Strona 2 z 5

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 16 wrz 2009, o 14:35
przez K.Biernacka
Obrazek

To zdjęcie, ze strony Vegan Outreach o wegańskich dzieciach, nieustannie mnie inspiruje.
Trzyletnia Journey przytula siedzącego jej na kolanach koguta. Tej małej weganki nie nauczono dzielić zwierzęta na te do jedzenia czy wykorzystywania i te do kochania. Na szczęście. Zazdroszczę jej takiego dzieciństwa bez budowania gatunkowistycznych murów, bez uczenia się, że wykorzystywanie i zabijanie zwierząt jest czymś normalnym i etycznym.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 17 wrz 2009, o 15:55
przez drejan
Gratuluję nokautujących tekstów!

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 18 wrz 2009, o 06:22
przez Daniel Żukowski
Bardzo sympatyczne zdjęcie. Też myślę, że odpowiednie wychowanie ma duże znaczenie, bo zwykle im człowiek starszy, tym trudniej zmienić nawyki (na szczęście nie zawsze tak jest).

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 18 wrz 2009, o 10:28
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):
K.Biernacka napisał(a):(...) ile kur "niosek" żyje w samej tylko Polsce? Wg raportu GUSu pt. "Zwierzęta gospodarskie 2007", w II kwartale 2007 roku, kur wykorzystywanych w celu otrzymania ich jaj było ponad 46 miliony (46.288.528) (strona 81 pliku)


Biorąc pod uwagę fakt, że statystycznie z jaj wykluwa się 50% samic i 50% samców oraz fakt, że prawie wszystkie samce wyklute z jaj tam, gdzie hoduje się kury "nioski" są hodowcom niepotrzebne (a więc zabijane), łatwo obliczyć, że w samym 2007 roku, w przemyśle jajecznym zabito ok 46 milionów jednodniowych kurcząt płci męskiej. Takie są "koszty" popytu na kurze jaja.


Nie żebym się lubował w statystykach, szczególnie dotyczących masowego zabijania, ale jeśli mam te liczby wykorzystywać jako argument, muszę je zrozumieć. W momencie badania, II kwartale 2007 roku, żyło 46 milionów kur "niosek"? Jeśli tyle żyło, to liczba zabitych w tym roku jest inna, czy ja mącę czy dobrze myślę?

Gdyby podsumować podane przez Ciebie liczby zabijanych kur i kurczaków, wyszłoby ok. 100 000 000 ofiar rocznie. To chyba daje w przybliżeniu 3 zabite zwierzęta co sekundę.

(To jest mój post numer 500 na tym forum. Prośby o to, żebym się opanował, rozpatrzę w stosownym terminie).

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 18 wrz 2009, o 11:25
przez martami
takie wlepki jak z tym kurczakiem na taśmie możnaby zrobić, tylko z polskim tekstem. da radę?

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 18 wrz 2009, o 12:45
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):
K.Biernacka napisał(a):(...) ile kur "niosek" żyje w samej tylko Polsce? Wg raportu GUSu pt. "Zwierzęta gospodarskie 2007", w II kwartale 2007 roku, kur wykorzystywanych w celu otrzymania ich jaj było ponad 46 miliony (46.288.528) (strona 81 pliku)

Biorąc pod uwagę fakt, że statystycznie z jaj wykluwa się 50% samic i 50% samców oraz fakt, że prawie wszystkie samce wyklute z jaj tam, gdzie hoduje się kury "nioski" są hodowcom niepotrzebne (a więc zabijane), łatwo obliczyć, że w samym 2007 roku, w przemyśle jajecznym zabito ok 46 milionów jednodniowych kurcząt płci męskiej. Takie są "koszty" popytu na kurze jaja.


Nie żebym się lubował w statystykach, szczególnie dotyczących masowego zabijania, ale jeśli mam te liczby wykorzystywać jako argument, muszę je zrozumieć. W momencie badania, II kwartale 2007 roku, żyło 46 milionów kur "niosek"? Jeśli tyle żyło, to liczba zabitych w tym roku jest inna, czy ja mącę czy dobrze myślę?

