Strona 1 z 2

Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 23 kwi 2009, o 21:23
przez gzyra
W najnowszym newsletterze Vegan Outreach jest niezły tekst, wklejam go:

Make Every Day a Real Earth Day!

Sadly—but not surprisingly—Earth Day has largely become a meaningless feel-good event, with just about everyone—from the strictest vegan to the largest multinational—claiming to support the Earth.
But of course, the planet is in no danger—there is no way we can destroy a hunk of rock that weighs 1.3E+25 pounds. What matters are the sentient beings who call this rock home. We don’t care about the environment as though it is somehow an ethically relevant entity in and of itself. Rather, what matters are the impacts our choices have on ourselves and our fellow feeling beings.
Many seek to imply that all environmental problems are equally pressing, and that anything “green” is equally commendable. But at the end of the day, we simply aren’t ethical people if we make choices that lead to more suffering. And the greatest amount of suffering in the world—by far—is caused by people who choose to eat animals instead of a cruelty-free alternative.
Veganism is the embodiment of a consistent ethic—and the choice that will do the most to create a better world for all.


Przy okazji podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Może nawet już o tym pisałem, a nawet na pewno pisałem, ale nie wiem, czy tu. :-) Otóż zaprawdę słuszne i sprawiedliwe jest, a nawet w pewnym stopniu zbawienne, kiedy ktoś zwraca mi uwagę, że nie zakręcam wody przy myciu zębów lub w kuchni, kiedy nie musi lecieć z kranu, a leci. Przyjmuje to z pokorą i nawet się cieszę, że właśnie obcuję z kimś nieobojętnym. Kiedy jednak - co robię naprawdę rzadko - z podobnych pobudek zwrócę komuś uwagę, że to, co ma na talerzu nie jest moralnie (i ekologicznie) obojętne, następuje konsternacja! Jakbym się zamachnął na czyjąś prywatność! Jakbym się ośmielił wtykać nos w nie swoje sprawy! Że niby to niegrzeczne, misjonarskie, fanatyczne! Tymczasem do jasnej cholery mam co najmniej tak ważny powód, a może nawet ważniejszy, niż ten ktoś, kto bez skrępowania zwraca mi uwagę na niewłaściwie zachowanie przy umywalce. Powiedzcie, jak to jest? Dziwny mechanizm.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 24 kwi 2009, o 05:58
przez AdamZ
Mam podobnie, ale nie tak samo.

Mamy w pracy koleżankę która zwraca wszystkim uwagę gdy tylko zobaczy że coś plastikowego bądź papierowego wyrzucili do swoich prywatnych koszów, jest tym dosłownie oburzona. Słusznie ale gdy tłumaczę że jedząc mięso w dużo większy sposób przyczynia się do np. zużycia wody na Ziemi niż koleżanka która wyrzuciła kartkę do śmietnika nie znajduję zrozumienia.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 24 kwi 2009, o 09:44
przez K.Biernacka
Kiedyś w audycji Ewy Podolskiej wystąpił prof. Elżanowski i mówił o klimacie. Miał okazję rozmawiać z Alem Gorem, który jest mocno zaangażowany w tę tematykę, ale równocześnie nie jest weganinem. Nie jest nawet wegetarianinem. Elżanowski wypomniał mu to szczególnie, że raport FAO nie pozostawia złudzeń co do olbrzymiego wpływu tzw. produkcji zwierzęcej na klimat. W odpowiedzi, o ile sobie dobrze przypominam otrzymał niepoważne stwierdzenie, że Gore po prostu lubi mięso.
Najwyraźniej przyzwyczajenia Gore'a wpływają na jego bardzo wybiórcze potraktowanie kwestii klimatu. Sprawy niewygodne zamiata pod dywan i udaje, że nie istnieją.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 30 kwi 2009, o 22:01
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Gore po prostu lubi mięso. (...) Najwyraźniej przyzwyczajenia Gore'a wpływają na jego bardzo wybiórcze potraktowanie kwestii klimatu. Sprawy niewygodne zamiata pod dywan i udaje, że nie istnieją.


Nie tylko Al Gore nie chce widzieć wpływu hodowli i eksploatacji zwierząt na klimat lub nie chce publicznie podpowiadać ludziom, że rezygnacja lub ograniczenie jedzenia produktów odzwierzęcych jest działaniem dla planety. Spójrzcie na to, co ma do powiedzenia w tej sprawie Greenpeace Polska. Na ich stronach jest osobny dział "Zmiany klimatu", gdzie można przeczytać jedynie nieśmiałe napomknienie:

"(...) przemysł i inne gałęzie działalności ludzkiej zwiększają także ilości innych naturalnie występujących w atmosferze gazów, takich jak metan (CH4) pochodzący z upraw ryżu, hodowli zwierząt[podkr. moje]"

