Szczerze mówiąc nie pamiętam wszystkich źródeł wiedzy o tej wchłanialności poszczególnych składników, spotkałem je jednak podczas dłubania w Internecie wielokrotnie, tym niemniej mam
TU pod ręką źródło polskojęzyczne.
Mnie też wydawało się jak najbardziej logiczne, że zawartość dotyczy ilości w produkcie, a nie wchłanianej. To oczywiste, jeśli przyjąć, że wchłanialność (czego jestem jak najbardziej świadomy) zależy od niewiarygodnej masy czynników, w tym obecności innych witamin i minerałów, zdolności organizmu, a i pewnie masy innych, których dotąd medycyna akademicka nie rozgryzła. Jednak konsekwencje takiej wchłanialności, jak podana w tym linku, są niebagatelne - trzeba zjeść naprawdę OGROMNIE DUŻO, żeby zaspokoić potrzeby organizmu. Nic, tylko od rana do wieczora jedzenie
Ponawiam przy tym pytanie o tofu w postaci najbardziej dostępnej u nas na rynku: czy jest ono robione na bazie siarczanu wapnia właśnie?