Strona 2 z 15

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 4 lut 2009, o 21:04
przez Daniel Żukowski
AdamZ napisał(a):Jeśli już jesteśmy przy odżywianiu to nie mogę nie wyrazić rosnącej u mnie z każdym dniem małej frustracji (mam nadzieję że to nie pleonazm) spowodowanej tym że tak wiele faktów z dziedziny dietetyki jest niepewnych.
Na proste pytania , które poniżej napiszę , nie znajduję jednej, zdecydowanej naukowej odpowiedzi.

Jeśli takiej odpowiedzi nie ma, to prawdopodobnie naukowcy sami nie są pewni. O ile jeszcze można badać wpływ pojedynczego składnika na zdrowie (np. brak witaminy ewidentnie B-12 szkodzi, bo praktycznie wszyscy ludzie z deficytem B-12 mają określone schorzenia), to już związek np. jedzenia surowego/gotowanego czy mięsa ze zdrowiem jest na tyle skomplikowany, że nie sposób go określić bez solidnych badań zakrojonych na dużą skalę.

xpert17 napisał(a):ciekawe, że miliardy ludzi na świecie zjada to mięso i jakoś im nie zaszkodziło

Zgoda, tylko postawmy pytanie, jak długo żyliby ci sami ludzie, gdyby nie jedli mięsa? Tego się nie dowiemy. Na przykład palenie też nie szkodzi natychmiast, niektórzy palacze dożywają sędziwego wieku, ale możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że odjęli sobie co najmniej ładnych parę lat życia.

Nie chcę się zbytnio wtrącać, ale gdy rozmawiamy o ważnej sprawie, jaką jest zdrowie, to może podawajmy jakieś źródła, wyniki badań itp. Bo inaczej będzie to dyskusja podobna do tej na GoldenLine, gdzie padają argumenty takie jak:

nie jem mięsa. Dzięki temu jestem szczupła, nie choruję i czuję się znakomicie
ewentualnie: jem mięsko i też jestem szczupła i zdrowa.

I co z tego? Przypadek pojedynczej osoby właściwie niczego nie dowodzi.

albo:
Mięso jest niezbędne do życia. Amerykanie już dawno udowodnili, że dzieci wegetarian są słabiej rozwinięte zarówno fizycznie jak i intelektualnie.

Świetnie, ale konkretnie jacy Amerykanie? Być może autorka powtarza jakieś pogłoski usłyszane z trzeciej ręki.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 4 lut 2009, o 21:23
przez xpert17
Daniel Żukowski napisał(a):
xpert17 napisał(a):ciekawe, że miliardy ludzi na świecie zjada to mięso i jakoś im nie zaszkodziło

Zgoda, tylko postawmy pytanie, jak długo żyliby ci sami ludzie, gdyby nie jedli mięsa?

W taki sposób to można "udowodnić" wszystko.
W mięsie nie ma niczego "szkodliwego" w taki sposób, żeby jego spożywanie (z zwłaszcza w niewielkich ilościach, bo o takich pierwotnie mówiliśmy) miało jakikolwiek wpływ na zdrowie. Owszem, można jeść za dużo tłuszczu, cholesterolu, soli i jeszcze jak prowadzisz przy tym siedzący tryb życia, mało ruchu, to może to prowadzić do różnych chorób, ale dokładnie tak samo można się do tych chorób doprowadzić nie biorąc mięsa do ust. Starasz się udowodnić tezę, która nikomu (a zwłaszcza rozsądnym wegetarianom) nie jest do niczego potrzebna.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 4 lut 2009, o 21:43
przez Daniel Żukowski
xpert17 napisał(a):
Daniel Żukowski napisał(a):
xpert17 napisał(a):ciekawe, że miliardy ludzi na świecie zjada to mięso i jakoś im nie zaszkodziło

Zgoda, tylko postawmy pytanie, jak długo żyliby ci sami ludzie, gdyby nie jedli mięsa?

W taki sposób to można "udowodnić" wszystko.

Używasz cudzysłowu, a przecież dokładnie w taki sposób naukowcy udawadniają swoje teorie, że porównują zachowanie organizmu pod wpływem jakiegoś czynnika z zachowaniem bez takiego wpływu (http://en.wikipedia.org/wiki/Clinical_trial).