To jest wszystko, co na ich stronach odnalazłem o zależności pomiędzy hodowlą zwierząt a klimatem. W dziale "Co powinny zrobić rządy?" nie ma nic na ten temat, a w dziale "Co Ty możesz zrobić?" możemy przeczytać tylko to:

"Nie czekając na posunięcia rządu, Ty również możesz zadbać o klimat.
Niewielkie zmiany w codziennym zachowaniu pomagają oszczędzać energię i zmniejszają emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Korzystając z transportu publicznego zamiast samochodu, rezygnując z podróży samolotem na rzecz kolei, dbając o dobrą izolację domu, kupując produkty lokalne, zamiast z odległych krajów, zmieniając oświetlenie na energooszczędne i korzystając z niego tylko wtedy, kiedy go potrzebujesz pomagasz chronić klimat".


Ile może się zmieścić pod dywanem w imię... no właśnie, w imię czego? Żeby znaleźć wskazówki dotyczące np. jedzenia warzyw (w domyśle zamiast mięsa), trzeba szukać w zewnętrznym linku, który podaje Greenpeace na stronie. To link do stron Komisji Europejskiej poświęconych zmianom klimatycznym. Tam, w dziale "Inne działania" na miejscu trzecim mamy wskazówkę:

"Jedz warzywa! Produkcja mięsa jest źródłem powstawania dużych ilości CO2 i metanu oraz wymaga ogromnych ilości wody. Przeżuwacze, takie jak bydło, owce i kozy, to producenci dużych ilości metanu, ze względu na sposób, w jaki ich układ trawienny przetwarza pożywienie".

Wychodzi na to, że Komisja Europejska mówi o tym śmielej niż Greenpeace, pozarządowa organizacja ekologiczna, niezależni bojownicy w walce o planetę. No i co Wy na to?

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 1 maja 2009, o 16:33
przez xpert17
Przy okazji podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Może nawet już o tym pisałem, a nawet na pewno pisałem, ale nie wiem, czy tu. :-) Otóż zaprawdę słuszne i sprawiedliwe jest, a nawet w pewnym stopniu zbawienne, kiedy ktoś zwraca mi uwagę, że nie zakręcam wody przy myciu zębów lub w kuchni, kiedy nie musi lecieć z kranu, a leci. Przyjmuje to z pokorą i nawet się cieszę, że właśnie obcuję z kimś nieobojętnym. Kiedy jednak - co robię naprawdę rzadko - z podobnych pobudek zwrócę komuś uwagę, że to, co ma na talerzu nie jest moralnie (i ekologicznie) obojętne, następuje konsternacja! Jakbym się zamachnął na czyjąś prywatność!


Twoje spostrzeżenie jest bardzo ciekawe, długo się nad nim zastanawiałem, nie doszedłem do ciekawych wniosków. Ale za to ciekawostkę przeczytałem w gazecie. W Wyborczej. Artykuł o projekcie filmowym John Webstera, fińskiego reżysera dokumentalisty. Chodzi o jego ostatni film "Recipes for Disaster" (Recepta na klęskę). Webster postanowił (i zmusił do tego rodzinę) przez rok żyć "ekologicznie" (w jego mniemaniu, tak naprawdę żył po prostu dosyć głupio), tak żeby jak najmniej przyczyniać się do emisji CO2. Zachowywał się dziwacznie, to i patrzono na niego jak na dziwaka. Ciekawy fragment to ten:

John czuł się osamotniony. Zaczęli go wkurzać wegetarianie. Powie taki "nie jadam mięsa" i wszyscy kiwają ze zrozumieniem głowami, tak jak w przypadku alergika. Ale wystarczy powiedzieć: "Nie zanieczyszczam środowiska", i patrzą jak na wariata. On też starał się jeść mniej mięsa, ale bez przesady. Lansowana przez wegetarian soja uprawiana jest w miejsce wyciętych lasów tropikalnych!


Jak widzisz, doświadczenia Webstera są odwrotne od Twoich.

