Re: (Psi) smalec
Adam Gac napisał(a):gzyra napisał(a):W takim razie uważam, że termin ,,szowinizm gatunkowy" jest dość pustym określeniem, mało przydatnym w dyskusji na temat praw zwierząt i stosunku ogóło społeczeństwa do nich.
W takim razie mam poczucie, że nie zrozumiałeś. Może w takim razie per analogiam spróbujmy podyskutować o rasizmie. Czym jest rasizm? Czym jest antysemityzm?
Według mnie każde tego typu uprzedzenie (też np. seksizm, ageism, speciesism) oznacza, że próbujesz oceniać jednostkę poprzez pryzmat jakiejś grupy, do której ta jednostka należy, a nie poprzez jej cechy indywidualne. Najpierw przypisujesz całej grupie jakieś negatywne cechy (np. mniejszą inteligencję, lenistwo, złośliwość, niższe umiejętności, niższą "wartość życia" itp.), a potem przenosisz te cechy na tą jednostkę, często wbrew obserwacji.
Zakładasz więc, że Murzyni są leniwi i jeśli masz np. kolegę w pracy czy podwładnego Murzyna, to też przypisujesz mu tę cechę i w rezultacie np. nie awansujesz go, wolisz nie pracować razem z nim w jednej brygadzie czy na jednej zmianie - "bo jest leniwy" - mimo że w rzeczywistości nigdy tego nie sprawdzałeś, nie mierzyłeś - a priori zakładasz, że jest to osoba leniwa, ponieważ "wszyscy Murzyni są leniwi".
Są oczywiście inne przykłady rasizmu - ostrzejsze (Ku-Klux-Klan, Shoah) i łagodniejsze - np. upieranie się, że "mam wielu przyjaciół Murzynów i wielu z nich jest pracowitych, ale statystycznie rzecz biorąc, Murzyni są leniwi". Przejawem rasizmu jest moim zdaniem w ogóle zwracanie jakiejkolwiek uwagi na przynależność rasową osoby, mnie wiedza o tym, czy ktoś jest Murzynem, czy jest rasy europeidalnej, czy może nie ma jednego oka, absolutnie nie jest do niczego potrzebna, informacja o tym, że np. właściciel firmy jest Żydem, nie niesie dla mnie żadnej treści, ma wartość zerową. Po co ktoś mi mówi, że np. "właścicielem tej kamienicy jest Żyd"? Jakie to ma znaczenie? To jest dla mnie informacja równie przydatna jak np. "pradziadek właściciela tej kamienicy walczył w powstaniu styczniowym" - no dobrze, walczył, i co z tego? Moim zdaniem fascynowanie się takimi informacjami, w ogóle jakieś przetwarzanie ich w mózgu dowodzi rasizmu - aha, jest Żydem, więc pewnie jest skąpy, bezwzględnie podnosi czynsze? A może jeszcze śmierdzi czosnkiem?
Albo informacja "córka Jadzi wyjechała do USA i wyszła tam za mąż za Murzyna" - co chcesz mi tak naprawdę powiedzieć? Czy to jest informacja typu "wyszła za mąż za piegowatego", czy raczej "wyszła za mąż za chłopaka spod Łomży" czy może "wyszła za mąż za robotnika niewykwalifikowanego"? Czy gdyby wyszła za Amerykanina rasy białej, to też byś powiedział "córka jadzi wyjechała do USA i wyszła tam za mąż za białego"?
