Strona 1 z 16

Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 28 sty 2009, o 15:12
przez Daniel Żukowski
Pewnie każdy, kto interesuje się działaniem organizacji PETA, szybko zauważy, że śmiało posługuje się ona erotyką w swoich materiałach reklamowych, sięgając nawet po usługi gwiazd filmów pornograficznych. Oto jedno z kolejnych doniesień: Reklamowy spot PETA zbyt seksowny dla amerykańskiej telewizji. Cele są szczytne - ochrona zwierząt, krzewienie wegetarianizmu itp. Jednak moim zdaniem - i myślę, że nie tylko moim - PETA popełnia błąd.

Celem takich chwytów jest na pewno zdobycie rozgłosu i przyciągnięcie ludzi. Dobrze, tylko jakich? Pewnie będą to głównie mężczyźni zwabieni zdjęciami nagich kobiet. Wątpliwe jednak, by tacy ludzie zainteresowali się ochroną zwierząt. Kto szuka erotyki, ten szuka własnej przyjemności. Małe są szanse, by ktoś taki zdobył się na jakikolwiek wysiłek na rzecz zwierząt - na przykład zrezygnował z przyjemności jedzenia mięsa. Nie chcę tu zbytnio uogólniać, może zdarzą się wyjątki, ale będą to raczej nieliczne przypadki.

Rozgłos zdobyty w taki sposób ma też swoją cenę. Prawdopodobnie PETA zdyskredytuje się w oczach wielu osób, przede wszystkim kobiet, o czym wspomina Wikipedia. Poza tym PETA wyrabia pozytywną opinię gwiazdom erotyki i pornografii. Część ludzi może dojść do wniosku, że warto wspierać pornografię, bo przecież w tej branży pracują tak szlachetne osoby. Niektórzy argumentują, że nie ma nic złego w podziwianiu piękna ludzkiego ciała. Początki są miłe, ale jaki może być koniec - polecam strony takie jak Porn Free albo Uzależnienie od pornografii.

Bynajmniej nie chcę tutaj potępiać PETA. Uważam, że robi dużo dobrego dla zwierząt. Można jednak stosować takie metody, które nie mają negatywnych skutków. Prędzej czy później PETA przekona się, że koncepcja "erotyka w imię ochrony zwierząt" była ślepą uliczką.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 29 sty 2009, o 13:35
przez rebTewje
ja myślę że zamiast entego wątku o niefajności PETY warto założyć jeden, w którym każdy będzie mógł sobie ponarzekać na nich za co chce, co wy na to? ;)

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 30 sty 2009, o 20:32
przez Daniel Żukowski
rebTewje napisał(a):ja myślę że zamiast entego wątku o niefajności PETY warto założyć jeden, w którym każdy będzie mógł sobie ponarzekać na nich za co chce, co wy na to? ;)

Proponuję, żebyś uważniej przeczytał(a) ostatni akapit mojego posta. Na PETA patrzę obiektywnie i doceniam ich zasługi. Bez urazy - mam nadzieję, że się rozumiemy. Pozdrawiam.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 3 lut 2009, o 21:26
przez gzyra
Daniel Żukowski napisał(a):Celem takich chwytów jest na pewno zdobycie rozgłosu i przyciągnięcie ludzi. Dobrze, tylko jakich? Pewnie będą to głównie mężczyźni zwabieni zdjęciami nagich kobiet. Wątpliwe jednak, by tacy ludzie zainteresowali się ochroną zwierząt. Kto szuka erotyki, ten szuka własnej przyjemności. Małe są szanse, by ktoś taki zdobył się na jakikolwiek wysiłek na rzecz zwierząt - na przykład zrezygnował z przyjemności jedzenia mięsa.


Trudno mi oceniać jak bardzo skuteczne są kampanie odwołujące się do erotyki, jeśli połączone są z humanitarnym przekazem. PETA stosuje to od wielu lat w ramach kampanii antyfutrzarskich i prowege i chyba nie widać jakichś oszałamiających sukcesów. Nie mam wątpliwości, że tym sposobem skutecznie można przebić się do mediów, ale co z tego wynika, to już inna rzecz.