Pełen tekst artykułu: http://wyborcza.pl/1,75480,6553574,Co_r ... wiat_.html

------------------

A teraz coś ode mnie (pisałem, że nie doszedłem do ciekawych wniosków, ale do jakichś tam zawsze doszedłem. Moim zdaniem każde zwracanie uwagi, że robimy coś źle - wkurza i człowiek odruchowo reaguje agresją. Czy ktoś zwróci Ci uwagę, że marnujesz wodę myjąc zęby przy odkręconej wodzie, czy że powie, że przyczyniasz się do cierpienia zwierząt jedząc swoją kanapkę z kiełbasą, czy też, że odwracasz się od Panajezusa nie chodząc w niedzielę na mszę, a może jak Ci ktoś wytknie, że za szybko jeździsz samochodem, a na drogach giną dzieci. Jeśli ktoś mówi Ci, że postępujesz źle, nieetycznie, że nie jesteś dobrym człowiekiem - stawiasz barierę, wkurza Cię to. Im bardziej zachowanie, które ktoś stara Ci się narzucić, wiązałoby się z koniecznością zmiany Twoich codziennych nawyków, rezygnacji z lubianych czynności - tym bardziej odbierasz to jako zamach na Twoją wolność. Co więcej, im bardziej jednak gdzieś tam podświadomie zgadzasz się z argumentami rozmówcy - tym większą agresją reagujesz. Musiałbyś bowiem zgodzić się, że jesteś złym człowiekiem, że masz na rękach krew czy że wzbogaciłeś się na ludzkiej krzywdzie. Więc wypierasz to.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 2 maja 2009, o 12:37
przez K.Biernacka
Kolejny głos podkreślający, że wybór diety jest jednym z ważniejszych wyznaczników naszego wpływu na środowisko, pochodzi od Paula Watsona, założyciela organizacji Sea Shepherd, która walczy o wieloryby.

W wywiadzie zapytany, czy jest wegetarianinem i dlaczego jest lub nie jest, odpowiada:
"You cannot be an environmentalist and a conservationist if you support the meat and fishing industry."
(swoją drogą jakbyście przetłumaczyli te określenia - "environmentalist" i "conservationist"?) i dodaje:
"The meat industry is a major consumer of fish meal and because of this we have turned the cow into the largest aquatic predator on the planet. The amount of water and resources utilized to raise domestic animals for food is irresponsibly high. Yes I am a vegetarian and I think vegetarianism is an essential requirement of anyone calling him or herself an environmentalist."

Nie jestem do końca pewna w jakim sensie używa słowa "vegetarian" biorąc pod uwagę to, że stwierdza: "Moje statki są wegetariańskie/wegańskie. Prowadzimy nasze kapanie u wybrzeży Antarktyki, by walczyć z japońskimi wielorybnikami i robimy to bez mięsa, ryb czy nabiału i wszyscy są zdrowi i silni." Może nie są po prostu konsekwentnie wegańcy.

Swoją drogą, "dairy" znaczy nabiał, a nabiał znaczy mleko i jego przetwory, choć zdarza się również, że ludzie używają "dairy/nabiał" by mówić również o jajach.

Na gazeta.pl można przeczytać artykuł o Watsonie "Za wieloryby oddam życie".

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 2 maja 2009, o 13:00
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Kolejny głos podkreślający, że wybór diety jest jednym z ważniejszych wyznaczników naszego wpływu na środowisko, pochodzi od Paula Watsona, założyciela organizacji Sea Shepherd, która walczy o wieloryby.


Sea Shepherd Conservation Society to także ci ludzie, którzy dokumentują rzeź fok w Kanadzie. W zeszłym roku zarekwirowano im statek Farley Mowat, ktorym dopływali aż w rejony polowań. A tak w ogóle, to Watson był jednym z założycieli... Greenpeace. Opuścił ich w 1997 roku i założył Sea Shepherd.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 2 maja 2009, o 20:39
przez xpert17
K.Biernacka napisał(a):(swoją drogą jakbyście przetłumaczyli te określenia - "environmentalist" i "conservationist"?)


"environmentalist" przetłumaczyłbym po prostu jako "ekolog" - "ekolog" nie jako ten naukowiec od badania zależności w populacji, tylko ktoś komu leży na sercu środowisko naturalne, taki "zielony". Dokładnie ten, o którym zawsze piszą gazety, że "ekolodzy sprzeciwili się budowie autostrady przez środek rezerwatu" albo "ekolodzy protestują przeciwko wycięciu drzew" albo "ekolodzy pikietowali pod siedzibą ministerstwa" itp. itd. W drugą stronę też tak to zawsze tłumaczę - Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła" to jest The Centre for Environmental Activities (a nie jakieś "ecological"), tak samo "organizacje ekologiczne" to "environmental organisations", tak samo "ruch ekologiczny" to "environmental movement" itp.

na "conservationistów" używa się "w branży" polskiego określenia "ochroniarze" - organizacje ochroniarskie (oczywiście w takim kontekście, że wiadomo, że nie chodzi o Kobrę czy Rutkowski Patrol) albo bardziej opisowo - zajmujące się "ochroną przyrody" (np. Salamandra, Klub Przyrodników, Bocian itp.)

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 4 maja 2009, o 13:17
przez ais
festyny z okazji Dnia Ziemi też mało mają z ekologią wspólnego, skoro aż roi się na nich od stanowisk z grillowaną kiełbasą i innymi tego typu atrakcjami.

Re: Codzienny Dzień Ziemi

PostNapisane: 4 maja 2009, o 16:14
przez K.Biernacka
ais napisał(a):festyny z okazji Dnia Ziemi też mało mają z ekologią wspólnego, skoro aż roi się na nich od stanowisk z grillowaną kiełbasą i innymi tego typu atrakcjami.

to fatalnie :evil: