Strona 6 z 8

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 14 wrz 2010, o 21:57
przez K.Biernacka
Obrazek

"Kreacja Gagi ROIŁA SIĘ OD MAŁYCH ROBACZKÓW!"
To się musiało tak skończyć. Franc Fernandez, projektant sukni z wołowiny, w której pojawiła się Lady Gaga na rozdaniu nagród MTV, został pozwany do sądu przez organizację PETA. Obrońcy praw zwierząt chcą oskarżyć o znęcanie się nad zwierzętami także samą gwiazdę i jej stylistkę. Dodatkowo organizacja pragnie udowodnić, że noszenie butów, sukienki i wątpliwej ozdoby z kotleta było niezgodne z przepisami sanitarnymi.


Nie wiem, czy rzeczywiście PETA zgłosiła to na policję. Na stronie widzę tylko taki komentarz. Ale jeśli zgłosiła, lub jeśli ludzie zszokowali się suknią Gagi, znaczy to, że reakcja jest zdecydowanie wybiórcza. Czym, poza kwestią estetyczną i kwestią trwałości, różni się taka mięsna suknia od sukni z wyprawionej skóry?

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 22 wrz 2010, o 08:23
przez K.Biernacka
Sztuka kulinarna - ta prawie nikogo nie oburza. Tym, którzy nie widzą już czyjegoś trupa lecz produkt-mięso, jest jak najbardziej w smak. Wytrącić z błogiego oglądania i konsumowania może tylko jakaś nowość - nowy gatunek ("nie jadłem jeszcze ośmiornicy, błeee), nowa część ciała (mam zjeść jądra byka? fuj) czy roszada gatunkowa (ale jak to, przecież nie zjem psa). Częściej jednak wytrącenie z równowagi polega na lekkim obrzydzeniu (estetycznym) a nie oburzeniu (etycznym). Babranie się w "swojskim" trupie jest oglądane z przyjemnością. Do nieswojskiego czy nowego może nas przekonać taki Makłowicz czy Adamczewski, im mistrz bardziej utalentowany, tym łatwiej mu to pójdzie. Programy kulinarne prowadzone przez mistrzów tego fachu są bardzo popularne.

Wczoraj widziałam np. Magdę Gessler w odcinku programu "Kuchenne rewolucje" mieszającą w garze karki świń, które zostały później podane mężczyznom przybyłym na promocję lokalu (wiadomo mięso to "męskie" danie, bez tego mężczyźnie nic nie stanie), podczas gdy kobiety otrzymały omlety (do smaku i do rymu, z kurzymi jajami, kobiety to samice, tak jak kury, wszystko się zgadza).

Obrazek

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 8 paź 2010, o 09:53
przez K.Biernacka
Wim Delvoye i jego ferma z tatuowanymi świniami - zwierzęta są hodowane, tautowane, wystawiane jako żywe eksponaty na wystawach oraz zabijane i sprzedawane jako wypchane, bądź sprzedawana jest ich wytatuowana skóra.

tatuowanie żywego zwierzęcia:
Obrazek

zabita, wytatuowana i wypchana świnia jako eksponat.
Obrazek

Strona Wima Delvoe: wimdelvoe.be/artfarm

Wywiad z artystą w Antennae nr 12, str.49

Muszę powiedzieć, że napawa mnie to obrzydzeniem, ale równocześnie dodam, że nie widzę różnicy między zarabianiem na hodowli zwierząt na mięso a zarabianiem na takiej sztuce jak również między czerpaniem przyjemności z jedzenia mięsa czy gotowania/sztuki kulinarnej a tworzeniem takiej sztuki.

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 9 paź 2010, o 14:46
przez VeganSpirit
K.Biernacka napisał(a):Obrazek
Czym, poza kwestią estetyczną i kwestią trwałości, różni się taka mięsna suknia od sukni z wyprawionej skóry?

