Strona 1 z 5

handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 12 lis 2009, o 11:36
przez K.Biernacka
Wiele osób robi podział na hodowle i pseudo-hodowle zwierząt tzw. domowych, w domyśle traktując te pierwsze jako dobre dla zwierząt, zaś właścicieli tych drugich jako etatowych krzywdzicieli, którym należy się wyrok.

Jak w gruncie rzeczy iluzoryczny jest to podział można się przekonać analizując chociażby listę dolegliwości i chorób towarzyszących zwierzętom właśnie z powodu czystości rasy, o którą tak dbają hodowcy "z prawdziwego zdarzenia". Selekcja pod kątem wyglądu musi mieć swoje konsekwencje. Są często bezpośrednie (problemy z oddychaniem i infekcjami dróg oddechowych u zwierząt ze spłaszczoną twarzoczaszką - persy, mopsy, boksery, buldogi, buldożki francuskie, pekińczyki, czy problemy z kręgosłupem u zwierząt z długim tułowiem i krótkimi nogami - jamniki, bassety), a nieraz pośrednie (np. problemy z agresją u cocker spanieli).

Podobnie rzecz się ma z handlem zwierzętami (pozaludzkimi, przeznaczanymi na domowych pupili - precyzyjnie rzecz ujmując): również istnieje w powszechnej świadomości podział na handel dobry i handel zły, przy czym linia podziału nie jest zawsze dokładnie w tym samym miejscu.

Generalnie rzecz ujmując, obywatele oraz, niestety, wiele organizacji zajmujących się zwierzętami nie ma nic przeciwko handlowi zwierzętami jako takiemu. Wchodzi w to zatem zgoda na hodowanie, import, eksport, przetrzymywanie zwierząt przeznaczonych na handel u hodowców i pośredników, a następnie czynienie ze zwierząt przedmiotu aktu kupna sprzedaży, niejednokrotnie z możliwością reklamacji "towaru". Powszechnym widokiem są gady pozamykane w terrariach, ptaki w klatkach, dziesiątki świnek morskich, królików, myszy i innych ssaków utkanych w terrariach czy klatkach w sklepach zoologicznych, a potem w domach ludzi, którzy mieli ochotę trzymać i oglądać zwierzę o konkretnych gabarytach, kształtach i kolorze. I to wszystko to handel "dobry". Najczęściej.

Handel zły jest dopiero wtedy, gdy w misce zwierzęcia uwięzionego w terrarium czy klatce nie ma wody, albo gdy sprzedawany zaczyna być w sklepie gatunek, który dotąd sprzedawany tam nie był, np. psy czy koty.

Na gazeta.pl pojawił się artykuł Szczeniak ze sklepowej półki? Tylko nieetyczne

Czy sprzedaż szczeniąt w sklepie zoologicznym to dobry sposób na biznes? Obrońcy zwierząt i hodowcy uważają, że to skandal. Bo nawet, jeśli psiaki mają w ogromnym sklepie dobre warunki, to na noc zostają w nim same. No i nie wiadomo tak naprawdę, skąd zwierzęta pochodzą

Dlaczego za serce łapią szczeniaki zamknięte w zagrodzie, a widok papug w klatkach nikogo nie wzrusza? A nawet jeśli wzruszenia brak, to w sukurs powinien przyjść rozum.

Sklepy Aquael Zoo istnieją w kilkunastu miastach w kraju. Przeważnie działają przy centrach handlowych - w Płocku przy Auchan, w Zgorzelcu przy Realu, w Gdańsku przy Galerii Przymorze. Można w nich znaleźć produkty do pielęgnacji zwierząt, akwaria, terraria, książki specjalistyczne, sprzęt wędkarski.

Sprzęt dla osób, które zrobiły sobie hobby z nabijania ryb (wodnych kręgowców z rozwiniętym centralnym układem nerwowym) na haczyk i zabijania ich przechodzi tu niezauważony. Pewnie dlatego, że ryby nie mają takiego głosu jak szczeniaki.

