Strona 3 z 5

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 7 lut 2010, o 18:00
przez gzyra
Niższy numer na jaju, kura żyje lepiej
GW 2009-04-11

Te wielkie, najtańsze jajka pochodzą z chowu klatkowego. (...) Kury nioski pakuje się do ustawionych piętrowo klatek, gdzie spędzają całe życie. Przy sztucznym świetle, bez możliwości poruszania się, grzebania, układania piór. Stoją na siatce, która kaleczy im łapy, załatwiają się na sąsiadki, wycierają pióra do łysa o pręty klatki. Z jednej strony wystaje im głowa, z drugiej - siny kuper produkujący jajka. W tych warunkach po roku przestają się nieść. Można je wtedy oddać do ubojni albo zastosować metodę zootechniczną nazywaną wymuszonym pierzeniem, po której odzyskują wigor. - Metoda opisana jest w podręczniku wydanym w 2008 r. przez Szkołę Główna Gospodarstwa Wiejskiego - mówi Ewa Rudzińska z organizacji OTOZ Animals, zootechnik z wykształcenia. - Polega na okresowym pozbawianiu kur światła, jedzenia i picia. Kurnikową "noc" wydłuża się do 16 godzin, nie karmi przez osiem dni, a potem głodówkę aplikuje co trzeci dzień. Przez dwa dni kury nie dostają pić. W wyniku stresu i wycieńczenia tracą resztki piór. Potem, kiedy zaczynają być normalnie karmione, gwałtownie się regenerują i zaczynają z powrotem znosić jaja - relacjonuje Rudzińska, cytując podręcznik SGGW.

Dzięki zabiegowi "wymuszonego pierzenia" kury wykorzystywane są nie rok, a dwa lata. Potem są tak wyeksploatowane, że nadają się tylko do ubojni. W naturze kura żyje kilkanaście lat.


Przy okazji - filmik z wypowiedzią na ten temat Ewy Siedleckiej z GW.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 22 lut 2010, o 19:45
przez K.Biernacka
Dziś w Brukseli Polska rozpocznie zabiegi o przedłużenie możliwości stosowania starego typu klatek dla kur niosek.
(...)
Podczas dzisiejszego posiedzenia unijnych ministrów rolnictwa Polska zgłosi wniosek o to, aby nowe przepisy weszły w życie dopiero w 2017 roku. Jednak nie przewiduje się dyskusji na ten temat. Nasz wniosek zostanie tylko odnotowany przez Unię Europejską. (...)Ale takie inwestycje byłyby dla naszych hodowców bardzo kosztowne, a co więcej pozostał na nie bardzo mało czasu.

Anna Katner


"Wielkie halo" o zwiększenie powierzchni życiowej tych legalnie maltretowanych zwierząt z 550 do 750cm2 (niewiele więcej niż kartka A4 na cały okres ich życia) ma swoje oficjalne początki bodaj pod koniec lat 1980-tych. Kolejnych 11-tu lat trzeba było dla przegłosowania Dyrektywy 1999/74/WE, która z kolei ma wejść w życie 12 lat po jej wprowadzeniu, a Polska chce przedłużenia o kolejne 5 lat. Rewelacja.

Lepiej chyba takie ćwierć wieku wykorzystać dla pokazywania ludziom z czym nieodmiennie wiąże się ekonomicznie konkurencyjna hodowla kur dla jajek, zamiast walczyć o parę więcej centymetrów. To przypomina walkę o zmniejszenie kar cielesnych dla niewolnika z 6-ciu do 5-ciu tygodniowo.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 24 lut 2010, o 07:46
przez gzyra
Polska chce dłużej stosować ciaśniejsze klatki dla kur

Sylwia Śmigiel, pap
2010-02-22

Minister Marek Sawicki zabiega na forum Unii Europejskiej, żeby producenci jaj mogli do 2017 r. używać dotychczasowych, ciasnych klatek dla kur.

Obecny typ klatek zapewnia kurze niosce co najmniej 550 cm kw., dostęp do wody i pokarmu. Ewa Rudzińska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals: - Kury w tych klatkach niesamowicie cierpią. Nie mogą się praktycznie poruszać, mają do dyspozycji powierzchnię mniejszą niż kartka A4, nie mogą nawet rozłożyć skrzydeł, chodzą tylko po grzbietach innych kur.

Od 2012 r. używanie takich klatek ma zostać zakazane przez prawo unijne. Dopuszczone będą tylko klatki zapewniające m.in. co najmniej 750 cm kw. powierzchni na jedną kurę, gniazdo do znoszenia jaj oraz grzędę o długości co najmniej 15 cm na nioskę. Na razie - według polskich władz - zaledwie 99 na 591 działających ferm stosuje takie udoskonalone klatki.

