Strona 9 z 11

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 6 lut 2011, o 21:41
przez K.Biernacka
"Masakra w bunkrach. Kto zabił nietoperze?"
Beata Tokarz, 24.01.2011, wyborcza.pl

Podczas liczenia nietoperzy w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym przyrodnicy znaleźli 204 martwe ssaki. Miały poobrywane głowy, połamane skrzydła. - To człowiek zaatakował te zwierzęta, a nie drapieżnik - twierdzą naukowcy. Sprawę bada policja.

Tymczasem sprawą zabitych nietoperzy zajęła się międzyrzecka policja. W czwartek funkcjonariusze wraz z powiatowym lekarzem weterynarii przeszli podziemne korytarze. - Znaleziono 49 sztuk nietoperzy w różnym stanie rozkładu. Sześć sztuk zabrano do badania, by sprawdzić, czy zwierzęta nie chorowały, m.in. na wściekliznę - mówi Justyna Migdalska z biura prasowego wojewódzkiej komendy policji.

Być może nietoperze - te które pozostały przy życiu - powinny się cieszyć, że (a) pozostały przy życiu, (b) są pod ochroną, (c) są liczone w sztukach, w przeciwieństwie do krów przeliczanych na litry, pardon hektolitry mleka, kilogramy cielęciny i w końcu na kilogramy wołowiny. A jednak liczenie w sztukach niepokoi, zwierzęta to przecież indywidualne osobniki. Liczenie ich w sztukach, przywodzi na myśl ujednolicenie, pozbawienie indywidualności, taśmowość. Daje też skojarzenie zwierząt z rzeczami, być może cennymi, ale jednak przedmiotami, być może z kolekcją. W tym kontekście nie dziwi stwierdzenie:

Dr Tomasz Kokurewicz nie kryje zdziwienia. - Może ktoś zdążył wszystko posprzątać - mówi. - Mamy jednak sporą dokumentacją fotograficzną. Na razie udało nam się ściągnąć zdjęcia jednej Angielki, ale aparat miał niemal każdy, więc zdjęć jest naprawdę sporo - tłumaczy Kokurewicz. Jego zdaniem najgorsze w tej całej sprawie jest to, że te zdjęcia poszły w świat. - To wystawia nam bardzo złą opinię. Nie potrafimy ustrzec zwierząt przed niebezpieczeństwem nawet w rezerwacie - dodaje przyrodnik.
Mamy słabe zabezpieczenia w tym "muzeum"? Ktoś uszczknął fragment bogactwa narodowego? To nawet nie był złodziej, tylko wandal. Zabicie chronionych zwierząt okazuje się być aktem wandalizmu, niekoniecznie okrucieństwa.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 27 mar 2011, o 13:38
przez K.Biernacka
Portal rp.pl ma specjalny dział "Zwierzęta i ludzie". W jego skład wchodzą następujące poddziały: Psy, Koty, Małpy, Ptaki, Konie, Owady, Zwierzęta wodne, Ogrody zoologiczne, Zwierzęta domowe, Ochrona zwierząt, Ciekawostki, Myśliwstwo i łowiectwo.

Ciekawe z jakiego klucza korzystano, by wybrać akurat taki zestaw. Nie wątpię, że - podobnie jak w innych mainstreamowych mediach - jednym z głównych ząbków tego klucza jest szowinizm gatunkowy. Mamy więc zwierzęta do (a) towarzystwa, (b) oglądania i podziwiania, (c) podziwiania i zabijania. Wykorzystywanie w wersji soft, które w niektórych przypadkach przeradza się w całkiem znośną formę symbiozy oraz wykorzystywanie w typie hard łamane na legal (w przeciwieństwie do hard/illegal czyli kłusownictwa), ale zawsze z komponentą estetyczną - zwierzęta pięknie uformowane przez naturę (ewolucja) lub człowieka (hodowla), w pięknych krajobrazach, o pięknych lub niezwykłych obyczajach, lub do których żywimy wzniosłe uczucia sympatii, filantropii, współczucia.

Dział "Zwierzęta i ludzie" nie zawiera sekcji o wykorzystywaniu typu hard, przy którym próżno szukać doznań estetycznych, gdyż podniety zmysłowe pojawiają się dopiero na etapie smakowania produktów: mięsa, nabiału, czy jaj. O muzeum miłośników kiełbasy z cieląt i świń przeczytamy więc dopiero w dziale "Kuchnia", podobnie jak o karpiu na wigilijnym stole. Tak więc dział "Zwierzęta i ludzie" nie uwzględnia 99% relacji jakie mają miejsce między ludźmi a zwierzętami pozaludzkimi.

