Strona 1 z 1

Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 20 wrz 2013, o 17:22
przez Kukis
Dla przypomnienia za wikipedią Utylizaryzm -

postawa zwana też filozofią zdrowego rozsądku, kierunek etyki zapoczątkowany w XVIII wieku, według którego najwyższym dobrem jest pożytek jednostki lub społeczeństwa, a celem wszelkiego działania powinno być „największe szczęście największej liczby ludzi".


przy czym współcześni utylizaryści zgodzą się raczej co do zamienienia słowa "ludzi" w powyższej definicji na "zwierząt"[w tym ludzi].
Przekładając to na bardziej ludzki język, chodzi o to by przed każdym czynem zastanowić się czy dany ruch przyniesie więcej dobra niż zła - jeśli tak to czyniąc to coś postępujemy moralnie.

Ale do rzeczy:
Obejrzałem ostatnio prelekcję Singera o efektywnym altruizmie. Bardzo mi się podobała, bo miałem wątpliwości w jaki sposób wybierać akcje które miałbym wspierać. Czy lepiej nakarmić dzieci w Afryce, czy wydać pieniądze na renowację domu dziecka, czy może wykupić konie przeznaczone na rzeź. Nie żeby ten krótki wykład rozwiał moje wszelkie wątpliwości, ale obejrzenie go było na pewno krokiem w dobrym kierunku do rozstrzygnięcia wewnętrznego dylematu. Jednym z nich jest pytanie: Czy etyczne jest pomaganie innym mięsożernym ludziom? Wszelkie akcje pomagające dzieciom, ludziom w trudnej sytuacji zdrowotnej czy życiowej, nie sortują ludzi pod względem ich oceny moralnej (pomożemy najpierw tym 10 osobom bo one są weganami, postępują dobrze). Na świecie jest około 9x % ludzi wszystkożernych - dlatego spokojnie można stwierdzić, że uczestnicząc w jakiejkolwiek kampanii niosącej pomoc dla ludzi, w zasadzie pomagamy również (w większości) mięsożercom. Ratujemy mięsożerce, który odwdzięcza się później tym, że je mięso, ser, jajko etc. Uratowany człowiek przyczynia się do pogorszenia się sytuacji zwierząt.

Wyobraźcie sobie sytuacje - jest chory człowiek, który potrzebuje 1000 złotych na lek, żeby przeżyć. Ma on rodzinę, i spodziewana długość pozostałego życia to 20 lat. Mam te pieniądze, mi się nie przydadzą (albo nie są mi niezbędne do życia) ergo ratuje tego człowieka. Człowiek ten jednak przez 20 lat jego późniejszego życia pochłania około 600 kg mięsa, 600 litrów mleka i 1000 jajek. Jest to przyczyną więzienia i w końcu zabicia około 400 istot. A zatem nasz czyn przyczynił się do:

Po stronie plusów
+ rodzina uratowanego człowieka jest szczęśliwa
+ facet jest szczęśliwy

Po stronie minusów
- 400 istot jest masakrycznie smutnych i cierpi straszliwe męki
- co najmniej 400 istot jest nieszczęśliwych z powodu utraty rodzica (mamy,taty)
- wydaliśmy 1000 zł które można by przeznaczyć np. na wykup jednego konia

wszystkie liczby na pewno źle oszacowane i abstrakcyjne, ale chyba nie trzeba się ich czepiać, nie są kluczowe

Czy nie lepiej zatem nie ratować ludzi? Albo ratować tylko wegan? Ewentualnie pójść na kompromis: ratować tylko osoby które obiecają, że jeśli się je uratuje to przejdą na weganizm?

Nie mogłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie w Internecie (ewentualnie pewne poszlaki są na OnlyOneSolution), dlatego też napisałem do P. Singera - choć nie liczyłem, że mi odpowie. A jednak odpisał po paru godzinach, niestety trochę lakonicznie, pozwolę sobie zacytować jego odpowiedź:

I still think we should save them. I hope that in the longer run, when people are better off, they will also become more ethical.