W przypadku "gatunkowizmu" moim zdaniem to uprzedzenie pojawia się głównie w przypadku wartościowania życia na potrzeby rozmaitych eksperymentów np. naukowych. Wegetarianizm jak dla mnie nie jest przejawem braku gatunkowizmu, nie ma specjalnie z nim nic wspólnego na podstawowym poziomie. Bardziej interesuje mnie tworzenie takie podziału "ludzie" oraz "zwierzęta", w którym "ludzie", choćby to byli bardzo wredni ludzi albo totalnie nam obcy mieszkańcy Papui-Nowej Gwinei mają z definicji rozmaite prawa (do życia, do niebycia torturowanym, do bycia wyniesionym z pożaru w pierwszej kolejności), natomiast "zwierzęta", choćby były nie wiem jak inteligentne i emocjonalne, właśnie z samej definicji, z przynależności do określonej grupy, już tych praw nie mają albo mają je w mniejszym stopniu. Dla mnie najciekawsze jest samo wyróżnianie tej grupy "ludzie" - kiedyś to było w miarę jasne, "ludźmi" byli członkowie naszego klanu czy plemienia, to kryterium było dość ostre, "naszych" znaliśmy albo mogliśmy łatwo poznać (po stroju czy włosach), a jak przychodził jakiś obcy zza rzeki, to dostawał w łeb i tyle. Dziś w dobie XXI-wiecznego humanizmu "ludzie" to wszyscy przedstawiciele gatunku Homo sapiens na naszej planecie. Tak czy nie? Zawsze mnie intrygowało co by było, gdyby nagle okazało się, że gdzieś jednak żyją jeszcze Homo floresiensis, że odmrożono i ożywiono jakiegoś Homo neanderthalensis, albo że lądują z wizytą kosmici - i jaki jest wtedy ich status, czy dostają obywatelstwo i "prawa człowieka", czy też zamykamy ich w laboratoriach, żeby poddawać ich bolesnym testom, tak jak dzisiaj to robimy z tymi przedstawicielami naczelnych, którzy wciąż żyją, a których biolodzy nie klasyfikują jako Homo sapiens?
Mam poczucie, że gdyby naprawdę odkryto żyjących gdzieś Homo floresiensis, to normalnie otrzymaliby obywatelstwo Indonezji (a jak nie to, pewnie Australii, albo pewnie Nowa Zelandia chętnie dałaby im swoje paszporty), co oznacza, że chyba źle definiujemy "ludzi" jako po prostu przedstawicieli Homo sapiens. Może więc chodzi po prostu o wszystkich przedstawicieli rodzaju Homo? Z Wikipedii: człowiek - rodzaj w podrodzinie Homininae klasyfikowany szerzej do rodziny człowiekowatych (Hominidae), rzędu naczelnych.
Hmm, to może jednak chodzi nam o całą rodzinę Hominidae? Oj nie, bo wtedy to i szympans, i goryl, a przecież nie wiadomo w jakiej kolejności wynosić ich z pożaru.
Czy nie wydaje się Wam i śmieszne, i straszne, że o tym, komu należą się "prawa człowieka" decydują biolodzy układający systematykę taksonomiczną? Moim zdaniem to pokazuje jak błędnym tropem idzie takie myślenie. To może stop, wróćmy do samego początku. Jaki jest cel tego, że klasyfikujemy kogoś jako "człowieka" (nawet jeśli to jest anencefaliczne dziecko), a kogoś jako "zwierzę" (nawet, jeśli to jest szympans płynnie porozumiewający się z nami w języku migowym), w jakim celu przyznajemy tym osobom jakieś prawa (lub ich nie przyznajemy), w jaki sposób wartościujemy życie?
P.S. Adam, taki przykład mi przyszedł do głowy. Gdybym był na środku oceanu w małej łódce z Tobą i świnią, a miał ograniczone zapasy słodkiej wody i jedzenia, to wiesz co bym zrobił? Ciebie wyrzucił z łódki, a świnię zostawił, zabił ją i zjadł (ludzkiego mięsa bardziej bym się brzydził, więc dlatego w takiej kolejności, sorry winetou). Natomiast gdybym miał zdecydować kogo oddać kosmitom na bolesne eksperymenty - Ciebie czy jakiegoś szympansa - to miałbym problem. Też chyba bym wybrał Ciebie, bo Tobie umiałbym wmówić, że trzeba się poświęcić dla dobra ludzkości, że Ci wystawimy pomnik, i że dostaniesz pośmiertnie tytuł Gieroja Sowieckowo Sojuza, a dla szympansa tortura byłaby większa, bo by nie mógł zrozumieć co się z nim dzieje.