"Ochrona zwierząt", no cóż, dział ten odzwierciedla w znaczącej mierze tematykę Ustawy o ochronie zwierząt, gdzie "ochrona" najczęściej nie jest ochroną (lecz regulacją eksploatacji zwierząt) zaś deklaracja, że zwierzę nie jest rzeczą odnosi się do wąskiej grupy zwierząt traktowanych jak członkowie rodziny. W dziale tym, np. w artykule "Terroryści czy pasterze" to organizacja Sea Shepherd jest postawiona pod gradem pytań, zastrzeżeń i oskarżeń, podczas gdy termin "wielorybnicy" nie wymaga żadnego wyjaśnienia i usprawiedliwienia, choć nie oznacza sympatyków wielorybów lecz tych, którzy zarabiają na ich zabijaniu. Czy autorka artykułu staje po stronie ochrony zwierząt pisząc "Pod naciskiem ekopiratów japońscy wielorybnicy skrócili tegoroczne połowy."?

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 27 mar 2011, o 15:16
przez K.Biernacka
W jakich skojarzeniach występuje kurczak?. Otwieram 27 marca 2011 Google, wpisuję "kurczak". Wyszukiwarka wypluwa:

- kurczak - wybrane przepisy kulinarne
- kurczak - przepisy kulinarne, Kurczak - porady, Kurczak - produkty
- przepisy na kurczaka
- Kaczyński na zakupach: mąka, kurczak, cukier
- kurczak "smażony" z ryżem i warzywami
- piersi kurczaka z makaronem w sosie curry
- kurczak barbeque
- wrzaskliwy kurczak z TakaPaka.pl
- filozofia smaku: kurczak Generała Tso
- kurczak z papryką i pomidorami
- kurczak szybkie jadło

Czy "kurczak" to jeszcze kurczak - ptak, co prawda nieumiejący latać, ale ze skrzydłami, opierzony, z centralnym układem nerwowym, zdolny do odczuwania ciepła, zimna, bólu, strachu czy cierpienia? Czy raczej kadłub, bez głowy, skrzydeł, stóp, piór, czucia i życia wypchany zmielonymi warzywami, bądź fragmenty mięśni, skóry i kości czekające na obróbkę termiczną lub już jej poddane?

Nasuwa się też pytanie, czy kurczak nie jest przypadkiem "kurczakiem" już za życia, skoro potrafi jeszcze będąc czującym i ruszającym się zwierzęciem nasuwać głównie kulinarne skojarzenia i nie wzbudzać grama współczucia pomimo warunków, w których jest przetrzymywany i wiszącego nad nim od wyklucia i przez nikogo niekwestionowanego wyroku śmierci.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 28 mar 2011, o 04:34
przez Adam Gac
K.Biernacka napisał(a):
Nasuwa się też pytanie, czy kurczak nie jest przypadkiem "kurczakiem" już za życia, skoro potrafi jeszcze będąc czującym i ruszającym się zwierzęciem nasuwać głównie kulinarne skojarzenia i nie wzbudzać grama współczucia pomimo warunków, w których jest przetrzymywany i wiszącego nad nim od wyklucia i przez nikogo niekwestionowanego wyroku śmierci.


Jedna z możliwych odpowiedzi na to pytanie jest taka, że liczba wegan w Polsce i na świecie wciąż rośnie, z tego co się orientuję. Weganie jednak kwestionują ten wyrok śmierci. Dla nas przecież kurczak jest żywą, czującą istotą, wobec której czujemy nić empatii.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 28 mar 2011, o 21:58
przez Jędruś
Polecam stronkę: http://TED.com
http://www.ted.com/talks/tags
Wybrać dział zwierzęta: Animals

Podoba mi się prezentacja Jane Goodall.

Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 19 kwi 2011, o 11:00
przez K.Biernacka
W okolicy katolickich świąt Wielkanocy, w szeregu czasopism pojawiają się mniej lub bardziej przaśne, jowialne czy "pocieszne" artykuły o jajach. Tym razem dość kuriozalny artykuł o kurach zielononóżkach i ich jajach w Wysokich Obcasach, pt. "Sfałszowane jaja feministek", w którym kury zielononóżki porównano do wyemancypowanych kobiet. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

Wszystko zaś w kontekście opowieści jednego hodowcy:

Kucharz z zamiłowania, były ochroniarz, właściciel sklepu spożywczego w Radziwiłłowie wykończony przez Biedronkę sześć lat temu postanowił hodować ślimaki. - Biznes w sklepie szedł dobrze, dopóki w okolicy nie pojawiły się dyskonty. Trzeba było z czegoś tu na wsi żyć, myśleliśmy o ślimakach albo przepiórkach, skończyło się na kurach zielononóżkach kuropatwianych - mówi Dariusz Marcinowski.