W sklepach tych kupimy także najróżniejsze zwierzęta. Od ryb, przez gryzonie, ptaki aż po psy i koty. Oczywiście, jak podkreślają przedstawiciele firmy Aquael, te ostatnie zwierzęta są wyłącznie rasowe.

To ma być argument przemawiający za firmą Aquael? Z wieloma rasami łączą się przecież dolegliwości i choroby.

- Chciałam zawiadomić o maltretowaniu szczeniaków - w ten sposób zaczęła rozmowę z nami Anna Dziewulska. Wraz z mężem odwiedziła sklep ponad tydzień temu i to, co zobaczyła, przyprawiło ją o ciarki na plecach. - Przy wejściu zauważyliśmy zagrodzony plac dla szczeniaków - opowiada pani Anna. - Były trzy pieski: jamnik, shih tzu i york. Zagrodzona powierzchnia miała wymiary około dwóch na trzy metry, a wysokość siatki około pół metra, także wszyscy wchodzący do sklepu mogą je swobodnie głaskać. W środku stały trzy miski i dwie kuwety ze żwirkiem. Zauważyliśmy, że w żadnej z misek nie było wody. Zwróciłam na to uwagę ekspedientce. Była oburzona, co im doleje - wszystko wypijają. Uparłam się, żeby im dolała jednak tej wody. Jak im dolewała, to mało się nie pozabijały, skakały do butelki, w której niosła wodę. Od razu wypiły całą miskę. Byliśmy wstrząśnięci zdarzeniem.

Kobieta dodaje, że psiaki wyglądały na wystraszone, a jeden z nich przez większość czasu siedział w kącie. - Interweniowaliśmy w siedzibie firmy Aquael - opowiada Anna Dziewulska. - Pani Brzezińska zobowiązała się do interwencji w tej sprawie.


Szkoda, że ciarki nie przechodzą na widok jakichkolwiek zwierząt przetrzymywanych i sprzedawanych w sklepach zoologicznych. Tych wszystkich ssaków, gadów, ptaków i ryb, które wegetują w terrariach, klatkach czy akwariach najpierw u hodowców, potem u pośrednika, aż w końcu u właścicieli. Szkoda, że ciarki nie przechodzą na widok jamnika, który, więcej niż prawdopodobne, będzie miał w przyszłości problemy z kręgosłupem. Szkoda, że ciarki nie przechodzą na myśl ile domów te wszystkie wyhodowane zwierzęta zajmą zwierzętom ze schronisk czy ulicy.

Poprosiliśmy o opinię hodowcę z ponad 30-letnim doświadczeniem. Marek Juchniewicz prowadzący w Sopocie hodowlę jamników "Santander" tłumaczy, że w sumie nie ma nic złego w kontakcie szczeniąt z dużą liczbą ludzi (jak jest w sklepie), ale...

- Zależy, jaki to kontakt - podkreśla Marek Juchniewicz. - W porządku, jeśli klienci tylko głaszczą psa. Ale często ludzie tarmoszą zwierzę, dziecko może niechcący włożyć mu palec do oka, a to już bulwersuje. Ale to skandal, jeśli psy na noc zostają same w sklepie.


A czy to nie skandal hodować psy rasy, których wygląd jest dla nich takim obciążeniem zdrowotnym? A czy to w porządku prowadzić hodowlę psów, gdy schroniska są pełne?

Hodowca nie kryje oburzenia, kiedy mówimy mu, za ile można kupić szczenię w płockim sklepie. Jamnika za 0,5 tys. zł, yorka za 1,2 tys. zł, a shih tzu za 1,3 tys. zł.

Bo za te same rasy z rodowodem płaci się zdecydowanie więcej. Odpowiednio: 1,5 tys. zł, 2 tys. zł i 2,5 tys. zł.


Cóż jest w tych cenach tak oburzającego? Ich konkurencyjność? Zapytałabym raczej - z czego biorą się ceny, które hodowca uważa za prawidłowe? Oraz dodatkowo - jak łatwo w ferworze gotówkowych rozliczeń umyka rzecz podstawowa: etyczność handlu zwierzętami.

Ale przynajmniej nabywca ma udokumentowane pochodzenie zwierzęcia, wie, kim byli jego rodzice i, co najważniejsze, ma pewność, jaki charakter będzie miał pies, gdy dorośnie.

Czyżby hodowca miał stałe łącze z wróżką? A co jeśli przewidywania odnośnie charakteru się nie sprawdzą? Reklamacja i wymiana, jak na uczciwego handlowca przystało? (naturalnie z pominięciem "drobnej" różnicy jaka występuje między żywym zwierzęciem, a telewizorem)

Maria Szygoska, prezes płockiego koła Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami opowiada, że była w Aquael Zoo w Płocku i widziała warunki, w jakich są tam przetrzymywane psiaki. Jej zdaniem, są dobre.

- Nie to, co np. na naszej giełdzie samochodowej - porównuje prezes TOnZ-u. - Tam psy i koty siedzą w mikroskopijnych klatkach czy kartonach. Ale wracając do sklepu Aquael: szczenięta, kiedy tam byłam, miały wodę, wisiała kartka z napisem, żeby ich nie dotykać. Mimo wszystko uważam, że handlowanie psami w sklepie jest mało etyczne.


Tu mamy nierozemocjonowaną reakcję na temat warunków. Nie wiem zatem skąd płynie wniosek, że handlowanie psami w sklepie jest mało etyczne. Że psami? (a innymi zwierzętami ok?) Że w sklepie? (przecież zastane warunki p.Szygoska oceniła jako dobre).

Maria Szygoska tłumaczy, że jeśli chcemy mieć pewność, jakiego psa kupujemy, warto udać się do prawdziwego hodowcy. - Tylko rodowód daje pewność co do tego, jaki charakter będzie miał pies. I że np. labrador, rasa wyjątkowo łagodna, nie wyrośnie na agresywne zwierzę - tłumaczy.

I znowu mamy gorącą linię z wróżką. A przecież rodowód nie daje żadnej pewności, co najwyżej zwiększa prawdopodobieństwo.

Elżbieta Popczuk, członek płockiego oddziału Związku Kynologicznego: - Jestem w szoku, jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, żeby szczenięta można było kupić w sklepie. Nie podoba mi się to. Po pierwsze dlatego, że psy są zostawiane same na noc. Po drugie - przychodzi tam mnóstwo klientów, obcych osób, a to odbija się na psychice zwierząt. Poza tym często taki sklep odwiedzają rodzice z dziećmi, które pod wpływem emocji chcą mieć w domu pieska. I rodzic, bez przemyślenia, kupuje, a potem zwierzę może wylądować na ulicy, bo się znudzi. Nie bez znaczenia jest także możliwość kontaktu z hodowcą, od którego można m.in. uzyskać informacje o rodzicach szczenięcia. A kupując psa w sklepie, bez rodowodu, takiej możliwości nie mamy.

A inne zwierzęta nie są zostawiane same na noc w sklepie? Czy aby na pewno w tym leży problem? Hodowanie wielu ras również odbija się na psychice zwierząt, ale rozumiem, że należąc do Związku Kynologicznego o tym się raczej mało mówi. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, hodowczyni przedstawia sprzedaż sklepową psów czy kotów jako źródło wszelkiego zła, podczas gdy same hodowle w podobnym stopniu wpływają na przedmiotowy i roszczeniowy stosunek do zwierząt: chcę mieć zwierzę o określonym charakterze, gabarytach i urodzie, idę i kupuję. Coś się nie zgadza z opisem - oddaję, żądam zwrotu pieniędzy albo wymiany na "egzemplarz" bardziej odpowiadający moim oczekiwaniom, względnie dyskretnie pozbywam się niechcianego "sprzętu" gdzieś na terenie mało zabudowanym.