Stanisław Wężyk, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, przekonuje, że zmiany trzeba odroczyć, ponieważ producenci jaj modernizowali swoje fermy w latach 90. i kupowali wówczas za kredyty najnowocześniejsze klatki.

- Przecież te klatki, które mamy, nie są złe, a kury wcale nie są tam nieszczęśliwe - przekonuje.

Kolejnym argumentem Izby jest to, że producenci nowych klatek i tak nie są w stanie wyprodukować ich na czas w wystarczającej liczbie, bo nie tylko polscy producenci będą je wymieniać.

- Przez tę sytuację może w Polsce zabraknąć jaj, a nas zaleją te spoza Unii - ostrzega Wężyk. Podaje, że w naszym kraju jest hodowanych ponad 40 mln kur, z czego blisko 92 proc. właśnie w klatkach. Na eksport trafia 25-30 proc. jaj.

Argumenty producentów jaj nie przekonują obrońców zwierząt.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 24 lut 2010, o 12:45
przez K.Biernacka
Portalspozywczy.pl opublikował artykuł pt. Obrońcy praw zwierząt przeciwni klatkom konwencjonalnym

W tekście poinformowano o wniosku polskiego ministra rolnictwa o przesunięcie wprowadzenia zakazu klatek 550cm2 (konwencjonalnych bateryjnych). Jest tam też mowa o Eurogroup for Animals:

Eurogroup for Animals, którego członkiem jest Klub Gaja uważa, że 12- letni okres przejściowy (od 1999 r.) jest wystarczający na dokonanie niezbędnych inwestycji w celu zmiany sposobu hodowli kur. Poza tym przyjęcie propozycji Polski wypaczy wiarygodność prawodawstwa wspólnotowego i zasad konkurencyjności. - Byłoby to karą dla tych producentów, którzy już dokonali inwestycji na rzecz poprawy dobrostanu hodowanych kur - podkreśla Sonja Van Tichelen, dyrektor wykonawczy Eurogroup.

W wielu krajach producenci już zmienili sposób hodowli kur nośnych. Wyszli naprzeciw oczekiwaniom świadomych konsumentów, którzy chcą przestrzegać standardów dobrostanu zwierząt i kupują jajka od kur z wolnego wybiegu.

Dacian Ciolos nowy Komisarz UE ds. Rolnictwa oświadczył, że zakaz będzie utrzymany, ponieważ kwestia dobrostanu zwierząt jest kluczową częścią systemu produkcji żywności w Unii Europejskiej. Jak informuje PAP postulowanemu przez Polskę przedłużeniu do 2017 r. prawa do używania konwencjonalnych klatek dla niosek sprzeciwił się także John Dalli unijny Komisarz ds. Zdrowia, a żaden kraj członkowski i Komisja Europejska, jak dotąd, nie poparły polskiej propozycji.

„To ważny sygnał dla konsumentów i producentów, że zacofane metody hodowli kur niosek w Unii Europejskiej nie mają racji bytu. Na szczęście polskie Ministerstwo Rolnictwa jest osamotnione w chęci dalszego stosowania okrutnych metod hodowli ptaków - komentuje Paweł Grzybowski z Klubu Gaja.


Podkreślenia w tekście są moje. Dlaczego to podkreślam? Bo zmierzyłam ile ma kartka A4, ile mniej ma obecna konwencjonalna klatka bateryjna i o ile większa będzie nowa klatka, w której po wprowadzeniu unijnej dyrektywy zamieszka ponad 90% kur wykorzystywanych dla jajek w Polsce (i innych krajach Unii).

A4
Zacznijmy od kartki A4, standardowej wielkości, którą wkłada się do drukarki. Kartka taka ma 21cm szerokości i 29,5cm długości. Jej powierzchnia to: 619,5cm2. Czy w klatce wielkości A4 kura może chociażby rozwinąć skrzydła?

550cm2
Przejdźmy do obecnie stosowanych klatek. Konwencjonalna klatka bateryjna - 550cm2 - jest o 69,5cm2 mniejsza od kartki A4. Klatka 550cm2 może mieć wymiar 21x26,2cm. Jest więc krótsza od kartki A4 o 3,3cm. Na takiej powierzchni (szumnie, a może cynicznie nazywanej niekiedy "przestrzenią życiową") powszechnie (ponad 90%) i legalnie hodowca europejski trzyma kurę przez rok lub 2 lata, non stop. Ona stamtąd nigdy nie wychodzi aż do momentu, gdy jej wyeksploatowane ciało, które już nie spełnia oczekiwanych parametrów wydajności, zostaje wysłane do rzeźni. Kwestia dobrostanu zwierząt kluczową dla produkcji żywności w UE? Nawet jeśli ograniczamy kwestię zwierząt wyłącznie do ich dobrostanu to w świetle powyższego mam pełne podstawy, by podejrzewać, że "dobrostan" jest słowem które ustawodawcom miło się wymawia, ale zasadniczo nie wprowadza się w życie.

750cm2
I wreszcie klatki 750cm2. Zachowując tę samą szerokość - 21cm, o ile wydłuży się nowa "udoskonalona", "humanitarna" klatka? O 9.5cm.
Nowa jakość, humanitarna klatka o przykładowych (długość i szerokość można różnie konfigurować) wymiarach 21cm x35,7 ?

9,5cm
Jeszcze raz powtórzę, bo oczy przecieram ze zdumienia:
- 25 lat walki o dodatkowe 9.5cm długości klatki :?:
- 25 lat walki o klatkę, która będzie dłuższa od A4 o 6,2cm :?:
- Dobrostan zwierząt w kontekście trzymania ptaków przez 12-24 miesięcy na powierzchni, na której nie mogą nawet rozwinąć skrzydeł?
- Prawa zwierząt w kontekście walki o przerzucenie ptaków do szczyptę większych klatek i eksploatowanie ich a następnie transport do rzeźni dla zaspokojenia popytu na smaczny produkt :?:

1536cm2 dla kota?
PS. Dla porównania, przytoczę hipotetyczny przykład z kotem. Dlaczego z kotem? Po pierwsze kot jest podobnej wielkości co kura, po drugie parę kotów ze mną mieszka, mam więc z nimi niejakie doświadczenie. Za analogię do klatki posłuży mi transporter, którego używam jeżdżąc z kotami do weterynarza. Standardowy transporter dla średniej wielkości kota ma wymiary np. 48x32cm. Jaka to powierzchnia? 1536cm2! Dla średniego kota na sam czas transportu przewiduje się dwa razy większą powierzchnię, niż wywalczone przez 25 lat 750cm2 w których kura spędzi całe swoje naznaczone cierpieniem życie! Wyobraża sobie ktoś zamknięcie swojego kota na tej "mega" przestrzeni 1536cm2 na rok czy dwa lata? Ja też nie. To byłaby okrutna tortura. Czy kot przyzwyczaiłby się do tego i przestał walczyć o wydostanie się? Podejrzewam, że tak. Wiadomo przecież, że istnieje wyuczona bezradność. Czy to, że przestałby walczyć znaczyłoby, że tortura nie jest torturą?

Nie dziwi mnie wcale, że ustawodawcy, czy hodowcy całkowicie arbitralnie zdają się uważać, że w podobnych warunkach kura nie cierpi, a kot cierpi bardzo, że kurom robić tak wolno, a za robienie tak kotom jest stosowny paragraf. Nie dziwi mnie, gdyż mają interes w odwracaniu głowy od cierpienia, które przynosi zyski.

Jednak dziwi mnie bardzo, gdy o dobrostanie, a tym bardziej o prawach zwierząt mówią w tym kontekście ludzie, którzy deklarują się jako obrońcy zwierząt. To przechodzi moje zrozumienie. Gdzie dobrostan przy 750cm2? Gdzie prawa zwierząt przy ich eksploatowaniu (w klatkach czy na wybiegu) i wypluwaniu do rzeźni?

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 25 lut 2010, o 12:30
przez K.Biernacka
The Humane Society of the United States (amerykańska organizacja welfare) na swojej stronie zamieściła informację o deklaracji sieci supermarketów Wal-Mart, że wszystkie jaja sprzedawane pod jej marką własną są "cage-free". Paul Shapiro z HSUS pozytywnie ocenia tę zmianę (przejście z jaj od kur trzymanych w klatkach bateryjnych do jaj "cage-free") i uważa, że inne sklepy powinny iść śladem Wal-Mart. Niektóre sklepy czy restauracje część jajek kupują właśnie z takich hodowli. Takich, to znaczy jakich?

No właśnie, nawet sama HSUS przyznaje na stronie Cage-Free vs. Battery-Cage Eggs, że z wielu powodów "cage-free" ≠ cruelty-free".

Dlaczego?

