Strona 5 z 5

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 22 lut 2011, o 00:00
przez AdamZ
Etyki w tym artykule nie znajdziemy ale wnioski możemy wysunąć dosyć łatwo.Podkreślenia moje.

http://www.wykop.pl/ramka/634873/kody-n ... e-wyglada/

Natchniony wczorajszym wykopem o jajkach postanowiłem, że wyjaśnię Wam i przybliżę kilka informacji z branży jajczarskiej.

3,2,1,0, start!

3 - chów klatkowy. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko jest produkowane na skalę masową. W Polsce jaja są przeznaczone nie tylko na nasz rynek, ale również są eksportowane do Czech, Słowacji czy Niemiec. Małe kurniki liczą po 30 tys. sztuk kur, największe nawet 150 tys. Więksi "fermiarze" mają po kilka, a nawet kilkanaście kurników, a więc łącznie posiadają po 250 tys., 500 tys. czy nawet milion kur. Nośność wynosi 75-80% na dobę. Hodowca karmi kury mieszanką pasz (z witaminami i antybiotykami) dopuszczoną do obrotu na terenie UE. Jako producent żywności często jest kontrolowany przez PIP, PIH, Sanepid, Weterynaria, zazwyczaj raz na kwartał. Pasza więc jest możliwie najwyższej jakości. Oczywiście zdarzają się przedsiębiorcy, którzy mieszają paszę z czymś co trudno paszą nazwać, jednak ludzie nieuczciwi są w każdej branży.
Ferm w Polsce jest ponad tysiąc. Świadczy to o zapotrzebowaniu na towar. Zapewnienie każdej kurce trzech metrów kwadratowych pasa zieleni z wodą i jedzeniem jest niewykonalne, głównie ze względów ekonomicznych.
Kury znajdują się w klatkach 50x50 cm. Ilość kur w klatce jest różna, zależy od ich rozmiaru i wieku. Średnio jest to od 3 do 5 sztuk. Trzeba jednak podkreślić, że typowa kura nioska różni się od kur przeznaczonych na drób. Nie ma tak rozbudowanych piersi, ud i skrzydeł. Jest drobniejsza. Tutaj znowu można wspomnieć o tym, że są fermiarze, którzy wkładają ponad 5 kur do klatki. Jednak inspekcja weterynaryjna szybko takie incydenty wyłapuje. Nie zmienia to faktu, że kury nie mają przestrzeni życiowej, wykonują mało ruchów, a przez większość swojego życia nie widzą nawet słońca. Natomiast informacje o odcinaniu dziobów, kanibalizmie są mocno przesadzone. Z ciekawostek mogę napisać, że nowe klatki, które mają być wprowadzone od 2012 roku są wbrew pozorom gorsze dla kury. Oczywiście przy takich ilościach kur zdarza się znajdywać w klatkach martwe okazy, które jednak są liczone w promilach i zabierane najszybciej jak to możliwe.

2 - chów ściółkowy, 1 - chów wolno wybiegowy, 0 - chów ekologiczny, bez pieczątek, czyli coś co najbardziej Was zainteresuje. Jako, że zapotrzebowanie na tego typu jajka jest mniejsze to są to kurniki dodatkowe, małe liczą już około 10 tys. sztuk kur. Zdobycie odpowiednich dokumentów, zaświadczeń, certyfikatów "zdrowego jajka od szczęśliwej kury" jest odrobinę kosztowne, dlatego często przedsiębiorcy posiadający np. 10 tys. sztuk kur w chowie ściółkowym, przy nośności 80% na dobę potrafią sprzedać jajka z "2" z przodu 16 tys. sztuk na dzień. Jak to możliwe skoro powinien sprzedawać maksimum 8 tys.? Ano każdy "fermiarz" ma pieczątkarkę, którą sam sobie może dowolnie przestawić, albo wyłączyć. :-) I tu pojawia się "paradoks jajka".