Zastanawiam się też, jakby wyglądało i było odbierane, gdyby erotykę zaprząc np. do kampanii ekologicznych, a choćby do promowania jazdy na rowerach po mieście. Aż się o to prosi, bo siodełko ma kontakt ze strefami erogennymi zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Tylko że tu nie ma może odwołania do badań potwierdzających, że jazda na rowerze sprzyja jurności. No ale powiedzmy, że ogólnie zdrowszy dzięki ruchowi rowerzysta ma szanse na większą sprawność erotyczną. I co, czy modelki ocierające się o siodełko i liżące dzwonek miałyby szansę przenieść przekaz, że rower jest narzędziem uzyskiwania sprawności różnego rodzaju, a przy okazji proekologicznym? Może.

Pytanie, czy takimi kampaniami są zainteresowani ludzie, którzy oglądaliby je raczej niezależnie od przekazu (ze względu na piękno ciał), a nawet pomimo przekazu, czy też jest szansa, że budując poderotyzowane skojarzenie - młodość/piękno/sprawność/zadowolenie/wegetarianizm można skutecznie zachęcić do wyrzucenia mięsa z jadłospisu. Wcale bym nie wykluczał, że takie skojarzenie powstanie i w jakiejś części pozostanie nawet u zainteresowanych głównie pięknem ciała modelek. Tylko nie wiem, czy to prowadzi do wegetarianizmu jako takiego, czy raczej do nieznacznie większego zainteresowania warzywkami. Bo to trochę co innego - dołożyć do posiłku szparaga (a pamiętacie, jak ona tym szparagiem...), dynię czy brokuła, a wyrzucić definitywnie i trwale mięso z talerza. Niektórzy mówią, że łatwiej jest dodać coś dobrze/zdrowo się kojarzącego do diety niż odjąć z niej coś szkodliwego.

Daniel Żukowski napisał(a):Rozgłos zdobyty w taki sposób ma też swoją cenę. Prawdopodobnie PETA zdyskredytuje się w oczach wielu osób, przede wszystkim kobiet, o czym wspomina Wikipedia.


Za te sex-kampanie PETA najmocniej obrywa chyba od wegan-abolicjonistów, przynajmniej ja stamtąd widzę najwięcej ataków (ale nie patrzę wszędzie). Francione jeździ po sex-PETA przy wielu okazjach, a za nim inni. Byłoby fajnie, gdyby dziewczyny powiedziały jak odbierają np. ten ostatni spot PETA. Skoro - jak twierdzą niektórzy - jest seksistowski, to powiedzmy dlaczego taki jest. I proszę się nie zasłaniać stwierdzeniem, że "to oczywiste", bo gwarantuję, że nie dla każdego.

Daniel Żukowski napisał(a):Poza tym PETA wyrabia pozytywną opinię gwiazdom erotyki i pornografii. Część ludzi może dojść do wniosku, że warto wspierać pornografię, bo przecież w tej branży pracują tak szlachetne osoby. Niektórzy argumentują, że nie ma nic złego w podziwianiu piękna ludzkiego ciała. Początki są miłe, ale jaki może być koniec - polecam strony takie jak Porn Free albo Uzależnienie od pornografii.


Erotyka i pornografia to nie to samo. Nie ma nic złego w podziwianiu piękna ludzkiego ciała, to wspaniałe uczucie móc go podziwiać i być podziwianym. Wszystko chyba zależy od tego, jak się to publicznie pokazuje, komu się pokazuje i czy ktokolwiek może z tego powodu cierpieć. Nie wiem czy dobrze to czytam, ale sugerujesz, że erotyka/ciało/namiętności pokazywane publicznie mogą być chorobotwórcze. Z pewnością, w końcu ludzie uzależniają się od wielu rzeczy, nawet od czytania forów dyskusyjnych. Strony, które podałeś, są robione przez wyznawców religii, która od dawien dawna ma problem z akceptacją ciała, namiętności i radości, jaką można z nich czerpać. Można argumentować przeciwko wykorzystywaniu seksu w kampaniach na rzecz wegetarianizmu, ale argument "grzeszności ciała" nie jest poważny.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 4 lut 2009, o 20:02
przez Daniel Żukowski
Dzięki za wymianę poglądów. Spróbuję się do nich odnieść.

gzyra napisał(a):Trudno mi oceniać jak bardzo skuteczne są kampanie odwołujące się do erotyki, jeśli połączone są z humanitarnym przekazem. PETA stosuje to od wielu lat w ramach kampanii antyfutrzarskich i prowege i chyba nie widać jakichś oszałamiających sukcesów. Nie mam wątpliwości, że tym sposobem skutecznie można przebić się do mediów, ale co z tego wynika, to już inna rzecz.
(...)
Tylko nie wiem, czy to prowadzi do wegetarianizmu jako takiego, czy raczej do nieznacznie większego zainteresowania warzywkami. Bo to trochę co innego - dołożyć do posiłku szparaga (a pamiętacie, jak ona tym szparagiem...), dynię czy brokuła, a wyrzucić definitywnie i trwale mięso z talerza.

Czyli zgadzamy się co do problematycznej skuteczności takich kampanii. Moim skromnym zdaniem, jeśli nawet kogoś przekonają, to tacy zwabieni na erotykę wegetarianie mogą jak chorągiewka na wietrze zmienić decyzję i na przykład zacząć zażywać jakiś preparat ze specjalnie zabijanych w tym celu zwierząt, jeśli ktoś zasugeruje, że specyfik taki zwiększa potencję. Albo otrzymamy wegetarian w rodzaju tych od „happy meat”, którzy szukają tylko wymówki, żeby wrócić do mięsa.

Przy całej sympatii, jaką mam dla PETA, pomysł z erotyką uważam za kompletnie nietrafiony. Próbują wyeliminować jedno zło (dręczenie zwierząt), promując inne, tym razem niby nieszkodliwe, bo ukryte pod płaszczykiem przyjemności - więcej o tym poniżej.

Jeśli chcą dotrzeć do ludzi, powinni odwoływać się do ich współczucia, nagłaśniając okrutne traktowanie zwierząt. Do tych, którzy zwierzętom zbytnio nie współczują, może trafi argument energochłonności przemysłu mięsnego i grożących planecie problemów ekologicznych. Wreszcie tym, których i to nie wzrusza, bo troszczą się głownie o siebie, można przedstawiać jako wzór znanych sportowców-wegetarian, bo ci są postrzegani jako symbol tężyzny fizycznej. Zresztą część tych działań PETA na pewno już realizuje i to jest właściwa droga.

gzyra napisał(a):Za te sex-kampanie PETA najmocniej obrywa chyba od wegan-abolicjonistów, przynajmniej ja stamtąd widzę najwięcej ataków (ale nie patrzę wszędzie). Francione jeździ po sex-PETA przy wielu okazjach, a za nim inni.

Myślę, że jednak sporo osób ma własne zdanie i nim się kieruje. Nie znamy opinii tzw. zwykłych ludzi, ale przypuszczam, że wielu będzie zdegustowanych, widząc bratanie się PETA z gwiazdami pornografii.

gzyra napisał(a):Byłoby fajnie, gdyby dziewczyny powiedziały jak odbierają np. ten ostatni spot PETA. Skoro - jak twierdzą niektórzy - jest seksistowski, to powiedzmy dlaczego taki jest. I proszę się nie zasłaniać stwierdzeniem, że "to oczywiste", bo gwarantuję, że nie dla każdego.

No właśnie - dobrze byłoby usłyszeć opinię dziewczyn i kobiet, szczególnie takich, które mają już jakieś doświadczenia wynikające z niewierności partnerów i nadmiernego skupienia na seksie.

gzyra napisał(a):Erotyka i pornografia to nie to samo.

Pisząc o erotyce, miałem na myśli branżę erotyczną - wydawnictwa w rodzaju Playboy, bo i z nim podobno PETA ma powiązania. Czasami od takich „subtelnych” materiałów się zaczyna kontakt z publikacjami erotycznymi, a kończy się na Internecie, gdzie jest już wolna amerykanka i można znaleźć wszystko.

gzyra napisał(a):Nie wiem czy dobrze to czytam, ale sugerujesz, że erotyka/ciało/namiętności pokazywane publicznie mogą być chorobotwórcze.

Owszem, są szkodliwe i to na różne sposoby. Człowiek - głównie mężczyzna - zaczyna się „nakręcać" i to w złą stronę. Traktuje kobiety przedmiotowo, jako środek zaspokojenia swoich potrzeb. Traci czas, energię i niemałe nieraz pieniądze, które mógłby poświęcić choćby na akcje mające na celu pomoc ludziom czy zwierzętom. Może mieć problemy rodzinne, bo kto chciałby mieć partnera, który ciągle rozgląda się za innymi albo nawet zdradza (zdrada jest przyczyną 1/4 rozwodów w Polsce). Zresztą wystarczy poczytać relacje. Strony, które wymieniłem, rzeczywiście odwołują się do religii, ale na przykład ta strona zawiera trochę odnośników do źródeł niezwiązanych z religią, takich jak Onet i Gazeta Wyborcza. Na tym forum widać spory ruch - o czymś to chyba świadczy.

Nie twierdzę, że każdy, kto korzysta z publikacji erotycznych, automatycznie stanie się maniakiem seksualnym. Wiele osób ma na szczęście hamulce. Ale prawdopodobieństwo znacznie rośnie – tak samo jak człowiek okazyjnie palący papierosy nie musi od razu zostać nałogowym palaczem, lecz ma dużo większe szanse.

gzyra napisał(a):w końcu ludzie uzależniają się od wielu rzeczy, nawet od czytania forów dyskusyjnych.

Zgoda, tylko że pornografia ma szczególnie mocne oddziaływanie, bo wykorzystuje jeden z najsilniejszych popędów człowieka.

gzyra napisał(a):Nie ma nic złego w podziwianiu piękna ludzkiego ciała, to wspaniałe uczucie móc go podziwiać i być podziwianym. Wszystko chyba zależy od tego, jak się to publicznie pokazuje, komu się pokazuje i czy ktokolwiek może z tego powodu cierpieć.

Może to być wspaniałe uczucie, ale niestety nie wszystkim jest dane. Łatwo mówić o podziwianiu, jeśli jest się atrakcyjnym fizycznie. Co jednak powiedzą osoby, które nie miały tyle szczęścia? Najlepiej żeby piękno swoich ciał podziwiali wzajemnie małżonkowie, w atmosferze intymności. Być może to miałeś na myśli. Ale atrakcyjność fizyczna nie jest towarem na sprzedaż albo czymś, z czym należy się publicznie obnosić, choćby w celu ratowania zwierząt. I tak powszechny jest kult wyglądu – modelki i gwiazdy show-businessu śmiało wykorzystują swoje walory wizualne w celu zdobycia popularności, a sporo nastolatków wyznaje pogląd „im ładniej wyglądasz i chętniej to pokazujesz, tym więcej jesteś wart(a)” (wystarczy zajrzeć chociażby na Fotka.pl). Czy ktoś przez to cierpi? No właśnie. Osoby mniej atrakcyjne czy niepełnosprawne mogą czuć się ludźmi gorszej kategorii i mieć problemy z nawiązywaniem kontaktów (więcej na ten temat w tym artykule). Na swoją atrakcyjność mamy znikomy wpływ. Nie jest niczyją zasługą, że ma takie czy inne walory, ani nie jest niczyją winą, że ich nie ma. Jeśli mamy za coś podziwiać ludzi, to raczej za rzeczywiste zasługi, na które zapracowali.

gzyra napisał(a):Strony, które podałeś, są robione przez wyznawców religii, która od dawien dawna ma
problem z akceptacją ciała, namiętności i radości, jaką można z nich czerpać. Można argumentować przeciwko wykorzystywaniu seksu w kampaniach na rzecz wegetarianizmu, ale argument "grzeszności ciała" nie jest poważny.

No cóż, nie jestem fundamentalistą religijnym, a w kościele bywam może raz na kilka lat. Mimo to spróbuję opisać, jak wygląda „zdroworozsądkowe” podejście religii do cielesności (które chyba reprezentuje między innymi Szymon Hołownia. Seks jest środkiem służącym budowaniu więzi uczuciowej w małżeństwie i powoływaniu do życia potomstwa, ale nie metodą wyżycia się w dowolnym czasie i kompletnie bez żadnych konsekwencji. Stąd wykluczenie antykoncepcji i aborcji, które popieram. Rzeczywiście jest powszechny pogląd, jakoby religia zabraniała wszystkiego, co zmysłowe, a temat seksualności był kategorycznie zakazanym tabu. Tymczasem już dość dawno temu Jan Paweł II (wtedy jeszcze Karol Wojtyła) napisał książkę Miłość i odpowiedzialność (pełny tekst tutaj), gdzie szczegółowo potraktował tę sprawę (w niektórych miejscach nawet z precyzją seksuologa). Pozwolę sobie tylko zacytować kilka fragmentów:

Na dalszą metę potrzeba wychowania seksualnego, i to potrzeba go wciąż. Najważniejszym zaś punktem tego wychowania jest urobić przekonanie: druga osoba jest stroną ważniejszą niż ja. Przekonanie takie nie zrodzi się nagle i z niczego na gruncie samego współżycia cielesnego. Może ono być tylko i wyłącznie wynikiem integralnego wychowania miłości. Samo współżycie seksualne nie uczy miłości, ale miłość - jeśli jest prawdziwą cnotą - okaże się nią również w małżeńskim współżyciu seksualnym.