Raczej to używanym przez Ciebie argumentem można udowonić wszystko, na przykład powiedzieć: przecież miliony ludzi na świecie palą i jakoś im to nie zaszkodziło, bo jakoś żyją i nawet im to palenie smakuje.

xpert17 napisał(a):W mięsie nie ma niczego "szkodliwego" w taki sposób, żeby jego spożywanie (z zwłaszcza w niewielkich ilościach, bo o takich pierwotnie mówiliśmy) miało jakikolwiek wpływ na zdrowie.

Skąd wiesz, że nie ma nic szkodliwego? Jakieś dowody, czy przypuszczenia?

xpert17 napisał(a):Starasz się udowodnić tezę, która nikomu (a zwłaszcza rozsądnym wegetarianom) nie jest do niczego potrzebna.

Jedyna teza, jaką staram się udowodnić, jest taka: bez rzetelnych badań możemy sobie najwyżej gdybać. A co jest komu potrzebne, to może niech każdy sam oceni.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 4 lut 2009, o 22:01
przez xpert17
Daniel Żukowski napisał(a):Raczej to używanym przez Ciebie argumentem można udowonić wszystko, na przykład powiedzieć: przecież miliony ludzi na świecie palą i jakoś im to nie zaszkodziło, bo jakoś żyją i nawet im to palenie smakuje.


W prosty sposób można zaobserwować wpływ nikotyny czy substancji smolistych na organizmy żywe. Ba, można nawet wyznaczyć LD50 dla nikotyny. Ma ona bezpośredni wpływ na organizm. Jest toksyną działającą na układ nerwowy. Zaburza metabolizm komórek nerwowych.

"Mięso" molekularnie niczym się nie różni od "fasoli", dla organizmu to tylko zbiór aminokwasów i dodatków mineralnych, trawi to i przyswaja. Ludzie wyewoluowali żywiąc się mięsem rozmaitych zwierząt, jest to dla homosapiensa taki sam normalny pokarm jak jajko, rzodkiewka czy bułka z makiem. Oczywiście, szkodliwe mogą być różne dodatki konserwujące - ale w każdym pokarmie. Szkodliwy może być (w określonych warunkach) nadmiar różnych substancji występujących w mięsie (np. tłuszczów), ale to też odnosi się do każdego pokarmu. Nasz organizm potrzebuje odpowiedniej kombinacji aminokwasów, różnych minerałów oraz innych substancji chemicznych (np. tych nazwanych przez Kazimierza Funka "witaminami"). Organizmowi jest wszystko jedno, czy te składniki dotrą do niego w postaci mięsa, chleba, papki czy kroplówki - o ile proporcje są OK, a i tu tolerancja jest ogromna. Żaden pokarm który dostarcza organizmowi potrzebnych składników nie może sam z siebie być "szkodliwy" o ile nie zawiera dodatkowo jakichś substancji szkodliwych. Oczywiście różne mięsa (np. mięso ryby fugu) tak samo jak różne rośliny (np. wilcza jagoda) mogą zawierać substancje trujące. Mięso tradycyjnie spożywane przez homosapiensy (np. mięso krowy, kury) niczego szkodliwego nie ma. Jeśli uważasz, że ma, to powiedz co konkretnie.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 5 lut 2009, o 14:23
przez Daniel Żukowski
Czyli zgadzamy się co do szkodliwości palenia. Ale argument o miliardach ludzi, którzy coś tam robią i mimo to żyją, jest nietrafiony. Wiele substancji działa powolutku, objawiając swój wpływ po wielu latach (jedna z teorii powstawania nowotworów zakłada, że przyczyną są niewielkie zmiany w organizmie, nawarstwiające się nawet przez dziesiątki lat).

W żadnym wypadku nie twierdzę, że mięso jest szkodliwe (wystarczy przeczytać moje poprzednie posty). Uważam jedynie – zresztą jest to chyba obiektywny fakt – że bardzo trudno jest na dzień dzisiejszy wykazać szkodliwość/nieszkodliwość/obojętność mięsa i różnych innych składników diety na zdrowie.

A na poparcie tych słów zacytuję fragmenty artykułu prof. Marion Nestle, która w mojej ocenie obiektywnie podchodzi do tematu (nawiasem mówiąc, ma ciekawy blog poświęcony żywieniu).