Oprócz uprzedmiotawiania zwierząt jest jeszcze drugi, rzadko przywoływany argument: hodowanie i sprzedaż zwierząt zdecydowanie przyczyniają się do zwiększania bezdomności zwierząt. Wszem i wobec propaguje się kastrację i sterylizację - jako główny sposób ograniczania bezdomności (z tendencyjnym pokazywaniem samych zalet). Równie głośno powinno się jak sądzę propagować adopcję (realną i wirtualną) jako jedyny właściwy sposób wchodzenia w relację ze zwierzęciem. Polecanie hodowli (zamiast pseudo hodowli) i "dobrego" handlu (zamiast "złego" handlu) jest przykładaniem ręki do zajmowania domów dla potrzebujących, bezdomnych zwierząt.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 12 lis 2009, o 12:37
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Wszem i wobec propaguje się kastrację i sterylizację - jako główny sposób ograniczania bezdomności (z tendencyjnym pokazywaniem samych zalet). Równie głośno powinno się jak sądzę propagować adopcję (realną i wirtualną) jako jedyny właściwy sposób wchodzenia w relację ze zwierzęciem. Polecanie hodowli (zamiast pseudo hodowli) i "dobrego" handlu (zamiast "złego" handlu) jest przykładaniem ręki do zajmowania domów dla potrzebujących, bezdomnych zwierząt.


Pełna zgoda. Nie tylko "dobrzy" i "źli" hodowcy i ich klienci skazują bezdomne zwierzęta na beznadzieję. Wszyscy, którzy wspierają handel zwierzętami dodają swoje trzy grosze. Przypominam, że są organizacje, które nie widzą nic złego w uczestnictwie w targach Zoomarket. Będąc partnerami lub patronami tego przedsięwzięcia, legitymizują proceder handlowania zwierzętami, hodowania dla zysku, zawsze kosztem zwierząt (bezpośrednio lub pośrednio, utrudniając znalezienie domu bezdomnym). Zoomarket, jak piszą organizatorzy, to "impreza łącząca cechy wydarzenia wysokospecjalistycznego z imprezą dostępną dla tysięcy hodowców". Cóż z tego, że zorganizują przy okazji kącik adopcyjny, skoro główne przesłanie i profil wystawców skutecznie utrudniają te adopcje? Naprawdę ręce opadają, kiedy partnerami czegoś takiego, łeb w łeb ze sklepami zoologicznymi, są organizacje zajmujące się zwierzętami, m.in. Straż dla Zwierząt, Stowarzyszenie Pomocy Królikom czy Fundacja Viva! Ta ostatnia prowadziła nawet szkolenie dla handlowców. Skrajnie pokręcony pomysł. Zakres tematyczny Zoomarketu wedle oficjalnej strony przedsięwzięcia (wybór):

Zwierzęta domowe do hodowli: psy • koty • małe zwierzęta (chomiki, świnki morskie, myszki, szczury, szynszyle, króliki, myszoskoczki, itd.) • gady (węże, gekony, legwany, żółwie, itd.) • ptaki (papugi, kanarki, ptaki egzotyczne, drób ozdobny, gołębie, astryldy) • konie

Akwarystyka: rybki ozdobne (...) Terrarystyka: gady (...) Wędkarstwo: wędki • kołowrotki • żyłki • przynęta • inne akcesoria

Proponuję w przyszłym roku zorganizować pod Pałacem Kultury akcję uświadamiającą uczestników Zoomarketu, że zwierzę nie jest rzeczą, nie powinno być przedmiotem handlu, a podział na "dobre" i "złe" hodowle jest iluzoryczny. Byłby to przy okazji protest przeciwko legitymizowaniu uprzedmiotawiania zwierząt przez niektóre organizacje i wybieraniu szkodliwych strategii.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 18 lis 2009, o 13:53
przez mru
ponieważ zajmuję się bezdomnymi psami, chciałabym dodać coś od siebie. Coś na temat pseudohodowli i hodowli.

w moim środowisku dzieli się to tak, jak pisaliście. Są złe "pseudohodowle", gdzie faktycznie psy żyją w tragicznych warunkach, są eksploatowane do granic możliwości i (właśnie....) "bezsensownie rozmnażane" (z wielkim naciskiem na "bezsensownie")
są też hodowcy - ludzie czyści, bo mają rodowody, dobre warunki i takie tam inne...
ale właśnie - czy na pewno? czy ich rozmnażanie jest "sensowne"?