Małżeństwo nie może sprowadzać się do pożycia fizycznego, potrzebuje klimatu uczuciowego, bez którego cnota - i miłość, i czystość - staje się trudna do urzeczywistnienia.

Takiej czułości ogromnie wiele potrzeba w małżeństwie, w całym tym wspólnym życiu, gdzie przecież nie tylko „ciało” potrzebuje „ciała”, ale przede wszystkim człowiek potrzebuje człowieka.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 12 lut 2009, o 10:15
przez gzyra
Komentarz do sporu PETA z portalu Marketing przy kawie:

Seks, warzywa i reklamy telewizyjne
Jakub Müller (11 lutego 2009)

Ten spot to sam spryt
Nie najwyższy poziom tegorocznych reklam Super Bowl sprawił, że równie dużo mówi się o kreacji niedopuszczonej do emisji ze względu na zbyt duże epatowanie seksem. Narzekania na konserwatyzm obyczajowy Ameryki, które pojawiły się także wśród polskich internautów, nie tłumaczą sprawy do końca. Konstrukcja spotu i charakter reklamowanej organizacji wskazują, że była to zaplanowana akcja, mająca na celu dotarcie do masowego, młodzieżowego odbiorcy – bez płacenia 3 mln dolarów za 30 sekund reklamy podczas finału ligi.

Reklama PETA (People for the Ethical Treatment of Animals), organizacji walczącej o prawa zwierząt, utrzymana jest w stylistyce ociekającego seksem teledysku. Półnagie kobiety wyginające się w śmiałych pozach chwytają za leżące wokoło warzywa. Na ekranie pojawia się informacja, że wegetarianie cieszą się bardziej udanym życiem seksualnym.

Dwuznaczne sceny nie przypadły do gustu stacji NBC, nadawcy Super Bowl, która zakazała emisji spotu, argumentując, że reklama, choć pozornie żartobliwa, przedstawia seks w sposób dosłowny i obsceniczny. Opisywanie sprawy tylko w kategoriach: odważna reklama – purytanizm panujący za oceanem jest jednak uproszczeniem. Trudno przypuszczać, aby przygotowujący spot wykazali się tak wielką naiwnością, by wierzyć w możliwość wyemitowania go w czasie rodzinnego święta Ameryki. Gdyby tak było, z pewnością więcej zainwestowaliby w samą reklamę.

Jej „niedoinwestowanie” dotyczy nie tylko sfery kreatywności, choć rzeczywiście brak tu jakiegokolwiek oryginalnego pomysłu – jednakże wtórność to główny i ogólny zarzut wobec kreacji tegorocznego Super Bowl. Dziwniejsze jest to, że spot powstał wyjątkowo (jak na standardy „The Game”) niskim kosztem. Mając w perspektywie wydatek 3 mln dolarów za 30 sekund emisji, nikt nie ryzykuje osłabienia przekazu i nie skąpi dodatkowych kilkuset tysięcy na produkcję (według danych Amerykańskiego Stowarzyszenia Agencji Reklamowych z 2007 roku średni koszt wyprodukowania 30 sekund filmu reklamowego to 381 tys. dolarów).

Wytłumaczenie jest proste: reklama miała wywołać skandal, wzbudzając zainteresowanie mediów w okresie narastającej gorączki medialnej przed finałem, a następnie trafiać do odbiorców wirusowo, za pośrednictwem Sieci (a więc za darmo).

Oczywiście cała akcja nie była skierowana do szerokich rzesz Amerykanów (w takim celu wykupuje się czas antenowy w trakcie gromadzącego stumilionową widownię Super Bowl), lecz do młodych ludzi: nastolatków, ewentualnie ich o kilka lat starszych kolegów. To oni, stanowiący główną grupę odbiorców przekazu organizacji ekologicznych, najłatwiej kupują wizję świata opartą na schemacie: cierpiące zwierzęta – złe korporacje. Nastolatki to również grupa najbardziej podatna na dosłowność w reklamie erotycznej.