Paradoks jajka: Idąc do sklepu i kupując jajko z dwójką, jedynką czy zerem nie masz żadnej pewności czy to jest jajko z chowu na który wskazuje pieczątka i czy faktycznie było karmione ekologiczną paszą. Nawet jeżeli sprzedawca pokaże HDI (handlowy dokument identyfikacyjny) czy jakikolwiek inny certyfikat to tak naprawdę pewności nie ma. Wszystko zależy tak naprawdę od szczęścia. Oczywiście kurniki sprzedają również palety jajek bez pieczątek... drobnym handlarzom, którzy stoją na targowiskach i mają wiejskie jajka bez pieczątki z "chowu od sąsiada". ;-) Aby jajko wyglądało na ekologiczne to często na czas produkcji na taśmę po której zjeżdżają jajka od kur w klatkach dorzuca się ich odchody, aby ubrudzić jajko, bo zdrowe jajko to jajko z kupką.
Jeżeli już uda Wam się trafić na jajko, które faktycznie pochodzi z chowu ściółkowego lub wolno wybiegowego to nie sugerujcie się zdjęciami poniżej:
Obrazek
Obrazek
Chowy tego typu wyglądają podobnie tylko pomnóżcie ilość kur na zdjęciu razy dziesięć, a ilość ściółki podzielcie przez dziesięć. :-)

Na koniec dodam, że u hodowcy jest 9 rodzajów wagowych jajek (XXXL, XXL, XL, L, M1, M2, S1, S2, S3), chociaż w obrocie dostępne jest tylko 6 (XXL, XL, L, M, S, XS). Dlatego też kupując popularną "eMkę" możemy trafić na nieco większą, lub nieco mniejszą "eMkę". ;-)
Przykładowo cena jajka z "3" rozmiaru "L" półtora roku temu od hodowcy sięgała 0,30 gr., gdzie trafiała do hurtownika, który narzucał marżę 0,05-0,08 gr., a następnie sklep kolejne 0,10-0,15 gr. tym samym powodując cenę około 5 zł. za 10 sztuk jaj. Aktualnie cena tego samego jajka jest 50% tańsza i nie przekracza 0,20 gr. u producenta. Jest to więc jeden z nielicznych produktów, który w ostatnim czasie nie podrożał w Polsce. Niestety cena paszy, normy unijne, wzrost kosztów takich jak energia czy paliwo powodują, że już za kilka miesięcy cena jajka podskoczy o kilkadziesiąt procent.

Jak więc rozpoznać zdrowe jajko? W moim przekonaniu bardzo prosto. Każdej jajko jest zdrowe. Nie ma różnicy jaki jest zapach czy smak lub kolor żółtka czy skorupki.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 23 kwi 2011, o 22:54
przez K.Biernacka
"Polska jajami stoi"
wp.pl, 14.04.2011

Zaczął się gorący sezon dla producentów jajek. Przed świętami sprzedaż wzrasta o 50 proc., a kury wyjątkowo trudno namówić do większego niż zazwyczaj znoszenia jaj. Ale spokojnie, najważniejszego atrybutu zbliżających się świąt nie zabraknie.

Dla polskich zakładów, które do sklepów dostarczają głównie jaja oznaczone "3", nie jest to większy problem. Ta cyferka oznacza bowiem, że kury niosą jaja w wielkich halach produkcyjnych i są trzymane w małych klatkach, a nie na wolnym wybiegu. Wystarczy tylko odpowiednio wcześniej wyhodować nowe nioski.
- Jaja z klatkowego systemu utrzymania kur stanowią w Polsce około 91 proc. produkcji - mówi Barbara Ulatowska z Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. - Pozostałe jaja pochodzą z tzw. systemów alternatywnych: chów ściółkowy - 7,4 proc., chów wolnowybiegowy - 1,1 proc. produkcja ekologiczna to 0,1 proc. - dodaje.

Część największych ferm ma tyle kur, że znoszą nawet kilka milionów jajek dziennie. W sumie w Polsce rocznie produkuje się ok. 10 mld jajek, z czego 3 mld idą na eksport. Dzięki temu jesteśmy jednym z głównych producentów w Unii Europejskiej.
- Kur w Polsce jest średnio mniej więcej tyle, co mieszkańców - tłumaczy Rafał Ratajczak.
Szybka kariera zielononóżki

W Polsce też się to zmienia. Coraz modniejsze są ostatnio kury zielononóżki. Ich jajka są średnio nawet sześciokrotnie droższe niż te z chowy klatkowego, ale popyt na nie maleje. Produkcją zajmują się małe gospodarstwa rolne. Według unijnych przepisów jeśli mają mniej niż 350 kur niosek, to nie muszą nawet jaj znakować. Nad zielononóżkami parasol ochronny rozłożyło też państwo. Dbaniem o ich genetyczną jakość zajmują się dwa ośrodki badawcze. Bo choć kiedyś tej odmiany była co druga polska kura, dziś są to już tylko promile.