Gdyby podsumować podane przez Ciebie liczby zabijanych kur i kurczaków, wyszłoby ok. 100 000 000 ofiar rocznie. To chyba daje w przybliżeniu 3 zabite zwierzęta co sekundę.

(To jest mój post numer 500 na tym forum. Prośby o to, żebym się opanował, rozpatrzę w stosownym terminie).


Masz rację, pomyliłam się co do roku. Te 46 mln kurcząt płci męskiej nie zginęło w 2007 roku. One zostały zabite wcześniej: wtedy, gdy wykluło się te 46mln kurcząt płci żeńskiej potem wykorzystanych do niesienia jaj.

Innymi słowy, biorąc pod uwagę statystykę, na każdą kurę żyjącą na takiej fermie przypada jeden kurczak, którego zabito, bo był płci męskiej.

Sprawa cierpienia i przedwczesnej śmierci kur, od których pochodzą niezapłodnione jaja sprzedawane konsumentom na rynku, to również część ceny jaj. Ta kwestia jest jednak trochę lepiej znana, niż los jednodniowych kogutków.

Nie rozumiem tej kalkulacji z 100 000 000 :roll:

Jeśli chodzi o ilość (i jakość) Twoich postów, jest rzeczywiście imponująca i sugeruję, byś w równie nieopanowany co dotychczas sposób kontynuował swoje dzieło. 8-)

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 11 lis 2009, o 23:03
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Nie rozumiem tej kalkulacji z 100 000 000


Co roku ginie ok. 50 000 000 kur i 50 000 000 jednodniowych kurczaków, razem mamy ok. 100 000 000 zwierząt zabitych w ramach przemysłu jajecznego. Mylę się?

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 12 lis 2009, o 12:08
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):W komentarzu poświęconym tej sprawie, który zamieścił na swoim blogu Mark Hawthorne, autor książki "Striking at the Roots: A Practical Guide to Animal Activism", jest coś, czego i u nas na forum nie powinno zabraknąć, krótkie What You Can Do:

[list][*]If you’re still eating eggs ― even “cage free” or “free range” eggs ― please go vegan. You’ll be amazed how easy it is to enjoy a delicious, nutritious plant-based diet. I bake all the time, for example, and never need to use eggs, thanks to the many alternatives now available. And who needs more cholesterol? For some great advice on going vegan, visit ChooseVeg.com

(Tak, nie kupuj żadnych jajek od "szczęśliwych kur" i nie mydl oczu innym "eko-jajami" (vide Klub Gaja), nie promuj żadnych hodowli kurek zielononóżek (vide pismo e!stilo), zamiast tego spróbuj weganizmu i zachęć innych. Po rady możesz udać się... na to forum).


O, zauważyłam wolne tłumaczenie (m.in.fragment przeze mnie wytłuszczony), ale zasadniczo jest do przyjęcia ;)

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 lut 2010, o 15:33
przez K.Biernacka
Niezależnie od tego w jak ładne słowa, czy obrazki sprzedawcy ujmą swój towar (np.kurki swobodne na zielonej trawce), zamiast przyglądać się obrazkom, lepiej poczytać obowiązujące przepisy. Warto to zrobić szczególnie wtedy, gdy się uważa, że system bezklatkowy to raj na ziemi dla kur, podczas gdy jest to po prostu kolejna forma eksploatacji zwierząt.

Sposób utrzymania kur "niosek" reguluje Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 2 września 2003 w sprawie minimalnych warunków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich.

Mówi ono, że kury można utrzymywać w:
-klatkach nieulepszonych (550cm2 na kurę - mniej niż kartka A4)*
-klatkach ulepszonych (750cm2 na kurę - troszkę więcej niż kartka A4)
-w systemie bezklatkowym jedno lub wielopoziomowo.

