Pasywny aktywizm?
Napisane: 19 sty 2009, o 19:32
Dosyć często i przy różnych okazjach zachęcamy ludzi do podpisywania petycji. Petycje rzadko miewają konkretny skutek prawny. Kumulacja nawet bardzo wielu podpisów nie musi prowadzić do zmiany, o której mowa w treści petycji. Poza tym, niektóre petycje w założeniu mają charakter symboliczny. Pojawia się zarzut, że samo podpisanie się w odpowiedniej tabelce (lub kliknięcie w odpowiednim miejscu w przypadku e-petycji) może mieć moc rozgrzeszającą z "nic nie robienia", ze skutkiem ubocznym właśnie w "nic już więcej nie robieniu". No bo podpisałem/łam, wykazałem/łam się aktywnością, wsparłem/łam słuszną sprawę, jestem po stronie dobra i wystarczy. Czy taki akt poparcia, którego można dokonać w prosty i szybki sposób jest bezwartościowy? A może bardziej szkodzi, niż pomaga? Czy to jest pasywny aktywizm?
Przeczytałem niedawno krótki artykulik właśnie o tym tytule - "Pasywny aktywizm" Jest więcej przykładów takich symbolicznych, nie wymagających wielkiego zaangażowania, sposobów wyrażenia poparcia dla jakiejś idei, np. zakup taniej kolorowej bransoletki z gumy z określonym hasłem. Z pewnością dla wielu jest to jedyny rodzaj aktywności. Przy okazji: fala bransoletek przeszła, ale jeszcze w szczytowym momencie ich popularności Empatia, po burzliwej dyskusji, postanowiła nie produkować własnych. Dlaczego? Bo wszystkie oferowane przez firmy bransoletki były produkowane w Chinach. Pewnie do dyskusji, ale jak ktoś chętny, to niech zakłada nowy wątek.
Dzięki temu artykułowi poznałem nowe słowo: slaktywizm (Google odnotowują, że słowo zdecydowanie w języku polskim jeszcze nie funkcjonuje). Slaktywizm, w oryginale slacktivism lub slactivism, powstało z połączenia słowa "slacker" (obibok, nierób itp.) i "activism". Oznacza pozorną aktywność, a autorzy charakteryzują je tak:
Ale czy Empatia, podobnie jak wiele innych organizacji, za pomocą petycji robi z ludzi pozornych aktywistów? A może wręcz, podsuwając pod nos prostą możliwość protestu, blokuje w nich chęć większego wysiłku? Spróbujmy wymienić korzyści istnienia petycji jako formy protestu:
Przychodzą Wam do głowy jakieś inne korzyści? No i jak to w końcu jest, podpisywanie petycji jest szkodliwe czy nie?
Przeczytałem niedawno krótki artykulik właśnie o tym tytule - "Pasywny aktywizm" Jest więcej przykładów takich symbolicznych, nie wymagających wielkiego zaangażowania, sposobów wyrażenia poparcia dla jakiejś idei, np. zakup taniej kolorowej bransoletki z gumy z określonym hasłem. Z pewnością dla wielu jest to jedyny rodzaj aktywności. Przy okazji: fala bransoletek przeszła, ale jeszcze w szczytowym momencie ich popularności Empatia, po burzliwej dyskusji, postanowiła nie produkować własnych. Dlaczego? Bo wszystkie oferowane przez firmy bransoletki były produkowane w Chinach. Pewnie do dyskusji, ale jak ktoś chętny, to niech zakłada nowy wątek.
Dzięki temu artykułowi poznałem nowe słowo: slaktywizm (Google odnotowują, że słowo zdecydowanie w języku polskim jeszcze nie funkcjonuje). Slaktywizm, w oryginale slacktivism lub slactivism, powstało z połączenia słowa "slacker" (obibok, nierób itp.) i "activism". Oznacza pozorną aktywność, a autorzy charakteryzują je tak:
Jest więc slaktywizm rodzajem działania, które nie wymaga żadnego realnego wysiłku, żadnego nakładu czasu czy poniesienia jakichkolwiek kosztów. (...) Slaktywizm jest prosty, łatwy, dostępny, budujący dobre samopoczucie tanim sposobem. Zjawisko rodem z półki supermarketu.
Ale czy Empatia, podobnie jak wiele innych organizacji, za pomocą petycji robi z ludzi pozornych aktywistów? A może wręcz, podsuwając pod nos prostą możliwość protestu, blokuje w nich chęć większego wysiłku? Spróbujmy wymienić korzyści istnienia petycji jako formy protestu:
- dla wielu ludzi może być ona pierwszym kontaktem z problemem, pretekstem do zastanowienia
- dla wielu może stanowić werbalizację/nazwanie niejasnej intuicji, dookreślenie własnej postawy wobec jakiegoś problemu
- może naprawdę być jedyną możliwą formą protestu (niepełnoletni, ludzie z mniejszych miejscowości lub z drugiego końca świata itd.)
- może pokazać, że nie jest się jedyną protestującą osobą (nie wszyscy mamy możliwość łączyć się w grupy i wzajemnie się wspierać)
- może być pierwszym kontaktem z organizacją/grupą, która petycję przygotowała i wstępem do dalszej aktywności w jej ramach
- przy dużej liczbie podpisów organizacje mogą wykorzystać fakt masowego poparcia w próbie przebicia się do mediów, użycia go jako argumentu nawet wtedy, kiedy petycja ma symboliczny charakter i nie postuluje np. konkretnej zmiany prawnej
- dla organizacji jest wymiernym znakiem poparcia, a wyrażona w odpowiedniej tabelce zgoda na otrzymanie dodatkowej informacji (np. mailem) poszerza krąg bezpośrednich odbiorców jej przekazu (np. e-newslettera)
- i wreszcie: przekazana adresatowi jest narzędziem wywierania nacisku, nawet, jeśli ma charakter symboliczny
Przychodzą Wam do głowy jakieś inne korzyści? No i jak to w końcu jest, podpisywanie petycji jest szkodliwe czy nie?