O ile delikatna erotyka w filmie reklamowym faktycznie pomaga produktowi, o tyle banalne i dosadne połączenie seksu i warzyw raczej odwraca uwagę od reklamowanego produktu. Zasada ta nie obowiązuje jedynie w nastoletniej grupie docelowej, dla której nie ma reklamy zbyt dosłownie posługującej się seksem.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 13 lut 2009, o 17:58
przez Daniel Żukowski
Jakub Müller napisał(a):Oczywiście cała akcja nie była skierowana do szerokich rzesz Amerykanów (w takim celu wykupuje się czas antenowy w trakcie gromadzącego stumilionową widownię Super Bowl), lecz do młodych ludzi: nastolatków, ewentualnie ich o kilka lat starszych kolegów. To oni, stanowiący główną grupę odbiorców przekazu organizacji ekologicznych, najłatwiej kupują wizję świata opartą na schemacie: cierpiące zwierzęta – złe korporacje.

No tak, chyba kolejny argument typu „okrutne traktowanie zwierząt w korporacjach to bajka dla naiwnych nastolatków”. Ciekawe, jaką wizję świata ma autor tego artykułu, ale mam nadzieję, że przynajmniej dostrzega cierpienie zwierząt, które dostrzegł już amerykański sąd. Ale to już temat na osobny wątek.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 21 lut 2009, o 13:21
przez K.Biernacka
Przekonanie, że skuteczność jest najważniejszym kryterium oceny dla danego działania bez zastanawiania się nad ceną tej skuteczności to po prostu przeświadczenie, że "cel uświęca środki".
Bo przecież jest wiele bezwzględnie skutecznych środków wiodących do celu i można je szybko zastosować, jeśli nie będziemy się zastanawiać nad ich ceną, nad ich etycznością. Przykłady?

-szybko zakończyć wojnę z terrorystami bombardując dywanowo całe miasto, w którym przebywają (mordując przy okazji setki tysięcy niewinnych cywili)
-wzbogacić się (okradając wspólników)
-szybko awansować (oczerniając współpracowników – kontrkandydatów do tego samego stanowiska)
-być konkurencyjnym na rynku (korzystając z niewolniczej pracy ludzi w Chinach, czy krajach Trzeciego Świata)

Takim przykładem jest też walka o prawa zwierząt (instrumentalizując kobiety).
Ten ostatni spot PETA niestety znakomicie wpisuje się w przedmiotowe podejście do kobiet. Ogląda się to jak wstęp do filmu pornograficznego dla tych mężczyzn, którzy kobiety stawiają jako kolejną pozycję po browarze, meczu piłki nożnej i schabowym. Kobiety upozowane na dmuchane lale wiecznie gotowe do seksu są kolejnym dobrem konsumpcyjnym. Tak jak kotlet występują w towarzystwie warzyw.

Użycie takiego środka nie jest moim zdaniem usprawiedliwione. Na dodatek, jeśli pomyślimy, że robi to organizacja, która walczy o prawa zwierząt, to sprawa robi się kuriozalna: walczyć o zaprzestanie instrumentalnego traktowania jednych istot poprzez instrumentalne traktowanie drugich?

Co z tego, że modelki zgodziły się uczestniczyć w tej reklamie? Ich praw na pewno nie złamano, ale kolejny przekaz, że kobieta może być artykułem spożywczym poszedł w świat. I nie jest to bynajmniej świat, dla którego traktowanie kobiet jak towar jest czymś tak abstrakcyjnym, że można sobie z tego robić żarty, bo i tak nikomu nie przyszłoby do głowy coś takiego na prawdę robić. To świat, w którym kobietom dopiero niedawno (i nie wszędzie) przyznano prawo do kształcenia się, prawa wyborcze, prawo do kierowania swoim losem, swoją rozrodczością.

I chciałam podkreślić, że nie chodzi mi tu o użycie w akcji wolnościowej seksu jako takiego, czy nagości jako takiej. Chodzi o powielanie instrumentalnego podejścia do czującej istoty (w tym wypadku są to kobiety). Za tak samo seksistowską uznałabym reklamę sugerującą, że wegetariańscy mężczyźni mają dłuższe i grubsze penisy i są lepszymi maszynami do seksu. To też byłby przykład przedmiotowego traktowania.

