Strona 1 z 2

Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 26 paź 2009, o 18:26
przez gzyra
W artykule "Lepiej czyścić szamba, niż pracować w kostnicy" Rzeczpospolita podaje:

    "Choć 13 proc. Polaków nie chce pracować w ubojni zwierząt, te na brak chętnych nie narzekają. – Dwa lata temu nie mogłem znaleźć rzeźników, teraz nie mam z tym problemu – mówi Waldemar Kocoń, który prowadzi rzeźnię w Milówce na Śląsku. – Zakład jest zautomatyzowany, praca nie jest ciężka. Trzeba tylko umieć płatać nożem".

Obrazek

13 proc. nie chce pracować w rzeźni. Dużo, mało? Większą niechęć wzbudza tylko kontakt ze zwłokami ludzkimi. Nie wiem jak te dane interpretować. Można w ten sposób: kontakt ze śmiercią zwierząt, zadawanie jej własnymi rękami, większość chce odsunąć od siebie niemal tak bardzo jak widok pokiereszowanych zwłok ludzkich. Czyli bardzo. To truizm, że ludzie wolą wynajmować osoby, które dla nich zabijają i patroszą zwierzęta. Może więc jednak pokazywanie drastycznych scen zabijania, filmów, zdjęć, przybliżanie ludzi do śmierci zwierząt, poskutkuje znalezieniem przez część większą niż dziś część ludzi innego sposobu uniknięcia "nieprzyjemności"? Jakiego? No rezygnację z wynajmowania rzeźników, rezygnację z mięsa, a później mleka i jajek (jak już pękną te blokady, które blokują uzmysłowienie sobie, że ich pozyskiwanie kończy się również śmiercią zwierząt w rzeźni)...

Przeczytajcie również "Jakich zawodów Polacy nie chcieliby nigdy wykonywać?" na wp.pl.

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 26 paź 2009, o 18:56
przez faf
gzyra napisał(a):w Milówce na Śląsku


!!! Milówka nie ma nic wspólnego ze Śląskiem!!! :evil:

co do reszty, to faktycznie truizm. Bo tak jak
gzyra napisał(a):ludzie wolą wynajmować osoby, które dla nich zabijają
, tak samo nie znoszą oglądania scen z rzeźni, czy każdego innego miejsca kaźni zwierząt. To dla nich za dużo. To ponad ich "wrażliwość".

ale czy to jedyne zakłamanie w tym świecie?

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 26 paź 2009, o 21:59
przez ais
"mówi Waldemar Kocoń, który prowadzi rzeźnię w Milówce na Śląsku"


co za zbieżność nazwisk :) Ale to raczej nie nasz znajomy Waldemar Kocoń ?

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 27 paź 2009, o 19:48
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):13 proc. nie chce pracować w rzeźni. Dużo, mało?


To zależy, czy 13 procent wskazało tę pracę spośród podanych do wyboru zajęć (wtedy powiedziałabym, że mało), czy 13 procent wymieniło - sami z siebie takie zajęcie - to już nieco "lepszy" wynik.

Ale i tak, co on oznacza? Biorąc pod uwagę procent ludzi jedzących mięso, taki wybór zdaje się być bardziej wyborem z wygody, względów estetycznych itp.

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 28 paź 2009, o 03:08
przez Shape
gzyra napisał(a):Może więc jednak pokazywanie drastycznych scen zabijania, filmów, zdjęć, przybliżanie ludzi do śmierci zwierząt, poskutkuje znalezieniem przez część większą niż dziś część ludzi innego sposobu uniknięcia "nieprzyjemności"?

Całkowicie popieram. Społeczeństwa znieczulane są nie tylko brakiem faktycznych informacji n/t produkcji mięsa, ale i raczeniem ich kolorowymi kampaniami reklamowymi. Ukazuje to świetnie raport samej Empatii.
Ważne jest, by częstotliwość emisji takich drastycznych materiałów nie była zbyt mała (chwilowe zaszkowanie), ani też zbyt duża (dalszy rozwój znieczulicy). Pytanie czy edukacja społeczeństwa w tym zakresie pokrywa się z interesami mediów, zwłaszcza tych komercyjnych. Szkoda, że nie mówi się w TV o akcjach Empatii (chyba, że ja o nich nie słyszałem).

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 28 paź 2009, o 11:00
przez gzyra
Shape napisał(a):Szkoda, że nie mówi się w TV o akcjach Empatii (chyba, że ja o nich nie słyszałem).


Hmm, jednak sporo mówiło się o naszych akcjach w TV, radiu i pisało w gazetach przez te lata od 2003 roku. Nie chodzi mi o poprawianie sobie nastroju, po prostu w mediach pojawialiśmy się dosyć często (jak na tę tematykę). Wciąż czeka na zrobienie prasówka na naszych stronach, czyli zestaw skanów z gazet z różnymi artykułami. Niestety nie nadążamy z pracą.

W tej chwili jest trochę trudniej przebić się do mediów - jest więcej aktywnych organizacji, część akcji straciła walor świeżości (bo są coroczne), a my zaczęliśmy mówić rzeczy zdecydowanie mniej komfortowe i nieco trudniejsze do zrozumienia. Ale nic, będzie dobrze, trzeba robić swoje.

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 28 paź 2009, o 21:59
przez gzyra
Z ciekawości sprawdziłem jak wyglądają rankingi najlepszych/najgorszych zawodów na świecie. Ciekawy jest ten:

Obrazek

Na drugim miejscu jest pracownik fermy mlecznej (Directs and takes part in activities involved in the raising of cattle for milk production), a rzeźnik dopiero piętnasty!

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 30 paź 2009, o 03:07
przez el-
Mnie bardziej zaskoczył matematyk na pierwszym miejscu :shock:

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 2 lis 2009, o 13:48
przez AdamZ
el- napisał(a):Mnie bardziej zaskoczył matematyk na pierwszym miejscu :shock:


Ja z kolei zastanowiłem się jak dużo osób pracuje jako "Nuclear decontamination technician" :-)

Re: Jak najdalej od rzeźni?

PostNapisane: 2 lis 2009, o 19:54
przez faf
życie jest śmieszne. mam wujka. ma już nieco po pięćdziesiątce. je każde mięso oprócz króliczego. czemu? bo jako dziecko oglądając oprawione ciało królika stwierdził, że "wygląda jak człowiek". Od tej pory nie tknął królika.

w domu sąsiadów facet nie ma śmiałości do zabijania- kury zabija babka...

do domu moich rodziców przywieziono kiedyś kury emerytki- "darczyńcy" nie mieli śmiałości ich zabić, a stracili możliwość dalszej hodowli... na co dzień klasyczni mięsożercy

mój dziadek beczał, gdy odprowadzał starą krowę na rzeź, czemu? czemu beczał i czemu odprowadzał?

ojciec mojego kumpla- rzeźnik- totalny alkoholik. czy można wykonywać ten zawód na trzeźwo?

tak. jestem zdania, że przemysłowy chów i mord odrealnia śmierć.

ale i tak zostaje garstka tych, którzy pozostaliby na diecie mięsnej nawet, gdyby przyszło im dokonywać egzekucji własnoręcznie. są ludzie, których cieszy zabijanie- patrz np. myśliwi.

itd. itp. ble ble ble

czy to forum odwiedza choć jeden mięsożerca????

bo przekonywanie przekonanych nie ma zbyt wielkiego sensu.