Odnośnie tej ostatniej kategorii bezklatkowej:
-maksymalne zagęszczenie to 9 kur na m2 (czyli w 35m2 -pomieszczeniu wielkości średniej kawalerki- można zgodnie z prawem upchać 315 kur; jak ktoś ma koty i kawalerkę, niech sobie wyobrazi zaduch, smród, ciasnotę i inne wygody jakie miałyby w takich warunkach miejsce)
w przypadku kur z dostępem do wybiegu, to wybieg reguluje się tak:
-sumaryczna szerokość otworów prowadzących z kurnika do wybiegu to 2m na 1000 kur, przy czym 1 otwór musi mieć szerokość minimum 0.4m, zatem, jeśli ktoś ma 1000 kur, to musi im zrobić 5 otworów, 1 otwór na 200 kur. Jak często dopchają się na zewnątrz?
-jeśli zaś chodzi o sam wybieg, nie precyzuje się jego wielkości. Stwierdzono tylko, że powinien być dostosowany do liczby kur i rodzaju gruntu, by chronić go przed skażeniem. Jeśli rozporządzenie nie mówi dokładnie jaki ma być wybieg, to jak sądzicie, rolnik-biznesmen zrobi wybieg mniejszy czy większy?

Dodatkowo, we wszystkich systemach, również bezklatkowym dozwolone jest:
- masowe zabijanie kurcząt płci męskiej
- przycinanie dzioba (bolesne, z późniejszym chronicznym bólem i problemami z pobieraniem pokarmu) do 9 dnia życia kurcząt, niekoniecznie przez lek.wet czy technika wet. a zaledwie pod ich nadzorem.
- masowe zabijanie kur, gdy ich "produktywność" spadnie.

Już sam fakt masowego zabijania tych zwierząt, gdy tylko przestaną spełniać określone przez człowieka parametry, niezależnie od tego ile centymetrów kwadratowych przestrzeni życiowej im zafundowano, jest oczywistym dowodem ich bezwzględnej eksploatacji. Kupowanie jaj jest przykładaniem do tego ręki.**

Porównajcie to sobie do hipotetycznego masowego zabijania psów, gdy tylko przestaną być czujne i nie będą szczekać na obcych. Poparlibyście coś takiego?

* Dyrektywa unijna 1999/74/WE zabroni tylko używania tych najmniejszych klatek. Umeblowana klatka 750cm2 ma kurom "nioskom" wystarczyć na 2-3 lata, potem rzeźnia.
**Wyjątek może stanowić sytuacja, gdy ktoś uratował kurę spod noża (ale już nie gdy ją kupił) i od czasu do czasu podbierze jej jajo. Kupowanie jaj od "takiej osoby" jest już wątpliwe, bo zaczyna się handel, a gdzie są zyski, tam często okazuje się, że kura niekoniecznie uratowana, niekoniecznie nierozmnażana i niekoniecznie niezabijana...

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 7 lut 2010, o 17:46
przez gzyra
Dorzucam do wątku kilka cytatów z tekstów z Wyborczej, żebyśmy to mieli uporządkowane w jednym miejscu.

Śledztwo w sprawie polskich jaj
Duży Format
2007-10-01

W Polsce żyje 40 milionów kur niosek, o 2 miliony więcej niż ludzi. Znoszą co roku prawie 10 miliardów jaj (każda średnio po 250). Statystyczna polska kura nazywa się Lohmann Brown, ma brązowe pióra i znosi jaja w brązowej skorupce. Białych jaj od białych kur Polacy kupować nie chcą.

- Jak zacząłem do sklepu wozić białe jaja, to po miesiącu zadzwoniła kierowniczka, że rozwiązuje umowę - wspomina Jan Tarasik, hodowca. - Podobno klientom takie jaja kojarzą się z Peerelem i z jajami chłodniczymi.

Rzeczywiście. W latach 70. spółdzielnie i państwowe pegeery wymieniły brązowe kury na białe, które były bardziej wydajne. Brązowe kury zostały na wsiach. Do dziś więc uważamy, że dobre, wiejskie jajo musi być brązowe (Amerykanie odwrotnie - chcą tylko jaj białych, bo łatwiej ocenić, czy są czyste). Kult wiejskiego jaja dobrze widać w supermarketach - "Jaja prosto ze wsi", "10 świeżych jaj spod strzechy", "Superświeże jaja ze wsi".