poznałam osobiście kilku hodowców i nigdy ich nie rozumiałam (ja - lubiąca i posiadająca psy!). Zawsze wydawali mi się groteskowi, nienormalni w tym swoim trzęsieniu się nad zwierzakami i oczekiwaniu cieczek swoich suk :/ a to niby o "nas" mówi się, że jesteśmy dziwni (o nas ratujących psy) - "o ta to kolejnego ma! nabierze tych psów z ulicy! teraz ma 4! a dzieci w domach dziecka biedują!". Dwa z pozoru podobne światy nie mogły się jakoś dogadać - przecież łączą nas psy! A czy przypadkiem także nie *dzielą*?

z resztą sam nasz ratujący psy świat pełen jest sprzeczności:
w końcu psy karmimy mięsem (a wiemy jak karmy są produkowane...)
ludzie z mojego środowiska bez krępacji przyznaja się, że psów to nie ale krowy przeciez zjadają.
ludzie z fundacji robią na cześć uratowanych przyjęcia i jedzą na nim kiebłaski pozując do zdjęć
rozpaczamy nad psimi smalcowniami a smalec ze świnek jest dla nas czymś normalnym.
itd. to można mnożyć. Ale to nie na temat.

podesłałam ten wątek koleżance (także zajmującej się biedami), która podziela moje zdanie (i wasze)
i ona, jako lubiąca czytać o wszelkich rasach, zwróciła mi uwagę na jedną rzecz... o której Wy z resztą już wspomnieliście.

podesłała mi wątek jednego z hodowców buldożków francuskich. hodowca ten jednocześnie zajmuje się/zajmował się ratowaniem psów... lecz tak spodobały mu się buldozki, że postanowił je... rozmnażać.
dla wielu miłośników psow jest to jak najbardziej ok i normalne - dla nas bynajmniej.

to, co tam przeczytałam naprawde mnie zszokowało. I tym bardziej utwierdziło w moich przekonaniach.
nie chodzi mi o ten konkretny przypadek i o tę konkretną osobę, ale w ogóle. O hodowle.

buldożki jakie są każdy wie - zakładam, że "śmieszne chrumkanie" i "słodki ryjek" nikogo tu nie śmieszą, dla mnie to psy-kaleki... tymbardziej nie rozumiem ich rozmnażania. No, ale się sprzedają... więc, czemu by nie... :/

Suka była szczenna, nie mogla jednak urodzić. Cytaty są wypowiedziami hodowcy:

"co coz po 12 godzinach sapania, stekania pojechalam z nia na CC.
Wczesniej caly czas bylam w kontakcie telefonicznym z wetem... poki temperatura byla ok i nikogo nie bylo w kanale rodnym, to czekalam, ale jak temperatura wzrosla do 37,6 i pojawila sie glowka kanale, to wiedzialam, ze beda problemy..."


"bialo-plowy - niestety to on byl pierwszy i utknal, mimo, ze jest najmniejszy, obawiam sie o jego zycie
Jest taki slabiutki "


"no niestety... o 8.10 przegrałam walkę o jego życie...
5 razy go reanimowalam i jak myslalam, z juz bedzie dobrze, to nastepowal zwrot... wydaje mi sie, ze byl niedotleniony i za duzo nalykal sie wod plodowych, caly czas drżał....aj tam... nie chce mi sie mowic..."


zwróćie uwagę na "wydaje mi się"... tam pewności nie ma.

nie rozumiem, jak osoba świadomoa krzywd wyrzadzanych (nawet samym) psom, osoba która potykała się o kości psów padłych w głośnych pseudoschroniskach i psich mordowniach, może powoływać do zycia psa tylko po to, by ten... "przegrywał walkę o życie" anim jeszcze zacznie życ!

to JEST zły handel. to jest świadomy zły handel.

komentarze psiarzy (hodowców) na tym forum?

"będzie dobrze, pilnuj reszty towarzystwa i suki. Tj. właśnie hodowla, a statycznie przyjmuje się, że 25% może nie przeżyć "

"Strasznie mi przykro, wiem jakie to okropne!"

"niestety tak bywa..."

"tak czasem bywa, teraz musisz zająć sie pozostałymi smrodkami"

Przykro mi z powodu tego bidusia, ale widać tak miało być....


szkoda, że nie "bóg tak chciał"

oraz...