Dylematy na talerzu – jak przetrwać w gąszczu sprzecznych porad dietetycznych?
Świat Nauki, październik 2007 (cały artykuł po angielsku jest dostępny tutaj)

W skrócie:
- Porady żywieniowe często dezorientują. Nawet specjaliści nie mają pewności, z czego (i w jakich proporcjach) powinna się składać nasza dieta.
- Trudności biorą się stąd, że badania w dziedzinie dietetyki skupiają się zwykle na pojedynczych składnikach menu, zamiast na diecie jako całości.
- Wpływ na nawyki żywieniowe mają nie tylko środowiska naukowe oraz edukacja, ale także lobby producentów żywności. Społeczne wyobrażenie o zdrowym odżywianiu jest wypadkową ich działań.
- Najprostsze rady wydają się najlepsze: jeść mniej, więcej się ruszać, polubić owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste, unikać jedzenia typu „junk food”.

(...)

Doskonale jednak rozumiem, dlaczego osobom starającym się zdrowo odżywiać porady dietetyczne mogą się wydawać ruchomym i przez to nieosiągalnym celem. Badania w dziedzinie żywienia są bardzo trudne, a ich wyniki często niejednoznaczne. Niejednokrotnie więc wymagają interpretacji. Ta natomiast zdarza się, że zależy od punktu widzenia osoby interpretującej.

Niepewność naukowców wynika przede wszystkim z dużych - w zasadzie niemożliwych do pokonania - trudności w skonstruowaniu badań, które pozwoliłyby opracować wzorzec optymalnego żywienia. Jemy bowiem bardzo zróżnicowane pokarmy. W dodatku ich wpływ na zdrowie modyfikuje genetyka każdego z nas, a także czynniki środowiskowe, zależne od wykształcenia, dochodów, satysfakcji z pracy, kondycji fizycznej oraz ewentualnych nałogów, m.in. nikotynizmu i alkoholizmu. To dlatego, by zredukować liczbę zmiennych, konstruuje się czasem takie modele badawcze, w których analizuje się wpływ pojedynczego elementu diety na zdrowie.

Badania takie doskonale sprawdzają się, gdy chcemy poznać skutki niedoboru jakiejś wybranej witaminy czy minerału; gorzej, gdy interesuje nas dietetyczne podłoże takich złożonych stanów, jak choroba niedokrwienna serca czy cukrzyca. Bo te zawsze są wypadkową wielu czynników: dietetycznych, genetycznych, behawioralnych i społecznych.

W przypadku chorób przewlekłych pojedynczy składnik diety zmienia ryzyko zachorowania najczęściej w zbyt małym stopniu, by ten wpływ można było łatwo ocenić. Jedynie czasem udaje się to podczas dużych, wieloletnich i bardzo kosztownych badań populacyjnych. Jak pokazuje przykład przeprowadzonych niedawno badań Women's Health Initiative nad wpływem diety niskotłuszczowej na choroby serca i nowotwory, ochotnicy nie są w stanie przestrzegać surowych zasad narzuconych przez naukowców. A ponieważ ludzi nie można zamknąć w klatkach i karmić według precyzyjnie opracowanych schematów, to podczas badań dochodzi najczęściej do zacierania się różnic między grupami ochotników o teoretycznie nawet bardzo odmiennej diecie.

(...)

Mięsiste dylematy

Wielu dietetyków wini mięso za podwyższony poziom cholesterolu we krwi, zwiększone ryzyko chorób serca, nowotwory oraz wiele innych schorzeń. Inni zaś podkreślają, że nie ma badań naukowych potwierdzających te zarzuty, natomiast nie brak takich, które wykazywałyby korzyści płynące ze spożywania białka zwierzęcego, minerałów oraz witamin zawartych w mięsie. W dodatku obserwacje z najbiedniejszych krajów świata dowiodły, że nawet niewielkie ilości mięsa w diecie dzieci poprawiają stan ich zdrowia.

Z drugiej strony nie można zapominać, że bakterie obecne w krowim żołądku intensywnie przyłączają atomy wodoru do nienasyconych kwasów tłuszczowych zawartych w pokarmie przeżuwaczy. W konsekwencji tłuszcz wołowy zawiera szczególnie dużo nasyconych łańcuchów alifatycznych (węglowodorowych), a ich spożycie rzeczywiście zwiększa ryzyko choroby niedokrwiennej serca. Oczywiście wszystkie tłuszcze zawierają pewną ilość nasyconych kwasów, ale tłuszcze zwierzęce, a zwłaszcza z wołowiny, mają ich więcej niż roślinne.

(...)

