Strona 1 z 1

Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 29 cze 2009, o 23:11
przez gzyra
"Odmieńcy całej Polski łączcie się" to tytuł tekstu Ewy Graczyk, który właśnie został opublikowany na stronach Krytyki Politycznej. Ładnie mi się to łączy z fragmentem (również świeżego) wywiadu Toma Regana, w którym namawia (począwszy od minuty 7 sekund 40, nie przestraszcie się greckich napisów) do połączenia sił ludzi działających na rzecz praw zwierząt z innymi grupami aktywistów z social justice movements, np. ekologicznymi, zajmującymi się pomocą dzieciom, prawami kobiet, prawami pracowniczymi. Za wspólne dla tych ruchów uważa to, że "są głosem pozbawionych głosu".

W Polsce mieliśmy próbę politycznego połączenia różnych takich grup w ramach Zielonych 2004, partii, która zapłonęła jak fajerwerk i szybko przygasła. Oczywiście wątek praw zwierząt, nowocześnie rozumiany, był w niej praktycznie nieobecny. Na pewno Zieloni 2004 skupiali i skupiają również weg*an, ale w sformułowanych postulatach i praktyce, oprócz nieśmiałego animal welfare w tle nie było nic interesującego. Ale to tylko dygresja.

A więc Regan postuluje koalicję w ramach "tej samej walki", a Ewa Graczyk tęskni za mechanizmem "wyrazistego wyłaniania się i mocnej ekspresji grup mniejszościowych". Pytam więc, czy rzeczywiście wszelkie takie ruchy społeczne i grupy nacisku walczą o to samo, ale w innych odsłonach, czy jest tak w teorii i czy jest tak w praktyce? Co o tym sądzicie? Nie ma praw zwierząt bez praw człowieka, to na pewno. W teorii więc są niepodważalne punkty wspólne. A jak z praktyką? Na ile było mi dane obserwować ludzi działających na rzecz dzieci, kobiet czy pracowników, rzadko zainteresowani są prawami zwierząt i rozumieją je.

Graczyk pisze:

"Środowiska nowolewicowe, alternatywne, kontrkulturowe jakby zawisły w powietrzu, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią, nie mogąc się zaczepić, nie mogąc zacząć działać na skalę, w której dawałyby się odczuć skutki ich czynów i decyzji."


Dalej zaczyna opisywać utopię wyodrębnionej dzielnicy miasta (na początku myślałem, że to przenośnia, ale nie), gdzie spotkaliby się (jak w getcie?) odmieńcy, części miasta, która wybiera swoją władzę na szczeblu samorządowym. Obszar alternatywny, okolica "queerowa, alterglobalistyczna, ekologiczna, nowolewicowa" - czy my ze swoim weganizmem nie bylibyśmy przypadkiem egzotyką tej egzotyki? Mniejszością mniejszości?

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 30 cze 2009, o 13:29
przez K.Biernacka
Na marginesie tego wątku, a w nawiązaniu do wyżej linkowanego wywiadu Toma Regana, chciałam zwrócić uwagę, że dopuścił się pewnej nieścisłości stwierdziwszy, że od 2012 roku w Unii Europejskiej będą zakazane klatki bateryjne (battery cages).

Chów klatkowy pozostanie faktem z tą różnicą, że od 2012 roku, zgodnie z Dyrektywą Rady nr 1999/74:
-zakazane będą tylko konwencjonalne klatki bateryjne (550cm2 na kurę, a na tej powierzchni urządzenie do ścierania pazurów),
-obowiązywać zaczną tzw. wzbogacone klatki bateryjne (750cm2 na kurę, a na tej powierzchni gniazdo, grzebalisko, grzęda i urządzenie do ścierania pazurów)