- Te jaja z wiejskimi nie mają nic wspólnego, wszystkie to tzw. trójki, czyli jaja z wielkich ferm, z chowu klatkowego - denerwuje się ekolog Jacek Bożek, szef Klubu "Gaja". (...)

90 proc. polskich jaj to "trójki". W każdej klatce jest po pięć niosek (chyba że właściciel fermy omija przepisy i w jednej klatce upchnie więcej ptaków). Kury nie mogą chodzić, nie mogą się nawet obrócić - każdej przysługuje 550 cm kw. powierzchni (dla porównania kartka A4 jest większa, ma 630 cm kw.). Klatki stoją piętrowo w ogromnych betonowych kurnikach (w jednym może być nawet 200 tysięcy niosek). Jedzenie i picie - z automatycznej rynienki. Dzioby się obcina, żeby stłoczone ptaki między sobą nie walczyły. Jeden taśmociąg zabiera odchody, drugi jaja.

"Kury hodowane dla jaj są chyba najgorzej traktowanymi zwierzętami na farmach. Wy-obraź sobie całe życie w windzie z pięcioma osobami" - piszą w internecie Zieloni 2004. (...)

- Panie profesorze, cały naród uważa, że wiejskie jaja są lepsze - oponuję.

- Naród się myli - denerwuje się prof. Wężyk. - Nie ma to jak jaja od baby? Piramidalna bzdura! Wiejskiej kury nikt nie pilnuje. Napije się gnojówki, zje, co chce, bakterie, nicienie, metale ciężkie... W takim jaju może być cały Mendelejew! Na fermie w klatce kura jest pod nadzorem, może ją odwiedzić nawet pięciu inspektorów. A pierwszym człowiekiem, który dotyka jaja, jest dopiero pan albo pańska żona, bo wszystko odbywa się automatycznie.

Prof. Wężyk ma własną teorię na temat szczęścia kur. - Niech pan przyjrzy się kurze na wiejskim podwórku - zachęca. - Dziobnie coś i zaraz nerwowo się rozejrzy, pazurem grzebnie i znów głową kręci jak radarem. Czy jastrząb nie leci, czy pies nie biegnie, czy chłop z siekierką nie czyha. Ciągłe nerwy. A w klatce kura ma święty spokój! (...)

W warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego można obejrzeć kolekcję dziwnych jaj. Dr Julia Riedel trzyma ją dla studentów drugiego roku (mają dziewięć godzin o jajach). - Kurom stawia się dziś za duże wymagania i oto efekt - mówi.

Oglądamy pierwsze jajo, jest prawie kwadratowe. - Może kura była chora. A może doba nie trwała dla niej 24 godziny, ale 20 godzin. Wystarczy w kurniku zapalać i gasić światło w szybszym cyklu. Oszukana kura próbuje szybciej znosić jaja. Ale skorupka musi mieć czas, żeby stwardnieć. I nie nadąża za kurą, deformuje się.

Drugie jajko jest dziwnie małe. W środku tylko żółtko, bez białka. - Podobna historia - tłumaczy dr Riedel. - Nioska tak się wysiliła, że jej organizm nie zdążył z białkiem.

Przedwojenna kura znosiła 200 jajek rocznie, dzisiejsza z klatki znosi nawet 340. (...)

Zdaniem dr Riedel jaja z ferm mają jednak zasadniczą przewagę nad wiejskimi. Są bezpieczniejsze. - Fermy się kontroluje, producentów paszy też. Wbrew temu, co ludzie gadają, kury nie dostają antybiotyków ani mączki kostno-rybnej. A w każdym razie nie powinny. Unia zabroniła i pilnuje. Na fermie wszystko jest policzone, 120 gramów paszy dziennie, szczepienia, badania. To są fabryki. I te fabryki dają nam standardowe, bezpieczne jaja. (...)

Więcej na tej stronie.