No tak, najwyraźniej zwierzęta są tu czymś (a nie kimś) a używanie ich jako źródła zarobkowania jest oczywiście powszechnie panującą normą.

Kura z charakterem

Kogut rzeczywiście ma zielone nogi. Do tego żółtopomarańczowy płaszcz, czarną pierś, krwistoczerwony grzebień i takież zausznice. W konkursie piękności z pewnością szedłby dziób w dziób z symbolem Francji - najsłynniejszym na świecie kogutem galijskim. W stadzie pana Dariusza Marcinowskiego kilka kogutów ciężko pracuje. Najpierw trzeba samice (mniejsze od kogutów, już nie tak atrakcyjne, jak to u ptaków) na otwartym wybiegu dogonić. Zielononóżki to kury feministki. Kochają wolność - świeże powietrze, przestrzeń, trawę i słońce. Charakterne. Robią, co chcą. Wysypiesz im pszenicę - nie jedzą, bo wolą trawę i drapanie pazurem, aż wygrzebią robaka. Zamkniesz w klatce - po kilku miesiącach gubią pióra i zdychają. Za mały wybieg? Przefruną przez płot w poszukiwaniu przestrzeni. Słowem - to kury domowe, ale o dzikim sercu kuropatwy. Upchniesz je w wielkim stadzie - zaczną się dziobać i zjadać nawzajem. Chcesz, żeby znosiły jak najwięcej jaj? Figa z makiem. O ile kury świetnie nadające się do chowu wielkoklatkowego - rasy messa (jaja o skorupce brązowej) czy leghorn (śnieżnobiałe) - znoszą od 300 do 350 jaj rocznie, o tyle kapryśne zielononóżki zaledwie 150-170. Z tych wszystkich względów nadają się wyłącznie do chowu naturalnego, w małych przydomowych stadach. Jajka niosą małe, ale smaczne, z wielkim żółtkiem i charakterystycznym po ugotowaniu lekko przezroczystym białkiem. Mniam.

"Interesująca" definicja feministek i jeszcze bardziej fascynujący obraz wolności zwierząt, które w ostatecznym rozrachunku kończą na talerzu.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 1 maja 2011, o 17:54
przez gzyra
Nowe nazwy dla zwierząt

Zwierzęta domowe powinny być nazywane „kompanami” lub „towarzyszami”, a szczury to po prostu „żyjące na wolności” – jak postulują obrońcy praw zwierząt.

Zwierzęta nie powinny być opisywane jako "szkodniki", a w stosunku do domowych pupili nie powinno się nawet używać określenia „zwierzę” – jak zadecydowali naukowcy zajmujący się ”etyką zwierzęcą”. Uważają oni, że tradycyjnie używane słowa takie jak „zwierzę”, czy „zwierzątko”, a nawet „pupil” są obraźliwe i powinny być zastąpione takimi, które nie uwłaczają psom, kotom i innym „towarzyszom” człowieka.

Określenia takie jak „szkodnik” należy zupełnie odrzucić, a pupila czy zwierzę, zamienić na domowego kompana, druha lub współtowarzysza – postulują redaktorzy Journal of Animal Ethics. "Dzikie zwierzęta" powinny być określane jako "wolne” lub „żyjące na wolności”, ponieważ przymiotnik „dziki” także ma negatywny wydźwięk i kojarzy się z czymś barbarzyńskim, pozbawionym pozytywnych cech.

Petycja dotycząca zmiany słów określających zwierzęta została złożona przez redaktorów akademickiego dziennika Journal of Animal Ethics i w tym miesiącu opublikowana przez University of Illinois Press - jak podaje Daily Mail.

Mimo popularności i powszechnemu używaniu słów takich jak „pieszczoch” czy „pupil” redaktorzy uważają, że są one obraźliwe i uwłaczające, zarówno w stosunku do zwierząt, jak i ich opiekunów. Także określenie „właściciel” powinno zostać zmienione, gdyż słowo to opisuje kogoś, kto ma prawo własności do np. nieruchomości, maszyn czy przedmiotów, które można wykorzystywać bez żadnych moralnych ograniczeń i dylematów. Sprowadza to zwierzęta do roli przedmiotu.

Zapał semantyczny redaktorów nie kończy się najlepszych przyjaciołach człowieka. Nawołują oni również do wprowadzenie nowego słownictwa określającego zwierzęta żyjące w swoim naturalnym środowisku.

- Zachęcamy również do używania określenia „wolno żyjące” lub „wędrujące na wolności” zamiast „dzikie zwierzęta”. Dla większość ludzi słowo „dziki” jest synonimem barbarzyństwa, niepohamowania. To oczywiste, że w stosunku do istot żyjących na wolności należy unikać takich sformułowań – twierdzą redaktorzy. Uważają oni również, że takie zmiany w słownictwie są niezbędne, by uaktualnić stosunek do zwierząt i relacje między ludźmi a światem natury i przyrody.