Związek bogatej w mięso diety z podwyższonym ryzykiem choroby nowotworowej budzi liczne spekulacje. Jego istnienia naukowcy zaczęli się domyślać w latach siedemdziesiątych. Poszukując konkretnego winnego, pod lupę wzięto tłuszcz, nasycone kwasy tłuszczowe, białko, a także wiele innych substancji. Zagadki nie rozwikłano do dziś. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych naukowcom udało się jedynie potwierdzić, że jedzenie wołowiny sprzyja zachorowaniu na raka jelita grubego i odbytnicy oraz przypuszczalnie raka piersi i prostaty, a być może i na inne nowotwory. W świetle tych faktów i przypuszczeń American Cancer Society zaleca wybór chudszych kawałków mięsa, mniejsze porcje oraz alternatywę w postaci drobiu, ryb albo roślin motylkowych – czyli kroki zgodne ze współczesną doktryną żywieniową.

(...)

Sądzę, że powyższe przykłady uzmysławiają, dlaczego nauka o odżywianiu wygląda na pełną sprzeczności. Odmienne punkty widzenia badaczy, a także skupianie się tylko na pojedynczych składnikach pożywienia, zamiast na całości diety, wywołuje co i rusz nowe spory. Co zatem mamy począć w oczekiwaniu, aż badacze osiągną jakiś konsensus? Mniej jeść, ruszać się więcej, wybierać warzywa, owoce i wypieki pełnoziarniste oraz unikać fast foodów – wydaje się, że ma to sens, nie szkodzi zdrowiu, a także pozwala cieszyć się tym, co trafia na nasze talerze.

Jak widać, w dietetyce panuje spory galimatias. Jakaś obiektywna, kompletna prawda musi istnieć, ale naukowcy są jeszcze dalecy od jej odkrycia. Co do mięsa – to owszem gatunek człowiekowatych ma bogate tradycyje mięsożerności (podobno neandertalczycy żywili się jak wilki), ale jednocześnie przez większą część historii średnia długość życia wynosiła dwadzieścia kilka lat (znowu można się spierać co do przyczyn, które mogły być złożone). Zgodnie z treścią artykułu niektóre rodzaje mięsa mogą szkodzić same z siebie, pomimo że nie zawierają jakichś „trucizn” czy sztucznych dodatków – po prostu wynika to z samego składu tego mięsa. Tyle zostało udowodnione na dziś. A jutro czy za rok mogą pojawić się nowe wyniki. Także dopóki nie będzie stuprocentowej pewności w kwestii mięs i nie tylko - jedyna racjonalna postawa jest taka: nie wiadomo dokładnie, jaki wpływ mają niektóre składniki diety na zdrowie.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 3 mar 2009, o 11:25
przez Tunnrida
gzyra napisał(a): Fleksitarianizm to takie rozsądne zdrowotnie mięso-mleko-jajożerstwo. Nie jest to kolejny ruch w kierunku wegetarianizmu (nie wspominając o weganizmie), a raczej odwrotnie - wycofanie się z wegetarianizmu na wygodniejsze pozycje.



Sądzę, że fleksitarianizm nie jest taki zły, znaczy uważam, że może być pierwszym etapem w przejściu na wegetarianizm, czy weganizm, wszystko zależy od którego punktu się wychodzi.
Nie każdy mięsożerca jest w stanie od razu odrzucić miąsko które mu smakuje.
Czasem taki (w sumie można nazwać) półśrodek może poprowadzić do wegetarianizmu.
Gorzej jeśli weganin, czy wegatarianin zechce "powrócić" do mięsa.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 3 mar 2009, o 14:32
przez gzyra
Tunnrida napisał(a):Sądzę, że fleksitarianizm nie jest taki zły, znaczy uważam, że może być pierwszym etapem w przejściu na wegetarianizm, czy weganizm, wszystko zależy od którego punktu się wychodzi.


No ale właśnie o tym piszemy, że jest mnóstwo nagłośnionych w mediach przypadków, kiedy ludzie rezygnują z weg*anizmu na rzecz fleksitarianizmu. W tę stronę. To jest efekt promowania "happy meat", "mięsa bez okrucieństwa" i innych podobnych kuriozów.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 3 lis 2009, o 01:01
przez CJ Warlock
Witam serdecznie w tym wątku, dawno mnie tu na forum nie było. Postaram się odpowiedzieć AdamowiZ tak na luzie ale i treściwie.