więcej na Agro Info

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 3 lip 2009, o 14:30
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):A więc Regan postuluje koalicję w ramach "tej samej walki" (...)Pytam więc, czy rzeczywiście wszelkie takie ruchy społeczne i grupy nacisku walczą o to samo, ale w innych odsłonach, czy jest tak w teorii i czy jest tak w praktyce? Co o tym sądzicie? Nie ma praw zwierząt bez praw człowieka, to na pewno. W teorii więc są niepodważalne punkty wspólne. A jak z praktyką? Na ile było mi dane obserwować ludzi działających na rzecz dzieci, kobiet czy pracowników, rzadko zainteresowani są prawami zwierząt i rozumieją je.(...) czy my ze swoim weganizmem nie bylibyśmy przypadkiem egzotyką tej egzotyki? Mniejszością mniejszości?


Ja też uważam, że to powinna być taka sama walka, taki sam ruch. Walka przeciwko dyskryminacji, eksploatacji, pogardzie. Ruch propagujący równe traktowanie (porównywalnych interesów), przedmiotowy stosunek do osób (naszego i innych gatunków) i szacunek do tychże, będący, jak napisał Regan, nie gestem dobrej woli, ale aktem sprawiedliwości.

Rzeczywiście, nie ma praw zwierząt bez praw człowieka, przynajmniej z teoretycznego punktu widzenia. Ale już w praktyce bywa z tym gorzej. Iluż to ludzi chciałoby zawieszenia praw człowieka w obliczu łamania praw zwierząt? (kara śmierci za znęcanie się nad zwierzętami). Pewnie część takich osób po prostu głośno wyraża stan swoich wzburzonych emocji, ale są też i tacy, którzy faktycznie tak uważają.

Niemniej, stanowią oni margines w porównaniu z olbrzymią rzeszą ludzi, którzy są zwolennikami praw człowieka, a wykluczają prawa zwierząt w teorii (światopogląd) i praktyce (korzystanie z eksploatacji zwierząt). Myślę, że w postawieniu grubej kreski w dużej mierze "pomagają" główne religie monoteistyczne. Przy założeniu grubej kreski, tej rzekomo wielkiej i moralnie znaczącej różnicy między gatunkiem homo sapiens, a innymi gatunkami zwierząt co do ich pochodzenia, rodzaju i przeznaczenia, w ludzkiej moralności zwierzęta znajdują miejsce poślednie. Jeśli się liczą to tylko pośrednio (jeśli będzie krzywdził zwierzęta, to doprowadzi go do krzywdzenia ludzi), jeśli postanawiamy ich nie skrzywdzić, robimy to w ramach gestu dobrej woli, a nie obowiązku okazania szacunku (mogę zrezygnować z zabicia tego zwierzęcia i zjeść na obiad pierogi, ale nie muszę).

Wyczulenie na istniejące i nieistniejące różnice (w tej mierze religia ma mocny wpływ również na ludzi niereligijnych) zdaje się zmniejszać spostrzegawczość w zakresie podobieństw. To zaś utrudnia dostrzeżenie punktów wspólnych w teorii praw człowieka i zwierząt. Nie każdy dyskryminowany ze względu na płeć, rasę, czy orientację seksualną człowiek zauważa dziejącą się pod jego nosem dyskryminację zwierząt, albo co gorsza wręcz nie postrzega zwierząt jako podmioty doznające dyskryminacji, krzywdy. Wtedy przestrzeganie praw zwierząt może mu się zdarzyć zupełnie przypadkowo, jako efekt uboczny diety (niskotłuszczowa dieta wegańska w profilaktyce raka) czy alergii (alergia na pierze wymusza zakup poduszek z syntetycznym wypełnieniem). Teoretycznie więc jest możliwa praktyka bez teorii.

Ale czy jest się czemu dziwić? Ludzie pochłonięci działalnością na rzecz praw człowieka są równocześnie mocno zakorzenieni w naszej kulturze, która prawa zwierząt wystawia poza margines, poza horyzont myślowy, poza zakres podstawowych obowiązków człowieka/obywatela. W zakresie widnokręgu pozostaje ułomny cień praw zwierząt - kwestia względnego dobrostanu.

