Strona 1 z 1

To nie jest mój worek!

PostNapisane: 1 lis 2009, o 00:12
przez gzyra
Niepotrzebnie przeczytałem dziś tekst "POP-pocieszanie", bo znów się okazało, że jestem w worku, do którego się nie wybierałem. To nie jest mój worek! Protestuję!

"Gdy mówimy "New Age" (albo zamiennie: Nowa Era), jak z kapelusza wyskakują wszelkiej maści szamani, jogini, trenerzy duchowi. A za nimi dym kadzidełek, dźwięk bębenków i kołatek. Weganie, buddyści, nihiliści. Przywykliśmy twierdzić, że jest to ruch, który z jednej strony przypomina groch z kapustą, a z drugiej supermarket, z którego każdy może wynieść wszystko to, na co ma ochotę. Jedni widzą w nim szarlatanerię, inni jedyną możliwość dotarcia do sensu, poznania siebie, dotknięcia sfery sacrum, której nie dają tradycyjnie ukonstytuowane religie, zachwaszczone przez kościelne prawa i dogmaty".

Ależ owszem, na studiach zachłysnąłem się tym grochem z kapustą, czytałem z przejęciem Fritjofa Caprę, Gary Zukava i Krishnamurtiego, nawet mnie to - że się tak wyrażę - ubogaciło, ale już to przełknąłem, przetrawiłem i wydaliłem (w większości, bo jest to pokarm bogato-resztkowy). Zdaję sobie sprawę, że są różni weganie, tacy, siacy i jeszcze inni. I pewnie jest to normalne. Znam ich, spotkałem, czytałem co piszą: tych od Codex Alimentarius, od szczepionek, od niezdrowej soi, od enzymów, od fatamorganicznej B12, od magii we wszystkich kolorach tęczy, a nawet takich, którzy za znęcanie się nad zwierzętami z chęcią znęcaliby się nad znęcającymi się, czyli nad zwierzętami. Ale znam też wegan, którzy do tego wszystkiego nie pasują i za cholerę nie mogą się przebić i zapracować na inny, osobny worek. Tak, osobny worek. Bo niezależnie od wspólnego odruchu przyzwoitości wobec zwierząt, to ja mam z wieloma weganami kompletnie inną wizję świata, inaczej go rozumiem i inaczej widzę swoje miejsce w nim. Nie umiem uznać tego za błahe różnice, nic na to nie poradzę i nawet nie chcę.

Chciałbym, żeby weganizm był postrzegany jako nowoczesny, racjonalny wybór, pełen emocji i pasji, ale i sceptycyzmu. Taka postawa wydaje mi się pełna, kompletna. Wiem, że jest trudna. Chciałbym, żeby weganizm kojarzono z argumentami, a nie z dymem, transem, mamrotaniem i wiarą w cuda. Złośliwi powiedzą: koleś pewnie nie chce, żeby weganizm kojarzył się z tolerancją. Odpowiedź brzmi: nie planuję niczyjej eksterminacji, bo weganizm moim zdaniem jest ruchem głęboko pokojowym. Jeśli cokolwiek bolesnego proponuję, to dyskusję i edukację.

Re: To nie jest mój worek!

PostNapisane: 1 lis 2009, o 23:03
przez drejan
To prawda, że weganizm jest - i zasadniczo powinien być - ruchem raczej pokojowym. Lecz spokojny jestem
również o to, że wśród ogromnej masy zmaltretowanych zwierząt rzeźnych, doświadczalnych, hodowanych na futra -
znalazłaby się duża grupa takich; które marzą aby pojawiła się w końcu jakaś zdecydowana formacja uwalniająca je
od cierpienia!
W obecnie obowiązującym systemie prawnym - ich życzenia, na pewno nieprędko się nie spełnią!
Nie raz bowiem ludzie snują plany na przyszłość, nad talerzem - na którym znajduje się krwisty stek, schabowy itd.
I nie zdają sobie zupełnie sprawy z tego, że z powodu zwykłej niesprawiedliwości - ich plany, też raczej nigdy się
nie spełnią!
I poniekąd zgadzam się tutaj z tym , że kadzidła, dym, mantry i cała mistyka - nie ma tu nic do rzeczy.

Re: To nie jest mój worek!