"no cóż bardzo często tak bywa w przyrodzie"


w przyrodzie? co ma hodowla do przyrody? co to w ogóle ma wszystko do przyrody?

to jest właśnie hodowla przez wielu uważana za dobrą... prawnie wszystko cacy.
selekcja (prawie) naturalna! 25% MUSI umrzeć. statystycznie ;) bo są ZŁE. no, ale kasa z tego jest i niezła zabawa, bo można sobie do woli macać szczeniaki (a każdy to uwielbia..) no a potem ktoś je kupuje. Poza tym wszyscy hodowcy cieszą się jak głupi jak wrzucasz fotki takich kluchów na forum no i gratulują ci jakbyś sam je urodził!

a my? a my płacząc musimy wysyłać suki na sterylki aborcyjne, bo miejsca nie ma nigdzie nawet żeby palec wcisnąć, a w schronisku umrą na parwo...! (o sobie nie mowie, mi na razie suka w ciąży odpukać się nie "przydarzyła" - znaczy żadnej nie znalazłam)

"Ogromnie mi przykro z powodu maleństwa, ale tak juz bywa, ze w pierwszym tygodniu przewaznie odpadaja te z wadami."


to mój 1. post na tym forum i jeśli coś zrobiłam dzwinego, to wybaczcie :)

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 18 lis 2009, o 14:11
przez K.Biernacka
mru napisał(a):ponieważ zajmuję się bezdomnymi psami, chciałabym dodać coś od siebie. Coś na temat pseudohodowli i hodowli. (...)
to mój 1. post na tym forum i jeśli coś zrobiłam dzwinego, to wybaczcie :)


Mru, to ważny głos w tej sprawie, dzięki!

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 25 lis 2009, o 00:00
przez K.Biernacka
kolejny artykuł, tym razem z perspektywy USA - "Fabryki szczeniąt"

fragment:

Fragment [z:] Patricia McConnell, "Drugi koniec smyczy"
Tragiczną konsekwencją emocjonalnych, nieprzemyślanych reakcji, które prowadzą do kupna szczenięcia, jest nakręcanie popytu na psy. A tam, gdzie jest popyt, zawsze znajdą się chętni, by go zaspokoić, czyli żądni szybkiego i łatwego zysku producenci. Na skalę masową i w fatalnych warunkach produkują oni szczenięta różnych ras i hurtowo sprzedają je do sklepów zoologicznych.
Fabryki szczeniąt powstają wszędzie, ale chyba najwięcej jest ich w USA, zwłaszcza w południowych i zachodnich stanach. Problem ten stanowi temat tabu, o którym mówi się niechętnie, a wymaga on nagłośnienia, bo fabryki szczeniąt to miejsca niewyobrażalnej, okrutnej eksploatacji bezbronnych zwierząt. W jednym z takich miejsc, które widziałam, szczenięta były odchowywane w stojących rzędami klatkach z podłogą z siatki, przez którą spływał mocz. Kał był rozmazywany na siatce przez szczenięta, które bawiły się nim z braku innych przedmiotów do zabawy (już widzę, jak nowi właściciele będą je uczyć czystości w domu!).


Obrazek

Czy to czegoś nie przypomina? Klatki z siatkową podłogą, która pozwala na spadanie odchodów pod klatkę. Zwierzęta zamknięte w klatkach, pozbawione nie tylko swobody ruchu, ale nawet jakiejkolwiek stymulacji. Z tą różnicą, że zwierzęta, o których myślę nie wyjdą nigdy na wolność ani nie będą miały opiekunów. Nie będą uczyć się "czystości", czyli załatwiania się poza domem opiekuna.

To np. lisy, które po paru miesiącach zamknięcia zostaną zabite prądem.
Obrazek

To na przykład kury, które po okresie intensywnej (wymuszonej m.in. światłem) nieśności z klatek pojadą do rzeźni.
Obrazek
zdjęcie ze strony fermy drobiarskiej

Więcej o szczeniętach tu: http://pies.onet.pl/36534,13,16,ofiary_ ... tykul.html

Czytając o szczeniętach, warto pamiętać o tych wszystkich zwierzętach, które prawo pozwala gnębić i zabijać.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 4 gru 2009, o 12:32
przez mru
tak - kury, lisy, fretki, świnie - tu nie ma różnicy
i nie ma różnicy czy to pseudo czy nie pseudo

może ten link już był, ale to jest właśnie przykład hodowli...