Nie każda publiczna odsłona erotyki instrumentalizuje osoby w nią zaangażowane. Dla mnie fajnym przykładem erotycznej reklamy (sprzedaż erotycznych gadżetów) jest np. seria reklam Durex play sexperience. Seks jest tam miłym spotkaniem dwojga partnerów.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 23 lut 2009, o 02:10
przez thugcat
K.Biernacka napisał(a):Przekonanie, że skuteczność jest najważniejszym kryterium oceny dla danego działania bez zastanawiania się nad ceną tej skuteczności to po prostu przeświadczenie, że "cel uświęca środki".
Bo przecież jest wiele bezwzględnie skutecznych środków wiodących do celu i można je szybko zastosować, jeśli nie będziemy się zastanawiać nad ich ceną, nad ich etycznością. Przykłady?

-szybko zakończyć wojnę z terrorystami bombardując dywanowo całe miasto, w którym przebywają (mordując przy okazji setki tysięcy niewinnych cywili)
-wzbogacić się (okradając wspólników)
-szybko awansować (oczerniając współpracowników – kontrkandydatów do tego samego stanowiska)
-być konkurencyjnym na rynku (korzystając z niewolniczej pracy ludzi w Chinach, czy krajach Trzeciego Świata)

Takim przykładem jest też walka o prawa zwierząt (instrumentalizując kobiety).
Ten ostatni spot PETA niestety znakomicie wpisuje się w przedmiotowe podejście do kobiet. Ogląda się to jak wstęp do filmu pornograficznego dla tych mężczyzn, którzy kobiety stawiają jako kolejną pozycję po browarze, meczu piłki nożnej i schabowym. Kobiety upozowane na dmuchane lale wiecznie gotowe do seksu są kolejnym dobrem konsumpcyjnym. Tak jak kotlet występują w towarzystwie warzyw.

Użycie takiego środka nie jest moim zdaniem usprawiedliwione. Na dodatek, jeśli pomyślimy, że robi to organizacja, która walczy o prawa zwierząt, to sprawa robi się kuriozalna: walczyć o zaprzestanie instrumentalnego traktowania jednych istot poprzez instrumentalne traktowanie drugich?

Co z tego, że modelki zgodziły się uczestniczyć w tej reklamie? Ich praw na pewno nie złamano, ale kolejny przekaz, że kobieta może być artykułem spożywczym poszedł w świat. I nie jest to bynajmniej świat, dla którego traktowanie kobiet jak towar jest czymś tak abstrakcyjnym, że można sobie z tego robić żarty, bo i tak nikomu nie przyszłoby do głowy coś takiego na prawdę robić. To świat, w którym kobietom dopiero niedawno (i nie wszędzie) przyznano prawo do kształcenia się, prawa wyborcze, prawo do kierowania swoim losem, swoją rozrodczością.

I chciałam podkreślić, że nie chodzi mi tu o użycie w akcji wolnościowej seksu jako takiego, czy nagości jako takiej. Chodzi o powielanie instrumentalnego podejścia do czującej istoty (w tym wypadku są to kobiety). Za tak samo seksistowską uznałabym reklamę sugerującą, że wegetariańscy mężczyźni mają dłuższe i grubsze penisy i są lepszymi maszynami do seksu. To też byłby przykład przedmiotowego traktowania.

Nie każda publiczna odsłona erotyki instrumentalizuje osoby w nią zaangażowane. Dla mnie fajnym przykładem erotycznej reklamy (sprzedaż erotycznych gadżetów) jest np. seria reklam Durex play sexperience. Seks jest tam miłym spotkaniem dwojga partnerów.


Witam, zupelnie sie nie zgadzam, nie widze tu UPRZEDMITAWIANIA nikogo, zdecydowanie nie taka jest MOJA interpretacja reklamy. Raczej jest mowa o tym, ze wegetarianie maja lepszy seks...caly ten wywod wydaje mi sie mocno naciagana nadinterpretacja.

Re: Erotyka zachętą do ochrony zwierząt?

PostNapisane: 23 lut 2009, o 10:29
przez Adam Gac
A ja się zgadzam z wywodem Kaśki. Uważam, że ta reklama Pety jest seksistowska, ordynarna i traktuje kobiety przedmiotowo.
pozdrawiam,