aż tak okrutnym oprawcą, że całkowicie ich od siebie uzależniłem. Na wolności padną po 10dniach, nawet nie... Adamie drogi, podrzuć mi proszę jakąś propozycję jak im pomóc?! :?

A swoją drogą - Nie się stara, a dobrze traktuje.
A poziom Twojej wypowiedzi jest żenujący, obraża mnie i nic nie wnosi do dyskusji. Równe beznadziejne jest ocenianie kogoś kogo nie znasz. w związku z czym taka wypowiedź jest prawdopodobnie zbędna.

gzyra czy K.Biernacka przynajmniej chcą się czegoś pożytecznego dowiedzieć, przy czym i ja się czegoś nauczę. A Ty, bezpodstawnie szczekasz na ludzi.! ot co.

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 22:07
przez Krzysztof - P
Patryku,
Wszyscy chcą się czekoś nauczyć i sądzę, że nikt na nikogo nie napada, ani np. ja "nie napuszczam" Gzyrę czy innych "zjedz go", czy zapędź go w kozi róg, itp. :D
Z rzeczowej i spokojnej dyskusji mogą zrodzić się wnioski dla każdego z nas przydatne, a przynajmniej pomocne do zrozumienia świata i być może jego zmiany na lepsze, w takim zakresie jak każdy z nas potrafi.
Nikt z wegan (jak mniemam) nie nakłania obecnych hodowców do wypuszczenia zwierząt na wolność, bo wiadomo że Twoje krowy i miliny innych istnień przeżyły by pewnie kilka dni. Raczej chodzi o to, że wdrażane zasady etyki wegańskiej moga spowodować, że w dalekiej przyszłości na tyle spadnie popyt na mięso i produkcty odzwierzęce (np. mleko), że nie będą powstawać nowe zakłady, a te dotychcasowe, sukcesywnie do zwijającego się rynku, zaczną ograniczać produkcję. W ten sposób człowiek nie będzie produkował nowych sztucznych ras zwierząt, służących jemu. Rasy krów mlecznych i rzeźnych po prostu znikną.
Twoi potomkowie, wnuczkowie i pra,pra, itp. nie będą zainteresowani przejęciem po Tobie interesu mlecznego, bo powinna to być branża zanikająca. Tak jak dzisiaj dzieci zegarmistrzów nie przyjmuja zakładów po ojcach, bo nowy zegarek kosztuje 40 zł, a 1 godzina pracy rzemieślnika ok. 100 zł - więc raczej nik nie naprawia zegarków. Analogicznie jest z szewcami i innymi zawodami i byc może tak będzie z hodowcami krów mklecznych (zanikająca branża).
Nie obawiaj się, nikt nie napada na Twoje finanse ani na Twoje zwierzęta. Forumowicze chcą jedynie poznać Twoje zdanie, a na pewno wszystkim to wyjdzie na dobre.
Powodzenia w argumentacji !

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 22:24
przez rise
Patrycjusz968 napisał(a):żeby pracowAć ze zwierzetami trzeba je KOCHAĆ, nie hodować, tylko z nimi żyć.

Warto też wykazywać się logiką. Miałem wrażenie, że opisujesz intensywną hodowlę zwierząt, a tu w podsumowaniu piszesz, że nie trzeba ich hodować, ale kochać.
Ta miłość, to bardziej taka jak kocham coś co mi dobrze robi, czy kocham inną istotę?

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 22:49
przez Patrycjusz968
Krzysztof, zgodzę się z tobą, ale tylko po części. Przecież w najbliższych latach (wieeeeelu latach-bądźmy realistami) popyt na mleko krowie nadal będzie ogromny, ludzi na świecie jest coraz więcej.
Produkcja mleka może nie będzie zanikać, ale zapewne małe gospodarstwa (takie jak moje) zaczną się wycofywać, gdyż nie będą konkurencyjne dla megaproducentów. I to powinno budzić obawy! Bydło mleczne będzie skupiane w przeogromnych fermach (choćby jak w USA, gdzie z dnia na dzień wzrasta liczba ferm pow. 2000szt.) a jak się tam zwierzęta traktuje to już wszyscy wiemy.

Rise, po prostu źle się wysłowiłem,daruj ironię [już poprawiłem (nie tylko hodować , ale i kochać)].

poza tym, przykre to że wielu ludzi nie wie jak jest na normalnej polskiej wsi.
Po prostu nie wiem jak tłumaczyć wszystkim anty, że to nie wygląda tak jak sobie wyobrażacie. Krowa daje mi utrzymanie, nie mam żadnego źródła dochodu oprócz niej, poza tym jest przesympatycznym stworzeniem, którego nigdy bym nie skrzywdził. Cały rok naginam wokół tych zwierzaków żeby żyło im się jak najlepiej ...ale i tak za chwilę ktoś powie że nie muszę, i dla nich byłoby lepiej...etc etc. wiem wiem...

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 23:09
przez Krzysztof - P
Moim zdaniem, a w tym przypadku nie jestem optymistą, dopiero gdy ludzkość stanie w obliczu katastrofy "żywnościowej" i zorientuje się, że jedynym wyjściem jest przejście na odzywianie roślinami (bo przemysł zwierzęcy i produktów odzwierzęcych angażuje zdecydowaną wiekszość zasobów ziemi, np. wody oraz areałów rolniczych), wtedy dopiero POLITYCY zarządzą odwrót od wykorzystywania zwierząt, przynajmniej w odżywianiu. Kiedy to się stanie - nie wiadomo. Tymczasem władze są pod wpływami kapitału inwestującego w hodowle zwierzęce. I pewnie będzie tak jak piszesz: małe zakłady, jak Twoje, w pewnym sensie dbające o zwierzęta, padną i zostaną zastąpione gigantami. Bezdusznymi fabrykami.
W tej kwestii jest pewnie tak jak z alkoholikiem. Dopiero całkowite stoczenie się, skłania go do drastycznych kroków naprawczych, jak np. terapia i abstynencja całkowita. Czyli dopiero jak będzie totalna "kicha" i ludzkość się w swojej większości zorientuje, że się wykańcza, to zaczną się reformy w kierunku poszanowania każdego zwierzęcia, czyli w konsekwencji zaprzestania "ich dojenia" bez ich zgody i bez ich wolnego wyboru.
Chyba, że powyższy scenariusz przerwie jakaś wielka tragedia nuklearna, kosmiczna czy ekologiczna.
Tymczasem, kto może i umie, to unika wykorzystywania zwierząt. Zawodowo, hobbystycznie, w każdym aspekcie życia. Taka podobno jest etyka wegan - nie wiem do końca, bo ją studiuję dopiero.
Wiadomo, że tacy jak Ty - dbacie o zwierzęta, ale potwierdzisz, że one zostały sztucznie stworzone pod potrzeby człowieka (takich krów jak Twoje nie ma w naturze, na dziko) i nikt ich o zgodę nie pyta. Dlaczego niby człowiek miałby mieć prawo do wykorzystywania innych czujących zwierząt, wyłącznie dla swojego interesu (wątpliwego interesu gatunku) ? Kto mu takie prawo dał ?

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 23:41
przez Patrycjusz968
Patrząc przez pryzmat religii, Bóg do człowieka powiedział "Uczyń sobie Ziemię poddaną". Co jednak nie wszystkich przekonuje :)

Krzysztof - P napisał(a):stworzone pod potrzeby człowieka


ale gdyby iść tym tropem mnóstwo gatunków można podstawić pod to określenie.
Człowiek jest to istota rozumna...ileś tam tysięcy lat temu odkrył że krowa daje mleko, które wtedy było całkiem ciekawą alternatywą żywieniową, więc ją udomowił...i ruszyło domino.Dobór kierunkowy potoczył się w tę a nie inną stronę i dziś mamy sztuki produkujące dziennie po 80l mleka.


Czyli teoretycznie o taki a nie inny stan rzeczy należy oskarżać ludzi żyjących gdzieś w Mezopotamii 7 tys. lat temu. Człowiek bardzo łatwo przyzwyczaja się do wygody, a jak mu się ją zabierze to już gorzej.
Takich przykładów można by mnożyć i mnożyć, tak samo jest z myślistwem, produkcją mięsa, roślinami GMO...wszystko wbrew naturze, a jednak występuje w społeczeństwie i nic nie wskazuje aby się to miało zmienić.

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 23:57
przez rise
Patrycjusz968 napisał(a):Rise, po prostu źle się wysłowiłem,daruj ironię [już poprawiłem (nie tylko hodować , ale i kochać)].

A co w kwestii pytania (jeśli oczywiście widzisz różnicę)?

Patrycjusz968 napisał(a):Krowa daje mi utrzymanie, nie mam żadnego źródła dochodu oprócz niej, poza tym jest przesympatycznym stworzeniem, którego nigdy bym nie skrzywdził.

Nie, no skąd, przecież ich w ogóle nie krzywdzisz, prawda?

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 lis 2010, o 23:58
przez gzyra
Patrycjusz968 napisał(a):Czuję jakby wszyscy mówili...gzyra zjedz go zjedz go! ;)


Olej to. Na forum dotychczas pisali ludzie, którzy są wegetarianami lub weganami i w jakiś sposób sympatyzują z ruchem praw zwierząt (czy jak to nazwać), więc jakby nie patrzeć, Twoje przybycie tutaj to jest wydarzenie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja nie mam żadnych złych intencji rozmawiając z Tobą. Jestem weganinem, więc mam totalnie inne poglądy niż Ty jeśli chodzi o kwestię wykorzystania zwierząt. Właśnie dlatego chcę się dowiedzieć czym się właściwie zajmujesz, jak to rzeczywiście wygląda. Nie interesuje mnie propagandowa wersja przemysłu mleczarskiego, zakładam, że będziesz szczerze odpowiadał.

Napisałeś o kilku poważnych problemach zdrowotnych u krów wykorzystywanych dla mleka. Stwierdziłeś, że odpowiednie zorganizowanie hodowli pozwala je wyeliminować. No właśnie - wyeliminować, czy ograniczyć? Ile w Twojej hodowli było przypadków, kiedy pomimo Twojej zapobiegliwości/ingerencji zwierzęta cierpiały w związku z tym, do czego są przeznaczone? Chodzi mi o tylko te rodzaje problemów, które opisałeś (mastitis, nogi, wymiona itd.). To, czym się zajmujesz, to jest biznes, więc z pewnością każdy taki przypadek znasz, bo to wymierna strata dla Twoich finansów (oprócz oczywistej dla samego zwierzęcia).