Znana działaczka Związku Kynologicznego w Łodzi w dramatycznych warunkach hoduje 30 psów. To prawdziwa fabryka czworonogów. W małym mieszkanku w bloku gnieżdżą się suki, samce, szczeniaki, yorki, pudle czy chihuahua. Trzymane są w klatkach


http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... nego_.html

...psów!


i to jest legalna hodowla :)

U nas każdy może hodować psy. Wystarczy zgłosić się do Związku Kynologicznego i już - wyjaśnia członek Związku.


osobiście poznałam hodowcę amstaffów - ma w domu pokój dla psów a w nim klatki - jedna obok drugiej.
najstarsza suka jest nierodowodowa - nie sądzę, żeby chodziła na spacery...
pozostałe psy nie mogą wszystkie razem biegać ze względu na agresję
są wypuszczane np. parami
jak się wchodzi to przypomina to trochę schroniskowe biuro. nie da się pogadać, klatki wręcz skaczą

samiec bywa agresywny (także wobec ludzi), ale to nic - i tak będzie rozmnażany...



ale dokładnie jak piszesz - pomyślmy, skoro prawo nie interesuje się LEGALNYMI hodowlami PSÓW
to co się dzieje z TAKIMI SAMYMI zwierzętami, które w świetle prawa są tylko przedmiotami, produktami, składnikami...
nie, nie możemy sobie tego wyobrazić.


i czym się to różni od lisa w klatce, który żyje tylko po to, żeby zostać zabitym?


tym, że jakby to były lisy, to by nikt sie nie oburzył i żadna GW by nie przyjechała...

no, chyba że by sąsiadom śmierdziało. no ale to już inna sprawa. nikt by wtedy nie pytał "co będzie z lisami?", tylko "dokąd je przeniosą?"

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 10 gru 2009, o 13:00
przez gzyra
W sklepach zoologicznych coraz więcej klientów

Pod choinkę trafi w tym roku wiele kotów, królików, świnek morskich, a nawet tchórzofretek. Sklepy zoologiczne przyjmują od łodzian zamówienia na te zwierzęta. Część królików jest już zarezerwowanych - mówi Anna Makowska ze sklepu zoologicznego przy al. Piłsudskiego. - Klienci odbiorą je przed samą Gwiazdką. Łodzianie decydują się też na świnki morskie oraz tchórzofretki.

-Większość zwierząt mamy w stałej sprzedaży, więc można je u nas obejrzeć. Jednak tchórzofretki sprowadzamy na życzenie klienta - mówi Paulina Ograczyk ze sklepu przy ul. Zgierskiej. - Choć w ciągu roku zainteresowanie nimi jest niewielkie, przed świętami wzrasta.

Klienci pani Pauliny zamówili już kilka tych zwierzątek. Bożonarodzeniowymi prezentami będą też rasowe kociaki, a także kanarki i papugi. Jak twierdzi Magdalena Kaźmierczak ze sklepu zoologicznego w hipermarkecie przy al. Jana Pawła II, nie tylko święta są dobrą okazją, żeby sprezentować komuś zwierzę.

- Mamy stałego klienta, który regularnie kupuje żonie jakiegoś futrzaka na przeprosiny - mówi. - Sprawił jej już królika, kota, świnkę morską i tchórzofretkę.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 11 gru 2009, o 21:11
przez gzyra
Jeż do torebki
11-12-2009

Ulubionym domowym zwierzątkiem bogatych Brytyjek stał się ostatnio pigmejski jeż afrykański, będący krzyżówką jeża białobrzuchego i północnoafrykańskiego. Panie noszą go w torebkach bądź na rękach, choć wcześniej znajdował się tam raczej chihuahua.

