Post 3 lip 2009, o 12:31

Sztuczna wątroba do testowania leków

Serwis Nauka w Polsce podaje, że prof. Heike Mertsching z instytutu biotechnologicznego w Stuttgarcie opracował sztuczną wątrobę do testowania leków. Portal podaje, że nowy wynalazek powinien przyspieszyć badania leków i przynajmniej częściowo wyeliminować przeprowadzanie testów na zwierzętach, oraz że wykorzystanie zwierząt do badania leków budzi zastrzeżenia etyczne, choć nie tylko etyczne, bo również praktyczne - odmienny metabolizm sprawia, że ok. 30 procent skutków ubocznych u stosujących leki ludzi pojawia się dopiero podczas badań klinicznych.

Dobrze, że w tej krótkiej notce, obok pragmatyzmu znalazło się miejsce na poruszenie kwestii etycznej ujętej w taki sposób:
-"Opracowanie nowego leku trwa zwykle osiem do dziesięciu lat, kosztuje około miliarda dolarów i życie wielu szczurów, myszy czy świnek morskich." - życie! nie tylko cierpienie, ale właśnie życie, oraz
-"Użycie zwierząt w badaniach leków budzi zastrzeżenia nie tylko etyczne" - nie sposób użycia, nie stopień zadawanego bólu, a samo użycie budzi zastrzeżenia etyczne - brzmi obiecująco.

Dobre wrażenie newsa psują jednak szczegóły budowy sztucznej wątroby. Do jej skonstruowania użyte zostały ludzkie komórki wątroby i nabłonka oraz jelita świni. O ile nie mam raczej wątpliwości, że ludzkie komórki pozyskano w sposób etyczny (nikogo nie zabijając ani nie raniąc -rzecz nie dzieje się przecież np. w Chinach), o tyle o jelitach świni tego samego powiedzieć nie można. Żeby je użyć, trzeba świnię co najmniej okaleczyć, jeśli nie zabić. Ktoś powie, że jelita zapewne pochodzą od świni, którą zabito na schabowego, co miałoby w jakimś sensie usprawiedliwiać wykorzystanie jej organów do sztucznej wątroby. Zapewne dlatego w powyższym temacie z równania, gdzie obok ludzkiego życia, znaczenia nabrało również życie zwierząt wykorzystywanych w laboratoriach, wyłączono kwestię życia świń. Tym samym, pominięto znów ważną kwestię. Mimo zakwestionowania używania zwierząt w eksperymentach medycznych znów przyjęto do wiadomości użycie zwierząt w przemyśle spożywczym. A przecież nie musimy jeść mięsa, by żyć. Dlaczego więc użycie w eksperymencie jelit zwierzęcia niepotrzebnie zabitego dla czyjegoś zbytku przechodzi niezauważone, bo automatycznie usprawiedliwione, i nieporównane do użycia zwierząt wykorzystywanych w eksperymentach?

Świnia swoją drogą, pośród wszystkich zwierząt wykorzystywanych i zabijanych przez człowieka, zajmuje miejsce szczególne. Ta szczególność nie przysparza jej jednak przyjemności, jest raczej przyczyną niekończącej się udręki. Jeśli komuś słowo "udręka" wydaje się patetyczne, wyolbrzymione i nie na miejscu, polecam zaznajomienie się z urządzeniem, zwanym kojcem porodowym, lub mniej mniej eufemistycznie klatką porodową (powszechnie stosowane od wielu lat skrzyżowanie klatki z kajdanami, gdzie samice w ciąży i po porodzie wegetują unieruchomione przez około 5 tygodni pod rząd). Świnia jest z jednej strony w ciągłym obiegu (żywa, wpółżywa i martwa), nieustannie pożądana (schabowy, szynka, parówki, mielonki), a zarazem niezmordowanie pogardzana, wyszydzana ("jesz jak świnia", "brudny jak świnia", "świński dowcip", "świństwo") do tego stopnia, że jej krzyk przerażenia potrafi wywoływać salwy śmiechu. Świnia pod względem inteligencji niejednokrotnie przewyższająca psa, o sercu tak podobnym do naszego, a przede wszystkim zaś - czująca istota.