AdamZ napisał(a):Jeśli już jesteśmy przy odżywianiu to nie mogę nie wyrazić rosnącej u mnie z każdym dniem małej frustracji (mam nadzieję że to nie pleonazm) spowodowanej tym że tak wiele faktów z dziedziny dietetyki jest niepewnych.


To wywal ograniczenia dietetyki, jakimi są chociażby polityczna poprawność względem korporacji i broń Boże nie rewolucyjność. Zacznij zasięgać wiedzy w medycynie komórkowej. Rozsądnie i namacalnie, szybko i bez wątpliwości.

Na proste pytania , które poniżej napiszę , nie znajduję jednej, zdecydowanej naukowej odpowiedzi. Oczywiście zdaje sobie sprawę że każdy organizm jest inny i dla jednego będzie lepsze jedno a dla drugiego inne


Przetworzone termicznie lepsze niż surowe dla niektórych? ;) Wolne żarty. Jedyne osoby, jakie subiektywnie lepiej czułyby się po zjedzeniu gotowanego tego, co da się zjeść surowe, to osoby z uszkodzonymi jelitami. Ten komfort ma oczywiście cenę: zubożenie ilości niektórych składników odżywczych i zniszczenie pozostałych (w obrabianym produkcie).

ale chyba jednak jakieś ogólne wytyczne dałoby się wyciągnąć.
1) Czy lepsze jest jedzenie surowe czy gotowane (na parze) ?


Zakładając produkty o identycznej świeżości, surowe, poza tymi, które wymagają przetworzenia. Chyba, że ma się smaka na coś przetworzonego, to wtedy subiektywnie pod względem smaku "lepsze" będzie przetworzone.

Rozumiem jednak, że dobroć jedzenia to ilość nutrientów rodzajowo i ilościowo w stosunku do masy produktu.

Słyszałem taką zasadę "nie gotuj tego, co możesz zjeść na surowo". Uważna osoba zapyta "a co z pasożytami na roślinach"? Racja. Nikt jednak nie zabronił dokładnego mycia roślin w cieplej wodzie. Ponad to można roślinę sparzyć wrzątkiem jak ktoś uważa, ze można by. No i można stosować cytrusowo-octowe płyny do spryskiwania roślin przed umyciem, które poprawiają kilkukrotnie skuteczność mycia. Szczególnie dobrze pomagają usuwać konserwanty z powierzchni owoców i warzyw. Co do pasożytów, to i tak trzeba się regularnie 'odpasożytowiać', i to przeciwko różnym typom pasożytów, bo trudno się przed wszystkimi uchronić. Moim zdaniem walka w ciele trwa cały czas, a żywiąc dobrze siebie żywi się też dobrze pasożyty, o ile nie stosuje się pewnych metod, ale to już temat poza wątek. Generalnie nawet liczbę pasożytów można ustabilizować odpowiednim do tego celu żywieniem.

2) Czy to prawda że nie należy łączyć skrobi z białkiem ?


Czy to prawda, że nie należy łączyć gipsu z kaszą?

Żołądek jest jak piec martenowski: na spód to, co szybko wylata, później to co średnio szybko, a na górę to, co później wylata. Odwrotnie to będzie pierdziawka remix. Proste i wiele mówiące. Obserwować siebie, nie tabelki dietetyczne usłużne koncernom.

3) W jak długim czasie trzeba dostarczyć wszystkie aminokwasy egzogenne by białko było pełnowartościowe ?


IMO jedyne ciekawe pytanie w tym poście, bez obrazy. :) Myślę, że musiałbyś poszukać długości cyklu metabolicznego każdego aminokwasu i zależności wzajemnych jakości metabolizmu aminokwasów. Na tej podstawie mógłbyś ocenić, które należy spożywać jak najbliżej czasowo siebie, a które można spożywać w większym odstępie czasu.

4) Czy należy spożywać duże ilości płynów dziennie (niektóre źródła mówią o nawet 3 litrach dziennie!)


Moi znajomi dużo pijący tryskają wigorem, mało pijący zdychają i narzekają. Trzeba więcej? Obserwuję zdrowie ludzi bo takie mam zainteresowania i hobby. :)

5) Czy należy się kierować zasadą by jeść jak najbardziej zasadowo a jeśli tak to co z polecanym przez tak wielu chlebem razowy, roślinami strączkowymi które zakwaszają ?