Może tym że suknia była surowa ;)
Witaj rodaczko i współwyznawczyni jedynie słusznej doktryny wegańskiej, cieszę się że wreszcie udało mi się namierzyć kogoś z Krakowa, próbowałem od dłuższego czasu m.in. na Facebooku lecz niestety bezskutecznie :)

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 11 paź 2010, o 08:27
przez K.Biernacka
Witaj :) , zapraszam do Cafe Młynek na dwie prezentacje, o których gdzie indziej - żeby nie zaśmiecać tego wątku.

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 19 paź 2010, o 14:57
przez gzyra
"We feel we are artists, and believe that there will be great support from the Culture Ministry", powiedziało siedmiu mężczyzn, którzy trudnią się zabijaniem zwierząt na arenie, dla pieniędzy i rozrywki. W Hiszpanii corridą zajmie się teraz Ministerstwo Kultury.

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 26 paź 2010, o 13:42
przez K.Biernacka
sztuka kulinarna: o "uczciwym" mistrzu kuchni opowiada Marta Gessler robiąc wprowadzenie do przepisu na "jagnięcinę z nagietkiem":

Długo rozmawiałam z kucharzem o marynacie, dodatkach. Potem sprawdzaliśmy sposób wysmażenia. Mięso powinno być różowe w środku. Jagnięcina należy do grupy mięs, które zbyt długo smażone stają się twarde. A może powinno się je podać z młodymi ziemniakami i miodowym sosem? Co jeszcze położyć na talerzu, żeby zachwycić? Modną kiedyś kuchnię fusion nazywano 'kuchnią wyobraźni'. Dla mnie to łączenie wszystkiego ze wszystkim, czyli bałagan smaku. Być może narażę się kucharzom, którzy z uporem w ten sposób gotują, ale ja lubię zwyczajne potrawy bez przegięcia.

Mój idol od prostego gotowania Jamie Oliver w poszukiwaniu swojej prawdy o jedzeniu trafił na czołówki gazet. Podczas kręcenia programu 'Jamie's Great Escape' mieszkał u włoskiej rodziny rolników i myśliwych w prowincji Le Marche i właśnie tu na rodzinne święto zabił jagnię. Ten akt wywołał burzę. Niektórzy krzyczeli, że to barbarzyństwo. Pytano, czy to kolejny reality show dla kasy. Rzecznik prasowy kucharza wyjaśniał: 'Jamie czuł, że zabicie jednego jagnięcia spośród tysięcy, które przyrządził, było uczciwym i ważnym doświadczeniem. Nie było to dla niego łatwe'. Widziałam ten program i widziałam wzruszenie Jamiego. Hardcore'owe doświadczenie, ale właśnie wtedy pojawiają się uczucia. Dlatego kiedy kucharz pyta, co robimy z jagnięciną, myślę sobie: SZANUJMY

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 26 paź 2010, o 20:35
przez K.Biernacka
Znalazłam artykuł na temat programu, w którym Oliver własnoręcznie zabił jagnię goszcząc u rolnika we Włoszech: "Jamie Oliver The Silencer of the Lamb".

Co ciekawe, napisano, że czyn Olivera spotkał się z krytyką organizacji ochrony dobrostanu zwierząt tzw. welfare oraz z pochwałą organizacji, która określa się jako walcząca o prawa zwierząt.

Organizacje ochrony dobrostanu skrytykowały Olivera (Brytyjczyka) dlatego, że zabił jagnię bez wcześniejszego ogłuszenia, podczas gdy w Wielkiej Brytanii przepisy wymagają ogłuszenia przed poderżnięciem gardła. Tym samym, Oliver - wg tych organizacji - naraził jagnię na "niepotrzebne" cierpienie.

Muszę jednak zwrócić uwagę na fakt, że po pierwsze i ostatnie, Oliver nie musiał w ogóle zabijać tego zwierzęcia, nie musi również promować kuchni z produktami odzwierzęcymi, innymi słowy robić kariery żerując na cierpieniu i śmierci zwierząt. Warto również zauważyć, że w Wielkiej Brytanii, podobnie jak w innych krajach zachodnich, wolno zabijać zwierzęta bez ogłuszenia jeśli życzy sobie tego wystarczająco duży związek wyznaniowy, którego wyznawcy - podobnie jak Oliver - mięsa jeść nie muszą. Całe to cierpienie, tak z ręki Olivera, jak ubojowców, z których pracy Oliver korzysta, czy rzeźników stosujący się do życzeń związków wyznaniowych jest niepotrzebne.