"Save them" - chodziło mu o ratowanie ludzi. Wiadomo, że profesor nie miał czasu na dłuższe elaboraty, ale mimo wszystko sama jego nadzieja, że ludzi będą lepsi w przyszłości nie jest dla mnie przekonującym argumentem chyba, żeby ratować ludzi. Choć jestem otwarty na wszelkie sugestie, poglądy, argumenty, bo nie mam wyrobionego jeszcze zdania w tej kwestii. Co o tym myślicie?

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 26 wrz 2013, o 10:57
przez Alispo
Pomagać ludziom można w przeróżny sposób,też np.rozdając weganskie posiłki itp.Więc da sie to pogodzić.

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 3 paź 2013, o 05:59
przez Kukis
Alispo napisał(a):Pomagać ludziom można w przeróżny sposób,też np.rozdając weganskie posiłki itp.Więc da sie to pogodzić.


W postawionym wyżej pytaniu nie chodziło mi o formę pomocy, w jaki sposób pomożemy tym ludziom (np. rozdając wegańskie posiłki). Chodziło mi o to czy warto pomagać w ogóle wszystkożernym ludziom.

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 22 paź 2013, o 11:28
przez PiterGdynia
Oczywiście że należy pomagać, jesteśmy ludźmi i w pierwszej kolejności jesteśmy zobowiązani pomagać członkom naszego gatunku. Zwierzęta są zawsze na drugim miejscu i nigdy nie mozna ich stawiać ponad człowiekiem

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 22 paź 2013, o 15:55
przez erum
It is known that the professor did not have time for long elaboraty, but all the same his hope that people will be better in the future is not my argument, I think, to save the people. Although I am open to any suggestions, ideas, arguments, because I have yet wyrobionego opinion on this issue. What do you think?

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 23 paź 2013, o 08:27
przez Alispo
Kukis napisał(a):
Alispo napisał(a):Pomagać ludziom można w przeróżny sposób,też np.rozdając weganskie posiłki itp.Więc da sie to pogodzić.


W postawionym wyżej pytaniu nie chodziło mi o formę pomocy, w jaki sposób pomożemy tym ludziom (np. rozdając wegańskie posiłki). Chodziło mi o to czy warto pomagać w ogóle wszystkożernym ludziom.

A jezeli nie przynosi to cierpienia zwierzetom to dla czego ma nie byc warto?

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 31 paź 2013, o 21:52
przez Kukis
Alispo napisał(a):
Kukis napisał(a):
W postawionym wyżej pytaniu nie chodziło mi o formę pomocy, w jaki sposób pomożemy tym ludziom (np. rozdając wegańskie posiłki). Chodziło mi o to czy warto pomagać w ogóle wszystkożernym ludziom.

A jezeli nie przynosi to cierpienia zwierzetom to dla czego ma nie byc warto?


To warto. Tyle, że pomoc człowiekowi który nie jest weganem przynosi cierpienie zwierzętom, bo ocaleni przez nas ludzie przez sposób w jaki żyją zadadzą mnóstwo cierpień zwierzętom. To w zasadzie bardzo prosta implikacja, wydaje mi się jednak, że bardzo rzadko dyskutowana. Być może dlatego, że wynik tej implikacji jest mocno szokujący i jeszcze mniej akceptowalny przez przeciętnego Kowalskiego niż sama zmiana diety na wegańską.

Próbowałem zobrazować to w tej krótkiej prezentacji, którą swoją drogą przedstawiałem w Porto w Casa da Horta. Parę osób wyszło w trakcie określając całość jako "ridiculous", inni zastanawiali się nad tematem.

Re: Pomaganie mięsożernym z punktu widzenia utylizaryzmu.

PostNapisane: 4 lis 2013, o 12:57
przez Alispo
Jezeli mowa jest o ratowaniu zycia a nie jego jakosci to oczywiscie jest taka zaleznosc.Podobnie jest z miesozernymi zwierzetami.
Tez mam to na uwadze i po prostu pomagam inaczej,niestety cierpienia wokol tak wiele,ze spokojnie mozna wybierac komu i jak pomagac :(