Nieprzetworzone vs. przetworzone, czyli o perfekcjonizmie
Virginia Messina, dietetyczka, której wpisy na blogu czytam regularnie i cenię (głównie te dotyczące dietetyki i okolic), zamieściła właśnie kolejny interesujący wpis: "Processed Foods Are Good for Vegan Activists". Przyznam, że na początku mojego weganizmu, miałem neoficką tendencję do odrzucenia z diety niemal wszystkiego, co przetworzone. W każdym razie, zwracałem na to dużo większą uwagę. Przetworzone było bardzo be, podobnie jak niepełnoziarniste. Wciąż robię posiłki w dużej mierze z nieprzetworzonych składników, ale jednak oprócz razowego jadam także białe pieczywo, jak nie mam brązowego cukru, używam białego, czasem korzystam z gotowców itd. Słowem, po okresie odreagowania doszedłem do mojej normalności. Więcej: podobnie jak Messina, uważam, że nie powinno się promować również tego dietetycznego dziwactwa, czyli wegańskiej fobii przed żywnością przetworzoną. Messina pisze:
Enjoying foods now and then that don’t fit into the “whole foods” ideal is very unlikely to do much harm to your health. It’s good activism, too, because it promotes the image of vegan diets as approachable and fun. And it supports the companies whose work and contributions are essential to building a more humane world.
I jeszcze coś, co naprawdę cenię u specjalistów wszelkiej maści, np. lekarzy (czy dietetyków) - pokora wobec świadomości, że jest się omylnym, że wiedza nie jest kompletna, że nie ma łatwych rozwiązań. Spotkałem w życiu lekarza, który umiał powiedzieć "nie wiem", z przyjemnością też wklejam słowa Messiny:
The quest for a “perfect diet” is pretty much a lost cause anyway, since nutrition scientists have yet to define that ideal. For example, common wisdom tells us to eat lots of fruits and veggies, but the science hasn’t been at all consistent about the benefits of doing so. Maybe it’s better to eat more nuts or legumes. There continue to be questions about whether we should avoid fats or cook with a little bit more olive oil? Do we need more or less plant protein in our diets? Who knows?
When it comes to nutrition, there are far more questions than answers about the best way to eat. I guess we can say with considerable confidence that an apple is more healthful than a Twinkie, but beyond that, it doesn’t pay to be too perfectionist about diet.
Uwaga o perfekcjonizmie dietetycznym, którzy może utrudniać pozytywny odbiór weganizmu przypomniała mi jeszcze coś innego. Swego czasu rozmawiałem z pewną aktywistką, która paliła sporo papierochów, bo "my weganie nie możemy robić z siebie świętych, musimy być normalni, jak inni". W przypadku papierosów jednak, sprawa jest nieco inna - wiadomo, że są szkodliwe, za ich testowanie płacą życiem zwierzęta, za testowanie leków, które mają leczyć efekty palenia, też płacą życiem zwierzęta. Korzystanie z żywności przetworzonej, gotowców, produktów oczyszczonych - w rozsądnym zakresie raczej szkodliwe nie jest, może być natomiast wygodne i smaczne. Podobnie jak korzystanie z różnych rodzajów obróbki termicznej żywności, prościej mówiąc: pieczenia, gotowania, smażenia, duszenia, odgrzewania na mikrofali itd.
Enjoying foods now and then that don’t fit into the “whole foods” ideal is very unlikely to do much harm to your health. It’s good activism, too, because it promotes the image of vegan diets as approachable and fun. And it supports the companies whose work and contributions are essential to building a more humane world.
I jeszcze coś, co naprawdę cenię u specjalistów wszelkiej maści, np. lekarzy (czy dietetyków) - pokora wobec świadomości, że jest się omylnym, że wiedza nie jest kompletna, że nie ma łatwych rozwiązań. Spotkałem w życiu lekarza, który umiał powiedzieć "nie wiem", z przyjemnością też wklejam słowa Messiny:
The quest for a “perfect diet” is pretty much a lost cause anyway, since nutrition scientists have yet to define that ideal. For example, common wisdom tells us to eat lots of fruits and veggies, but the science hasn’t been at all consistent about the benefits of doing so. Maybe it’s better to eat more nuts or legumes. There continue to be questions about whether we should avoid fats or cook with a little bit more olive oil? Do we need more or less plant protein in our diets? Who knows?
When it comes to nutrition, there are far more questions than answers about the best way to eat. I guess we can say with considerable confidence that an apple is more healthful than a Twinkie, but beyond that, it doesn’t pay to be too perfectionist about diet.
Uwaga o perfekcjonizmie dietetycznym, którzy może utrudniać pozytywny odbiór weganizmu przypomniała mi jeszcze coś innego. Swego czasu rozmawiałem z pewną aktywistką, która paliła sporo papierochów, bo "my weganie nie możemy robić z siebie świętych, musimy być normalni, jak inni". W przypadku papierosów jednak, sprawa jest nieco inna - wiadomo, że są szkodliwe, za ich testowanie płacą życiem zwierzęta, za testowanie leków, które mają leczyć efekty palenia, też płacą życiem zwierzęta. Korzystanie z żywności przetworzonej, gotowców, produktów oczyszczonych - w rozsądnym zakresie raczej szkodliwe nie jest, może być natomiast wygodne i smaczne. Podobnie jak korzystanie z różnych rodzajów obróbki termicznej żywności, prościej mówiąc: pieczenia, gotowania, smażenia, duszenia, odgrzewania na mikrofali itd.