Według artykułu, rzecznik PETA wypowiedział się następująco:
Spokesman Sean Gifford said: "We wish this kind of thing was shown more often. It could turn the more diehard carnivore into a vegetarian.

"In slaughterhouses the stun gun method is ineffective - handlers often miss the mark and animals remain conscious. Showing this scene can hit the message home of this cruelty."

Zgodzić się z nim miał Andrew Tyler z Animal Aid:
"I'm not convinced stunning the animal works so in some ways it's a good thing that Jamie and the viewers saw what it means to cut an animal's throat."


Myślę, że Oliver zasługiwałby na pochwałę tylko wtedy, gdyby poszedł z kamerą do rzeźni, sfilmował co tam się dzieje i zrezygnował z promocji mięsa. Przechodzi moje pojęcie jak można chwalić faceta, który promuje produkty okupione cierpieniem i śmiercią zwierząt i postanawia się uwiarygodnić się poprzez bezpośredni udział w zabiciu zwierzęcia, a po tym doświadczeniu kontynuuje swoją promocję.

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 2 lis 2010, o 12:03
przez K.Biernacka
K.Biernacka napisał(a):Sztuka kulinarna - ta prawie nikogo nie oburza. Tym, którzy nie widzą już czyjegoś trupa lecz produkt-mięso, jest jak najbardziej w smak. Wytrącić z błogiego oglądania i konsumowania może tylko jakaś nowość - nowy gatunek ("nie jadłem jeszcze ośmiornicy, błeee), nowa część ciała (mam zjeść jądra byka? fuj)


No i przypatoczył się przykład z grupy "nietypowa część ciała, fuj", z tym że tu mamy do czynienie pewnie bardziej z obrzydzeniem niż oburzeniem. Chociaż, kto wie ...: "Kaszanka, mon amour" z onet.pl - artykuł przedrukowany z New York Times:

fragmenty:
Co roku we francuskim Limoges, znanym również jako "miasto rzeźników", odbywa się niezwykłe kulinarne święto. To jedyna okazja, by spróbować baranich jąder duszonych w czosnku i innych tradycyjnych specjałów, przyrządzanych przez mistrzów tasaka wprost na ulicy. (...)
Doroczne święto rzeźników, La Frairie de Petits Ventres (w wolnym przekładzie – "Braterstwo pasibrzuszków") stanowi okazję do wychwalania i smakowania rozmaitych organów zwierzęcych, które Christine Travers nad wyraz delikatnie określa jako "produkty, których na próżno szukać w supermarkecie".(...)
Jednodniowe święto rozpoczyna się wczesnym rankiem targiem, kończy je zaś procesja do miejscowego kościoła. Większość przybyszów, którzy wędrują wąską, pamiętającą średniowiecze Rue de la Boucherie, czyli ulicą Rzeźniczą, wzdłuż której ciągną się niewysokie, licowane drewnem domy, liczy jednak przede wszystkim na flaczki.(...)
Część mistrzów tasaka najwyraźniej rozkręca się pod wpływem publiczności. Francois Brun już od kilku lat tworzy prawdziwe assamblages z flaczków; w tym roku zbiera pochwały za nez d’amour (nos miłości), wyrafinowaną kompozycję, której podstawę stanowi gotowany i wyluzowany z kości świniak udekorowany warzywami i wieńcem z ozorków.

Procesja do kościoła? Pewnie w intencji dobrego strawienia kawałków braci mniejszych.

Re: Wybiórcze oburzenie, czyli etyka a sztuka

PostNapisane: 10 gru 2010, o 23:41
przez gzyra
Obrazek

Jarosław Modzelewski, "Zabijanie świni"