Mało tego, ludzie pochłonięci działalnością na rzecz zwierząt też nierzadko mają do praw zwierząt stosunek negatywny, albo mieszane uczucia. W praktyce wygląda to przecież tak, że wiele osób z tego kręgu nie rezygnuje nawet z mięsożerstwa, nie mówiąc już o przestawianiu się na weganizm. Weganie stanowią - na razie - egzotykę wśród osób zajmujących się pomaganiem zwierzętom!, w najlepszym razie traktowani jako alpiniści, czy asceci. Wciąż mało rzetelnej informacji na temat teorii i praktyki. Konieczna jest więc nie tylko popularyzacja idei praw zwierząt wśród działaczy na rzecz praw człowieka, ale również praktyki weganizmu nawet wśród ludzi żywo zainteresowanych i teoretycznie popierających prawa zwierząt. Informować, edukować, pokazywać, dawać przykład.

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 8 lip 2009, o 15:03
przez K.Biernacka
Natrafiłam dziś na felieton dziennikarza Tomasza P. Terlikowskiego pt. "Rewolucja homoseksualna", w którym autor stwierdza, że celem organizacji gejowskich jest "zburzenie cywilizacji zachodniej zbudowanej na normach i wartościach judeochrześcijańskich, a także na pełnej akceptacji i ochronie rodziny". Pomyślałam, że jeśli walka grupy mniejszościowej, jaką są homoseksualiści o to tylko, by przestali być dyskryminowani, spotyka się z tak ostrą opozycją (a przecież nie wymaga to od heteroseksualnych katolików żyjących w sakramentalnych związkach małżeńskich żadnej zmiany trybu życia), to w sumie nie ma się co dziwić, że walka o prawa zwierząt, które wdrożone w praktyce wiążą się z bardzo konkretnymi zmianami w codziennym stylu życia, spotyka się często z tak gwałtownym sprzeciwem, że nie ma czasu na fazę złości, od razu pojawia się kpina i śmiech.

W dalszej części felietonu Terlikowskiego pojawiło się odniesienie do praw zwierząt i szowinizmu gatunkowego (w kontekście kolejnych postulatów ruchów gejowskich):

"Małżeństwo zrównane ma być z konkubinatem, i relacjami homoseksualnymi. A w dalszej perspektywie (wbrew pozorom, biorąc pod uwagę rosnący w siłę ruch przeciwko szowinizmowi gatunkowemu, wcale nie jest to niemożliwe) także z zoofilskim związkiem pana z kozą."

Nie sądzę, by Terlikowski nie wiedział o czym przynajmniej z grubsza mowa w filozofii praw zwierząt, skoro skończył filozofię. Pozostaję więc z myślą, że napisał to co napisał, by zdeprecjonować za jednym zamachem postulat prawa do oficjalnego zawierania związków partnerskich między osobami tej samej płci i postulat niedyskryminowania czujących istot ze względu na przynależność gatunkową.

Na marginesie tego tekstu pomyślałam sobie również, że w grupach dyskryminowanych takich jak np. geje i lesbijki mogą pojawiać się głosy tak za ciągłością ruchów antydyskryminacyjnych, w tym ruchu praw zwierząt, ale również głosy przeciwne łączeniu walki o prawa tych osób z walką o prawa zwierząt z obawy przed wyszydzeniem i zdeprecjonowaniem takiej walki w stylu jaki pokazał nam Terlecki w swoim felietonie.

