Strona 1 z 1

Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 00:43
przez AdamZ
Nie przypominam sobie czy był już założony wątek na temat który poruszę więc go zakładam.

Jak promować weganizm jeśli chodzi o obrazy które przedstawiamy?
Czy skuteczniejsze są prawdziwe lecz przerażające i ociekające krwią obrazy cierpiących lub już zabitych zwierząt? Czy może lepszy jest przekaz pozytywny z rzeczową informacją na temat eksploatacji zwierząt ale bez epatowania okrutnymi zdjęciami i filmami?
W sieci zapewne są dziesiątki takich analiz, ja przeczytałem ten artykuł:
http://strikingattheroots.wordpress.com ... -advocacy/
Omówione tam są badania gdzie pokazywano różnego rodzaju obrazy ludziom, jednak oczywistych wniosków nie ma.

Z jakim odbiorem spotkaliście się w waszej "karierze" przekonywania ludzi ?
Według mnie sprawa jest bardzo trudna - i jak jest napisane w artykule przekaz musi znaleźć się gdzieś pośrodku tego łagodnego i okrutnego. Czyli odbiorca po naszym pokazie ma zdawać sobie sprawę jak są traktowane zwierzęta, ale jednocześnie nie może być na tyle w szoku żeby nie przyjąć racjonalnych argumentów.
No i kolejna sprawa: na różne osoby różne przekazy mogą inaczej działać.

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 00:56
przez Lupi_47
Zdecydowanie marchewka. Krwawe kampanie, jakich "nasze" środowiska organizują pełno zupełnie nie skłaniają do refleksji, a wręcz przeciwnie - zrażają potencjalnych wegetarian, bo o trudnym temacie najlepiej zapomnieć. Weganizm powinien być promowany zdrowym rozsądkiem, a nie wyrzutami sumienia! :)

Sam kilkukrotnie przekonałem skutecznie do wegetarianizmu i zawsze drogą zdrowego rozsądku. :)

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 07:30
przez MateuszM
Pierwsza moja reakcja na pyt. w tym temacie była : tak, pokazujmy te krwawe obrazy, niech wiedzą jak zwierzęta cierpią, ale.. po chwili zacząłem się zastanawiać. Jak mocna jest znieczulica w społeczeństwie, szczególnie w naszym, w Polsce i od razu zacząłem się bać, że większość ludzi, będzie się zamykać na tego typu hasła, co więcej, zacznie myśleć, że "mnie to nie dotyczy, to nie moja wina..". Dlatego również jestem zdania, że jednak chyba lepiej inaczej zachęcić ludzi do weganizmu, poprzez pozytywne skojarzenia... Np. poprzez promowanie tych osób, którym wychodzi ten weganizm najlepiej, czyt. sportowców, bo to właśnie dzięki sportowcom kampanie reklamowe choćby mleka, były najbardziej owocne. I dodając np. jakiś podpis mniejszymi literami, że "zwierzęta będą Ci wdzięczne za każdy wegański posiłek", coś w tym stylu. To jest moje zdanie.

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 08:51
przez Vuko
Uważam , że każde działanie musi dobierać środki odpowiednie do zamierzonego celu. Jeśli jest to kampania antyfutrzarska, to przeciętny człowiek zareaguje dopiero wtedy kiedy udowodnimy mu , ze zwierzeta też czuja i cierpią, czyli trzeba zacząc od łagodnych obrazów , na ktore zareagujemy z łagodnym usmiechem jak dzieci futrzaków , życie rodzinne futrzaków i pokazanie , ze żyja podobnie jak my. Kolejny krok to uswiadomienie , ze futro nie jest nikomu potrzebne , ze sa swietne zamienniki. Ludzie nie lubia patrzeć na cierpienie. Uważają , ze to nieprawdziwe obrazki , występujące sporadycznie sytuacje , rzadko spotykana patologia. Jesli będziemy agresywnie zaczynać kazdą kampanię od obrazów tortur i rozpaczy ,to ludzie w standardowy sposób zaczna unikać słow i akcji kojarzonych z pokazywaniem cierpienia. Nikt nie chce czuc sie winny pokazywanym krwawym zdarzeniom i dlatego przęcietny człowiek reaguje najpierw agresją.
Stawiam na empatię , uruchomienie jej w człowieku poprzez czeste pokazywanie , ze zwierzeta sa takie jak my i nie potrzebujemy robic im krzywdy.
ja przeszłam na weganizm po przypadkowym obejrzeniu wykładu G. Yourowskiego. Głowna przyczyną nie było to , ze pokazał mi cierpienie zwierząt . On udowodnił , ze życie roslinożercy jest bezpiecZne i zdrowe. Można jeśc warzywa i cieszyć sie pełnym zdrowiem. Nie musze nikomu robic krzywdy i dzieki temu katusze w rzeżniach mnie nie dotyczą.
Powoli dorastam do tego by zacząc walczyć w większej skali o prawa zwierzat. Jednak najważniejsze by zacząc od siebie.

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 11:42
przez Kukis
Mnie do idei weganizmu przekonała przede wszystkim książka Singera i jego spójna argumentacja. Choć z kolei do wypożyczenia tej książki skłoniły mnie filmy przedstawiające cierpienie zwierząt.
Ogólnie zgadzam się Vuko, że najpierw należy pokazać ludziom podobieństwa w zachowaniach i potrzebach innych zwierząt do nas samych, a następnie zobrazować ich dzisiejszy los na całym świecie oraz pokazać alternatywy.

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 19:45
przez kasiaklizm
Ani krew, ani marchewka. Zrobiłabym kampanię promującą styl życia, który inni chcieliby podzielać, a wegan/wegetarian pokazującą nie jako umartwiających się dewotów w lnianych szatach, tylko fajnych, szczęśliwych, zdrowych ludzi, którzy noszą dżinsy i piją piwo.
Należy zachęcać, reklamować, stworzyć wizerunek, któremu nie sposób się oprzeć.
Pokazać silnych mężczyzn, rodziny z dziećmi, piękne kobiety; mówić "wegetarianizm jest sexy" (nie przez przypadek Mickey Rourke nie karmił Kim Basinger w słynnej scenie przy lodówce kiełbasą).
Odeszłabym zdecydowanie od języka nienawiści, a pokazała jedzenie mięsa jako coś nieciekawego i wulgarnego.
Być może warto także w prosty sposób sugerować łatwy dostęp do produktów i brak konieczności wyrzeczeń - nie zaczynać od curry z tofu, tylko od nachosów i makaronu z pomidorami. Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jak to jest łatwe (sama do niedawna byłam przekonana o obecności jajek w makaronie), jak zdrowe, jaką daje satysfakcję.

Re: Krew czy marchewka?

PostNapisane: 7 sty 2013, o 21:42
przez Fifi
Większość ludzi udaje, że nie ma tematu, wręcz wypiera z głowy, że uczestniczy pośrednio w zabijaniu. Szokując można dotrzeć do większej ilości ludzi, ale promowanie zdrowego stylu życia, przełamywanie mitów też jest ważne. Do mnie osobiście przemówiło cierpienie zwierząt, ale nie znam nikogo bardziej empatycznego od siebie.
Może dla tych mniej współprzeżywających dotrzeć można wyłącznie zdroworozsądkowo?