Warto pamiętać, że w hodowlach, niezależnie od typu, kury traktowane są użytkowo, co przekłada się na utrzymywanie ich w celu uzyskania korzyści finansowej ze sprzedaży jaj i nierzadko mięsa. Nie inaczej jest z kurami zielononóżkami, które przez konsumentów ich jaj często postrzegane są jako wyjątek od eksploatacji zwierząt. Farmer.pl zalicza je jednak do rasy ogólnoużytkowej i opisuje możliwości "pozyskiwania" z nich tak jaj jak i mięsa. Hodowla kur zielononóżek nie jest formą opieki lecz wykorzystywania, w które wkalkulowane jest zabijanie tych zwierząt, aby osiągnąć kolejny zysk (ze sprzedaży mięsa) i aby oszczędzić (mięso ze starej kury zapewne gorzej by się sprzedało, a zmarłą ze starości kurę trzeba by jeszcze zutylizować).

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 30 gru 2011, o 21:31
przez K.Biernacka
Zbliża się rok 2012. Niektórzy niezorientowani lub też zorientowani nie do końca myślą, że od tej pory prawo w Unii Europejskiej będzie łaskawe dla kur wykorzystywanych w przemyśle jajczarskim, że zabroniło chowu klatkowego. Niestety przemysł zaspokajający popyt na jaja ma się dobrze, swoje zyski czerpiąc z krzywdy zwierząt, a od 2012 roku wejście w życie nowych przepisów ma mu przykleić dobrotliwą twarz troskliwego opiekuna oferującego nowe „wzbogacone” warunki życia w nieco większych klatkach. Do pochwał dołączają się organizacje działające na rzecz zwierząt, dziadowską rzecz w tym wypadku. Zwiększenie powierzchni życiowej z karygodnych 550cm2 do równie porażających 750cm2 jest opłakanym przykładem tego za jak bezwstydnie niską cenę chcemy – my społeczeństwo – uchodzić za ludzi empatycznych i humanitarnych.

750cm2 na całe życie kury, która przyszła na świat tylko dlatego, żeby hodowca mógł okupować jej układ rozrodczy posłusznie i w odpowiednim tempie wyduszający kolejne jaja. Czytałam na facebooku o kocie, którego ktoś przywiązał do ściany domu na dwumetrowym pasku. Otóż ten kot ma do swojej dyspozycji blisko 7m2 – prawie 10 razy więcej niż ta kura. Ale nikt, i słusznie, nie nazwie tego wolnym wybiegiem. Skąd zatem przekonanie, że 750cm2 to powierzchnia odpowiednia dla kury, tak skądinąd ruchliwego zwierzęcia?

W Guardianie przeczytałam artykuł pt. „Last battery hen given a new home”. Klatki bateryjne zostaną w UK zastąpione przez “colony cages” – rozumiem, że chodzi bardziej o kolonię karną niż letni obóz wypoczynkowy. Jeśli chodzi o inne kraje UE – będą znaczne opóźnienia. British Hen Welfare Trust to organizacja, której na sercu leży los kur, ale po wnikliwszym spojrzeniu na opisywaną działalność, chodzi o to, by kury się niosły w nieco lepszych warunkach i by brytyjski przemysł jajczarski trwał i prosperował. Organizacja zaś ma poczucie spełnionej misji, bo odbiera od farmerów ułamek procenta kur, które inaczej skończyłyby w rzeźni i znajduje dla nich nowe domy. Jakiż to ułamek? Około 60 tysięcy kur rocznie z 36 milionów. Toż to nie jest nawet 1%. Próżno jednak szukać tego przeliczenia na stronie BHWT, podobnie jak informacji za ile przedwczesnych śmierci odpowiedzialny jest przemysł jajczarski w UK w wersji z wybiegiem, dostępem do niego czy bez. I chodzi tu już nie tylko o kury, ale o pisklęta płci męskiej – które w statystykach przemysłu funkcjonują zapewne tylko jako koszt utylizacji odpadu. Próżno na stronie BHWT szukać informacji o tofucznicy, bezjajecznym majonezie, ciastach fantastycznie radzących sobie bez jajek, czy wręcz bez ogródek – o możliwym i smacznym wyborze jakim jest weganizm. Tylko te jajka i jajka i pula wybrańców w tej studni bez dna, jaką pomagają drążyć organizacje o takim profilu jak British Hen Welfare Trust.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 sty 2012, o 00:14
przez rise
K.Biernacka napisał(a):750cm2 na całe życie kury, która przyszła na świat tylko dlatego, żeby hodowca mógł okupować jej układ rozrodczy posłusznie i w odpowiednim tempie wyduszający kolejne jaja.

