Adam Gac napisał(a):Gdybym miał do wyboru uratować z pożaru człowieka, którego nie znam lub np, konia, lub świnię uratowałbym człowieka.
A Ty Darek kogo byś wybrał?
Skoro dajesz mi czas na dokonanie wyboru, to pozwól, że w takiej sytuacji próbowałbym szczegółowo przeanalizować także inne niż przynależność gatunkowa cechy. O tym niżej.
gdybyś miał uratować mnie lub przypadkowego przedstawiciela Musca domestica kogo byś wybrał? ;-)
Ciebie, bo miałbym chociaż cień szansy, że za jednym razem uratuję i muchę. Tę, która wpadła Ci do ust, kiedy jechałeś motorem, ale której jeszcze nie zdążyłeś połknąć. :-) Ciebie, w ogóle bym się nie zastanawiał i wybrał Ciebie. :-)
no cóż, ja chyba jednak jestem tym szowinistą. Swoją drogą ciekawe jak można pogodzić bycie szowinistą gatunkowym z weganizmem i poświęcaniem sporej części swojego czasu i energii na obronę zwierząt innych gatunków, niż ten do którego mnie zaliczają naukowcy?
Adam, mam wrażenie, że nie czujesz do końca o co chodzi. Szowinizm gatunkowy jest wtedy, kiedy sam fakt przynależności do Twojego gatunku automatycznie i ślepo zawsze rozsądza na korzyść wszystkich przedstawicieli tegoż gatunku w przypadkach konfliktu interesów z wszelkimi przedstawicielami innych gatunków. Albo inaczej:
"A “speciesist” is someone who a priori (literally, “before experience”) prejudicially favors the interests of human over nonhuman animals, such that humans always count more by sheer virtue of their species membership as Homo sapiens. In a circular and question-begging manner, speciesists in effect argue that humans count more because they are humans and animals count less because they are animals. From their prejudicial standpoint, they fail to ask and answer the real question of why a being’s species membership is valorized over its existential nature. The wrongness of inflicting pain on a living being does not depend on the species to which it belongs, but rather turns on its nature as an individual sentient life." (Steven Best "My Dog or Your Child? Ethical Dilemmas and the Hierarchy of Moral Value")Stosujesz w dyskusji manewr polegający na teoretycznym rozważaniu skrajnej sytuacji. Etycy często sięgają np. po
lifeboat dilemma (łódź utonie, jeśli kogoś nie wyrzucimy, pytanie kogo) czy
burning house dilemma (z płonącego domu można uratować tylko jedno życie, pytanie czyje). Pamiętaj jednak, że w przypadku mięsa, mleka, jajek, futer, polowań, cyrków, doświadczeń na zwierzętach, w całej tej kolosalnej liczbie przypadków nie ma mowy o nieuniknionym konflikcie pomiędzy człowiekiem a innymi zwierzętami. To nie są płonące domy. Ludzie stwarzają sytuacje konfliktu, których można uniknąć.
Steven Best (nota bene podpisał
nasz apel w sprawie cyrków) mówi tak:
"Clearly, to answer the burning house question at all, we have to break it down in order to specify concretely and in various situations: Just who is the dog and who is the human between whom we have to choose? The burning house question cannot be answered in the abstract; one’s answer to it will – or at least should – vary according to the specific being occupying the abstract placeholders of “dog” and “human being.” I say “should vary,” knowing that the speciesist will, no matter what, favor the human over the dog."To mam na myśli, kiedy odpowiadając kogo uratuję z płonącego domu robię zastrzeżenie: "próbowałbym szczegółowo przeanalizować także inne niż przynależność gatunkowa cechy". W eseju Best'a jest dobry przykład, kiedy inne okoliczności mogą zachwiać wyborem. Załóżmy, że w jednym pokoju jest mój pies, z którym jestem głęboko emocjonalnie związany, a w drugim nienawidzący mojego psa hycel, który ma zamiar mojego psa udusić pętlą z drutu. Mogę uratować tylko jednego z nich. Nie wiem jak Ty w takiej sytuacji, ale ja ratuję psa. Jeśli Ty postąpiłbyś podobnie, nie jesteś szowinistą gatunkowym.