Strona 10 z 10

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 14 wrz 2011, o 22:18
przez K.Biernacka
poranek napisał(a):Czy niedojona krowa cierpi?

Oj pytanie to jest głęboko tendencyjne. Zakłada bowiem, że krowa wytwarza mleko w swoim wymieniu tak jak mocz w pęcherzu oraz, że jedyny sposób pozbywania się tegoż polega na dojeniu.

A przecież, krowa ma laktację po porodzie i najprostszym sposobem w jaki mleko wydostaje się z jej wymienia jest po prostu karmienie cielęcia. Jeśli krowa mieszka w hodowli jej sprawa wygląda tak, że jest zapłodniona, rodzi cielę, które zostaje jej odebrane ze względu chęć hodowcy wykorzystania finansowego mleka krowy i ciała cielęcia na cele spożywcze.

Zatem "niedojona krowa" to wynik hodowli krów na mleko, w naturze "niewydojona krowa" mogłaby być jedynie matką, której dziecko nie żyje albo słabo pobiera pokarm.

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 15 wrz 2011, o 00:07
przez poranek
Oczywiście, Kasiu. No ale w końcu cierpi czy nie? I jeśli tak, to jak bardzo? I czy cierpienie to jest długotrwałe czy też niedojony cyc po paru dniach się naturalnie opróżnia i krówsko jest już happy? (O ile matka okradziona z dziecka może być wesoła.)

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 19 wrz 2011, o 21:51
przez K.Biernacka
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Przerwanie karmienia niemowlęcia przyczynia się do zaniku wytwarzania pokarmu przez kobietę. Być może analogicznie jest u krów. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w dzisiejszych czasach krowy są wynikiem sztucznej selekcji na zwiększoną ilość wytwarzanego mleka. Jest go dużo więcej niż potrzebowałoby do tego cielę, gdyby zostawało przy matce przez właściwy dla niego okres karmienia. Jest więc bardzo prawdopodobne, że jeśli nie ma cielęcia (umarło albo zostało odebrane), krowa może cierpieć jeśli mleko nie zostało odessane.

Re: Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę

PostNapisane: 20 wrz 2011, o 10:30
przez xpert17
Z doświadczeń "własnych" (a raczej partnerskich) wiem, że karmiąca samica homosapiensa ma bardzo wiele okazji, żeby cierpieć. W piersi może zrobić się tzw. "nawał", czyli nadprodukcja mleka, poza tym wystarczy, żeby dziecko trochę słabiej jadło w danym momencie, a już mleka może być "za dużo" i trzeba je odciągać. Wydaje mi się, że podobne wrażenia mogą być udziałem wszystkich ssaków.