- bo farmy "cage-free" kupują kury od wylęgarni zaopatrujących również farmy z klatkami bateryjnymi. W tych wylęgarniach kogutki zabijane są niedługo po wykluciu (ponad 200 milionów rocznie w samych Stanach Zjednoczonych) (swoją drogą niech mi ktoś pokaże wylęgarnię, w której kogutki nie są masowo zabijane)
- bo większość kur z systemów bezklatkowych jest poddawanych przycięciu dzioba gorącym ostrzem; to bolesne okaleczenie
- bo kury są zazwyczaj zabijane w wieku poniżej 2 lat - to mniej niż połowa ich potencjalnego życia. Transport do rzeźni to często długa droga, podczas której zwierzęta nie dostają nic do jedzenia ani picia.
- bo choć większość hodowców stosujących klatki bateryjne lub systemy bezklatkowe nie stosuje przepierzania, są wciąż producenci tak klatkowi jak i bezklatkowi, którzy wciąż to robią


Kiedy HSUS mówi więc, że kury w systemie cage-free mają lepsze życie, to niby ma rację, ale tak naprawdę odwraca uwagę od faktu, że przykłada się do kontynuacji schizofrenii (lub hipokryzji) moralnej, która pozwala ludziom gładko stosować dwie miary - jedną dla zwierząt "gospodarskich" a drugą dla "domowych". Kury w systemach cage-free w USA żyją i umierają w warunkach, które uznaje się za absolutnie niedopuszczalne dla naszych podopiecznych psów czy kotów (w Polsce sytuacja jest nieco mniej drastyczna, niemniej również ewidentnie widoczne są dwie miary). Choć istnieje powszechne przyzwolenie, by kury żyły i umierały cierpiąc dla zysku hodowców i przyjemności konsumentów, równocześnie zysk i przyjemność nigdy nie zostałyby uznane za wystarczające, by zadawać cierpienie psom czy kotom żyjącym w naszych domach.

Przykład? Powszechne reakcje oburzenia na wyrabianie smalcu z psów. Kto się oburza? Ludzie jedzący bez żadnego problemu mięso innych zwierząt, a nawet ludzie zajmujący się ratowaniem zwierząt (najwyraźniej tylko niektórych). Niedawno TOZ wystosował sprzeciw wobec wyroku krakowskiego sądu w sprawie wyrabiania smalcu z psów. Sąd uniewinnił sprawców. TOZ wystąpił ze sprzeciwem argumentując, że to co wolno robić zwierzętom gospodarskim, nie wolno domowym. Dlaczego wolno gospodarskim? One mają mięso, a psy mają ciała? Świnie mają odruchy, a psy uczucia? Kury mają zadanie do wykonania i termin ważności po którym się je kasuje i wymienia na nowe, a koty autonomię, wyjątkowość i biografię, którą można przerwać tylko zastrzykiem i tylko z powodu choroby? Odpowiedź jest prosta - zwierzęta "gospodarskie" są surowcem, z którego czerpie się zyski i na których cierpieniu opiera się styl życia konsumentów. Dlatego żyją tak jak żyją, cierpią tyle ile cierpią i umierają wtedy kiedy umierają. Nie ma to nic wspólnego z etyką. Priorytetem jest zysk hodowców i przyjemność konsumenta. Dlatego jeśli istnieją organizacje, które deklarują walkę o etyczne traktowanie zwierząt, nie powinny popierać hodowli zwierząt i chwalić konsumpcji produktów odzwierzęcych, bo tam gdzie zwierzę jest rzeczą nie dociera etyka, co najwyżej etyczne pomyje.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 6 mar 2010, o 22:53
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Jednak dziwi mnie bardzo, gdy o dobrostanie, a tym bardziej o prawach zwierząt mówią w tym kontekście ludzie, którzy deklarują się jako obrońcy zwierząt. To przechodzi moje zrozumienie. Gdzie dobrostan przy 750cm2? Gdzie prawa zwierząt przy ich eksploatowaniu (w klatkach czy na wybiegu) i wypluwaniu do rzeźni?


Marta z Vivy! napisała o opisywanym przez Ciebie powiększeniu klatek:

Według mnie ta zmiana jest zwycięstwem tak samo, jak każdy inny krok - nie ważne, jak mały - zmierzający w stronę wyzwolenia zwierząt.