- Obecnie funkcjonujące słownictwo dotyczące zwierząt jest archaiczne i przestarzałe. Odzwierciedla to, co myślano na temat zwierząt i jak je traktowano w przeszłości, gdy język pełen był obraźliwych pojęć takich jak „bestie”, „bestialski” „podludzie”, „stworzenie”, „zezwierzęcenie”. Te czasy już minęły, więc należy również zmienić słownictwo – dodają. Jeśli tego nie zrobimy – nadal będziemy podświadomie traktować zwierzęta jak gorszy gatunek czy przedmiot. Nowe określenia mają za zadanie doprowadzić do tego, byśmy świadomie traktowali zwierzęta jak żywe i czujące istoty, co zobowiązywało by ludzi do moralnej odpowiedzialności wobec niech.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 3 maja 2011, o 10:11
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):
Nowe nazwy dla zwierząt
(...)
- Obecnie funkcjonujące słownictwo dotyczące zwierząt jest archaiczne i przestarzałe. Odzwierciedla to, co myślano na temat zwierząt i jak je traktowano w przeszłości, gdy język pełen był obraźliwych pojęć takich jak „bestie”, „bestialski” „podludzie”, „stworzenie”, „zezwierzęcenie”. Te czasy już minęły, więc należy również zmienić słownictwo – dodają.


Oj, chyba raczej nie minęły, ale nad czasami i słownictwem warto na pewno pracować. Dla odmiany można by raczej proponować termin "zczłowieczenie" dla gatunków w sposób zmasowany bombardujących otoczenie swoją obecnością, np. azjatyckie karpie w USA, które nota bene zostały sprowadzone przez ludzi (farmy rybne) w celu czyszczenia zbiorników wodnych z nadmiaru alg, a którym obecnie ludzie postanowili wydać wojnę z udziałem wojska! (o czym przeczytałam w artykule z Der Spiegel przedrukowanym w onetowym kiosku pt. "Bojaźliwe monstra")

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 3 maja 2011, o 10:26
przez K.Biernacka
"Ładny biust dzięki ... świni"
przedruk z The Sun na onet.pl, 2.05.2011

fragment:
Z powodu raka piersi Claire Barrell musiała poddać się mastektomii. Dziś jednak ta 35-latka szczyci się pięknymi krągłościami. Claire zdecydowała się na nowatorski zabieg rekonstrukcji piersi z użyciem świńskiej skóry.

Ta młoda Brytyjka należy do garstki kobiet na świecie – na Wyspach ma tylko jedną poprzedniczkę – które zgodziły się wziąć udział w chirurgicznym eksperymencie. Dla publicznej służby zdrowia jej operacja stanowiła wydatek 35 tys. funtów.

Ładny biust dzięki świni. Sugestia, że świnia dobrowolnie pomogła ofiarowując własną skórę? Zwierzę pojawiło się tylko w tytule artykułu i to w kontekście fałszywej sugestii o wolontariacie z własnego życia na rzecz rekonstrukcji ładnej piersi.

Potem świnia występuje już jako "świńska skóra" czy "odzwierzęcy przeszczep". No nie cała świnia, zaledwie jej część. Co stało się ze świnią, której wykrojono skórę? Nie wiemy. To z punktu widzenia dziennikarza nieistotne.
Historia dotyczy bowiem tylko jednej osoby - pacjentki, której zależało na wyborze optymalnym dla jej sprawności i stylu życia. Drugim elementem tej narracji jest już tylko materiał - świńska skóra, którym się posłużono dla osiągnięcia wyznaczonego celu. Zwierzę jako surowiec.

Co ciekawe, pacjentka stwierdza "Czułam się trochę jak królik doświadczalny". Chyba nie zdaje sobie sprawy, że nie ma "królików doświadczalnych" lecz te, na których ludzie przeprowadzają eksperymenty czy testy. Podczas gdy ona jest traktowana przez lekarzy podmiotowo, a celem eksperymentalnego zabiegu jest jej dobro, króliki w ręku eksperymentatora są wyłącznie narzędziami jego pracy badawczej, zaś robienie im krzywdy nie jest tylko wynikiem nieszczęśliwego obrotu wydarzeń lecz wchodzi po prostu w planowany zakres eksperymentów.

Re: Język o (s)prawach zwierząt

PostNapisane: 6 maja 2011, o 21:32
przez K.Biernacka
Butcher's Pet Care - autentyczna nazwa firmy produkującej karmę ze zwierząt dla zwierząt.