gzyra napisał(a):Pełna zgoda. Pamiętaj tylko, że katolicyzm jest religią pisma. Nie ma katolicyzmu bez Biblii i pochodnych, np. Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Warto tutaj przypomnieć, że w w/w
Katechizmie o zwierzętach mówi się nie w kontekście przykazania piątego "
Nie zabijaj", ale w omówieniu przykazania siódmego "
Nie kradnij"! Sam ten fakt dobitnie potwierdza pozycję jaką Kościół Rzymsko-Katolicki (inne chrześcijańskie Kościoły zapewne też, ale w tej chwili mowa akurat o tym) nadaje zwierzętom - są przede wszystkim dobytkiem człowieka, jego własnością i jako taką należy je szanować (czytaj - nie marnować własnej i nie kraść cudzej). Drugi powód do (jakże względnego) szanowania zwierząt, to fakt, że wg KK zostały stworzone przez Boga, a więc jest to de facto wyrażenie szacunku dla Stwórcy. KK nie przypisuje zwierzętom wewnętrznej wartości i prawa do życia dlatego, że są czującymi, świadomymi istotami, które pragną żyć. Innymi słowy np. prawo do życia przysługuje zwierzętom wg nauki KK tylko do momentu, gdy człowiekowi przyjdzie ochota zjeść je na obiad. Tym samym, czy zwierzę żyje, czy nie - zależy od łaski człowieka, jego właściciela.
Katechizm mówi:
"Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, którego stworzył na swój obraz. Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach, jeśli tylko mieszczą się w rozsądnych granicach, są praktykami moralnie dopuszczalnymi, byle tylko mieściły się w rozsądnych granicach i przyczyniały ponieważ przyczyniają się do leczenia i ratowania życia ludzkiego."a potem dodaje:
"Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie."W świetle faktu, że człowiek może żyć i zdrowo się rozwijać bez produktów odzwierzęcych, istnieje zasadnicza sprzeczność między tymi dwoma przytoczonymi cytatami: Albo więc Kościół uważa, że uprawnione jest wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu, odzieży, do pracy i rozrywki pomimo zadawanych zwierzętom ewidentnie niepotrzebnych cierpień, a co za tym idzie Kościół musi przyznać, że ma za nic cierpienie zwierząt. Albo też Kościół powinien usunąć te uprawnienia, gdyż nie da się już podtrzymać twierdzenia, że cierpienie wynikające z korzystania z tych "uprawnień" jest w jakikolwiek sposób potrzebne.
Jeśli chodzi o doświadczenia medyczne czy naukowe, sprawa jest bardziej skomplikowana, więc tę sprawę w tych rozważaniach zostawiam na boku.
Katechizm dodaje jeszcze jedną rzecz:
"Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom."Tak więc dopóki na świecie żyją ludzie w biedzie, wsparcie finansowe schroniska dla zwierząt, czy datek na organizację zajmującą się zwierzętami jest wg Katechizmu nie do przyjęcia.
Jak więc godzić instytucjonalną religię, która daje taką wykładnię propagowanej przez siebie moralności nawet z rezygnacją z jedzenia mięsa (nie wspominając o innych produktach związanych z eksploatacją zwierząt) pozostaje dla mnie czymś niezrozumiałym. Jeśli katolicy zostają wegetarianami, czy weganami, to z pewnością nie z powodu wyznawanej przez siebie religii, ale raczej
pomimo niej. Ci zaś, którzy nie chcą zrezygnować ze swojej uprzywilejowanej pozycji i wykorzystywania zwierząt na (prawie) wszystkie możliwe sposoby, tak w Biblii jak i w Katechizmie znajdą znakomite uzasadnienie dla swojego trybu życia.
Katechizm z założenia ma być ważnym punktem odniesienia dla Katolików (
więcej)