Z pewnością masz bardzo silnie rozwinięte neurony lustrzane, przez co cierpisz za innych. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że kury mogą tego nie doceniać. Chcą żyć i się mnożyć, bo tak wygląda ewolucja. Raczej nie mają żadnej refleksji. Ty ją masz.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 sty 2012, o 10:09
przez Obiektywny
Raczej nie mają żadnej refleksji. Ty ją masz.

Nie trzeba mieć refleksji, żeby cierpieć. Dotyczy to zarówno ludzi jak i zwierząt. Np. stany lękowe - niczym nieuzasadnione, w pewnym sensie irracjonalne, a jak najbardziej prawdziwe. Tygrys nie musi posiadać zdolności myślenia (w takim sensie jaki mamy na myśli mówiąc o ludziach), żeby odczuwać, że klatka jest za ciasna.

Chcą żyć i się mnożyć, bo tak wygląda ewolucja

Przecież nikt tego nie podważa. Chodzi o to, żeby kura mogła żyć w warunkach, które zapewnią jej coś na kształt 'komfortu psychicznego', który jest podstawowym warunkiem prawidłowego rozwoju (tak, zwierzęta też mają psychikę; inną niż my, ale mają).

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 sty 2012, o 12:13
przez rise
Obiektywny napisał(a):Nie trzeba mieć refleksji, żeby cierpieć. Dotyczy to zarówno ludzi jak i zwierząt. Np. stany lękowe - niczym nieuzasadnione, w pewnym sensie irracjonalne, a jak najbardziej prawdziwe. Tygrys nie musi posiadać zdolności myślenia (w takim sensie jaki mamy na myśli mówiąc o ludziach), żeby odczuwać, że klatka jest za ciasna.

Cierpienie zaczyna się, gdy masz refleksję nad takim stanem lękowym. Przedtem jest tylko lęk, który nie jest cierpieniem. Jesteś utożsamiony z tym lękiem, bo nie masz refleksji, że cierpisz na stany lękowe. Widząc ciężarówki wypełnione zwierzętami jadącymi na rzeź przypuszczam, że jak ja, bardzo cierpisz, bo masz rozwiniętą empatię. Ale one nie cierpią w ten sam sposób, żyją tu i teraz. Jest im źle, pewnie czują dyskomfort, nawet strach. Chyba, że mają refleksję nad życiem, coś czego nie mają ludzkie dzieci… ale to chybaTy powinieneś wykazać ;)

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 sty 2012, o 20:46
przez Obiektywny
Cierpienie zaczyna się, gdy masz refleksję nad takim stanem lękowym. Przedtem jest tylko lęk, który nie jest cierpieniem.

Krótka wizyta w szpitalu psychiatrycznym sprawiłaby, że zmieniłbyś zdanie. Jeśli będziesz mieć okazję - polecam. Wzbogacające doświadczenie.

Ale one nie cierpią w ten sam sposób, żyją tu i teraz

Obejrzyj ten film: http://www.youtube.com/watch?v=dBUHWoFnuB4 . Nie pamiętam w której części, ale badacze rozmawiają z Kanzim przez telefon, żeby sprawdzić czy będzie pamiętał, o czym rozmawiali i jak zareaguje, gdy badaczka do niego przyjdzie. Bardzo ciekawy moment, może rzuci nieco światła na problem 'tu i teraz' u zwierząt (a przynajmniej w tym jednym przypadku).