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 28 lip 2009, o 19:04
przez K.Biernacka
W rozdziale "Feminizm, lewica, troska" książki "Kobiety i Władza", Magdalena Środa pisze o lewicowości (nie o lewicy) tak:

Lewicowość to nie tyle polityczny program czy przynależność partyjna, ile pewien typ wrażliwości. Składają się nań pewne przekonania, uczucia i potrzeby.
Jest to przede wszystkim przekonanie o niesprawiedliwości i krzywdzie, która dotyka innych; uczucie empatii, współczucia i troski wobec tych, którzy są krzywdzeni, oraz potrzeba upodmiotowienia osób i istot (podkreślenie - KB) znajdujących się w gorszym położeniu (obcych, innych, wykluczonych, napiętnowanych, nieludzko traktowanych).


Pod taką definicją podpisuję się obiema rękami. Rozumiem, że włączając "istoty" Magdalena Środa dodaje zwierzęta inne, niż człowiek i tworzy pewną ciągłość. Konieczna jest wrażliwość, ale równie niezbędna jest potrzeba upodmiotowienia. Bez upodmiotowienia nie ma równości i praw, jest sentymentalizm lub protekcjonalizm i jałmużna. Nie ma sprawiedliwości, są tylko pojedyncze akty dobrej woli czy łaski. Tylko upodmiotawiając można mówić o naszym stosunku do zwierząt tak jak Tom Regan w "The Case for Animal Rights"

"Traktowanie zwierząt z szacunkiem nie jest gestem dobrej woli. To akt sprawiedliwości. To nie "sentymentalne interesy" aktywnych podmiotów moralnych ("moral agents") stanowią podstawę naszego obowiązku sprawiedliwego traktowania dzieci, osób opóźnionych w rozwoju, osób zniedołężniałych, czy innych biernych podmiotów moralnych ("moral patients"), w tym zwierząt. Podstawą tą jest ich wewnętrzna wartość. Mit uprzywilejowanego statusu moralnego aktywnych podmiotów moralnych, podobnie jak król, jest nagi."

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 14 paź 2009, o 08:59
przez K.Biernacka
A tu ciekawa odsłona "odmieńców". Poznaj, porozmawiaj, zobacz, że nie gryzie :)

"Pracownia Różnorodności oraz Książnica Kopernikańska w Toruniu zapraszają do Żywej Biblioteki. W czwartek będzie można wypożyczyć ludzi o innych poglądach i stylu życia. (...)
Na czym polega ta zabawa? Każdy czytelnik Żywej Biblioteki będzie mógł przez 20 minut w cztery oczy porozmawiać z osobą o innym światopoglądzie, stylu życia, pochodzeniu etnicznym. Na spotkaniu pojawią się: weganka, ortodoksyjna katoliczka, lesbijka, feministka, ateista i gej.Ten projekt to wspaniała szansa na bezpośredni kontakt z tzw. innością - opowiada Marek Jurowski z Książnicy Kopernikańskiej. - Chcemy, żeby Żywa Biblioteka przyciągnęła jak najwięcej młodych ludzi.


Więcej na gazeta.pl

Re: Odmieńcy całej Polski łączcie się?

PostNapisane: 26 paź 2009, o 13:29
przez AdamZ
K.Biernacka napisał(a):Na spotkaniu pojawią się: weganka, ortodoksyjna katoliczka, lesbijka, feministka, ateista i gej.Ten projekt to wspaniała szansa na bezpośredni kontakt z tzw. innością - opowiada Marek Jurowski z Książnicy Kopernikańskiej. - Chcemy, żeby Żywa Biblioteka przyciągnęła jak najwięcej młodych ludzi.[/i]
[/url]


To nie będzie znowu takie inne dla wszystkich. Przewiduję że lesbijka, feministka, ateista i gej będą mieli bardzo podobne poglądy. Nie będzie się od nich odróżniać za bardzo weganka, tyle że pozostali nie będą się z nią zgadzać w kwestii praw zwierząt. Jedynie ortodoksyjna katoliczka na tym tle wypadnie tak , że bardziej by tam pasował E.T. niż ona. Zapewne wyjdzie po 5 minutach :-)