PostNapisane: 22 lis 2009, o 20:08
przez gzyra
Z jednej z list mailowych wegetarian/wegan dowiedziałem się, że w Warszawie planowany jest wykład dr nauk med. Janusza Szelugi, "psychiatry, psychoterapeuty, psychoanalityka, dietetyka, specjalisty medycyny morskiej i tropikalnej". Spotkanie ma być organizowane przez Ayurveda Center. Jak rozumiem, informacja pojawiła się na tej liście, bo lekarz jest weganinem (tak sugerował temat maila). O wykładzie:

Temat: Zdrowe odżywianie podstawą zdrowego życia
Poruszane zagadnienia:
1) Koncepcje dietetyczne a mózg.
2) Kaskady neurohormonalne.
- Układanie diety indywidualnej.
- Znaczenie suplementów w zdrowych stylach odżywiania się.
- Dieta w zaburzeniach psychicznych
3) wpływ trybu życia na stan, kondycję i zdrowie.
Czas trwania: ok 120 min

Nie znając działalności Szelugi zacząłem szperać cóż to za postać i jaki ma związek z czarami, skoro zapraszają go zwolennicy ajurwedy. Po lekturze kilku tekstów wiem już, że na wykład tego hochsztaplera nie zamierzam iść, a i Wam odradzam. Oto dlaczego:

Pokłon dla Sai Baby

Na swojej stronie w dziale publikacje (spodziewałem się odnośników do abstraktów prac publikowanych w specjalistycznych wydawnictwach, zobaczyłem teksty Szelugi pisane z błędami) lekarz umieszcza pean na cześć Baby zatytułowany "Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, czyli baśń 1000 i jednej nocy", w którym czytamy m.in., że jest on "istotą przekraczającą wszystkie dotychczasowe wyobrażenia o możliwościach człowieka", oraz że (pisownia oryginalna):

Pojawia się w snach, wychodzi ze swoich obrazów, materializuje na swoich zdjęciach wibuti przewraca świece dając tym znak swoim wielbicielom,że jest w®ód nich.Zaznacza równierż swą obecność niezwykłymi zapachami kwiatów i kadzideł

Sai Baba oczywiście leczy, uzdrawia, prowadzi działalność charytatywną, pomaga na różne sposoby, o których sobie poczytajcie w ramach rozrywki (internet jest pełen tekstów i filmów o nim). Jest niezwykle wpływową osobą, więcej: jest bogiem i ma wielu wyznawców, no i nie jest zbyt skromny, mówiąc o sobie, że przyszedł "w pełni mocy Bezforemnego Boga w celu skorygowania ludzkości, wydźwignięcia ludzkiej świadomości i nakierowania ludzi z powrotem na ścieżkę Prawdy, Prawości, Pokoju, Miłości i Niekrzywdzenia". Oczywiście można być doktorem nauk medycznych i wierzyć w Sai Babę, podobnie jak w każdego innego boga. Jednak autor tekstu, który wypisując brednie i angażując się w podejrzane przedsięwzięcia (patrz niżej) daje dowód na wypranie mózgu, nie jest już tak wiarygodny, kiedy wypowiada się np. na temat weganizmu. Przy okazji: Szeluga nie tylko pisze o Babie, ale i wykłada o nim. Zachęcam do przeczytania artykułu "Samobójstwa, seks i guru", tłumaczenie z The Times.

Moc kamiennych kręgów i czakramów

Szeluga jest przyjacielem kamiennych kręgów, wydaje się, że wierzy w istnienie czakramów: "Z kamiennymi kręgami związane są tzw. miejsca mocy zwane czakramami ziemi. Właśnie kamienny krąg wyznaczał takie miejsce mocy". O jednym z takich domniemanych czakramów, umiejscowionym w Bazylice Mariackiej w Gdańsku wypowiedział się tak: "Odkryty, a raczej potwierdzony przez Kaszpirowskiego czakram ma właściwości uzdrawiające, pogłębiające medytację, regenerujące siły".