Jeżyki mierzą zaledwie 12,7 cm. Ponoć łatwiej je trzymać w torebce niż psy, poza tym występują w bogatej gamie kolorów: od albinosów, przez brzoskwiniowe, czekoladowe, po sól z pieprzem. Obrońcy praw zwierząt obawiają się jednak, że czworonogi, które sprzedają się jak ciepłe bułeczki za ok. 250 funtów, nie są traktowane jak żywe istoty, lecz jak dodatki do garderoby. Pigmejskie jeże są niewątpliwie bardzo miłe, ale zwierzęta to nie akcesoria i reklamowanie ich w ten sposób jest nieodpowiedzialne. Są one zwierzętami egzotycznymi i trudno zaspokoić ich potrzeby w warunkach domowych [...] – zaznacza Leanne Plumtree z RSPCA. (...) Centrum Cheshire Waterlife, gdzie sprzedawane są pigmejskie jeże, odnotowało ogromny wzrost zainteresowania przed świętami. Ludzie przebywają po kilkaset kilometrów, byle tylko zdobyć jeża na upominek pod choinkę.


Więcej na tej stronie.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 11 gru 2009, o 21:16
przez gzyra
Szczeniaki w Galerii Jantar żyją jak w akwarium
Magdalena Olechnowicz

Czytelnicy zaalarmowali nas, że w sklepie zoologicznym ZOO Natura psy przeznaczone na sprzedaż przechowywane są w fatalnych warunkach. Okazuje się, że wszystko jest zgodne z prawem. (...) O sytuacji poinformowaliśmy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. – Tydzień temu rozmawiałam z właścicielką tego sklepu. Zapewniała mnie, że pieski są wyprowadzane na spacer, a na noc zabierane przez właściciela. Miały wodę i karmę. Było tam czysto. Sama sprzedaż psów w sklepach jest dozwolona – mówi Barbara Aziukiewicz, prezes TOnZ w Słupsku, ale odesłała nas jeszcze do głównego zarządu TOnZ w Warszawie.

– Ze względu na psychikę zwierzęcia nie powinno się ich przetrzymywać w zamkniętych pomieszczeniach. Pies potrzebuje swobody, ale i spokoju, tak jak człowiek. Jeśli ciągle zaglądają i pukają do niego ludzie, to mogą wystąpić u niego zaburzenia psychosomatyczne i nerwice. Na pewno jednak sklep jest pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii i on powinien stwierdzić, czy warunki przechowywania zwierząt są zgodne z ustawą o ochronie zwierząt – mówi Piotr Jaworski z głównego zarządu TOnZ. Okazuje się, że sklep wcale nie jest pod kontrolą weterynarza.

Właścicielka sklepu nie ma sobie nic do zarzucenia. (...)


Więcej na tej stronie.

Re: handel dobry, handel zły?

PostNapisane: 12 gru 2009, o 17:45
przez barkara
Parę lat temu spelniłam swoje dziecięce marzenia i kupiłam rasowego doga niemieckiego.( Oczywiście dzisiaj mam moralniejszy stosunek do świata i adoptowałabym jakąś osobę ze schroniska). Zapewnienia hodowców, że szukają odbiorców tylko dobrych dla zwierząt, dobrych rąk itp. to tylko woal, kamuflaż obrzydliwego handlu- stajni rozpłodowej. Wszystko ubrane jest w totalne pozory i ma na celu stworzenie estetycznego opakowania dla towaru - pies.
Mój pies- suka był podobno wyjątkowo ładny ale ja byłam przeciwna jego rozmnażaniu. Wszyscy dogowcy patrzyli na mnie jak na nienormalną. Do tego nie rozumieli jak można takiego psa nie wystawić na wystawach. Wybrałam się parę razy na wystawę jako widz i podziękowałam za takie przedstawienie. Naiwność moja i chyba wszystkich laików jest ogromna. Dogom przeprowadza się skomplikowane operacje kości aby odpowiadały standardom wystaw, właściciele patrzą na zwierzęta jak na maszynki do pieniędzy z mordem w oczach na potencjalnych rywali do nagrody. Gdzie tu miłość do zwierząt i zachwyt ? Prymitywne wybory miss, tylko "misski" są w tym przypadku niewolnikami ludzi.