"Zasadotwórczo" jak już coś. :) Jasne, weź pod uwagę ekonomikę gospodarki nutrientami w ciele. Po co masz marnować Ca i Mg na alkalizację? A potem dostarczać więcej Ca i Mg? Zamęcza się w ten sposób maszynę - ciało. Lepiej nie marnować nutrientów niż je potem uzupełniać. Ponad to spójrz na procesy samoregulacyjne ciała - porównaj do procesora w kopie: jak masz odpalone zadania typu skaner antywirusowy, guard antywirusowy, i jeszcze kopiowanie dużej ilości małych plików, to raczej komp chodzi zauważalnie wolniej i ma mniej wolnych mocy przerobowych, niż gdyby te 3 rzeczy nie chodziły na raz.

Pozdrawiam. :)

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 3 lis 2009, o 09:43
przez gzyra
CJ Warlock napisał(a):
AdamZ napisał(a):(...) tak wiele faktów z dziedziny dietetyki jest niepewnych.


To wywal ograniczenia dietetyki, jakimi są chociażby polityczna poprawność względem korporacji i broń Boże nie rewolucyjność. Zacznij zasięgać wiedzy w medycynie komórkowej. Rozsądnie i namacalnie, szybko i bez wątpliwości


Tego fragmentu nie rozumiem. Co to są polityczna poprawność względem korporacji i rewolucyjność w aspekcie żywienia? Czy mógłbyś przy okazji w skrócie napisać - bo pewnie nie każdy wie - co to jest medycyna komórkowa?

Przetworzone termicznie lepsze niż surowe dla niektórych? ;) Wolne żarty. Jedyne osoby, jakie subiektywnie lepiej czułyby się po zjedzeniu gotowanego tego, co da się zjeść surowe, to osoby z uszkodzonymi jelitami.


Odsyłam do wątku o witarianizmie i wypowiedzi dietetyków Fuhrmana i Messiny, które dla mnie brzmią rozsądnie (nie wiem czy podpadają pod kategorię "dietetycy korporacyjni").

Moi znajomi dużo pijący tryskają wigorem, mało pijący zdychają i narzekają. Trzeba więcej? Obserwuję zdrowie ludzi bo takie mam zainteresowania i hobby. :)


Tak, trzeba więcej. Bo widzisz ktoś inny może - bo ma takie zainteresowania i hobby - również obserwować swoich znajomych, którzy piją mniej, a mają się dobrze. Rzecz w tym, że trzeba umieć obserwować, robić to nieco bardziej rygorystycznie i fachowo niż hobbyści. Obserwowanie takich rzeczy to osobny zawód, dziedzina wiedzy.

Re: Co to znaczy "zdrowa dieta"

PostNapisane: 13 lut 2010, o 21:01
przez gzyra
xpert17 napisał(a):
martami napisał(a):chociażby dlatego, że mięso jest szkodliwe, więc chyba niezależnie od ilości będzie szkodliwe


ciekawe, że miliardy ludzi na świecie zjada to mięso i jakoś im nie zaszkodziło


Przy okazji: Naukowcy: wołowinę jemy co najmniej od miliona lat

Czaszkę wołu sprzed miliona lat znaleziono w Erytrei. Zwierzę zostało najprawdopodobniej zjedzone przez ówczesnych ludzi - informują naukowcy w piśmie "Quaternary International". Czaszka należy do nieznanego wcześniej gatunku z rodzaju Bos i jest "brakującym ogniwem" pomiędzy prymitywnym bydłem afrykańskim i późniejszym euroazjatyckim.

Zdaniem naukowców, znalezisko świadczy o tym, że człowiek już u swego zarania zależny był od bydła. Nie hodował go jeszcze, ale na nie polował - wyjaśnia Bienvenido Martinez-Navarro z uniwersytetu w Tarragonie w Hiszpanii. Dodaje, że to współistnienie na tych samych terenach można datować nawet na 2.5 mln lat

Czaszkę zrekonstruowano z ponad setki ułamków kości. Okazało się, że zwierzę miało olbrzymie, rozłożyste rogi. Musiało zatem żyć na otwartej przestrzeni, a nie w lesie. Na tym samym stanowisku archeologicznym odkryto ślady bytności człowieka. Oznacza to, że byk mógł zostać upolowany i zjedzony przez ludzi.

"Najważniejsze jest to, że ten nowy gatunek, Bos buiaensis, jest łącznikiem między afrykańskim rodzajem Bos a euroazjatyckim. Tym samym potwierdza długą, nieprzerwaną koegzystencję ludzi i bydła od najwcześniejszych czasów" - podsumowuje Martinez-Navarro.