Strona 1 z 1

Protest (przy okazji dla niektórych zwierząt)

PostNapisane: 28 paź 2009, o 16:30
przez gzyra
Często się zdarza, że mieszkańcy wsi, w okolicach której ma powstać np. ferma futrzarska, protestują. I czasem nawet udaje im się skutecznie protestować. Bardzo rzadko się zdarza (przynajmniej wedle mojej wiedzy), żeby protest dotyczył samego faktu więzienia i zabijania zwierząt, raczej odbywa się w imię zdrowia i komfortu mieszkańców, ma bardziej związek z mniej lub bardziej egoistycznie pojmowaną ekologią itd. Sukces takiego protestu zwykle ogranicza się do tego, że w określonym miejscu nie powstaje ferma. Nie ma mowy o kwestionowaniu traktowania zwierząt jak surowiec, rzecz. W relacjach medialnych z takich protestów znaleźć można ciekawe i pouczające fragmenty.

W artykule "Ferma norek może zagrozić ślepowronom" czytamy m.in.:

    "(...) w Ochabach prywatny przedsiębiorca z Bielska-Białej chce otworzyć fermę norek amerykańskich hodowanych na futro. Od kilku miesięcy protestują przeciwko temu mieszkańcy. Norki karmi się odpadami mięsa, np. rybimi głowami. Ludzie boją się smrodu. W sąsiednim Drogomyślu jest hodowla lisów. - Jak wieje wiatr, czuć ją w promieniu kilometra - narzekają ludzie"

Wedle cytatu problemem jest smród głów rybich jako jedzenia dla norek, a nie to, że ktoś je odcina, z reszty robiąc jedzenie dla ludzi. Lisy w hodowli stanowią problem, bo hodowla śmierdzi.

    'Poparli ich ekolodzy. Norka amerykańska jest wielkim zagrożeniem, bo ucieka z ferm do lasów. Największy problem jest na północy Polski. - Norka to drapieżnik. Zabija ogromne liczby ptaków i drobnych ssaków. Sieje też spustoszenie wśród zwierząt domowych - mówi Jacek Bożek, prezes Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego "Klub Gaja"'.

Tu problem z norkami ma polegać - zdaniem ekologa - na tym, że norka zabija inne zwierzęta (nie ma przecież wyboru). No ale to jest cytat, Jacek mógł powiedzieć więcej. Dalej gazeta dodaje: "Zwalczanie norki jest bardzo trudne. Jest niewielka i bardzo zwinna, więc ciężko ją odstrzelić". Rozumiem, że problem byłby mniejszy, gdyby łatwiej było ją odstrzelić. Innych problemów - jak więzienie, kaleczenie, stresowanie i zabijanie norek w hodowli - nie zanotowano. Chociaż nie, są inne problemy:

    'Ekologom rację przyznają myśliwi. - Jeśli norki zasiedlą Dolinę Górnej Wisły, trudno będzie tam spotkać nawet zająca. One wybiją wszystkie zwierzęta - mówi Jan Gwóźdź z bielskiego Koła Łowieckiego "Głuszec"'

I nie będzie do czego strzelać, będzie problem. Jak widać, zgodnie protestują ekolodzy, myśliwi i mieszkańcy, ale nie przebija się problem podstawowy - barbarzyństwa hodowli. W innym artykule "Mieszkańcy Tarnowa mówią "nie" dla fermy norek" można znaleźć kolejne ciekawe fragmenty:

    "Nikt nie będzie siedzieć w smrodzie choćby nie wiem jak dużo grzybów w lasach rosło i jak duże ryby brały w stawie. Mówienie że ferma będzie za granicą wsi, nic nie znaczy. Fetor nie ma granic - komentuje Michał Stefaniak, właściciel powstającego gospodarstwa agroturystycznego".

Czyli problemem ma być to, że norki uniemożliwią wyciąganie innych zwierząt z ich naturalnego środowiska za pomocą haczyka i odcinanie im głów w ramach gospodarstwa agroturystycznego. Inny z mieszkańców mówi:

    "Fermę można postawić w miejscu bardziej odległym od wsi i o tym trzeba z inwestorem rozmawiać. Taka jest rola wójta i władz gminy".

O właśnie, przecież można urządzić obóz koncentracyjny gdzieś dalej, to są zadania władz lokalnych. Właściciela firmy Polfur (ładna nazwa) przytomnie zauważa:

    "(...) dam pracę 60 mieszkańcom Tarnowa, a na planowanej fermie zastosujemy technologie, które zneutralizują smród. Nie chcę być złośliwa, ale niemal w centrum wsi jest gospodarstwo, o którym pan sołtys wielokrotnie wspominał, że śmierdzi od świń".

Tak, trzeba koniecznie zneutralizować ten smród, to duży problem. Prawdziwym problemem jest jednak smród traktowania zwierząt jak rzeczy, czy to na fermie, czy w gospodarstwie. Sołtys kwituje: "co do zapachów z chlewika powiem tak - to jest wieś". Czy nam po drodze z taką wsią?

Re: Protest, przy okazji dla zwierząt (niektórych)

PostNapisane: 28 paź 2009, o 19:36
przez Adam Gac
gzyra napisał(a):
(...) dam pracę 60 mieszkańcom Tarnowa,


Tak ten argument, niebagatelny w dobie kryzysu gospodarczego, jest często używany przez osoby i instytucje eksploatujące zwierzęta.
Podczas ostatnich pikiet pod cyrkiem Zalewski jeden z kierowników cyrku wyszedł i krzyknął ,,Ja daję pracę 200 ludziom a pani?" ( wtedy przez tubę mówiła Marta P. z Vivy).

Z pewnością różne gałęzie przemysłu eksploatujące zwierzęta dają zatrudnienie rzeszom ludzi. Warto więc moim zdaniem kontrargumentować , że w przypadku gdyby zlikwidować rzeźnie, fermy hodowlane, laboratoria wykorzystujące zwierzęta, ludzie w nich pracujący po przekwalifikowaniu znaleźli by pracę w produkcji żywności oraz odzieży roślinnej, wykonując badania i doświadczenia bez użycia zwierząt. Cyrki także by nie splajtowały tylko musiały zweryfikować swój repertuar.

Re: Protest (przy okazji dla niektórych zwierząt)

PostNapisane: 23 sie 2010, o 17:29
przez gzyra
Kolejny opis podobnego konfliktu: "Pleśnica. Mieszkańcy kontra amerykańskie norki i ich właściciel". Fragment:

W najnowszych przepisach każda wioska ma określoną dopuszczalną obsadę zwierzęcą. Wszystkie zwierzęta przelicza się na tzw. DJP – duże jednostki przeliczeniowe, czyli równowartość krowy o wadze 500 kilogramów. 24 tys. norek to równowartość 60 DJP, co nie przekracza dopuszczalnej normy. Ferma takiej wielkości figuruje na urzędowej liście inwestycji, które mogą znacząco wpływać na środowisko.