Oberon, czyli rosyjska "cud-maszyna"

Szeluga zajmuje się diagnozą za pomocą urządzenia zwanego "Oberonem", o którym chętnie opowiada na targach z cyklu "Od Wahadełka do Gwiazd". Spójrzcie w jak doborowym towarzystwie "Dr Janusz Szeluga wraz z kolegami z Niemiec - Tadeuszem Sierosławskim i Marzenną Ryniewicz - pokażą, jak działa Oberon - wysokiej klasy aparatura medyczna pozwalająca błyskawicznie ocenić stan zdrowia pacjenta". Ten super-aparat opisał dokładnie Przegląd, więc sobie daruję. Działa znakomicie jako wyciągacz pieniędzy od łatwowiernych i desperacko szukających pomocy pacjentów. Nie muszę dodawać, że diagnozowaniu za pomocą tej "cud-maszyny" towarzyszy sprzedaż ziołowych suplementów diety, co by się zgadzało z opisem wykładu "Znaczenie suplementów w zdrowych stylach odżywiania się". Przy okazji polecam lekturę tekstu "Rosja: makabryczne eksperymenty na akademii medycznej" (wszystkie trzy części), który ma związek również z Oberonem.

Odżywianie mózgu

Szeluga, pojawiający się na klasycznie new age'owym, organizowanym przez Wegetariański Świat, "festiwalu wegetariańskim" w Kożyczkowie, zajmuje się tzw. odżywianiem mózgu:

Jakie produkty żywnościowe powinny wchodzić w skład posiłków aby mózg osiągał swoje możliwości? Kluczem do zrozumienia tej zależność jest przykład z l-tyrozyną i l-tryptofanem (aminokwasami, prekursorami neurohormonów). Jeśli spożyjemy na śniadanie produkty zawierające l-tyrozynę, takie jak fasola, groch, cieciorka, soja, soczewica, bób, uruchomimy w mózgu kaskadę z adrenaliny, noradrenaliny, dopaminy. Będziemy wtedy uważni, aktywni, chętni do współzawodnictwa. Natomiast po spożyciu l-tryptofanu, który jest w mleku i produktach pochodnych jak jogurt, kefir, masło, maślanka, sery, twarogi itp., w naszym mózgu uruchomimy kaskadę z serotoniny. Będziemy spokojni, ale mniej uważni, zadowoleni ale bez aktywności. Dobór właściwej diety i suplementów musi być opracowany indywidualnie.

Nie znalazłem na stronach tego lekarza żadnych źródeł naukowych takich twierdzeń. Być może źle szukałem (proszę o pomoc), a być może istnieją i Szeluga je poda na wykładzie. Wiem tylko, że inni naukowcy wypowiadają się na temat odżywiania mózgu nieco inaczej:

Co powinniśmy jeść, by nasz mózg pracował na najwyższych obrotach? Jak podkreśla Ewa Fürstenberg z Zakładu Fizjologii Żywienia SGGW, najważniejsza jest urozmaicona dieta. W ciągu tygodnia powinniśmy zjadać 60 rodzajów produktów. Codzienne spożywanie pełnoziarnistych produktów zbożowych, warzyw, owoców i produktów mlecznych odżywia nasz mózg. Bogate są one bowiem w błonnik, witaminę B i aminokwasy. Ważne jest jednak, aby nasza dieta zawierała produkty mleczne niskotłuszczowe. Dodatkowo nie można zapomnieć o węglowodanach oraz 2-3 razy w tygodniu należy zaopatrzyć się w warzywa strączkowe i ryby. Dzięki tym produktom nasz mózg będzie prawidłowo odżywiony. W ten sposób możemy poprawić pamięć, płynność mowy, ale także i nastrój. W sezonie na depresje, jest to cenna informacja, gdyż jedząc ryby i wypijając 2 łyżeczki oleju lnianego, bądź jedząc orzechy włoskie, poprawimy samopoczucie.

Dobierając jednak dietę dla naszego mózgu nie możemy zapomnieć o dwóch podstawowych zasadach. Po pierwsze, by zawsze rano jeść śniadanie, gdyż ono stabilizuje poziom cukru we krwi, a po drugie, aby regularnie spożywać 5-6 posiłków dziennie. Dodatkowo, jeżeli pozbędziemy się z naszej diety cukrów prostych, nasyconych tłuszczów zwierzęcych, żywności fermentowanej i marynowanej oraz nadmiaru kawy, alkoholu i nikotyny, to z pewnością poprawimy sprawność mózgu.

Musimy jednak podkreślić, że nie ma specjalnej diety dla mózgu.