Strona 1 z 1

Rozważania o życiu i śmierci

PostNapisane: 26 sty 2009, o 05:22
przez xpert17
Ciekawy "list od czytelnika": http://wyborcza.pl/1,87649,6193230,Nie_ ... zego_.html - czyli głos właściwie w debacie o "in vitro", ale tak naprawdę stawia parę pytań, na które możemy poszukiwać odpowiedzi także w kontekście animal rights.

Re: Rozważania o życiu i śmierci

PostNapisane: 26 sty 2009, o 18:16
przez gzyra
Gazeta pisze:

"W filozofii sformułowana została zasada uogólnialności, która głosi, że jeśli cokolwiek wartościujemy w określony sposób ze względu na pewne jego cechy, to identycznie powinniśmy wartościować wszystkie inne byty o tych właśnie cechach."

Tak, to jest jedno z naszych narzędzi walki o upodmiotowienie zwierząt. Trzeba wykazać (i wciąż się to dzieje i dziać się będzie coraz bardziej), że zwierzęta posiadają wiele cech, których istnienie u ludzi jest moralnie znaczące, np. świadomość swojego dobrostanu (odróżniania tego, co dla nas jest złe, od tego, co jest dobre). Przy czym nie chodzi o to, że skoro człowiek np. jest zdolny do odczuwania bólu i kwestia jego zadawania jest moralnie znacząca, to jest taka dlatego, że występuje w człowieku. U kogokolwiek by nie występowała, powinna być moralnie znacząca.

"Czasem najtrudniej rozważać sprawy oczywiste. Oczywista jest wartość życia ludzkiego i właśnie dlatego trudna jest odpowiedź na pytanie, dlaczego należy je chronić."

Stwierdzenie, że wartość życia ludzkiego jest oczywista, jest tylko stwierdzeniem współcześnie żyjącego europejczyka (co i tak jest nadużyciem, bo nie każdego). Europa całkiem niedawno widziała przerażające ludobójstwo i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zdolność do niego tylko czeka na dobry moment, na pretekst, na iskrę, żeby znów wybuchnąć. Nawiązując do powyższej "uogólnialności" można powiedzieć, że istnienie różnic pomiędzy ludźmi jest powodem odbierania wartości drugiemu. Ludzie mają te same moralnie istotne cechy, ale kulturowo są różni (a choćby wiarą w innych bogów) i w przypadku konfliktów to drugorzędne różnice biorą górę nad tym, co pierwotnie wspólne.

Przy okazji: polecam książkę Janusza Tazbira "Okrucieństwo w nowożytnej Europie", to jest przerażająca opowieść o tym jak wyglądają nasze korzenie, i to nie te prehistoryczne, a te całkiem niedawne. Po przeczytaniu tej książki można się zadumać nad tym, z jakim bagażem musimy się liczyć, kiedy domagamy się szacunku dla zwierząt (w tym ludzi). O zwierzętach pozaludzkich jest zresztą cały rozdział.

"Czy człowiek zasługuje na ochronę z racji duszy nieśmiertelnej lub z Bożego nakazu? Argumentacja religijna ma ograniczony zasięg."

Argumentacja religijna na szczęście ma ograniczony zasięg, ale w krajach, gdzie odsetek ateistów jest spory i większy niż wierzących, nie widzę jakościowych zmian na lepsze w przypadku traktowania zwierząt. Tradycyjna argumentacja religijna w Europie wynosi człowieka dużo wyżej niż resztę "stworzenia", to człowiek i tylko on jest osobą. Polska jest twierdzą personalizmu katolickiego, przecież Wojtyła był personalistą. Jednak tam, gdzie społeczeństwa są w dużej mierze świeckie, wyraźny podział na osoby ludzkie i resztę zwierząt też obowiązuje.