Weg*anie pochłaniają antybiotyki z mięsa
"Konsumenci od dawna narażeni byli na antybiotyki w mięsie i mleku. Nowe badania pokazują, że mogą także spożywać je w warzywach, nawet tych pochodzących z upraw organicznych".
Nie, nie zamierzam nikogo straszyć antybiotykami jako takimi. Nie jestem romantycznym zielarzem-ortodoksem i nie zamierzam bojkotować całej współczesnej medycyny, nawet, jeśli wiem, że wszystkie leki są testowane na zwierzętach. W przypadku, kiedy lekarz uznaje za stosowne podanie antybiotyku mojemu dziecku, to - przekonawszy się możliwie jak najmocniej, że taka ostateczność jest konieczna - kupuję go i podaję dziecku. Uznaję taką sytuację za klasyczny brak wyboru, kiedy to bojkot opartej w dużym stopniu na cierpieniu zwierząt farmakologii mógłby się skończyć źle dla tych, których cenię i staram się ochraniać najbardziej na świecie. Na szczęście po antybiotyki zarówno ja, jak i moje dzieci, musimy sięgać sporadycznie.
Czym innym jest jednak antybiotyk, którego spożywanie można kontrolować, a czym innym wchłanianie go wbrew woli. W ramach przemysłu mięsnego i mlecznego stosuje się tony antybiotyków i jak wiadomo, oprócz zwierząt, dostają je jako bonus mięsożercy i krowio-mleko-pijcy. Zawarte w ich ulubionym mięsie i mleku. Trochę więcej, a może znacznie więcej, konsumenci amerykańscy (Unia Europejska zakazała dodawania antybiotyków do pasz w celu przyspieszania tempa wzrostu zwierząt, można je stosować tylko w terapii weterynaryjnej). Nie jest dobrze nadużywać antybiotyków, ponieważ sprytne bakterie szybko stają się antybiotykoodporne i mamy kłopot. Zaraz, zaraz, powiecie, ale jaki to ma związek z wegetarianami (z nimi ma, bo piją krowie mleko) i przede wszystkim, weganami? I to w Polsce? Odpowiem: a czy weganie w Polsce nie powinni rozumieć jeśli nie wszystkich, to wielu zależności pomiędzy wykorzystywaniem zwierząt, a zdrowiem ludzi i innych zwierząt? Czy nie powinniśmy kolekcjonować argumentów i sypiąc z nimi jak z rękawa być przekonujący?
Otóż, jak pisze Matthew Cimitile, "warzywa, takie jak kukurydza, ziemniaki i sałata, absorbują antybiotyki, kiedy uprawiane są na glebie nawożonej nawozami naturalnymi". Co to są nawozy naturalne? Naturalne, znaczy dobre, powiecie. Natura, słońce, lasy, czyste powietrze. No nie tylko. Nawozy naturalne dzielą się na: obornik (przefermentowany kał, mocz zwierząt plus ściółka), gnojówkę (przefermentowany mocz zwierząt) i gnojowicę (przefermentowana mieszanina kału i moczu zwierząt, wody i resztek paszy). To produkt uboczny przemysłu mięsnego i mlecznego, zawierający, jak się domyślacie, również resztki antybiotyków, którymi faszerowane są zwierzęta. Wszyscy to pochłaniamy, mięsożercy, wegetarianie, weganie. Innym razem podyskutujemy, co stanowiłoby nawóz naturalny w świecie bez eksploatacji zwierząt. W tej chwili pomedytujmy tylko nad kilkoma liczbami i faktami zawartymi w artykule:
- w chwili obecnej blisko 70 proc. wszystkich antybiotyków i leków pokrewnych produkowanych w USA aplikowanych jest krowom, bykom, jałówkom, cielakom, świniom, kurom itd.
- około 90 proc. tych leków jest wydalanych wraz z odchodami zwierząt
- zawartość antybiotyków w spożywczych produktach roślinnych zależy od stopnia ich przetworzenia, im mniej przetworzony, tym więcej antybiotyków
- co prawda, zgodnie z badaniami, tylko niewielki procent antybiotyków rozrzucanych na glebę z nawozem kończy w roślinach (mniej niż 0,1 proc.), ale ciągła konsumpcja nawet małych ilości może prowadzić do kumulacji antybiotyków w organizmie
- antybiotyki zastosowane przy nawożeniu gleby łatwo przedostają się do wody i panoszą po świecie (mają niekorzystny wpływ również na zwierzęta dzikie)
Steve Roach z Food Animal Concerns Trust podsumowuje: "najbardziej widocznym następstwem dla zdrowia ludzi stosowania antybiotyków w hodowli zwierząt jest rozwój odpornych bakterii, które obniżają efektywność medycyny." To jest ważne stwierdzenie. Nie dość, że medycyna wiąże się z używaniem zwierząt do doświadczeń, wielka część jej produkcji wykorzystywania jest w ramach przemysłu związanego z eksploatacją zwierząt, ma to niekorzystny wpływ również na zwierzęta dzikie, to na dodatek ostatecznie jej własne narzędzia (leki) osłabiają jej skuteczność. Będą więc potrzebne kolejne tysiące zwierząt, aby testować nowe leki. Mamy koło. I mamy możliwość namawiania, żeby przerwać to koło. Dobrym sposobem jest pomoc Empatii przy jej kolejnej akcji.
Przeczytajcie także artykuł "Antybiotyki" autorstwa Kariny Wróblewskiej.