Przyjęła klasyczną pozycję new-welfare, zakładając, że ćwierć wieku negocjacji na warunkach tych, którzy eksploatują zwierzęta, jest sposobem przybliżenia wyzwolenia tych zwierząt. No cóż, wystarczy popatrzeć na długą historię takiego podejścia i jego wyniki. Warto odnotować śmiałe zakończenie jej tekstu: "Chyba nie muszę pisać: czas na weganizm?", ale ja nie wiem jak tę zbitkę rozumieć.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 8 mar 2010, o 18:23
przez Sonica
Bardzo smutne, wkurza mnie to że ludzie myślą że one nie czuja, a sama mam kury nioski, i wiadomo ze czują, a dodatkowo bardzo się uswajają.
Wogule nie powinny być trzymane w klatce, powinny biegać po łące, na wybiegu, moje tak mają.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 10 mar 2010, o 18:17
przez gzyra
Kury-nioski muszą wyjść z klatek

Hodowcy niosek rozumieją, że unijne normy poprawią komfort życia ptaków. Twierdzą, że poprawi się w ten sposób jakość produkcji. Nie zgadzają się jednak, by unijne przepisy zaczęły obowiązywać już w 2012 roku (...) Urzędnicy ripostują jednak, że hodowcy już osiem lat temu wiedzieli o nowych wymaganiach. A chodzi nie tylko o dobro zwierząt, które będą miały lepsze warunki życia. Ważne są również przesłanki ekonomiczne, bo po 2012 roku żaden europejski kraj nie będzie kupować jajek z nie modernizowanych ferm. - Polska, jeśli chce konkurować na rynkach światowych, sprzedawać swoje produkty i żeby nasi konsumenci też kupowali nasze produkty, musi utrzymać określone reguły produkcji, a jedną z nich jest eliminacja chowu klatkowego - tłumaczy Andrzej Baranowski, dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 13 mar 2010, o 09:26
przez Gaba (Empatia)
W wiadomościach TVP Info 9. marca b.r. podano informację, że obecnie w Polsce jest 490 ferm, które produkują 12,5 mld jaj kurzych rocznie.

Według tych wiadomości, przeciętna długość życia kury nioski na fermie to 1 rok (ptaki te mogą dożyć nawet do 30 lat, jeśli im na to pozwolić). Przez cały okres swojego krótkiego życia na fermie kury żyją w klatce o wielkości klatki A4, bez podściółki, praktycznie bez możliwości ruchu i zaspokajania swoich najbardziej podstawowych potrzeb. Po tym czasie, co dobrze wiemy, trafiają do rzeźni.

W tle wiadomości leciały zdjęcia jednodniowych kurczat, które jechały (skakały lub leżały) na taśmie i były segregowane ze względu na płeć przez pracowników. Część kurcząt trafiała do zatłoczonych kontenerów i była odstawiana na bok (zapewne kury). Część, w tym jeden kurczak zacięcie dziobiący okruch leżący na taśmie, odjeżdżała w siną dal, i jak można się domyśleć, koniec tej drogi był szybki, ze względu na płeć męską. Według reguł genetyki, samców rodzi się statystycznie tyle samo, co samic, a więc 50% kur już w wieku 1 dnia jest zabijanych. Reszta po roku eksploatacji.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 4 kwi 2010, o 21:19
przez K.Biernacka
A propos zabijania kurcząt płci męskiej w wylęgarniach "kur niosek", w dziale Nauka na gazeta.pl pojawił się artykuł Mechaniczny sekser

Śliczne żółte, piszczące, puchate kuleczki. Kurki będą znosić jajka, koguciki pójdą na karmę dla lisów i kotów. Mechaniczny sekser nie będzie się mylił - wyciągnie wnioski i określi: to koguty, to nioski.

Praca seksera, polegająca na szybkim rozpoznawaniu i segregowaniu kurcząt według płci, nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych. Jeszcze kilkanaście lat temu zakłady wylęgarni drobiu nie mogły się jednak bez nich obyć. Systemowo narzucony brak równouprawnienia jest tam po prostu niezbędny. W kogutki nie warto inwestować - nie znoszą jaj i wolniej rosną. Pieniądze wydane na ich wykarmienie i szczepienia nie miałyby szans się zwrócić, zdecydowanie bardziej opłaca się zatrudnić wykwalifikowanego seksera. Problem w tym, że nawet najzdolniejszy pomyli się kilka razy na każdą setkę testowanych kurczaków. Biorąc pod uwagę, że codziennie na świecie seksuje się ponad 150 milionów pisklaków, ten kilkuprocentowy błąd oznacza wyrzucanie w błoto sporych pieniędzy.
(...)
Poszukiwania idealnego rozwiązania trwały od dawna. Wygląda na to, że właśnie je znaleziono.

W kwietniowym numerze "Journal of Animal Science" naukowcy i inżynierowie z biotechnologicznej firmy Life Sensors z Pensylwanii donoszą o opracowaniu pierwszego zautomatyzowanego urządzenia rozpoznającego płeć kurcząt jeszcze przed wykluciem się z jaja.


cały artykuł jest tutaj