Chyba, że mają refleksję nad życiem, coś czego nie mają ludzkie dzieci

Twój wywód opiera się na błędnych założeniach. Z przesłanek:
1. jest lęk
2. jest refleksja
wyciągasz wniosek:
3. jest cierpienie

Twoje stanowisko: skoro wg mnie zwierzęta mogą cierpieć, to powinienem wykazać, że są zdolne do refleksji nad swoim życiem. Ale w poprzedniej wiadomości napisałem, że refleksja nie jest konieczna do odczuwania cierpienia i to stanowisko utrzymuję nadal w tym poście. Twoje założenia są błędne. Żeby podać przykład z życia wystarczy przyjrzeć się patologicznym przypadkom paniki. Zazwyczaj dzieje się tak, że najpierw pojawia się w nich strach i cierpienie nim spowodowane, a dopiero później próba racjonalizacji (która wg Ciebie miałaby należeć do refleksji).

Inną sprawą jest refleksja nad życiem wśród dzieci. Ale najpierw musielibyśmy określić w jakim wieku są dzieci, o których chcemy mówić i o jaki rodzaj refleksji chodzi.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 2 sty 2012, o 21:59
przez K.Biernacka
rise napisał(a):
K.Biernacka napisał(a):750cm2 na całe życie kury, która przyszła na świat tylko dlatego, żeby hodowca mógł okupować jej układ rozrodczy posłusznie i w odpowiednim tempie wyduszający kolejne jaja.

Z pewnością masz bardzo silnie rozwinięte neurony lustrzane, przez co cierpisz za innych. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że kury mogą tego nie doceniać. Chcą żyć i się mnożyć, bo tak wygląda ewolucja. Raczej nie mają żadnej refleksji. Ty ją masz.


Czym innym jest rozmnażanie się a czym innym selekcja hodowlana na określoną cechę. Przodkinie kury domowej składały paręnaście jaj rocznie. Kura domowa - około 300. W tą "chęć rozmnażania" oprócz selekcji hodowlanej, wchodzi regulacja odżywiania, światła i innych czynników, w tym pozbawianie jedzenia i picia opisywane w podręcznikach dla hodowców.

Tak, ja mam refleksję, a kury dyskomfort, stres, ból, strach, osteoporozę i złamania wiązane z nadprodukcją jajek (wapń). Hodowcy nie leczą złamań. Nie opłaca się. To co muszą mieć w ryzach ze względu na swoją kieszeń to choroby zakaźne.

Ja mam swoje życie od urodzenia do starości, one mają rok, dwa lata eksploatacji. Nie tylko ja mam refleksję, liczę na to, że inni ludzie również ją mają i dostrzegą zależność między jajecznicą a cierpieniem i zabijaniem zwierząt.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 3 sty 2012, o 14:12
przez Obiektywny
Nie tylko ja mam refleksję, liczę na to, że inni ludzie również ją mają i dostrzegą zależność między jajecznicą a cierpieniem i zabijaniem zwierząt.

Też mam taką nadzieję, ale im dłużej próbuję poruszać ten temat, tym więcej nerwów mnie to kosztuje... ludzie nie chcą zrozumieć, że robią źle. Dysonans poznawczy każe im za wszelką cenę zbijać nasze argumenty, aż ich ostatecznym rozwiązaniem jest powiedzenie "nie, nie, to głupie" i zatkanie uszu... Coraz częściej dochodzę do wniosku, że bez wsparcia mediów i włączenia weganizmu do kultury niewiele zdziałamy.

Przepraszam za offtop, musiałem znaleźć ujście dla mojego żalu.

Re: Co wchodzi w cenę jaj?

PostNapisane: 24 mar 2012, o 13:54
przez alois
A ja tak trochę z innej beczki: Czy sprzedawanie jajek z tzw. wolnego wybiegu z rysunkiem kur na świeżym powietrzu i na zielonej trawce jest zgodne z prawem? Czy nie jest to reklama wprowadzająca konsumenta w błąd?

Ja bardzo długo kupowałam w Almie jaja Czachorowskiego w takim oto opakowaniu:
http://www.garnek.pl/xyzia/20090659

Byłam całkowicie przekonana, że te kury żyją właśnie w takich warunkach, jak jest to pokazane na obrazku.
Z tego co wiem, kłamstwo w reklamie jest prawnie zakazane, a jeśli wiemy na czym polega "wolny wybieg" według rozporządzeń ministerstwa rolnictwa, to pokazywanie takich sielankowych obrazków jest jawnym wprowadzaniem w błąd konsumenta!